0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS i poseł tej partii, rozmawiał z Katarzyną Gójską w „Sygnałach Dnia” PR1 w piątek 1 października (na stronie radia można tej rozmowy nie tylko odsłuchać, ale także przeczytać jej zapis).

Fogiel atakował opozycję, zarzucając jej — całkowicie gołosłownie — działanie w sojuszu z Łukaszenką. Nie użył słowa „uchodźcy”, ani nawet słowa „migranci”, omijając w ogóle kwestię ludzkiego cierpienia i śmierci na granicy polsko-białoruskiej.

Krytykujących władze PiS polityków opozycji próbował ośmieszyć, umniejszając zarówno ich działania, jak i kwestionując ich intencje, nazywając ich działania „slapstikowym rajdem” czy „happeningiem na granicy”.

Wypowiedzi Fogla były nasycone zabiegami perswazyjnymi i manipulacją — było ich bardzo dużo nawet jak na polityka PiS.

Ufamy, że czytelnicy i czytelniczki OKO.press nie dają się nabierać na takie zabiegi językowe. Postanowiliśmy jednak zanalizować kluczowe fragmenty wypowiedzi, pokazując, w którym momencie dokładnie i w jaki sposób Fogiel próbuje manipulować odbiorcami.

Przeczytaj także:

„Kryzys związany z Białorusią”

Fogiel mówił: „Był moment na początku całego tego kryzysu związanego z Białorusią, że to mogło zostać wygaszone. (…) Były próby, nic specjalnie się nie działo, no ale w momencie, kiedy zaczęły się te happeningi na granicy, kiedy właśnie rzeczony pan poseł swój słynny slapstikowy rajd pomiędzy żołnierzami Straży Granicznej postanowił zorganizować, kiedy tam zaczęli się zjeżdżać politycy, aktywiści krytykujący rząd i atakujący służby dziennikarze, no to w Mińsku uznano: chwila, to działa, to działa, jest presje na polski rząd, w związku z tym należy rozkręcić całą historię”.

Co naprawdę mówi Fogiel? Nie używa słowa „kryzys humanitarny”, chociaż ludzie umierają na granicy. Nazywa próby niesienia pomocy uchodźcom „happeningiem”, a podjętą przez posła Franciszka Sterczewskiego próbę przedostania się przez kordon funkcjonariuszy Straży Granicznej z pomocą dla uchodźców — „słynnym slapstikowym rajdem”.

To oczywiście wyrażenie ośmieszające i deprecjonujące jego wysiłek. Sugeruje również, że opozycja działa na korzyść Łukaszenki (co za moment powie wprost). Fogiel w trakcie całej rozmowy stara się jak może nie wspominać o cierpieniu uchodźców na granicy. Właściwie o nich nie wspomina: gdyby słuchacze nie wiedzieli skądinąd, to z jego wypowiedzi nie byliby w stanie się domyślić, co właściwie tam się dzieje.

Fogiel wrócił do tej sprawy ponownie w trakcie tej samej rozmowy.

„No, to jest cały czas kolejna próba bicia piany wokół tego tematu, właśnie tęsknota za tymi dniami, kiedy można było sobie robić konferencje prasowe na plecach Straży Granicznej, kiedy można było robić jakieś dziwaczne, niepoważne rajdy z torbą ze sklepu meblowego albo ze śpiworami”.

A zatem: problemu nie ma, problemem jest opozycja, która „bije pianę”.

„Sojusznicy Łukaszenki”

Wicerzecznik PiS oskarża potem wprost: opozycja to „sojusznicy Łukaszenki” po „naszej stronie”. Odniósł się także do debaty w Sejmie 30 września 2021 roku, w trakcie której politycy i polityczki opozycji krytykowali władze za „wypychanie” uchodźców na granicę Białorusi:

„Ale jeżeli Łukaszenko zobaczył, że ma sojuszników po naszej stronie, że oni wywierają presję na rząd, żeby jego plan się powiódł, no to postanowił to kontynuować. (…)

To, co się wczoraj wydarzyło, ta histeria, te szantaże emocjonalne, te wyzwiska z mównicy, to wszystko pokazuje, że niestety polska opozycja osiągnęła dno i kompletnie nie jest w stanie w ramach opozycyjności wobec rządu odnaleźć się jako siła propaństwowa. (…)

To, że posłowie opozycji krzyczeli z mównicy, wykorzystując argumenty, które daje im Łukaszenka... No, poważny polityk, odpowiedzialny za państwo nigdy by sobie nie pozwolił na to, żeby atakować rząd i własne służby, nawet jeśli się z tym rządem nie zgadza, używając piłek, które wystawia białoruski dyktator”.

Jakich zabiegów użył tutaj Fogiel? Po pierwsze, w ogóle nie wspomniał o treści zarzutów opozycji. Nawet ich nie skomentował. Ewidentnie propagandyści PiS doszli do wniosku, że nawet wspominanie o ludziach na granicy szkodzi władzy (gdyż może wzbudzić litość i oburzenie ich niehumanitarnym traktowaniem). Fogiel w ogóle więc nie odnosi się do tego, co było mówione w Sejmie. Zarzuty o łamanie prawa i podpisanych przez Polskę umów międzynarodowych nazywa umniejszająco „histerią” oraz „szantażem emocjonalnym”.

Politycy PiS od objęcia władzy (OKO.press pisało o tym wielokrotnie) utożsamiają także siebie i swoje rządy z państwem polskim. Kiedy opozycja krytykuje rząd, „atakuje państwo i własne służby”, w dodatku w porozumieniu z obcymi, wrogimi Polsce siłami.

Zwróćmy uwagę, że w całym wywodzie Fogla nie ma nawet śladu dowodu, ani żadnego argumentu: są to czyste insynuacje. Opozycja jest nie tylko histeryczna, slapstikowa i niepoważna, ale także zdradziecka. Jest to mowa typowa dla ustrojów autorytarnych: opozycję o zdradę państwa i sojusz z obcymi siłami rutynowo oskarżała propaganda PRL.

„Nie ma kryzysu”

Poseł Fogiel także po prostu zaprzeczał kryzysowi na granicy. Nic się na niej złego nie dzieje: to tylko wymysł opozycji.

Mówił:

„My tam nie mamy do czynienia z kryzysem humanitarnym. Polska, tam, gdzie pomoc jest potrzebna, jej udziela, przykładem choćby ewakuacja Afgańczyków, którzy byli zagrożeni przez talibów, czy przyjęcie z tejże Białorusi kilkunastu tysięcy Białorusinów, którzy byli prześladowani przez reżim”.

Fogiel odpierał w ten sposób — nie wprost — zarzuty o nieczułość wobec tragedii uchodźców. Polski rząd pomaga tam, gdzie trzeba — przekonywał.

Co ciekawe, wicerzecznik PiS znów nie był w stanie wykrztusić, co się dzieje na granicy. Nie wspomniał o cierpieniu kobiet i dzieci. Użył raz słowa „dramat”, ale nie wiadomo, na czym ten dramat polega.

„Podkreślmy to, że odpowiedzialność za każdego, kto na tej granicy jest i kto próbuje się nielegalnie przedostać, ponosi... do wczoraj ponosił Aleksander Łukaszenka. Od wczoraj część tej odpowiedzialności niestety spada na polityków opozycji. Dlaczego? Bo przecież jestem absolutnie pewien, że w Mińsku oglądano tę debatę, i kiedy Łukaszenka zobaczył, że metoda wysyłania kobiet i dzieci działa, że to rozpala serca polskiej opozycji, że to jest skuteczne, to przecież będzie tych kobiet i dzieci wysyłał o wiele, wiele więcej. I każdy dramat tych osób spada na sumienia polskiej opozycji, bo to oni pokazali Łukaszence, że to działa”.

Fogiel traktuje tu ludzi cierpiących na granicy jak pionki czy narzędzia w ręku Łukaszenki. Są całkowicie zdehumanizowani i pozbawieni własnej woli — to Łukaszenka „wysyła ich na granicę”. To brzmi jak przygotowanie propagandowe do informacji — która może, niestety, wkrótce nadejść — że jakieś dziecko zmarło z zimna czy choroby na polskiej granicy, wypchnięte przez polskie służby.

PiS ewidentnie spodziewa się tej sytuacji i próbuje przygotować na nią opinię publiczną. Jeśli ktoś umrze — mówi władza — to nie nasza wina.

„Opozycja wierzy Łukaszence, a nie rządowi”

Końcówka wypowiedzi Fogla była w zasadzie humorystyczna — zarzucał opozycji, że nie ufa polskim służbom (chociaż zdjęcia, które pokazał na konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych, były ściągnięte z internetu).

Fogiel mówił:

„To jest jedna z tych rzeczy, które tak bardzo uderzały w czasie wczorajszego posiedzenia Sejmu, że dla części opozycji bardziej wiarygodny jest autorytarny reżim dyktatora Łukaszenki, niż informacje przedstawiane przez polskiego ministra. Minister Kamiński na przykład przedstawiał nowe informacje dotyczące chociażby tego, że w telefonie jednej z osób, które przedostały się do Polski, znaleziono kontakty do potencjalnego zamachowca, do osoby, która przygotowywała zamach terrorystyczny w jednym z krajów Unii Europejskiej, została tam aresztowana. No, to są informacje miażdżące”.

Manipulacja Fogla jest tutaj oczywista: wiarygodność rządu — wprowadzającego stan wyjątkowy w rejonach przygranicznych po to, żeby uniemożliwić pracę dziennikarzom, oraz pokazującego kadry z zoofilskich filmów pornograficznych ściągnięte z internetu na konferencji prasowej — jest zerowa. Fogiel, co warto dodać, nie bronił autentyczności zdjęć pokazanych na niesławnej konferencji Błaszczaka w poniedziałek 27 września.

„Moim zdaniem pokazano całe spektrum informacji, które wydobyto czy odkryto przy okazji… (…) tak zdecydowało kierownictwo ministerstwa. Ja też siłą rzeczy nie dysponuję pełną wiedzą, jak to wygląda, więc nie chcę wchodzić w buty krytyka, bo kompletnie nie mam ku temu powodu”

— mówił.

Kiedy chodziło o nieprawdziwe zdjęcia — to nagle wicerzecznikowi PiS zabrakło wiedzy.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze