Wydarzenia w Zamościu słusznie nazwano "aktem terroru" i zapowiedziano walkę z antyszczepionkową propagandą. To nie jedyny taki incydent w ostatnim miesiącu. Do szczucia na instytucję publiczną w związku ze szczepieniami dopuszczali się nawet posłowie Zjednoczonej Prawicy
W poniedziałek rano (2 sierpnia 2021) premier Mateusz Morawiecki potwierdził pojawiające się informacje, że w nocy z niedzieli na poniedziałek w Zamościu doszło do podpalenia państwowej stacji sanitarno-epidemiologicznej oraz mobilnego punktu szczepień położonego na Rynku Solnym. Morawiecki zapowiedział, że tego rodzaju "bandyckie akty" ścigane będą z całą surowością.
Do Zamościa udał się minister zdrowia Adam Niedzielski, który podczas konferencji prasowej o godz. 13:30 nazwał zdarzenie "aktem terroru wobec państwa". Niedzielski mówił, że atak na stację i punkt szczepień jest kolejnym krokiem w eskalacji antyszczepionkowej propagandy:
"Mieliśmy na początku wylew hejtu internetowego w sieciach, w mediach społecznościowych, które są opanowane, jeśli można tak powiedzieć przez środowisko antyszczepionkowców. Mieliśmy do czynienia z kampanią fake newsów, z kampanią oszczerstw, kłamstw, które po prostu były puszczane w eter. Ich dementowanie, które w zasadzie jest niemożliwe przy takim natłoku informacji, prowadziło nie do podjęcia dyskusji, tylko prowadziło do coraz większych oszczerstw, coraz większej eskalacji, również agresji w sieci".
Policja szuka w tej chwili sprawcy, w sieci udostępniono nagranie z monitoringu. Za pomoc w odnalezieniu odpowiedzialnego wyznaczono 10 tys. zł nagrody. Kwestia lepszej ochrony punktów szczepień ma być omawiana na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów. Adam Niedzielski zapowiada, że jednym z rozwiązań miałoby być przyznanie osobom zaangażowanym w program szczepień statusu funkcjonariuszy publicznych, co wiązać się będzie z surowszymi karami w przypadku napaści na nie.
Antyszczepionkowcy od miesięcy działają intensywnie w sieci, organizują marsze i demonstracje. Do pierwszego ataku na punkt szczepień doszło 25 lipca w Grodzisku Mazowieckim. Grupa osób, zachowując się agresywnie i wykrzykując wulgarne oraz antyszczepionkowe hasła, próbowała dostać się do środka. Między pracownikami punktu i atakującymi doszło do szarpaniny, w wyniku której obrażenia odniosły dwie osoby. Interweniowała policja.
Już wtedy politycy i lekarze alarmowali, że emocje wokół szczepień się radykalizują, więc punkty oraz personel medyczny powinni być lepiej chronieni.
Dzień później, czyli 26 lipca zakłócona została konferencja Adama Niedzielskiego w miejscowości Jeżowe na Podkarpaciu. Na miejscu zjawiła się grupa ok. 20 osób z hasłami "stop segregacji sanitarnej", "wara od naszych dzieci", "Niedzielski=Mengele". Przewodził im Grzegorz Braun, poseł Konfederacji, który po konferencji podszedł do mikrofonu i nazwał ministra Niedzielskiego "największym zbrodniarzem Rzeczpospolitej".
We wtorek 27 lipca w internecie pojawił się film z wtargnięcia antyszczepionkowców do domu dziecka w Aleksandrowie Kujawskim. Prowodyrem był ojciec pozbawiony praw rodzicielskich, którego dzieci zostały zaszczepione za zgodą opiekuna prawnego. Napastnicy wdarli się do placówki, grozili pracownikom, oskarżali o przeprowadzanie "eksperymentów na ludziach".
Ostatni weekend przyniósł kolejne incydenty. W sobotę 31 lipca w Gdyni grupa kilkunastu antyszczepionkowców zebrała się wokół busa z mobilnym punktem szczepionkowym i napastowała jego pracowników, obrzucając ich wyzwiskami. W niedzielę 1 sierpnia przed Ginekologiczno-Położniczym Szpitalem Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu odbywał się piknik dla rodziców spodziewających się dzieci.
Tego dnia w placówce ruszyła także akcja szczepień przeciw COVID-19 dla kobiet w ciąży. Na teren pikniku wdarła się grupa kilkudziesięciu antyszczepionkowców pod wodzą Justyny Sochy, przewodniczącej stowarzyszenia "STOP NOP".
"Grupa ubrana w ciuchy wojskowe zaczęła wchodzić na teren pikniku i zadawać jakieś głupie pytania. Zaczęli nam zarzucać, że prowadzimy eksperymenty na ludziach. Rodzice poczuli się zagrożeni. Pracownicy byli zestresowani - mówi w rozmowie z portalem o2.pl świadek wydarzeń. Antyszczepionkowcy byli głośni, agresywni. Mieli ze sobą megafony i transparenty z hasłami "stop eksperymentom medycznym", "a kto odda zdrowie dzieciom". Część z nich wdarła się także na teren szpitala.
Skala antyszczepionkowego wzmożenia i agresji jest zaskakująca. W tej chwili szczepienia są całkowicie dobrowolne, a osoby niezaszczepione nie podlegają jakimkolwiek ograniczeniom praw i wolności. Jedyne przepisy różnicujące status obywateli dotyczą udogodnień dla osób zaszczepionych. To możliwość uniknięcia kwarantanny przy wjeździe do kraju oraz wejścia ponad limit na koncert, czy do kina. Limity te, dodajmy, obowiązują tylko teoretycznie. W praktyce mało kto się do nich w ogóle stosuje.
Luźne podejście polskiego rządu powoli staje się w Europie wyjątkowe. Już 13 krajów wprowadza ograniczenia w dostępnie do usług i przy wejściu do obiektów kulturalnych, sportowych, gastronomicznych, hotelowych wymaga okazania certyfikatu szczepienia przeciw COVID-19, potwierdzenia przejścia zakażenia albo negatywnego testu. Pojawiają się także pomysły przymusowych szczepień dla określonych grup społecznych, jak na przykład personel medyczny, czy administracja publiczna.
W Polsce o wprowadzanie takich rozwiązań apeluje opozycja oraz eksperci, w tym także Rada Medyczna przy premierze. Na razie rząd oficjalnie czeka z ogłaszaniem jakichkolwiek restrykcji dotyczących szczepień, a poszczególni politycy, w tym także prezydent Andrzej Duda, głośno mówią o tym, że powinny one pozostać dobrowolne.
"Jestem bardzo wstrzemięźliwie nastawiony wobec jakiejkolwiek obowiązkowości szczepień, wielokrotnie to deklarowałem. Sam się zaszczepiłem, bo uważałem, że taka była konieczność związana także z wykonywaną przeze mnie funkcją czy mi się to podoba, czy nie",
mówił prezydent w Polsat News.
Pomimo dobrowolności zabiegu skrajna prawica od miesięcy straszy szczepieniami. W Konfederacji jednoznacznie przeciw szczepieniom jest oczywiście Grzegorz Braun. Pozostali politycy zaprzeczają, by byli antyszczepionkowcami, a jedynie chodzi im o wolność wyboru. Faktem jest jednak, że partia współpracuje z tymi środowiskami (Justyna Socha startowała z list ugrupowania do Sejmu) i posługuje się ich narracją:
„Celem Konfederacji nie jest zaszczepienie jak największej liczby Polaków. Celem jest to, by Polakom podawana była szczepionka, która jest bezpieczna, przebadana, gwarantująca, że Polakom nie zaszkodzi. W tej chwili takiej sytuacji nie ma. Szczepionki, które są podawane, to preparaty słabo przebadane, pospiesznie przebadane. Preparaty, które po prostu nie dają gwarancji bezpieczeństwa” – mówił w styczniu 2021 roku podczas konferencji w Sejmie Michał Wawer, członek Konfederacji i Ruchu Narodowego.
Po ataku w Zamościu poseł Artur Dziambor zamieścił na Twitterze wpis, w którym próbuje udowodnić, że akt terroru był w rzeczywistości jedynie prowokacją mającą oczernić antyszczepionkowców w oczach opinii publicznej.
To zresztą nie pierwszy już raz, gdy politycy negują realne zagrożenie ze strony zradykalizowanych grup. Po ataku w Grodzisku Mazowieckim identyczny komentarz zostawiła w sieci Anna Maria Siarkowska, posłanka PiS.
Siarkowska w ostatnich miesiącach promuje się, wykorzystując te same narracje, co Konfederacja. Twierdzi, że walczy z "sanitaryzmem" i "segregacją sanitarną". W tym celu powołała nawet specjalny zespół parlamentarny. To tam podczas jednego z posiedzeń Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak mówił, że "jesteśmy w fazie eksperymentu medycznego na dzieciach".
Sama Anna Maria Siarkowska razem z Januszem Kowalskim dopuściła się próby zastraszania instytucji publicznej w związku ze szczepieniami. Twierdzili, że dom dziecka w Nowym Dworze Gdańskim szczepi podopiecznych bez zgody opiekunów. Kowalski był natarczywy, nękał placówkę telefonami, a 13 lipca wraz z posłanką Siarkowską, pod nieobecność dyrektorki domu oraz samych dzieci, weszli na zamknięty teren. Publicznie mówią, że ich najście odbyło się w ramach interwencji poselskiej.
Kowalski i Siarkowska znajdują się także w grupie 11 posłów Zjednoczonej Prawicy, którzy podpisali się pod projektem ustawy Konfederacji "STOP sanitaryzmowi", który zakłada zakaz ustanawiania jakichkolwiek udogodnień dla osób zaszczepionych, obostrzeń dla niezaszczepionych osób oraz zakaz namawiania do szczepień przez lekarzy rodzinnych.
Propaganda
Zdrowie
Grzegorz Braun
Artur Dziambor
Janusz Kowalski
Adam Niedzielski
Anna Maria Siarkowska
Konfederacja
antyszczepionkowcy
Justyna Socha
szczepienia przeciw COVID-19
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze