0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

W środowej 25 maja rozmowie w Radiu Zet Beaty Lubeckiej z posłem i wice-rzecznikiem PiS Radosławem Foglem, stanęła kwestia prawdomówności Mateusza Morawieckiego. Punktem wyjścia była wypowiedź premiera o sprawach dyscyplinarnych sędziów, która wpisuje się w nurt oczerniania środowiska, zwłaszcza, że miał o tym mówić przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Fogiel intensywnie się gminastykował, by udowodnić, że Morawiecki mówił o sędziach prawdę i w ogóle, że premier nigdy nie kłamie. Dopytywany o przegraną sprawę o kłamstwo wyborcze z 2018 roku, mówił rzeczy dziwne (zobacz dalej jakie).

Czy sędziowie masowo gwałcą, kradną i jeżdżą po pijanemu?

Precyzyjnie to wszystko opisała Agata Szczęśniak. Zaczęło się od wypowiedzi Morawieckiego z 19 maja: „Pamiętam moje spotkanie z panią przewodniczącą von der Leyen, kiedy uświadomiłem ją, że ogromna, ogromna większość, bodaj powyżej 90 procent tych dyscyplinujących postępowań dotyczyło sędziów, którzy albo jeździli po pijanemu, albo dopuścili się gwałtu, albo jakichś innych kradzieży, to oczy otwarły się bardzo szeroko naszym rozmówcom w Brukseli”.

Morawiecki chwali się, że popsuł opinię polskim sędziom walczącym o rządy prawa, co szczególnie ważne w kontekście sporu praworządność i KPO.

Na owe "bodaj powyżej 90 proc." zareagowało 56 sędziów, którzy mają postępowania dyscyplinarne: (m.in. Beata Morawiec, Igor Tuleya, Waldemar Żurek, Krystian Markiewicz) "Żadne z nas nie ma zarzutu przestępstwa pospolitego (...) zarzuty dyscyplinarne nam postawione związane są z obroną niezależności sądownictwa, obroną Konstytucji lub wydaniem orzeczeń nie po myśli władzy".

Na wyliczenia Morawieckiego odpowiedział też na FB sędzia Włodzimierz Wróbel z Izby Karnej Sądu Najwyższego: "Od 2018 r. była jedna sprawa, w której zarzucono gwałt. Zarzut kradzieży pojawił się także tylko jeden raz (przelew pieniędzy z konta bez uprawnienia). Zarzut prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości w 16 sprawach. Jest to 11 proc. wszystkich spraw, w których w latach 2018 – 2022 złożono do Izby Dyscyplinarnej”.

Z wpisu sędziego Wróbla wynikałoby, że w czasie czterech lat (Izba Dyscyplinarna została powołana w kwietniu 2018 - red.) do ID wpłynęły 164 sprawy. OKO.press poprosiło sędziego, a także Sąd Najwyższy o szczegóły, ale nie dostaliśmy odpowiedzi. Dlatego opisując wypowiedź Morawieckiego nie użyliśmy formuły naszego fałszometru.

Przeczytaj także:

Komentując w Radiu Zet słowa Morawieckiego o sędziach, Radosław Fogiel kręcił i kluczył, np. "wszystko zależy, w jakim okresie liczymy sprawy dyscyplinarne".

Kiedy Lubecka zacytowała liczby podane przez sędziego Wróbla, stwierdził, że "sędzia w sposób uznaniowy wybrał sobie te daty", choć Włodzimierz Wróbel twierdził, że to statystyki za cały okres pracy ID. I dalej:

Fogiel: "Ja tych danych nie znam, myślę, że premier był precyzyjny. Pani redaktor daje bezwarunkowo wiarę wpisowi na FB...".

"Dlaczego mam nie wierzyć sędziemu Sądu Najwyższego?" - zdziwiła się Lubecka

"To dlaczego ma pani nie wierzyć premierowi RP?" - odpowiedział pytaniem Fogiel.

No właśnie.

Dlaczego nie wierzyć premierowi, czyli poranna gimnastyka Fogla

"Bo premier w kampanii 2018 roku był skazany...." - zaczęła Lubecka.

Fogiel: "Premier nigdy nie był skazany".

"Ale chyba sąd uznał, że mówił nieprawdę, tak czy nie?

Fogiel: "Nie. Sąd nakazał doprecyzowanie pewnej wypowiedzi, ale ta bajka, którą lansuje opozycja nazywając premiera skazanym jest manipulacją. Premier Morawiecki nigdy nie był skazany przez sąd".

"Ale sąd nakazał sprostowanie, to znaczy, że premier mijał się z prawdą".

Fogiel: "Doprecyzowanie, a nie sprostowanie, bądźmy precyzyjni".

Bądźmy precyzyjni.

W sensie prawnym Morawiecki za swoją wypowiedź z 2018 roku o drogach i mostach faktycznie nie został skazany, bo zgodnie z prawem skazany to "osoba fizyczna, którą sąd w postępowaniu karnym, prawomocnym wyrokiem lub nakazem karnym, uznał winną popełnienia przestępstwa i wymierzył karę lub środek karny".

Tymczasem postępowanie przed Sądem Apelacyjnym (a wcześniej Okręgowym) przeciwko Morawieckiemu toczyło się w czasie kampanii samorządowej 2018 roku w trybie prawa wyborczego (na wniosek komitetu PO i .N). W takim trybie można dochodzić roszczeń związanych z nieprawdziwymi informacjami i domagać się orzeczenia m.in. przeprosin czy publikacji sprostowania.

Fogiel wdaje się w kazuistykę — jakby był doświadczonym prawnikiem — łapiąc Lubecką za słówko "skazany", co odwraca uwagę od istoty sprawy (nb. Fogiel nie jest prawnikiem, nie skończył studiów socjologicznych, z wykształcenia jest czeladnikiem piekarnictwa, od 19. roku życia działa w PiS, startując ze zmiennym powodzeniem w wyborach różnego szczebla i piastując partyjne stanowiska).

Doprecyzowanie czy odkłamanie?

Przekaz Fogla wygląda zatem tak:

Radio Zet: Ale chyba sąd są uznał, że [Morawiecki] mówił nieprawdę, tak czy nie? Fogiel: Nie. Sąd nakazał doprecyzowanie pewnej wypowiedzi, ale ta bajka, którą lansuje opozycja nazywając premiera skazanym jest manipulacją.
Sąd Apelacyjny w 2018 r. postanowił, że Morawiecki podał "nieprawdziwe informacje" i takie oświadczenie musiał on opublikować. Faktycznie nie był "skazany", bo to był proces w trybie wyborczym, a nie karnym, ale to inny wątek
Wywiad w Radiu Zet,25 maja 2022

Jak było naprawdę? W dniu rozprawy przed Sądem Apelacyjnym 26 września 2018 Mariusz Jałoszewski opisał w OKO.press postanowienie sądu. Premier Morawiecki musiał w ciągu 48 godzin opublikować oświadczenie:

„Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie 15 września 2018 roku, podczas wiecu wyborczego Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne niż za czasów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w ciągu 8 lat.

Mateusz Morawiecki Premier Rządu Rzeczpospolitej Polskiej”.

Sąd zdecydował, że "oświadczenie ma być opublikowane na antenie TVP Info i TVN przed głównymi wydaniami »Wiadomości« i »Faktów«, po blokach reklamowych. Oświadczenie ma być odczytane na antenie oraz pojawić się w formie planszy, która wypełni cały ekran". Miał zapłacić za to sam premier.

Sąd Apelacyjny uwzględnił tylko część wniosku komitetu PO i .N (szczegóły w załączonym tekście), ale nie zmienia to faktu, że jednoznacznie stwierdził, że premier powiedział nieprawdę. I premier opublikował takiej treści oświadczenie, musiał się przyznać do kłamstwa. Żadne prawne fikołki nic tu nie pomogą.

Recydywista Morawiecki o smogu w Krakowie Majchrowskiego

Sąd Apelacyjny raz jeszcze w czasie tej samej kampanii wyborczej 2018 orzekł, że Morawiecki kłamie, tym razem w sprawie smogu w Krakowie. Popierając kandydatkę PiS na prezydent Krakowa Małgorzatę Wassermann, premier mówił: „Poprzednicy, w tym ci, którzy rządzili tym miastem, nie zrobili nic lub prawie nic [dla walki ze smogiem]”. Pełnomocnicy prezydenta Krakowa (od 2002 roku) Jacka Majchrowskiego, który zresztą pokonał potem Wasserman w II turze (62 do 38 proc.) pozwali premiera w trybie wyborczym. I sąd uznał, że zdanie Morawieckiego jest nieprawdą.

Poprzednicy, w tym ci, którzy rządzili tym miastem, nie zrobili nic lub prawie nic [dla walki ze smogiem-red.].
Sąd orzekł, że coś zrobili
konwencja PiS w Krakowie,14 października 2018

Morawiecki musiał tym razem w TVP Info i Polsat News oraz na pierwszych stronach „Dziennika Polskiego”, „Gazety Krakowskiej”, „Gazety Wyborczej” w Krakowie oraz na profilu PiS na Facebooku opublikować oświadczenie:

„Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie 14 października 2018 podczas spotkania wyborczego Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Krakowie o braku działań prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego na rzecz poprawy jakości powietrza w Krakowie.

Mateusz Morawiecki, prezes Rady Ministrów”.

A co naprawdę Majchrowski zrobił w walce ze smogiem? Czytaj w tym tekście:

Recydywa II, Morawiecki znowu o drogach. Kampania trwa?

W październiku 2021 roku znów pisaliśmy o "recydywiście Morawieckim", bo premier wrócił do karkołomnych wyliczeń, które miały udowodnić, jak niezwykłe są osiągnięcia rządu PiS w budowie dróg, tym razem lokalnych, zwłaszcza na tle poprzednich rządów.

"To szanowni państwo niebywałe, ale w XXI wieku, rzeczywiście jest wiele miejsc, gdzie łatwiej chyba przejechać furmanką niż samochodem. I to nadrabiamy w szybkim tempie" - mówił 26 października 2021. I pochwalił się wydatkami rządów PiS na budowę dróg lokalnych i powiatowych. Swoim zwyczajem rzucił liczby (z kapelusza):

Proszę porównać nasze wydatki z rządowego funduszu dróg lokalnych do wydatków Platformy Obywatelskiej nawet z ośmiu lat. [...] Wychodzi jakieś 500-600 milionów rocznie. I weźmy średnioroczne wydatki naszego rządu. To jest 4 do 6 miliardów.
Rząd PiS wydał na drogi średnio 2,11 mld złotych, a nie 4-6 miliardów.
Konferencja prasowa,26 października 2021

I dalej:

"Widać wyraźnie, że ta różnica jest 8, 9, 10-krotna, w zależności od tego, który rok, do którego roku porównujemy. Nie ma porównania do tego, jak było wcześniej. Dokonaliśmy istnej rewolucji w budowie dróg gminnych, budowie dróg powiatowych. Sądzę, że każdy samorządowiec państwu to potwierdzi".

Maria Pankowska i Mariusz Jałoszewski sprawdzili i nie potwierdzili. Faktycznie rządy PiS w latach 2015-2020 wydały na drogi lokalne więcej niż poprzednicy, ale nie 8 czy 10 razy, tylko nieco ponad trzy razy więcej.

W dodatku nie przełożyło się to wcale na budowę nowych dróg, bo ich łączna długość w gminach za rządów PiS rosła wolniej niż za PO (szczegóły - w artykule):

Morawiecki w krainie postprawdy

W 2018 roku Monika Prończuk i Bartosz Kocejko zestawili "szczególnie bezczelne" fałszerstwa Morawieckiego na temat:

  • liczby uchodźców z Czeczeni (zawyżył ją sześciokrotnie),
  • większej pomocy rządu PiS dla osób z niepełnosprawnością (zawyżył dwukrotnie),
  • "1,5 miliona uchodźców z Ukrainy" (wtedy byli to niemal wyłącznie migranci ekonomiczni),
  • uszczelniania systemu VAT (zawyżył trzykrotnie),
  • "pomocy uchodźcom na miejscu, na którą stawia Polska" (wydatki na ten cel były śmiesznie małe - 0,09 proc. PKB),
  • najwyższego od 25 lat wzrostu płac (było osiem lat z wyższym wzrostem);
  • udziału polskiego przemysłu we wzroście miejsc pracy w UE (znacząco go zawyżył).

"Używamy słowa bezczelnych nie w celu obrażenia premiera, ale by podkreślić, że jego wypowiedzi dotyczą kwestii wymiernych, statystyk, liczb. To nie jest przesada, zła interpretacja, manipulacja czy półprawda. To zwykłe kłamstwa, w dodatku powtarzane w kółko. Prawdziwe liczby łatwo znaleźć w GUS, dostawaliśmy je też od instytucji rządowych i z Eurostatu" - pisali autorzy.

Michał Danielewski zwrócił w listopadzie 2019 roku uwagę na "szczególny sposób mówienia Morawieckiego: do perfekcji opanował tkanie politycznej opowieści z faktów zmieszanych z półprawdami, niedopowiedzeniami i fantazjami. Premier stosuje metodę na reklamę banku - pozornie mówi prawdę, ale gdy wgryziemy się w szczegóły, postać rzeczy się zmienia. Ale też często nie waha się po prostu skłamać".

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze