0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Jan Dworak*, były prezes TVP i były przewodniczący KRRiT, bezwzględnie rozbraja argumenty wysuwane przez polityków PiS w aferze rekoncesyjnej TVN. "Są absurdalne i nieporadne" - pisze. Po co więc PiS to robi? I co się stanie, jeśli ten atak zostanie doprowadzony do końca? Przeczytaj jego analizę napisaną dla OKO.press.

Na zdjęciu: Autor projektu "Lex antyTVN" Marek Suski z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

O co chodzi w Lex antyTVN

System koncesjonowania mediów elektronicznych w Polsce pochodzi sprzed trzydziestu lat i od tego czasu zmienił się stosunkowo niewiele. Art. 35 Ustawy o radiofonii i telewizji mówi w 2 ustępie, że koncesja może zostać udzielona, jeśli udział osób zagranicznych nie przekracza 49 proc., ale dodaje w ust. 3, iż koncesja może być udzielona podmiotowi zagranicznemu lub spółce od niego zależnej, którego siedziba znajduje się – warto zacytować dokładnie – „w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego – bez stosowania ograniczeń zawartych w ust. 2”.

Sprawa jest więc oczywista, ten stan prawny potwierdzają ekspertyzy uznanych autorytetów prawa gospodarczego i medialnego. Przedstawiciele KRRiT twierdzą co prawda, że posiadają opinie prawne, które mówią co innego, ale ich nie ujawniają.

Przeczytaj także:

Oba warunki koncesji TVN spełnia

Koncesję TVN24 i innych kanałów tej grupy posiada spółka polska TVN S.A. zależna od spółki Polish Television Holding BV, mającej siedzibę w Holandii, czyli na obszarze EOG. Dlatego też w roku 2015 KRRiT wyraziła zgodę na zakup TVN przez amerykańską grupę Scripps z rąk polskich założycieli stacji.

Obecna KRRiT również nie miała zastrzeżeń do transakcji sprzedaży TVN przez Scripps amerykańskiemu koncernowi Discovery w roku 2018. Nagle w tym roku nabrała wątpliwości przy rekoncesji dla kanału TVN24.

Ustawy mówi, że nadawca ma złożyć wniosek o rekoncesję nie później niż rok przed wygaśnięciem poprzedniej. TVN złożyła wniosek kilka miesięcy przed terminem. KRRiT ponad rok przewlekała decyzję.

Przeciętnie procedura rekoncesji zajmuje w KRRiT czas liczony w tygodniach, w zależności od ilości spraw do załatwienia, jest bowiem bardzo prosta – można zbadać wyłącznie (tak w ustawie) dwa aspekty działalności koncesjonariusza:

  • czy nie ma on zakazu wykonywania działalności objętej koncesją
  • i czy nie naruszył rażąco warunków określonych w ustawie lub koncesji (art. 35a).

W świetle prawa w każdym innym wypadku KRRiT musi wydać koncesję na kolejne 10 lat.

TVN24 nie miał zakazu działalności i nie został ukarany, ergo nie naruszył ustawy. Nie było więc żadnego, podkreślam, żadnego powodu przewlekania decyzji przez KRRiT. Rada zachowała się więc, jak do znudzenia przywoływany szatniarz z „Misia”, czyli zademonstrowała poczucie bezkarności przy łamaniu prawa.

Suski wkracza

Żeby sprawę przypieczętować poseł PiS Marek Suski w ekspresowym tempie przedstawił poselski projekt zmieniający przytoczony wyżej ustęp 3 Ustawy o radiofonii i telewizji w sposób, który rzeczywiście nie pozwala, aby końcowym właścicielem TVN była amerykańska firma (zgodnie z tym projektem spółka z siedzibą w EOG nie może być zależna od podmiotu spoza EOG).

Ten zapis jest wymierzony wprost w TVN, szybko więc został nazwany „lex antyTVN”, ale też w sposób oczywisty dezawuuje dotychczasową argumentację KRRiT dotyczącą rekoncesji.

Politycy PiS szukają ex post najróżniejszych argumentów, że ich intencje były czyste, a zamiary szlachetne, bo chodzi o zabezpieczenie Polski przed atakami hakerskimi, przed czym ostrzega Marek Suski, czy przed propagandą chińską, rosyjską lub arabską, jak przekonuje premier Mateusz Morawiecki.

To absurdalne i nieporadne argumenty, ale gdyby potraktować je przez chwilę poważnie, to należałoby się zdziwić, że rząd przejrzał na oczy w sposób tak nagły i niespodziewany.

Kilka dni wcześniej bowiem, 30 czerwca, do Sejmu wpłynął projekt „ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy o kinematografii” (druk 1340) nakładający na nadawców – w kwestii nas interesującej – obowiązek m.in. informowania o strukturze właścicielskiej mediów i nazwisk osób wchodzących w skład ich organów.

Jest to projekt rządowy, opracowywany długo w ministerstwie Kultury przy udziale KRRiT, będący szeroką implementacją dyrektywy europejskiej z 2018 roku. Nie ma tam ani słowa o ochronie przed kapitałem spoza EOG. Tryb i sposób przyznawania koncesji pozostał bez zmian.

Propaganda rosyjska i chińska? Są bezpieczniki

Do tego kanały rosyjskie i arabskie, jeśli to o nie chodzi, (tak jak wiele innych) są już obecne w Polsce w przekazie satelitarnym. Kto chce, to je ogląda – na razie obronność na tym bardzo nie ucierpiała. W razie czego ustawa o radiofonii i telewizji już dziś daje narzędzia do tego, aby takie niebezpieczeństwo oddalić. Art. 38 mówi, że koncesję może być cofnięta jeśli nadawca narusza warunki koncesji lub ustawy albo powoduje zagrożenie bezpieczeństwa i obronności państwa.

To są wystarczające bezpieczniki przed zamachem na suwerenność informacyjną w Polsce.

Po co oni to robią?

Prawo i Sprawiedliwość przyzwyczaiło nas do tego, że rządzi w sposób nieprzejrzysty, lekceważący opozycję i opinię publiczną. Ten sposób rządzenia, brak rzeczywistego uzasadnienia decyzji, skłania do domysłów.

„Lex antyTVN” błyskawicznie obrósł takimi interpretacjami. Jako powody wymienia się więc (co akurat dość oczywiste) chęć obniżenia wartości i skłonienie Discovery do sprzedaży TVN którejś ze spółek skarbu państwa tak jak to stało się z prasą regionalną przejętą przez Orlen.

A jak się nie uda kupić, to może właściciele wystraszą się i „zmrożą” krytycznych dziennikarzy. Wskazuje się też inne motywy – przygotowanie pozycji negocjacyjnej do rozmów z administracją prezydenta Bidena, z którą PiS ma nie najlepsze stosunki w zupełnie innej sprawie (np. obsady stanowiska ambasadora). Mówi się też, że jest to sposób na odwrócenie uwagi opinii publicznej od sprawy nepotyzmu w Prawie i Sprawiedliwości.

Żadnego z tych wariantów nie można wykluczyć, także zwykłego braku politycznej rozwagi i dorabiania argumentacji ex post. Nie to zmienia faktu, że jest to atak na TVN.

A jeśli jednak PiS uchwali nowelizację Suskiego?

Czy może się powieść? Najpierw trzeba będzie skłonić do poddania się właścicieli Discovery, a także udobruchać i przekonać administrację prezydenta Bidena, która nie zostawi przecież bez wsparcia amerykańskich inwestycji. Która też ceni obliczalność i demokratyczne standardy u sojuszników.

Potem trzeba będzie zgromadzić większość sejmową; czyli skłonić wszystkie siły poza PiS do politycznego samookaleczenia, bowiem wraz z TVN stracą one ważne narzędzie komunikacji z opinią publiczną. Wszystko to dziś zadania na granicy wykonalności w obecnym stanie Zjednoczonej Prawicy.

A jeśli jednak PiS uchwali nowelizację Suskiego?

TVN ma możliwość delokalizacji, czyli ubiegania się o koncesję np. w Czechach i tam ją dostanie. Taka zmiana w pewnym zakresie możliwa jest także technicznie.

W wypadku kanałów satelitarnych, takich jak TVN24, widz może nawet nie zauważy zmiany. W przypadku TVN, TVN7 i TTV, które mają koncesję na nadawanie naziemne będzie gorzej, stracą one bowiem miejsca na multipleksach, czyli ich widownia zostanie zmniejszona mniej więcej o jedną trzecią.

W Polsce widownia odbiera telewizję przez anteny naziemne, z platform satelitarnych i poprzez sieci kablowe w podobnej proporcji, mniej więcej po jednej trzeciej (odbiór przez internet to jeszcze margines). Telewizje powszechnego odbioru żyją zaś z reklam.

Odcięcie jednej trzeciej widowni będzie dotkliwą stratą TVN liczoną w setkach milionów złotych rocznie.

Discovery pójdzie do sądu

Zmiana warunków w trakcie trwania koncesji jest oczywistym złamaniem zasad rzetelnego stanowienia prawa, choćby ochrony praw nabytych, i zapewne skłoni Discovery do odwołania się do sądu. Obecna KRRiT zaliczyła już przykrą przegraną w sądzie – Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że nieprzedłużenie koncesji dla ATM Rozrywka było decyzją wadliwą; grozi to wysokim odszkodowaniem dla nadawcy.

Odszkodowanie dla TVN to może być ogromna suma, boleśnie odczuwalna przez skarb państwa.

Dominacja koncernów amerykańskich budzi niepokój w UE

Media elektroniczne i przemysł informacyjny i rozrywkowy to ważny i rosnący szybko segment światowej gospodarki. Dominacja wielkich koncernów amerykańskich budzi rzeczywisty niepokój w wielu krajach, także w Unii Europejskiej.

Problemów z tym związanych jest wiele, choćby opodatkowanie globalnych gigantów w krajach, w których czerpią zyski. Nic dziwnego, że i w Polsce pojawił się niepokój po ogłoszeniu, że po kolejnej fuzji to Discovery i Warner Media zostaną właścicielem TVN. Siła tego koncernu będzie o wiele większa. Stąd zapewne dystans do afery rekoncesyjnej ze strony najważniejszego komercyjnego konkurenta, czyli Polsatu. Tu liczą się przede wszystkim pieniądze. PiS wykorzystuje te argumenty w swojej propagandzie przeciw TVN.

Warunki konkurencyjności na rynku to rzeczywiście nie jest argument, który można zbyć wzruszeniem ramion. Dbanie o suwerenność kraju ma bowiem także wymiar medialny, zależy również od prawa, jakie w nim obowiązuje. Tyle że to zupełnie inne zagadnienie niż koncesja dla TVN24.

Rynek mediów wymaga długofalowej przemyślanej strategii, kompetentnych władz państwowych i strategii na poziomie Europy i zglobalizowanego świata.

Nie można więc pozwolić na podmienienie przez PiS dwóch spraw: wolności słowa, której dobrze służy w Polsce TVN, i zasad obecności kapitału spoza Europy w mediach.

W tej pierwszej sprawie nie ma wątpliwości – TVN działa zgodnie z prawem i zgodnie z prawem ma dostać koncesję na kolejny okres. Sprawę kapitału w mediach, tak jak wiele innych spraw należy regulować zgodnie z zasadami demokratycznego państwa prawa.

Wolność debaty kluczowa

W różnych okolicznościach wartości zmieniają swoje znaczenie. Dzisiaj w Polsce dla demokracji, rozwoju społecznego i gospodarczego, dla wszystkich obywateli największe znaczenie ma wolność debaty i swoboda opinii publicznej. Możliwość swobodnego funkcjonowania opinii publicznej, krytyki rządzących i korygowania ich błędów.

Dla mojego pokolenia, dla mnie osobiście, jest złośliwym chichotem historii, że gwarancje wolności słowa znalazły się znów poza granicami naszego kraju. Nie powinno tak być, ale tak obecnie jest. Amerykanom powinniśmy być więc wdzięczni – kiedyś za Głos Ameryki i Wolną Europę, a dziś za TVN i TVN24.

*Jan Dworak, b. przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w latach 2010-2016, Ekspert medialny, producent filmowy i telewizyjny, dziennikarz.

Udostępnij:

Jan Dworak

Ekspert medialny, producent filmowy i telewizyjny, dziennikarz. Pracę dziennikarską rozpoczął w latach 70. w pismach sportowych, jednocześnie zaangażowany w działania opozycji demokratycznej wydawał prasę i książki drugiego obiegu. Po zmianach demokratycznych w Polsce prowadził TVP w ramach Radiokomitetu w latach 1989 – 1991. W latach 2004 – 2006 prezes zarządu Telewizji Polskiej S.A. W latach 2010 – 2016 przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W latach 1992 – 2004 i 2007 – 2010 współwłaściciel firm producenckich Prasa i Film oraz Studio A. Pełnił funkcje społeczne w instytucjach kultury jako przewodniczący Rady Programowej TVP, członek Komitetu Kinematografii, przewodniczący Niezależnego Stowarzyszenia Producentów Filmowych i Telewizyjnych i KIPA.

Komentarze