Teoretycznie jest to możliwe. Jednak zanim ten pomysł zostanie zrealizowany, minie wiele czasu. Główną przeszkodą są oczywiste względy etyczne, nie technologia. Ta już w zasadzie jest.
W połowie grudnia 2022 roku polskie media obiegła wiadomość o tym, że powstaną “fabryki dzieci”. W nich zarodki rozwijałyby się w “sztucznych macicach” zapewniających im warunki rozwoju zbliżone do naturalnych.
Ekscytacji dał się ponieść nawet dr Maciej Kawecki, pasjonat technologii, popularyzator nauki (oraz cyfrowy ambasador Unii Europejskiej i prezes Instytutu Lema). Na Twitterze pisał: „Fabryka do produkcji ludzi EctoLife! Wczoraj Hashem Al-Ghaili udostępnił projekt tworzenia pierwszej na świecie fabryki sztucznych macic. Mówi o tym cały świat”.
W opublikowanym filmie widać, że jest to grafika komputerowa. Technicznie niezbyt udana, wizualizacje instalacji do hodowania ludzi w filmie “Matrix” z 1999 roku, czyli sprzed niemal ćwierć wieku, były jednak bardziej przekonujące.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Niewiele. To tylko pomysł. Przedstawił go niemiecki popularyzator nauki Hashem Al-Ghaili. Nazwał go EctoLife, od starogreckiego słowa ἐκτός (ektos) oznaczającego “zewnętrzny”. Według pomysłodawcy dzięki urządzeniom pozwalającym ludzkim zarodkom rozwijać się poza organizmem matki, na świat mogłoby przychodzić nawet do 30 tysięcy dzieci rocznie.
Po cóż takie urządzenia? Pozwoliłyby bezpłodnym parom zostać rodzicami. Mimo starań, 10 do 15 procent par nie może doczekać się dziecka. Bezpłodność dotyka mężczyzn i kobiety w podobnym stopniu. Bezpłodnych panów jest około 9 procent, pań zaś 11 proc. Pisałem o tym w OKO.press:
Czy istnieje technologia choć trochę zbliżona do “sztucznej macicy”? Owszem, opracowali ją naukowcy ze szpitala dziecięcego w amerykańskiej Filadelfii (Children's Hospital of Philadelphia). Pracę na ten temat opublikowali w „Nature Communications” sześć lat temu.
Urządzenie, nazwane przez badaczy “Biobag”, przypomina plastikową torbę. Jest podłączona do sztucznego łożyska, natleniającego pozaustrojowo krew. Pozwoliło rozwijać się jagniętom, które urodziły się jako wcześniaki i nie miały szans na przeżycie poza łonem matki owcy, przez kluczowe cztery tygodnie, po których mogły już przeżyć.
“Biobag” testowano na jagniętach między 105 a 120 dniem rozwoju, co odpowiada od 22. do 24. tygodniom ludzkiego rozwoju płodowego. Po miesiącu przenoszono je do normalnych inkubatorów. Jagnięta wydawały rozwijać się normalnie (w szczególności poprawnie rozwijały się u nich płuca). Jednak owce to nie ludzie.
Główny autor tego eksperymentu i pracy naukowej, chirurg neonatolog Alan Flake, przestrzegał wtedy jednak, żeby nie przesadzać z entuzjazmem i nie popuszczać wodzy fantazji.
“To kompletne science fiction sądzić, że można embrion wsadzić do maszyny i przeprowadzić przez etap wczesnego rozwoju płodowego bez matki, która jest krytycznym jego elementem” - mówił. Nie do końca miał rację, o tym za chwilę.
Profesor Flake miał nadzieję, że w ciągu trzech lat będzie można zaoferować “Biobag” do utrzymania przy życiu wcześniaków urodzonych przed 24. tygodniem ciąży. Na razie nic o tym nie słychać.
Przeprowadzenie całego rozwoju zarodka - ludzkiego czy zwierzęcego - w takim urządzeniu jest dziś niemożliwe. Kto wie jednak, czy za kilka dekad takie “torby dla wcześniaków” nie staną się powszechne, a granica, od której płód można utrzymać przy życiu poza organizmem matki, nie zostanie przesunięta.
Być może uda się skracać czas, przez który płód musi rozwijać się w organizmie matki. Jak bardzo?
Naukowcy komentujący koncepcję Hashema Al-Ghailiego dla “Huffington Post” twierdzą, że takie urządzenia mogą w przyszłości - choć raczej odległej niż bliższej - pozwolić na przeprowadzenie drugiej połowy “ciąży” poza organizmem matki.
Już dziś dzięki rozwojowi neonatologii dzieci urodzone w dwudziestym tygodniu ciąży mają szanse na przeżycie w inkubatorze, przypomina prof. Joyce Harper z University College w Londynie. Poza organizmem matki przeżywają drugą połowę okresu rozwoju płodowego, czemu nie miałby z czasem i pierwszej połowy.
Badaczka nie wspomina jednak, że przeżywa zaledwie 6 proc. dzieci urodzonych w 22. tygodniu ciąży. Dopiero po tym tygodniu szanse szybko rosną. Urodzonych w 23. tygodniu przeżywa już czterokrotnie więcej, bo 24 proc., urodzonych w 24. tygodniu ponad połowa. Po 25 tygodniach w łonie matki poza nim przeżyje już 72 procent dzieci.
Biobag powstał właśnie z myślą o tym, by jak najwięcej “wczesnych wcześniaków” przeżywało.
Nie tak dawno opisywałem naukowe możliwości powstawania życia bez zapłodnienia. Rozwój tak powstałych embrionów myszy naukowcy obserwowali poza macicą, dzięki systemowi opracowanemu przez naukowców Instytutu Weizmanna w Izraelu. Opisali go w „Nature”. Urządzenia pozwoliły przeżyć mysim zarodkom przez niemal połowę okresu płodowego.
Nikt nie nazwał tej technologii “sztuczną macicą”, ale taką spełniła funkcję. Mamy więc techniczne możliwości przeprowadzenia rozwoju płodowego przez pierwszą połowę ciąży. I przetestowany w 2017 roku „Biobag”, który umożliwił to przez drugą połowę.
Wystarczy połączyć jedną technologię z drugą, by umożliwić rozwój płodu przez cały okres jego rozwoju. Jak w wizji Al-Ghaliego, mamy techniczne możliwości, by przeprowadzić rozwój organizmu poza ciałem matki.
Kiedy to się stanie, trudno powiedzieć.
Polskie media obiegła wiadomość, że powstaną “fabryki dzieci”. W nich zarodki rozwijałyby się w “sztucznych macicach” zapewniających im warunki rozwoju zbliżone do naturalnych.
Od sformułowania „sztuczna macica” wolę ukute przez Stanisława Lema słowo “uterator” [uterus - po łacinie macica]. Bardziej odpowiada temu, że chodzi o zewnętrzne urządzenie, a nie wszczepiane do ciała (jak sztuczne serce).
Obstawiam, że uterator stanie się niedocenianym przełomem w ludzkiej biologii reprodukcyjnej. Współżycie płciowe można na życzenie oddzielić od zapłodnienia dzięki antykoncepcji i technologii zapłodnienia pozaustrojowego. Obie rzeczy (mimo obiekcji prawicowych polityków) większość społeczeństw traktuje dziś zupełnie naturalnie.
Czy będzie to wyglądało równie chłodno i futurystycznie jak na komputerowej wizualizacji? Sądzę, że zupełnie nie. Będzie raczej przypominało oddział neonatologii, tyle że znacznie bardziej przyjazny. Dziecko w uteratorze będzie można przytulić i wziąć na ręce. Jeśli ktoś zechce, trzymać godzinami na kolanach. Inkubator na to nie pozwala. Forma, jaką ma “Biobag” temu nie przeszkadza.
Nie jest wykluczone, że za pół wieku wcale nie będzie nas to dziwić. Czy dziś dziwi nas inkubator?
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze