Półtora roku od protestów kobiet przeciwko wyrokowi TK Julii Przyłębskiej przed sądem w Sokołowie Podlaskim toczy się sprawa, którą policja wytoczyła organizatorkom. Oskarżenie żąda 300 złotych grzywny. Obrona wnosi o uniewinnienie. Odbyły się już cztery rozprawy, za tydzień wyrok
Agnieszka Jędrzejczyk, OKO.press: 300 złotych to dużo czy mało?
Dziewczyna: Dużo, bardzo dużo. Ja jeszcze swoich pieniędzy nie mam. A poza tym to takie niesprawiedliwe.
Chłopak: Nie, to nie problem. Mam skąd wziąć.
To dlaczego się Pan nie poddał karze, tylko chodzi na proces?
Bo chciałem zobaczyć, jak to jest w sądzie.
Dwie młodziutkie dziewczyny i chłopak stawili się na czwartej już rozprawie w Sądzie Rejonowym w Sokołowie Podlaskim za Marsz Kobiet 28 października 2022.
Dziewczyny (chcą pozostać anonimowe) były organizatorkami protestu po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej praktycznie odbierającym kobietom prawo do decyzji w sprawie aborcji, chłopak uczestniczył w marszu i odpalił racę.
Policja domaga się ukaranie całej trójki karą 300 złotych, która — jak powiedział dziś w sądzie oskarżyciel, podkomisarz Tomasz Bartosiak,
powinna wpłynąć na nich wychowawczo.
Sokołowski marsz 28 października 2020 zebrał prawie tysiąc osób. Tłum w pewnym momencie zszedł z chodnika na jezdnię, skandował też hasła zdaniem policji wulgarne, w tym “Jebać PiS”. Na rozprawach, od grudnia 2021, sąd wysłuchał zeznań obwinionych i świadków, czyli policjantów, którzy mieli zabezpieczać marsz.
Wynikało z nich, że tak naprawdę policja zlekceważyła dwie dziewczyny, które przyszły na komendę z zapowiedzią, że organizują przemarsz. Policyjna obstawa marszu była za mała, a tłum wściekły. Ale nic złego się nie stało. Ludzie rozładowali emocje skandując hasła, a kiedy zeszli na jezdnię, to zajęli tylko jeden jej pas.
Ostatnie zeznania miały paść dziś, ale świadek-policjant przysłał usprawiedliwienie, że jest na długim szkoleniu w Pile i zeznawać może dopiero w lipcu. Sąd więc odczytał jego wyjaśnienia z postępowania i zamknął postępowanie dowodowe.
Wtedy, w październiku 2020 organizatorki protestu i policjanci pożegnali się dziękując sobie za współpracę. Ale po dziewięciu miesiącach sprawa z inicjatywy policji trafiła do sądu.
Organizatorki marszu zostały obwinione o złamanie trzech przepisów: o obowiązku noszenia maseczek w pandemii, o wznoszeniu nieobyczajnych okrzyków oraz o blokowaniu drogi.
W tym samym czasie, jesienią 2021, policja kierowała do sądów wiele takich spraw w całym kraju. Kary nie miały być dotkliwe (choć, jak widzimy, dotkliwość kary pienionej to rzecz względna). Miały jednak zniechęcić do dalszej aktywności publicznej. Stąd wezwania na komisariaty, a potem długotrwałe postępowania sądowe. I konieczność konfrontowania się z policją w małej miejscowości, gdzie przecież ludzie dobrze się znają.
Sprawy te opisujemy w naszym cyklu NA CELOWNIKU. Zebrany materiał pozwolił nam udowodnić, że tego typu zachowanie władzy ma wszelkie cechy SLAPP – Strategic Lawsuit Against Public Participation, czyli procederu, w którym możni tego świata wykorzystują procedury prawne do tego, by zniechęcić aktywistów i dziennikarzy do zajmowania się niewygodnymi tematami.
W Polsce – inaczej niż na Zachodzie – mamy do czynienia przede wszystkim z drobnymi sprawami wykroczeniowymi oraz szczuciem na aktywistów przez media rządowe i utrzymywane z publicznych pieniędzy. Zdarzają się też sprawy cywilne o zastraszająco wysokie kwoty, ale nie one decydują o skali nacisku władzy na społeczeństwo obywatelskie.
Postawiony organizatorkom protestu w Sokołowie zarzut pierwszy jest nie do utrzymania, co zauważył także podkomisarz Bartosiak. Chodzi o brak maseczek (TK Przyłębskiej wydał wyrok akurat w II fali pandemii covid).
W październiku 2020 nie istniały bowiem ustawowe podstawy do nałożenia na obywateli obowiązku noszenia maseczek. Władze wiedziały o tym co najmniej od maja, ale dopiero 28 października, czyli w dniu protestu w Sokołowie, Sejm uchwalił odpowiednie przepisy. Weszły w życie po miesiącu.
Od 2020 roku do sądów wpłynęło mnóstwo spraw o maseczki i sądy najczęściej uwalniały ludzi od odpowiedzialności. Zdarzyły się jednak przypadki skazujących wyroków nakazowych (czyli bez rozprawy). Wtedy interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, kierując kasacje do Sądu Najwyższego.
Ten jasno powiedział, że wolności, którą gwarantuje Konstytucja, nie można ograniczać rozporządzeniem rządu, i kary pouchylał.
Co do dwóch kolejnych zarzutów, obrońca obwinionych dziewczyn mec. Paweł Środa argumentował tak:
Konstytucja gwarantuje obywatelom wolność słowa i zgromadzeń. Ograniczać je może tylko ustawa. Policja nie stwierdziła, by ustawa Prawo o zgromadzeniach została w Sokołowie 28 października 2020 naruszona.
Tu obrońca zauważył, że żeby postawić taki zarzut, trzeba mieć pokrzywdzonych. Ktoś musiałby się najpierw poskarżyć, że działania obwinionych zgorszyły go. Nie ma po tym śladu. A nawet z zeznań policji wynika, że obserwatorzy marszu, w tym kierowcy, raczej popierali jego postulaty, niż się nimi gorszyli.
Poza tym hasło “Jebać PiS”, jak dowodzą eksperci, nie jest wulgarne – odzwierciedla sten emocjonalny obywateli, którym odebrano fundamentalne prawo bez debaty, bez wysłuchania racji.
A na koniec – nie ma dowodów, że to akurat obwinione skandowały “Jebać PiS”. One same zeznały, że tego nie zrobiły, bo nie chciały na swoim proteście haseł, przez które starsi odwrócą się od postulatów młodych.
Jeśli zaś chodzi po zarzut tamowania ruchu (marsz nie zmieścił się na chodniku biegnącym wzdłuż ulicy), to protestujący ruchu nie tamowali. Świadkowie-policjanci sami zeznali, że kiedy protest zszedł na jezdnię, to zajął tylko jeden pas. Prawy, tak jak wymaga tego art. 12 Prawa o ruchu drogowym.
Obrońca zauważył, że jeśli ktoś wszedł na chwilę na lewy pas, tamując i utrudniając ruch, to raczej policjanci, którzy próbowali zapanować nad marszem. Może jacyś jego uczestnicy – ale nie wiemy, kto to był. Na pewno nie zrobiły tego obwinione. Świadkowie zeznawali, że szły na czele, prawą stroną, po tym, jak tłum zszedł na jezdnię.
Nie można im przypisywać winy za przewinienie kogoś innego.
Obrona wniosła więc o uniewinnienie.
Co do rac, mec. Środa zauważył, że sąd może ustalić, czy były rzeczywiście niebezpieczne, na podstawie ich etykiet. O ile pozostałości rac znalazły się w aktach sprawy. Obwiniony o użycie rac chłopak poprosił o łagodny wymiar kary.
Sąd wyda wyrok za tydzień.
“To wszystko jest takie niesprawiedliwe” - mówią dziewczyny. “Jak nas skażą...”
“To się odwołamy” - odpowiada mec. Środa.
A Pan, co Pan myśli o aborcji? - pytam chłopaka.
“Ja się od takich rzeczy trzymam z daleka”.
No ale jakby w pana otoczeniu się zdarzyło, że trzeba podjąć decyzję, co z ciążą?
“A to? No jasne, że to kobieta decyduje”.
“A najgorsze, że nie ma porządnej edukacji seksualnej w szkole” - powiedziały dziewczyny.
Tekst ten powstał w ramach projektu „Na celowniku”, który OKO.press prowadzi razem Archiwum Osiatyńskiego. Dokumentujemy działania osób zaangażowanych w obronę praworządności i praw jednostki w Polsce po 2015 r. Staramy się opisać represje, jakim zostali poddani aktywiści. A także to, jak państwo stara się wypchnąć ich ze sfery publicznej i zniechęcić do zabierania głosu.
Projekt prowadzimy od 2021 r. Początkowo wspierała nas w tym norweska Fundacja Rafto; od 2022 r. - amerykański German Marshall Fund.
Materiały zebrane w 2021 r. podsumowaliśmy raporcie opublikowanym na początku 2022.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze