Demonstracje solidarnościowe z panią Joanną odbywają się dziś między innymi z Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Piotrkowie Trybunalskim.
We wtorek 25 lipca o godz. 18:00 w kilku miastach Polski odbywają się demonstracje solidarnościowe z panią Joanną z Krakowa.
„Jesteśmy tam, gdzie dzieje się ludzka krzywda. Jesteśmy ramię w ramię z tymi, które dopada nieludzki system. I które, mimo wszystko, odwagą i hartem pokazują siłę kobiet #JakJoanna. Dziś jesteśmy w Krakowie. I w całej Polsce pod komendami partyjnych żołnierzyków” – pisze na Facebooku Ogólnopolski Strajk Kobiet, współorganizator wydarzeń.
Protesty odbywają się w Krakowie, Warszawie, Piotrkowie Trybunalskim, Poznaniu, Gdańsku, Kielcach, Ostrowcu Świętokrzyskim, Toruniu.
W Krakowie demonstrację relacjonuje dziennikarka OKO.press Magdalena Chrzczonowicz.
Pierwsze osoby zaczęły się gromadzić kilka minut przed 18:00. Na miejscu pojawiła się pani Joanna. Oprócz niej – aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu – Natalia Broniarczyk, Justyna Wydrzyńska, Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Obecne są także posłanki Lewicy – Katarzyna Kotula, Katarzyna Ueberhan, Joanna Scheuring-Wielgus, Daria Gosek-Popiołek, radna KO Dorota Łoboda. Jest także Dominik Przeszlakowski, ginekolog ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie oraz Kamila Ferenc, pełnomocniczka Joanny.
Po godzinie 18:00, kiedy Joanna przejęła mikrofon, tłum zaczął skandować „Hańba”, „Raz, dwa trzy, jebać psy”, „Zdejmij mundur, przeproś matkę”, „Jesteśmy z Joanną”.
Kiedy Joanna zabrała wreszcie głos, zaczęła opowiadać jeszcze raz o tym, co wydarzyło się w kwietniu – o tym, jak wzięła tabletki poronne. Podkreślała, że sam proces aborcji był dla niej bezpieczny, że upewniła się, by wszystko przebiegało też zgodnie z prawem. W pewnym momencie poczuła się jednak gorzej psychicznie i skontaktowała ze swoją lekarką.
"Moja lekarka mnie okłamała. I zdradziła tajemnicę lekarską, bo powiedziała policji, że miałam aborcję” – powiedziała Joanna. I przeszła do części historii, w której wkroczyła policja.
„Eskortowano mnie na SOR, jakbym, nie wiem, co najmniej bombę postanowiła gdzieś podłożyć. Tam otoczył mnie cały kordon policji. Rzeczy niepojęte się tam działy. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, jak bardzo to było nie OK” – relacjonowała.
W momencie, w którym opowiedziała o tym, jak policja, po badaniu ginekologicznym, kazała jej się rozebrać, kucać i kasłać, głos zaczął jej się łamać.
„Ja tam już nie byłam człowiekiem. Ja tam nie byłam człowiekiem. Ja byłam zaszczutym zwierzęciem!”
– wykrzyczała.
„Byłam tam z nimi sam na sam. Bałam się, że oni mnie dotkną. Że będą chcieli sprawdzać, czy nie mam czegoś w odbycie. To było jak gwałt” – mówiła.
Całe wideo z początku demonstracji w Krakowie:
„Jesteśmy tutaj, bo te wszystkie sprawy sprowadzają się do kilku prostych rzeczy. Rzeczy, które politycy muszą zarobić, których musimy od nich wymagać. Których ja od siebie wymagam. Przede wszystkim – szpitale i gabinety lekarskie wolne od klauzuli sumienia” – mówiła Daria Gosek-Popiołek.
Posłanka wspomniała także o postulacie przyjęcia tzw. ustawy ratunkowej przygotowanej przez Lewicę. Projekt zakłada dekryminalizację przeprowadzenia aborcji przez lekarzy.
Justyna Wydrzyńska z Aborcyjnego Dream Teamu odczytała fragment rozmowy Magdaleny Chrzczonowicz z Anną, kobietą, której aktywistka pomogła, przekazując pigułki poronne:
"W czwartek 27 lutego 2020 roku mój były partner odwoził dziecko wraz z opiekunką do lekarza. Gdy wrócił, zażądał, bym oddała pigułki, które mam w torebce. Odmówiłam. Wtedy przy mnie zadzwonił na policję. Chciałam ukryć tabletki lub zażyć je wszystkie naraz, ale nie miałam już takiej możliwości.
Po jakimś czasie do mieszkania dotarli funkcjonariusze, którzy siłą odebrali mi torebkę. Zabrali mnie na przesłuchanie na pobliski komisariat policji. Na przesłuchanie czekałam przed celą, w której przebywają zatrzymani. Czułam się jak przestępca. Mój partner czekał na przesłuchanie w zupełnie innym miejscu, na korytarzu wraz z innymi interesantami".
„Myślę, że takich historii, jak ta, której doświadczyła Anna, jest wiele. Ale odbywają się w ciszy” – mówiła Justyna Wydrzyńska. „Niektóre osoby nie są tak odważne jak Joanna, która podzieliła się swoją historią. Więc jeżeli słyszysz nas i doświadczyłaś przemocy ze strony lekarek, lekarzy, szpitala, policji – jesteśmy z Tobą. Nie jesteś sama”.
W Warszawie demonstrację relacjonuje na żywo także reporterka OKO.press Patrycja Tarkiewicz.
Głos zabierała między innymi radna z Lewicy Agata Diduszko-Zyglewska:
„Ważne, żebyśmy zrozumieli i zrozumiały, że PiS, Zjednoczona Prawica oraz Konfederacja atakują wszystkie grupy kobiet. Te kobiety, które śmiały przerwać niechcianą ciążę, ale te, które zażyły tabletkę dzień po, żeby w tę ciążę nie zajść. Ale atakują też te kobiety, które urodziły dzieci i te dzieci okazały się niepełnosprawne. Te kobiety proszą państwo o pomoc, żeby te dzieci bardzo ciężko chore, a później dorosłe osoby mogły się leczyć, chodzić na terapię, mogły żyć. Państwo te kobiety ma w nosie (…) Atakują też kobiety, które są ofiarami przemocy domowej. Nasze państwo rękami prawicy próbuje wycofać się z Konwencji stambulskiej, która ma zadanie przemocy przeciwdziałać” – mówiła radna.
Więcej nagrań z Krakowa i Warszawy możecie oglądać na naszym Instagramie oraz Facebooku.
Pani Joanna w kwietniu 2023 roku zdecydowała przerwać ciążę. Przez internet zamówiła tabletkę poronną. Kilka dni później poczuła się źle psychicznie i skontaktowała ze swoją psychiatrą. Lekarka powiadomiła policję, że kobieta zamierza popełnić samobójstwo (tej wersji historii Joanna zaprzecza) oraz że dokonała aborcji.
Policja przyjechała do mieszkania pani Joanny, a następnie odeskortowała ją do krakowskiego szpitala na oddział ratunkowy. Na miejscu – w trakcie badania – funkcjonariusze panią Joannę przesłuchiwali. Kazali jej się rozebrać, robić przysiady, kaszleć. Odebrano jej telefon i laptopa.
Historia Joanny wstrząsnęła opinią publiczną. Policja oraz politycy władzy twierdzą, że działania służb były prawidłowe i dotyczyły tylko zapobiegnięciu podjęcia próby samobójczej.
Nawet jednak postanowienie krakowskiego sądu, stwierdzające bezprawność zatrzymania telefonu kobiety, wskazuje, że działania policjantów nastawione były na kwestie dotyczące aborcji. Pomimo tego, że przerwanie własnej ciąży, a tak było w przypadku pani Joanny, nie jest przestępstwem.
O sprawie pisaliśmy w tekstach:
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze