23 czerwca 2020 prezydent Andrzej Duda podpisał tarczę antykryzysową 4.0, czyli ustawę „o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o uproszczonym postępowaniu o zatwierdzenie układu w związku z wystąpieniem COVID-19”. Ustawa weszła już w życie.
Jak pisaliśmy w OKO.press, poza pomocą dla przedsiębiorców znalazły się w niej przepisy niezwiązane z gospodarczymi konsekwencjami pandemii. To m.in. zmiany zaostrzające prawo karne.
Resort Zbigniewa Ziobry pod pretekstem walki z koronawirusem dorzucił do tarczy rozwiązania, które mogą ograniczyć prawa osób tymczasowo aresztowanych.
Naczelna Rada Adwokacka i Rzecznik Praw Obywatelskich alarmowali, że dodatki do art. 250 kodeksu postępowania karnego prowadzą do przekreślenia podstawowych praw oskarżonego, zwłaszcza prawa do obrony.
„W obecnym stanie prawnym tymczasowe aresztowanie to najsurowszy, bo polegający na fizycznym odseparowaniu od świata zewnętrznego, środek zapobiegawczy. Można go stosować jedynie, gdy doszło do spełnienia konkretnych przesłanek, takich jak np. uzasadniona obawa ucieczki lub ukrycia się podejrzanego” – pisze w analizie dla portalu Prawo.pl i Archiwum Osiatyńskiego Eliza Rutynowska, analityczka prawna z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Jak wynika z raportów Fundacji Court Watch Polska i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka sądy w Polsce zarządzają tymczasowy areszt zbyt często, na zbyt długi czas i bez wystarczającego uzasadnienia. Dodatki do tarczy 4.0 tylko pogłębią patologie z tym związane. Przypomnijmy, że tymczasowe aresztowanie działa jak więzienie, choć dotyczy osób wciąż formalnie niewinnych.
Takie rozwiązania wpisują się w szerszy kontekst zaostrzania w Polsce prawa karnego i zwiększania władzy prokuratury, do czego uparcie dąży resort Zbigniewa Ziobry. Ostatnią nowelizację k.p.k. przeprowadzono w 2019 roku. Wówczas np. do art. 257 dorzucono § 3, który daje prokuratorowi możliwość wstrzymania decyzji sądu o uchyleniu tymczasowego aresztu.
Oskarżony z daleka od obrońcy
Eliza Rutynowska tłumaczy, że przepisy dorzucone w tarczy mogą zostać wykorzystane „jako furtka do ograniczania praw osób podejrzanych i stosowania tymczasowego aresztowania na jeszcze szerszą skalę”.
Do art. 250 dodano bowiem kilka nowych paragrafów – 3b, 3c, 3d i 3e. Z pozoru są one niegroźne. Jak tłumaczy na swojej stronie resort Zbigniewa Ziobry, ich celem było „ułatwienie przesłuchania w formie wideokonferencji w przypadku świadków przebywających w areszcie śledczym, w zakładzie karnym lub za granicą”.
„Zgodnie z § 3b będzie można odstąpić od przymusowego doprowadzenia do sądu podejrzanego, jeżeli zostanie zapewniony jego udział w posiedzeniu z wykorzystaniem urządzeń technicznych, które umożliwiałyby odbiór zarówno obrazu, jak i dźwięku” – wyjaśnia Eliza Rutynowska.
Podejrzanemu uczestniczącemu w sprawie on-line ma towarzyszyć referendarz sądowy, asystent sędziego lub pracownik Służby Więziennej.
Co do zasady ma być z nim także jego obrońca. Ale zgodnie z nowym § 3d sąd może zobowiązać obrońcę do udziału w posiedzeniu w budynku sądu. Np. „z uwagi na konieczność uchylenia ryzyka nierozstrzygnięcia wniosku w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania przed upływem dopuszczalnego czasu zatrzymania oskarżonego”.
Jak takie ryzyko miałoby wyglądać?
„Służby mogą zatrzymać podejrzanego na 48 godzin, a następnie sąd ma 24 godziny, by ewentualnie zarządzić tymczasowe aresztowanie. Ciężko w ogóle mówić tu o ryzyku. Nasze sądy działają w tym przedmiocie bardzo sprawnie, zresztą przeciąganie tej decyzji nie jest w interesie żadnej ze stron” – podkreśla Eliza Rutynowska.
Warunkowa przerwa na telefon
„Wygląda to na rozwiązanie, które miałoby uzasadnić działanie w pośpiechu i stworzyć sytuację fikcyjną. Posiedzenia w sprawie tymczasowego aresztu odbywały się nawet w czasie najostrzejszego lockdownu i to osobiście. Znacznie poważniejszym problemem jest częstotliwość stosowania tymczasowego aresztowania” – dodaje prawniczka.
W tym kontekście poważne wątpliwości budzi dodany do art. 250 paragraf 3e. Zakłada on, że gdy obrońca bierze udział w posiedzeniu w innym miejscu niż oskarżony, sąd na wniosek oskarżonego może zarządzić przerwę, by ten skontaktował się z prawnikiem telefonicznie.
Jednak także i w tym paragrafie ustawodawca zastrzega, że sąd może takiego kontaktu odmówić, jeśli telefon miałby zakłócić prawidłowy przebieg posiedzenia. Lub… stwarzać „ryzyko nierozstrzygnięcia wniosku w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania przed upływem dopuszczalnego czasu zatrzymania oskarżonego”.
Eliza Rutynowska uważa, że jeżeli obrońca będzie przebywał w sądzie (a nie przy oskarżonym) z uwagi na to ryzyko, można domniemywać, że z tego samego powodu zarządzanie przerwy będzie niezwykle rzadkie.
„Tym samym ustawodawca doprowadzi do niedopuszczalnej sytuacji ograniczenia, a wręcz pozbawienia podejrzanych kluczowego elementu prawa do obrony – kontaktu z obrońcą. Co więcej, nie definiuje, co rozumie przez słowa »zakłócenie prawidłowego przebiegu posiedzenia«” – ostrzega prawniczka.
Po co procesy online, skoro nie ma lockdownu?
Na ten problem wskazywał w opinii dla Marszałka Senatu Rzecznik Praw Obywatelskich. Jak pisał, o ile sama idea prowadzenia posiedzeń online „może być przedmiotem poważnych rozważań”, to pomysły ministerstwa budzą obawy.
„Sytuacja, w której podejrzany znajduje się w zupełnie innym miejscu niż jego obrońca, przekreśla możliwość prowadzenia efektywnej obrony. Narusza to prawo do korzystania z pomocy obrońcy (art. 42 ust. 2 Konstytucji)”
– czytamy na stronie RPO.
Adam Bodnar wskazywał, że prowadzenie posiedzenia w ten sposób wyłącza możliwość swobodnego porozumienia się osoby zatrzymanej z obrońcą, uniemożliwia im też konsultacje w zakresie ew. dowodów.
„Jest wprawdzie możliwość rozmowy telefonicznej zatrzymanego z obrońcą, ale nie przewiduje się, by odbyła się ona z wymogiem zachowania poufności. Jest to całkowicie uzależnione od decyzji sądu. A poufność kontaktów osoby zatrzymanej z obrońcą musi być bezwzględna. Przyjęta ustawa pogłębia niezgodność polskiego prawa ze standardami unijnymi, co stanowi oczywiste i rażące naruszenie art. 9 Konstytucji” – ostrzegał Rzecznik.
O możliwych konsekwencjach zmian w k.p.k. pisał także w felietonie dla „Rzeczpospolitej” na początku czerwca 2020 mec. Jacek Trela, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
Eliza Rutynowska podkreśla, że zmian nie da się uzasadnić sytuacją pandemiczną w kraju.
„Jeżeli przez okres lockdownu, czyli zamknięcia gospodarki oraz ograniczenia pracy administracji publicznej i sądów, posiedzenia te odbywały się osobiście, jako że przez prezesów sądów uznawane były za sprawy pilne, to implementowanie zmian w chwili obecnej jest bezzasadne” – pisze w analizie.
„Te przepisy dorzucono do tarczy rzutem na taśmę. Może się wydawać, że nie mają znaczenia dla zbyt wielu osób. Ale jeżeli w pewnym momencie zaczniemy ograniczać prawa podsądnych, to pytanie, gdzie znajdziemy się za kilka miesięcy. Wiemy, że Zbigniew Ziobro lubi wprowadzać rozwiązania niczym z państwa policyjnego. To zmiana represyjna” – mówi Rutynowska.
Niekonstytucyjny tryb uchwalania
W OKO.press pisaliśmy też o zmianach w kodeksie karnym, które resort Ziobry przemycił do tarczy antykryzysowej. To m.in. przepis o kradzieży „szczególnie zuchwałej” i kontrowersyjny art. 37a, który de facto zaostrza kary za szereg przestępstw, np. błąd lekarski, pomoc w aborcji czy znieważenie prezydenta.
Wprowadzone rozwiązania są bliźniaczo podobne do niektórych przepisów nowelizacji kodeksu karnego z 2019 roku. Nowelę tę, którą Zbigniew Ziobro próbował przeforsować przez parlament pod pretekstem walki z pedofilią, Trybunał Konstytucyjny uznał ostatnio za niekonstytucyjną.
Niezgodność z Konstytucją stwierdzono z uwagi na to, że przy jej uchwalaniu doszło do złamania regulaminu Sejmu. Zmiany w kodeksach powinny być procedowane w specjalnym trybie, obradować nad nimi powinna specjalna komisja sejmowa. Tych wymogów kodeks Ziobry nie spełnił.
Te same wątpliwości, które sprawiły, że nowela z 2019 roku nie przeszła kontroli nawet w marionetkowym TK, dotyczą zmian dorzuconych w tarczy 4.0.
Zarówno nowe przepisy k.k. jak i k.p.k. uchwalono w trybie sprzecznym z Konstytucją – zajęła się nimi niewłaściwa komisja, nie dochowano terminów przewidzianych dla nowelizacji kodeksów. Co gorsza zostały ukryte w przepisach, które w ogóle nie mają związku z prawem karnym. Sądy mogą i powinny je kwestionować.
„Ten sposób procedowania, sam przez się, niezależnie od zagadnień dotyczących rażącego naruszenia prawa jednostki do obrony i prawa do sądu, wpłynie negatywnie na i tak już trudną współpracę polskiego wymiaru sprawiedliwości z sądami innych krajów Unii w zakresie realizacji europejskich nakazów aresztowania i przekazywania na ich podstawie podejrzanych obywateli polskich” – pisał dla „Rzeczpospolitej” Jacek Trela.
_ Nowa definicja demokracji: Władza – Obywatel – Cyrk.
_ Według Konstytucji i prawa: władza uważa się za właściciela obywateli. W okresie demokratycznych wyborów odbywa się safari, to znaczy partie polityczne zmieniają się w myśliwych łowiących zwierzynę czyli obywateli, do cyrków. Łowienie odbywa się z nagonką. Po zakończeniu polowania, myśliwi wystawiają swoje klatki z obywatelami i porównują, który zgarnął więcej. Potem wszyscy myśliwi zgodnie idą na wódkę i bigos.
_ W cyrkach odbywa się odpowiednia tresura i obywatele robią takie sztuczki jakich chcą treserzy. Przed kolejnymi wyborami cyrki otwierają klatki (bańki) i wypuszczają zwierzynę na pola. Rusza nowe safari. Taki mamy system. 🙂
Wydaje mi sie, ze polowa spoleczenstwa coraz bardziej upodabnia sie do Rosjan. Po prostu lubia byc trzymani za pysk. A wladza im bardziej krzyczy I bije, to znaczy ze ma do tego prawo. Chlop chlopem pozostanie. Byle bylo co wypic i wyr$&#%ac
> A poufność kontaktów osoby zatrzymanej z obrońcą musi być bezwzględna.
To najpierw usuńcie ustawę inwigilacyjną bo wszystkie rozmowy i SMS-y a także połączenie nieszyfrowane są nagrywane!
Globalna eksplozja mody na nacjonalistyczno-religijne armie masowych uszczęśliwiaczy trwa. Armia pisowskiego mocarstwa kresowego, dysponuje obecnie poza szubienicami, aktami zgonu dla zdrajców narodu, mieczami kościelnymi i najnowszym modelem tarczy. Trump wie, jakie jeszcze amerykańskie panzerfałsty dojdą. Dzielni żołnierze prawa, sprawiedliwości, szacunku, tradycji, porządku i dyscypliny – dumą narodu. Ekshibicjonistycznie gwałcąc w/w wartości, pokazują liberałom, jak się rządzi z poparciem do szpiku chrześcijańskiej większości ludu RP. Wciśnięta w rynsztok, kiepsko grająca zaskoczonych opozycja totalna, nieudacznie próbuje wydostać się z pod populistycznych buciorów. Bijąc w matę skomle o fair play i bawi lica katolików znających taktykę walki psychologicznej lepiej od Putinaro. Etos pognębionych i wyklętych to klęska neoliberalnego turbokapitalizmu, który po pospiesznym konkordatowym numerku, musiał poprawić makijaż komercją i popeliną, zbywając nudny i mozolny proces edukacji obywatelskiej i budowy, samodzielnej świadomości społecznej, podstawy silnego, praworządnego państwa opiekuńczego, dla stabilności raczkującej IIIRP. PiS prostym 500+ załatał tę dziurę, a po nakarmieniu trzody, wrzucono tryb normatywny i jest git. Militarny żargon o wrażych mniejszościach i czarnym ludu, wojowniczy Lechici ssają z mlekiem matki Polki. Integracja internetowo-pandemiczna, dodaje perfekcyjnie podzielonym na sorty rodzinom, społecznościom i załogom fabryk realnego poczucia obcości do wroga, niezbędnego w regularnych, powszechnych, ludowych manewrach kłótniarsko-procesowych.
Gen. Prezes, przed rokiem ustalił kurs Polski na modłę turecką (nacjonalizm + swojska wiara). Turcja stara się od dziesiątek lat o przyjęcie do UE na próżno, co cel gen. Prezesa wyjaśnia. Reforma resortu ministronaczelnika Ławrentija Zioberji i Mariusza Kiszczakowskiego, iskrą do reformy systemu wykonawczego i penalnego UE.