0:000:00

0:00

Odkąd Mateusz Morawiecki zagroził wetem do unijnego budżetu, opozycja mówi o wyprowadzaniu Polski z Unii Europejskiej, czyli o „Polexicie”. Skoro zatem grozi nam „Polexit", w jaki sposób opozycja chce go zatrzymać?

Wydaje się, że awantura o unijny budżet to idealny moment dla opozycji. Polityczna konkurencja PiS-u mogłaby zgromadzić swoich wyborców wokół unijnych wartości, a jednocześnie opowiedzieć o tym, jak doświadczenie traumy pandemii powinno zmienić Europę. Przedstawić polityczny plan działań i na polskiej, i na unijnej arenie. Z rozmów z politykami opozycji nie wynika jednak, żeby taki plan istniał.

W tle sporu o pieniądze z Unii trwa rekonfiguracja opozycyjnych sił politycznych w Sejmie. Rozpada się koalicja Kukiza i PSL-u. KO i Lewica próbują współpracy. A Szymon Hołownia zapowiada, że przed końcem roku będzie miał kolejnych posłów.

Trzy uchwały, czemu nie jedna?

W czwartek PiS przegłosował w Sejmie uchwałę popierającą unijne weto premiera. Opozycja odpowiedziała na to trzema kontr-uchwałami. Złożyły je trzy opozycyjne kluby (KO, Lewica, PSL). Czym te uchwały się różnią? W zasadzie niczym. Koalicja Obywatelska wezwała do „porozumienia" w sprawie budżetu UE. Lewica i PSL w swoich osobnych uchwałach używają mocniejszych słów i apelują o przyjęcie budżetu i Funduszu Odbudowy.

Skoro nie ma różnic, dlaczego każdy klub położył na stole własny dokument? Czy to nie był moment na pokaz jedności?

Jedną wspólną uchwałę miał proponować Borys Budka. Izabela Leszczyna z Platformy Obywatelskiej twierdzi, że rozmawiał z szefami wszystkich klubów opozycyjnych. Nie było zgody. „Mniejsze kluby chcą zaznaczyć swoją obecność. W pewnym sensie ich rozumiem. Chcą się pokazać na scenie politycznej, która wkrótce może wyglądać zupełnie inaczej. My uważamy jednak, że w tej sprawie potrzebny jest silny głos zjednoczonej opozycji” - mówi Leszczyna.

Lewica inaczej opowiada o tym, co się stało: „Spotkaliśmy się po złożeniu uchwał i ustaliliśmy, że będziemy je wzajemnie popierali. Złożyliśmy osobne uchwały, bo uznaliśmy, że może PiS będzie chciał coś z nich wziąć” - mówi Krzysztof Gawkowski, szef klubu parlamentarnego Lewicy.

Później jednak do współpracy doszło. Lewica poparła wotum nieufności KO wobec Jarosława Kaczyńskiego.

„Pierwszy raz w tej kadencji stanęliśmy na wspólnej konferencji prasowej" - mówi Gawkowski. „Jest taki czas, że rządzi nami człowiek, który jest szaleńcem i trzeba zrobić wszystko, żeby pokazać, że nie ma to zgody i są kwestie, w których opozycja może współpracować”.

Czy to zapowiedź szerszej i stałej współpracy opozycji? O konieczności stałego porozumienia w Sejmie, na wzór tego, które jest w Senacie, wielokrotnie wzywał Marek Borowski, również w OKO.press. Proponował, by powołać komitet porozumiewawczy opozycji, który pracowałby nad wybranymi wspólnymi projektami. Gawkowski odpowiada: „W sprawach fundamentalnych opozycja ze sobą współpracuje”.

Kolejna uchwała sprzeciwiająca się unijnemu wetu ma powstać w Senacie. Tym razem ma to być jeden tekst. Tyle że zapowiedział ją Borys Budka jako inicjatywę Koalicji Obywatelskiej.

„Uratować pieniądze”

Oprócz uchwał opozycja próbuje działać w Brukseli. Platforma Obywatelska wykorzystuje swoje wpływy w Unii, żeby pokazać, że PiS nie reprezentuje całego polskiego społeczeństwa. Donald Tusk rozmawiał w sprawie unijnego weta z Borysem Budką. „Mamy europosłów, negocjatora budżetu, Jana Olbrychta, szefa Europejskiej Partii Ludowej Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego czy szefa delegacji naszych europosłów Andrzeja Halickiego. Dzięki proeuropejskiej aktywności członków PO w Brukseli, UE wie i słyszy, że głos PiS-u nie jest jedyny. PiS nie zdąży nas wyprowadzić z Unii Europejskiej, bo prędzej straci władzę” — mówi OKO.press Izabela Leszczyna.

„Jako opozycja nie możemy zablokować weta, ale możemy uratować pieniądze” — wyjaśnia Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy. „Eurodeputowani Lewicy złożyli propozycję specjalnego funduszu odbudowy, który będzie realizowany na drodze Bruksela-samorządy, z pominięciem państwa”.

Podobny pomysł ma PSL. W czwartkowej sejmowej debacie Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że będzie zabiegał, by środki trafiały bezpośrednio do samorządów.

„Tą drogę można rozpocząć dopiero, kiedy będzie weto” - Gawkowski zaznacza, że europarlamentarzyści Lewicy rozmawiali o wecie Morawieckiego i swojej propozycji z Fransem Timmermansem (wiceprzewodniczący wykonawczy Komisji Europejskiej odpowiedzialny za Europejski Zielony Ład) i Verą Jourową (wiceprzewodnicząca KE odpowiedzialna za wartości, m.in. za praworządność).

Opozycja: weta Morawieckiego nie będzie

„Nie wiem, po co miałoby być to weto” — stwierdził Radosław Sikorski, europoseł Koalicji Obywatelskiej w Kropce nad i w TVN24 17 listopada 2020. „Bitwa o unikanie praworządności już została przegrana przez rząd”. A Rafał Trzaskowski, też w TVN24, ironizował: „Na razie rząd PiS-u tylko jakieś popiskiwania wydaje z siebie w Brukseli".

Być może opozycja, wbrew gromkim okrzykom o Polexicie, zakłada więc, że ostatecznie żadnego weta nie będzie? „To może być blef, który i tak powoduje poważne straty wizerunkowe, będą one zmniejszały możliwość wpływania przez nas na inne decyzje w Brukseli. To, że gramy tak ostro w sprawie budżetu, powoduje, że w wielu innych sprawach będziemy tracili” - ocenia w rozmowie z OKO.press Krzysztof Gawkowski.

Izabela Leszczyna jest ostrożniejsza: „Nie wyobrażam sobie, żeby w prawdziwej, dużej polityce premier powiedział z mównicy tyle antyunijnych słów, wrogich wobec wszystkich państw europejskich, a potem nagle się z nich wycofał. Morawiecki obraził wszystkich. O wielkich i bogatych powiedział, że są nieuczciwi, a o małych państwach — że są tchórzliwe. Żeby to odkręcić, musiałby zjeść swój język. Trudno mi sobie to wyobrazić”.

Sceptyczny wobec realności weta jest także Michał Kobosko z Polski 2050. Mówi OKO.press: „Obu stronom zależy, żeby nie doszło do tego weta. Kompromisem są szczególnie zainteresowane sprawujące prezydencję Niemcy, które chcą mieć na koncie sukces do końca roku. Trzeba mieć nadzieję, że to, co prezentuje polski rząd, jest obliczone na użytek polskiej polityki i ostrej walki o władzę w tak zwanej Zjednoczonej Prawicy. A Morawiecki będzie bardziej konstruktywny w rozmowach z negocjatorami unijnymi”.

W niedzielę Onet opublikował list Zbigniewa Ziobry do Mateusza Morawieckiego. Ziobro nie odpuszcza, bo premier ma być skłonny do poparcia łagodniejszego powiązania unijnych funduszy z praworządnością.

Przeczytaj także:

Rozmawiać z Gowinem?

Skoro jak na dłoni widać konflikty w obozie władzy, czy opozycja mogłaby je wykorzystać? I na przykład zacząć rozmawiać z niektórymi posłami PiS-u, podgrzewać nastroje w Zjednoczonej Prawicy? Jak wynika z sondażu Ibris dla „Rzeczpospolitej" wśród wyborców PiS poparcie dla pozostania Polski w UE jest niższe (KO - 95, Lewica - 97), ale i tak ogromne - 83 proc.

Leszczyna uważa, że Borys Budka powinien skierować orędzie do posłów PiS-u. „Ten czas, kiedy mogą umknąć odpowiedzialności, opowiedzieć się po dobrej stornie, niedługo się skończy, za chwilę będzie za późno, żeby udawać człowieka uczciwego”. Do kogo konkretnie miałby trafić taki apel? Chodzi na przykład o Porozumienie Jarosława Gowina.

„Nie rozumiem Gowina w tej sytuacji. On też wierzy, że Polska traci suwerenność?” — zastanawia się Leszczyna.

Sytuację chce wykorzystać Polska 2050 Szymona Hołowni. Na razie byłemu kandydatowi na prezydenta udało się przyciągnąć do siebie tylko jedną posłankę - Hannę Gill-Piątek (wcześniej w Lewicy). Czy będą kolejne transfery parlamentarne? „Rozmowy są zaawansowane i właściwie są na finiszu” — mówi OKO.press Michał Kobosko. „Jest ogromne rozchwianie, jeśli chodzi o kluby opozycyjne. Podtrzymujemy plan budowy koła jeszcze do końca tego roku. To nie żaden jest wyścig zbrojeń, od początku zadeklarowaliśmy koniec roku i tego terminu się trzymamy, zwłaszcza w tak trudnym okresie epidemii”.

O zaawansowanych rozmowach słyszeliśmy wielokrotnie. Po raz pierwszy latem 2020, gdy Hołownia i jego współpracownicy liczyli na rozczarowanie opozycją parlamentarną. Wtedy jednak nie zdecydował się dołączyć do niego nikt ani z Koalicji Obywatelskiej, ani z PSL. Słyszeliśmy nieoficjalnie, że to zbyt wcześnie na polityczne transfery. Posłowie decydują się na takie ruchy kilka miesięcy przed wyborami, gdy mogą być pewni wejścia z danej listy do Sejmu.

Jeśli transfery do Polski 2050 będą, to z PSL lub prawego skrzydła KO - bo lewicową reprezentację Hołownia już ma.

PSL próbuje ubiec wyciąganie pojedynczych posłów i zaprasza Hołownię do współpracy. W OKO.press wicemarszałek Piotr Zgorzelski mówił we wrześniu: „My jesteśmy w centrum. Hołownia też jest w centrum. Pasujemy do siebie".

Jednak na razie to PSL ma kłopoty.

Co dalej z PSL?

Kończy się krótka historia polityczna sojuszu ludowców i Pawła Kukiza.

„Koalicja Polska” — tak ludowcy nazwali swój sojusz z Pawłem Kukizem, który powstał na czas wyborów parlamentarnych 2019. We wcześniejszych wyborach europejskich opozycja szła szeroką ławą (od Nowoczesnej po SLD, od Platformy Obywatelskiej po PSL), ale PiS-u nie pokonała.

Dziś nazwa „Koalicja Polska” odchodzi do lamusa. Nie używa jej już nawet Władysław Kosiniak-Kamysz, któremu zdarzało się poprawiać dziennikarzy, gdy mówili jedynie o Polskim Stronnictwie Ludowym.

O tym, że koalicja trzeszczy słychać było od dawna. „Nie jesteśmy zaskoczeni zachowaniem posłów Kukiza. Rozmawiając od wielu tygodni z politykami PSL, widzieliśmy, że traktują posłów Kukiza jakby jednocześnie byli poza i w środku, na ich lojalność nie mogli liczyć” — przyznaje w rozmowie z OKO.press Michał Kobosko z Polski 2050 Hołowni.

Jednak to czwartkowe głosowania kończą de facto ten rozdział politycznej historii. W kluczowym głosowaniu — nad unijną uchwałą PiS - pięciu kukizowców zagłosowało tak jak Zjednoczona Prawica. Nie podpisali ani nie poparli w głosowaniu uchwały PSL. Później tak jak PiS nie poparli Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz jako kandydatki na Rzecznika Praw Obywatelskich. W tej ostatniej sprawie słyszymy, że PSL ma zgłosić własnego kandydata i będzie szukać dla niego poparcia.

„PSL uważa, że będzie beneficjentem spadku poparcia PiS, ale nigdy dotąd nie zyskiwał na mniejszym poparciu dla PiS-u. Nie wierzę, że PSL pójdzie w koalicję z PiS-em. To się nie wydarzy” - mówi nam poseł opozycji.

Platforma pracuje po cichu

W grudniu PiS ma przedstawić „plan na Polskę" - dziesięcioletnią strategię rozwoju (donoszą o tym „Dziennik" i „Rzeczpospolita").

Na zarzut, że PiS przygotował wizję kraju po pandemii, a opozycja zajmuje się tylko krytykowaniem rządu, Leszczyna odpowiada: „Prowadzimy mrówczą pracę, której nie widać. Za dwa tygodnie przedstawię raport o tym, co Morawiecki zrealizował ze swojej wielkiej Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju. Skoro Premier chce ogłosić nowy plan, powinien rozliczyć się z poprzedniego. My pokażemy na twardych danych, że poza slajdami nie stało się nic, ale przede wszystkim zarekomendujemy działania, które podejmiemy po PiS-ie”.

Inna rzecz, nad którą pracuje PO, to deklaracja ideowa Platformy Obywatelskiej, Leszczyna należy do grupy roboczej, która ją przygotowuje. Przy okazji PO sprawdza, kim są dzisiaj jej członkowie — nie politycy widoczni w telewizyjnych programach, ale działacze z regionów.

„Jesteśmy mniej liberalni gospodarczo niż byliśmy 20 lat temu, lepiej rozumiemy znaczenie polityki społecznej” — opowiada posłanka.

„To nie ma nic wspólnego z 500 plus. Chodzi na przykład o wysoką kwotę wolną od podatku, szczególnie ważną dla mniej zarabiających, bo praca musi się opłacać. Nasi członkowie powołują się na rozwiązania w innych krajach, mówią: „A w Szwajcarii jest tak, a w Finlandii tak”.

„Deklaracja będzie gotowa w styczniu” — zapowiada Leszczyna. „Jesteśmy po kilku spotkaniach zespołu, którego szefem jest wiceprzewodniczący Siemoniak, po burzy mózgów, debatach w zespole. Teraz rozeszliśmy się po regionach”.

„Nie siedzimy z rękami w kieszeniach. Ten rząd odejdzie, mam nadzieję, że wcześniej niż za 3 lata. Musimy dać mocny i jasny przekaz do wyborców, że po pierwsze nie pozwolimy wyprowadzić Polski z UE, a po drugie, że jesteśmy gotowi przejąć władzę i wiemy, jak naprawić to wszystko, co popsuł PiS, od zapaści w ochronie zdrowia po kryzys społeczny” - deklaruje posłanka PO.
;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze