0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Kimberly White / GETTY IMAgencja GazetaES NORTH AMERICA / Getty Images via AFPFoto Kimberly White ...

Każdy ma prawo do swojego zdania. I w tym nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie była to opinia Jaya Wallace'a – prezesa Fox News. Nie jest on w tym zdaniu odosobniony. Ujawniona korespondencja wewnętrzna stacji pokazujące niebywałą hipokryzję kierownictwa i największych gwiazd Foxa.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Kłamstwa o sfałszowanych wyborach

O tym, że założona w 1996 roku Fox News nie jest stacją informacyjną, ale medium tożsamościowym dla wielu zwolenników amerykańskiej prawicy, mówiono nie od dziś. Teraz jednak dysponujemy niepodważalnymi dowodami, że osoby odpowiedzialne za to, co pojawia się na antenie, świadomie i z premedytacją wprowadzają widzów w błąd.

Robią to nie tylko dla korzyści finansowych, ale ze strachu przed własną widownią. A o wszystkim tym wiemy pośrednio dzięki Donaldowi Trumpowi.

Po wyborach prezydenckich w roku 2020 podliczanie wyników trwało dłużej niż zazwyczaj ze względu na duży odsetek głosów oddawanych korespondencyjnie lub wrzucanych do specjalnych urn przed dniem głosowania.

Trwała pandemia i wiele stanów na masową skalę wprowadziło tego rodzaju rozwiązania. Jako że zwykle najpierw podliczane są głosy oddawane w lokalach w dniu głosowania, to w stanach tzw. fioletowych, wahających się – gdzie poparcie dla „czerwonego” Trumpa i „niebieskiego” Bidena było podobne, początkowo przewagę mógł zyskać ten pierwszy.

Przeczytaj także:

Kandydat Republikanów aktywnie zniechęcał swoich wyborców do wcześniejszego głosowania (choć sam właśnie w ten sposób zagłosował), twierdząc, że tylko głosy oddane w lokalach będą policzone uczciwie.

Biden i Partia Demokratyczna propagowali z kolei głosowanie korespondencyjne – jako bezpieczniejsze w czasie szalejącej epidemii. Eksperci przestrzegali zatem, że może objawić się tzw. niebieska fala: początkowa przewaga Trumpa mogła zostać zniwelowana, kiedy komisje zaczynały liczyć głosy korespondencyjne, w większości oddane na Bidena.

Tak właśnie stało się w kilku kluczowych do zwycięstwa stanach – m.in. Arizonie czy Georgii. Trump i jego ludzie niemal natychmiast ogłosili, że wybory zostały sfałszowane.

Mimo braku dowodów i wielu nieudanych prób podważenia rezultatów na drodze sądowej, kłamstwo o sfałszowanych wyborach stało się mitem jednoczącym zwolenników byłego prezydenta.

Napis na budynku siedziby Fox News "How du you FOX NEWS"
Napis na siedzibie Fox News w Nowym Jorku, 9 marca 2023. Foto: TIMOTHY A. CLARY/AFP

60 proc. wyborców Trumpa wierzy w sfałszowane wybory

Najnowsze sondaże pokazują, że wciąż ponad 60 procent wyborców Partii Republikańskiej wierzy, że Biden nie wygrał wyborów uczciwie. W pewnym momencie uważało tak aż trzy czwarte elektoratu prawicy.

Tymczasem kilka dni po wyborach Fox News jako pierwsze podało do wiadomości – zgodnie z prawdą – że Trump przegrał wybory w Arizonie, co de facto oznaczało, że przegrał prezydenturę. Nie będzie zaskoczeniem, że to wywołało wściekłość ówczesnego prezydenta, a do Ruperta Murdocha, szefa Foxa (i wielu innych mediów), z pretensjami zadzwonił zięć i doradca prezydenta Jared Kushner.

Wydaje się, że część Republikanów, w tym kierownictwo Fox, liczyła, że Trump wycofa się ostatecznie ze swoich kłamstw o skradzionych wyborach, a oni będą mogli odstawić go na boczny tor. W rzeczywistości okazało się, że Trump tkwi przy swoim i nie traci poparcia.

Widzowie opuszczali Fox News

Zamiast opuszczać swojego kandydata, jego zwolennicy opuszczali Fox News przechodząc do jeszcze bardziej prawicowej telewizji Newsmax, do tej pory niszowej, która nie stanowiła dla Fox poważnej konkurencji.

Ale już 8 grudnia 2020 roku okazało się, że program Newsmaxu przyciągnął więcej widzów niż równoległy program Fox News w ważnym dla tych stacji segmencie widzów w grupie wiekowej 25-54 lata. Różnica nie była wielka – program Newsmax miał średnio 229 tysięcy widzów, a równoległy program Foxa 203 tysiące, ale to był poważny sygnał ostrzegawczy.

Przyczyny tego stanu rzeczy były jasne. Na portalu CNN już wówczas można było przeczytać, że widzowie Fox są zawiedzeni tym, że stacja zdaje się nie popierać twierdzeń Trumpa o sfałszowanych wyborach.

Zaniepokojone kierownictwo stacji, a także jej największe gwiazdy, zaczęły zmieniać ton i propagować rozmaite teorie spiskowe. Jedna z najpopularniejszych dotyczyła maszyn do głosowania firmy Dominion, które miały rzekomo zamieniać głosy oddane na Trumpa w głosy oddane na Bidena.

Oskarżenie firmy Dominion

Dominion jest jedną z największych firm obsługujących wybory w USA. W 2020 roku systemy tej firmy były używane w 28 stanach – tak republikańskich, jak i demokratycznych.

Uznając, że takie twierdzenia – których oskarżyciele nie potrafili podeprzeć żadnymi dowodami – szkodzą jej wizerunkowi i odstraszają potencjalnych klientów, firma pozwała rozmaitych propagatorów teorii spiskowych na łączną sumę 10 miliardów dolarów. W przypadku Fox News firma domaga się odszkodowania w wysokości 1,6 miliarda dolarów.

W ramach procedury przygotowawczej prawnicy firmy mogli przesłuchać pracowników Fox, w tym samego prezesa Ruperta Murdocha, oraz uzyskali dostęp do „wewnętrznej komunikacji”, czyli SMS-ów i maili wymienianych przez pracowników. Dzięki nim chcą wykazać, że ludzie z Fox doskonale zdawali sobie sprawę, że opowiadając o sfałszowanych wyborach, mówią nieprawdę.

W ten sposób uzyskali dostęp do prawdziwej żyły złota. Cały świat mógł na własne oczy zobaczyć hipokryzję i strach rządzące stacją. I mocne dowody na to, że Fox News okłamuje swoich słuchaczy. Świadomie i z premedytacją.

Propaganda kontra rzeczywistość

Na antenie tuż po wyborach zaczęły pojawiać się postacie z najbliższego wówczas otoczenia Donalda Trumpa, między innymi prawniczka Sidney Powell. Pytana o Dominion i „nieprawidłowości w głosowaniu” przez popularną prezenterkę Marię Bartiromo, twierdziła, że „doszło do oszustwa, odwracano głosy w systemie komputerowym lub dodawano głosy, których nie było”.

Maria Bartiromo prowadzi program w Fox News, maj 2016 rok. Foto Slaven Vlasic/GETTY IMAGES NORTH AMERICA/Getty Images via AFP

Inny prawnik Trumpa, były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani – podobnie jak Powell pozwany przez Dominion – twierdził, że firma jest własnością innego przedsiębiorstwa, Smartmatic, które zostało założone w Wenezueli przez Hugo Chaveza, żeby na jego rzecz fałszować wyniki wyborów. Obie firmy zaprzeczyły oskarżeniom Giulianiego i przypomniały, że nie współpracują ze sobą, tylko są rywalami.

Sam Trump w publicznych wypowiedziach także wymieniał Dominion z nazwy i zapewniał, że na skutek „zmiany chipa” lub wprowadzenia jakiegoś kodu głos oddany na Trumpa stawał się głosem oddanym na Bidena.

Chociaż stacja powtarzała te wszystkie kłamstwa i zapraszała ich autorów do występów na antenie, prywatnie kierownictwo i prezenterzy doskonale zdawali sobie sprawę, jak absurdalne są te twierdzenia.

Tucker Carlson: To absurdalne

Największa gwiazda Fox News, Tucker Carlson, pisał do innej znanej prezenterki Laury Ingraham, że „cała ta sprawa wydaje mi się zupełnie szalona”, a „Sidney Powell nie ujawnia dowodów, czego nie mogę znieść”.

HOLLYWOOD, FLORIDA - NOVEMBER 17: Tucker Carlson speaks during 2022 FOX Nation Patriot Awards at Hard Rock Live at Seminole Hard Rock Hotel & Casino Hollywood on November 17, 2022 in Hollywood, Florida.   Jason Koerner/Getty Images/AFP (Photo by Jason Koerner / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP)
Tucker Carlson przemawia podczas uroczystości przyznania nagrody Fox Nation Patriot Award,17 listopada 2022. Foto Jason Koerner/Getty Images/AFP

Powell – żalił się Carlson – „doprowadza wszystkich do paranoi i szaleństwa, w tym mnie”. W korespondencji ze swoim producentem Carlson przyznawał, że to, co Powell opowiada u Bartiromo jest „absurdalne”, ale wieczorem w swoim programie powtarzał tę samą narrację. „Nie wiemy, ile głosów skradziono. Nie wiadomo, ale się dowiemy”, mówił.

Na wizji bronił twierdzeń Trumpa, a w prywatnych wiadomościach przyznawał, że go „nienawidzi”, że były prezydent jest fatalnym biznesmenem, który nie potrafi budować, a jedynie niszczyć, odliczał dni do momentu, kiedy będzie mógł „ignorować Trumpa”.

Jednocześnie – jak informuje na podstawie swoich analiz „New York Times” – w 2021 roku w ponad stu odcinkach swojego programu mówił, że 6 stycznia 2021 roku, kiedy podburzony przez Trumpa motłoch wdarł się do siedziby Kongresu, nie doszło do żadnych poważnych zamieszek, albo że była to prowokacja służb mająca skompromitować zwolenników byłego prezydenta.

Propagował również inne kłamstwa na temat fałszowania wyborów – na przykład, że karty do głosowania wydawano na nazwiska nieżyjących osób. Przed jednym z programów pytał swój zespół czy „mamy na dziś dość trupów”.

Linia obrony

Stacja próbuje się bronić na różne sposoby. Przede wszystkim powołują się na pierwszą poprawkę do amerykańskiej konstytucji, która gwarantuje wolność słowa i prasy.

Wbrew pozorom wolność słowa w Stanach Zjednoczonych nie jest jednak nieograniczona, czego najlepszym dowodem fakt, że sądy rozpatrują pozwy o zniesławienie.

Eksperci zgodnie przyznają jednak, że w przypadku takich procesów poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko, oskarżający musi bowiem wykazać „actual malice”, czyli świadomą złą wolę. Innymi słowy, trzeba dowieść, że oskarżony zdawał sobie sprawę, że rozpowszechnia kłamstwa i robił to w celu, który miał zaszkodzić oskarżającemu.

W większości przypadków jest to bardzo trudne. Pozwany może argumentować, że nie zdawał sobie sprawy z kłamliwości powtarzanych tez i rozpowszechniał je w przekonaniu, że dzieli się prawdziwymi informacjami.

Wiedzieli, że to kłamstwo

Sms-y i maile wymieniane przez pracowników Fox wskazują jednak wyraźnie: doskonale zdawali sobie sprawę, że powtarzają informacje nieprawdziwe. Stacja przekonuje jednak, że nie przedstawiała tych informacji jako faktów, lecz jedynie relacjonowała poważne oskarżenia, jakie pod adresem procesu wyborczego i firmy Dominion formułowała najważniejsza osoba w państwie, czyli prezydent i jego otoczenie. I to samo w sobie było ważną informacją, którą należało widzom przekazać.

Innymi słowy, Fox próbuje się bronić jak właściciele mediów społecznościowych, kiedy twierdzą, że jedynie dostarczają ludziom platformy do wypowiedzi, a nie odpowiadają za same wypowiedzi. Fox mówi – my jedynie zbieramy interesujące wydarzenia, pokazujemy je ludziom, a oni sami mają sobie wyrobić zdanie.

Tej linii argumentacji zaprzecza jednak ujawniona komunikacja wewnętrzna. Pracownicy Fox doskonale zdają sobie sprawę, nie tylko z faktu, że kolportują kłamstwa, ale też doskonale wiedzą, po co to robią – aby utrzymać przy sobie widzów, którzy odpływają do innych mediów.

A zatem nie działają bezinteresownie i na ślepo, nie pokazują wszystkich informacji po to żeby ludzie sami mogli wyrobić sobie zdanie, lecz wybierają pewne informacje po to, by przypodobać się odbiorcom.

Dowodzi tego, chociażby reakcja wspomnianego Tuckera Carlsona na wiadomość, że pewna reporterka Fox News zweryfikowała wypowiedź Trumpa na temat fałszerstw. „Nie ma dowodów na to, że jakikolwiek system głosowania usuwał lub gubił głosy, zmieniał głosy lub był w jakikolwiek sposób zepsuty” – stwierdziła na Twitterze.

"Cena akcji spada. To nie żarty"

„Proszę, niech ją zwolnią. Poważnie… Co do k…wy? Jestem w szoku. To musi się natychmiast skończyć, nawet dzisiaj. Wymiernie szkodzi firmie. Cena akcji spada. To nie żarty” – pisał Carlson w wiadomości do innej gwiazdy Fox News, Seana Hannity’ego.

Sam Hannity w wymianie z prezenterem telewizji śniadaniowej Fox News, Steve’em Doocym, narzekał na dział newsów ich stacji, który podając rzetelne informacje „wkurza bazę” i niszczy zasięgi.

„Informacje” nas zniszczyły – narzekał Hannity. – Codziennie – odparł Doocy. – Bazy się nie wkurza – powiedział Hannity. „Ich to nie obchodzi. To DZIENNIKARZE” – kpił Doocy. Hannity powiedział, że „ostrzegał” ludzi w sieci „od lat” i „NIC nie możemy zrobić, aby to naprawić”.

Warto przy okazji dodać, że syn Steve’a Doocy’ego, Peter, jest korespondentem Fox w Białym Domu, czyli właśnie pracownikiem newsów.

"Komentarze nie powinny być antytrumpowe"

Niezadowolony z sekcji newsów jest też prezes Fox Corporation, syn Ruperta Murdocha, Lachlan: „Niektóre komentarze są nieco antytrumpowe, a nie powinny być”, pisał.

Z kolei dyrektor zarządzająca stacji Fox News Suzanne Scott stwierdziła: „Sprawa z Arizoną była szkodliwa, ale rzucimy teraz gwiazdy, żeby widzowie wiedzieli, że ich słyszymy i szanujemy”.

Dopiero kiedy niektóre gwiazdy zaczęły „przesadzać”, a Dominion domagać się sprostowań i stacji zaczęły grozić poważne problemy prawne, Fox znów nieco zmienił metodę działania i poszedł w „miękką” opowieść o nieprawidłowościach wyborczych. Wciąż trąbił o rzekomych wątpliwościach na temat wyborów, ale już nie wskazywał palcem na Dominion.

To nie informacje, to performans

Jeszcze ciekawszą linią obrony stacji jest stwierdzenie, że słów jej prezenterów żaden rozsądny człowiek nie powinien brać dosłownie i na poważnie. Mało tego, taka argumentacja już raz przekonała sąd, kilka lat temu.

W 2020 roku Tucker Carlson został oskarżony o zniesławienie przez niejaką Karen McDougal. To kobieta, która twierdzi, że miała romans z Donaldem Trumpem. Sprzedała swoją historię za 150 tys. dolarów tabloidowi „National Enquirer”, ale właściciel firmy medialnej wydającej gazetę, David Pecker, obiecał byłemu prezydentowi, że historia nie zostanie upubliczniona. Innymi słowy, kupił ją na wyłączność tylko po to, żeby ją pogrzebać.

Tymczasem gwiazdor Fox News w swoim programie powiedział, że McDougal zwróciła się bezpośrednio do Trumpa i zażądała pieniędzy za milczenie, co nazwał „klasycznym przypadkiem wyłudzenia (extortion)”.

McDougal wytoczyła mu proces o zniesławienie, ale pozew został oddalony, ponieważ sędzia zgodziła się z argumentacją prawników Carlsona przekonujących, że żaden rozsądny widz nie będzie brał jego słów dosłownie jako stwierdzenia faktów, są to bowiem narzędzia retoryczne i hiperbole. Słowo „wyłudzenie” miałoby być jedynie „retorycznym wyolbrzymieniem” i „żywiołowym epitetem”, a w związku z tym nie jest zniesławieniem.

Paradoks na paradoksie

W całej tej sprawie wszystko stoi na głowie, bowiem Fox niszczy zaufanie do dziennikarstwa i prestiż mediów świadomie rozpowszechniając fałszywe informacje. Ale – co zabawne i paradoksalne właśnie –

gdyby ludzie z Fox byli mniej cyniczni i potrafili wykazać, że naprawdę wierzą w teorie spiskowe, które głoszą, to ich szanse w procesie wytoczonym przez Dominion byłyby większe!

Oczywiście, wśród prezenterów stacji są tacy, którzy zdają się szczerze wierzyć w wielkie kłamstwo Donalda Trumpa, np. wspomniana Maria Bartiromo czy inna gwiazda Jeanine Pirro, których samo kierownictwo Foxa nazywa w korespondencji „szalonymi”.

W czasie przesłuchań przez prawników firmy Dominion odpowiedzialny za programy weekendowe David Clark został zapytany, czy Bartiromo jest wiarygodnym źródłem informacji. Odpowiedział: „Nie wiem”.

Drugi paradoks polega na tym, że chociaż właściciele Fox byli gotowi kłamać tylko po to, żeby przypodobać się Trumpowi i nie stracić jego wyborców, po ujawnieniu ich wewnętrznej komunikacji Trump wpadł we wściekłość.

Dlaczego Trump się wściekł

Dlaczego? Ponieważ wewnętrzne wiadomości pokazują, że ekipa z Fox naprawdę nie wierzy w kłamstwa o sfałszowanych wyborach – a były prezydent oczekuje, że jego zwolennicy nie tylko będą kłamać dla jego dobra, ale w te kłamstwa uwierzą.

Byłego prezydenta z pewnością nie ucieszyły też doniesienia o tym, co naprawdę sądzi o nim kierownictwo stacji. Nie jest tajemnicą, że Murdoch najchętniej by go zmarginalizował i postawił na nowego prawicowego polityka. Nie jest też tajemnicą, kto tym politykiem jest – to obecny gubernator Florydy i stały gość stacji Ron DeSantis.

Kiedy Trump ogłosił w Mar-a-Lago swoją kandydaturę na prezydenta w wyborach w 2024 roku – „The New York Post”, czyli jedna z gazet Murdocha, opublikowała złośliwy artykuł zamieszczony gdzieś w środku numeru, w którym informowała, że pewien „emerytowany mieszkaniec Florydy” i „zapalony golfista” startuje na prezydenta. W tym samym czasie DeSantis trafił na okładkę gazety z podpisem „De Future” – „Przyszłość”.

Czy Fox przegra proces?

Nawet jeśli, to kara finansowa nie doprowadzi Murdocha do bankructwa. Będzie to jednak porażka nie tyle finansowa, ile prestiżowa, bo trudniej udawać normalne medium informacyjne, a nie instytucję polityczną, którą jest naprawdę. Choć oczywiście stacja zawsze może uciec w retorykę oblężonej twierdzy i przedstawić się jako ofiara nagonki liberalnych elit, upolitycznionego wymiaru sprawiedliwości itd

Niewolnicy radykałów

Ale z całej sprawy wypływa jeszcze jedna ważna lekcja – i to paradoks trzeci.

Oto po raz kolejny okazuje się, że ludzie pokroju Murdocha i jego ekipy z Fox News, którym wydaje się, że sterują najbardziej skrajnym elektoratem i jego emocjami, tak naprawdę są niewolnikami tego elektoratu.

Fox News przez lata karmił swoich odbiorców paranoją, teoriami spiskowymi, a czasem po prostu najzwyklejszymi kłamstwami, radykalizując go coraz bardziej. Efekt jest taki, że krok w tył jest dziś niemożliwy. Publika nie chce informowania, ale utwierdzania w poglądach i pewnej wizji świata. Jeśli nie dostanie jej od Fox News, poszuka jej na innym, jeszcze radykalniejszym kanale telewizji.

;

Udostępnij:

Łukasz Pawlowski

Publicysta, doktor socjologii, doradca polityczny. Wspólnie z Piotrem Tarczyńskim prowadzi „Podkast amerykański” [https://www.facebook.com/podkastamerykanski]. Autor książki „Druga fala prywatyzacji. Niezamierzone skutki rządów PiS” [2020]. Dawniej sekretarz redakcji tygodnika „Kultura Liberalna”.

Piotr Tarczyński

Historyk, doktor nauk politycznych, amerykanista, tłumacz, pisarz. Autor książki „Rozkład. O niedemokracji w Ameryce”. Z Łukaszem Pawłowskim prowadzi „Podkast amerykański"

Komentarze