„Spodziewałem się, że spuścimy łomot Koalicji Europejskiej i tak się stało” – cieszy się z wyniku wyborów do PE europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Ale frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), do której należy PiS, została mocno okrojona i spada na szóste miejsce pod względem liczby europosłów. PiS czeka w niej polityczna marginalizacja
"Mówiąc językiem marynarki wojennej mamy potężną siłę ognia. A mówiąc językiem dyplomatycznym - jesteśmy posażną panną na wydaniu i możemy zawierać potężne koalicje, które będą dobrze służyły i Polsce, i Europie" - powiedział Jacek Saryusz-Wolski w poniedziałek 27 maja w rozmowie z reporterką Polsat News.
Podkreślił, że wynik PiS - 26, a po brexicie 27 mandatów - przerósł jego oczekiwania.
Jest lepiej niż sądziłem, że będzie. To daje dobre rokowania, jeśli chodzi o nową postać frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Ale dobry wynik w Polsce nie przekłada się na sprawczość PiS w nowym Parlamencie Europejskim.
Frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której PiS należy i z której - według słów Saryusz-Wolskiego - nie zamierza odchodzić, została w wyniku tych wyborów mocno okrojona. Oznacza to dla partii Kaczyńskiego polityczną marginalizację, bo to koalicje najliczniejszych ugrupowań wybiorą przewodniczącego Parlamentu oraz większość szefów i wiceszefów komisji w PE.
Koalicja Europejska może czuć się pokonana na polskim podwórku – całkiem zasadnie. Ale eurodeputowani PO, PSL i SLD będą członkami dwóch dominujących partii, przez co ich udział w europejskiej polityce głównego nurtu pozostanie większy niż siła osamotnionego PiS.
Polityczne negocjacje po wyborach do PE dopiero się rozpoczęły i potrwają co najmniej do końca czerwca. Choć możliwe są jeszcze przetasowania, wszystko wskazuje, że z 77 europosłów w EKR pozostanie zaledwie 60. Co przy wzmocnionej konkurencji przesunie partię z trzeciej na szóstą pozycję pod względem liczby członków.
Wyprzedzą ją:
"Jest jedna zła wiadomość: komponent brytyjski będzie bardzo skromy, ponieważ bardzo zły wynik uzyskali brytyjscy konserwatyści" - przyznał Saryusz-Wolski.
Rzeczywiście za problemy EKR odpowiadają zwłaszcza wyniki wyborów na Wyspach. Do tej pory z reprezentacją 19 europosłów to Torysi dominowali w tej frakcji. Byli zresztą głównymi inicjatorami jej powstania po wyborach do PE w 2009 roku.
Tragikomiczne losy umowy brexitowej, której premier Theresa May nie zdołała przeprowadzić przez brytyjski parlament, zniechęciły do Partii Konserwatywnej wielu wyborców. Rozczarowani są zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy wyjścia z UE, co pokazali w głosowaniu. Konserwatyści dostali marne 8,68 proc. głosów, do PE wyślą więc tym razem zaledwie czworo eurodeputowanych.
Premier May zapowiedziała, że 7 czerwca poda się do dymisji. Gdy (jeżeli w ogóle) Wielka Brytania ostatecznie opuści Unię Europejską, do EKR co prawda trafi 52. europoseł z Polski - Dominik Tarczyński. Ale sama frakcja skurczy się o kolejne trzy mandaty.
Co z pozostałymi sojusznikami projektu budowy "Europy Ojczyzn", których PiS od miesięcy werbowało do EKR?
Z nich wszystkich najlepiej poradzili sobie Bracia Włosi, których liderka Giorgia Meloni spotkała się z Jarosławem Kaczyńskim na początku kwietnia. Wypadli nieco lepiej niż przewidywano w sondażach - z wynikiem 6,46 proc. głosów wyślą do Parlamentu Europejskiego pięcioro posłów.
Sondaże potwierdziły się w przypadku holenderskiego, antyeuropejskiego Forum na rzecz Demokracji (FvD), partii 36-letniego Thierry'ego Baudeta. Forum otrzymało niemal 11 proc. głosów, co daje mu pozycję czwartej siły politycznej w kraju i trzy mandaty w PE.
Do PE pojedzie też dwoje członków holenderskiej koalicji Unii Chrześcijańskiej i Politycznej Partii Protestantów (CU-SGP), którzy otrzymali 6,8 proc. głosów. Dotychczas zasiadali w EKR i jeśli w niej pozostaną, grupa pozyska w sumie pięcioro europosłów z Holandii.
Lepiej niż pięć lat temu poradzili sobie też czescy wolnorynkowcy z ODS, które zasili EKR czworgiem eurodeputowanych.
Pod 5-procentowym progiem wyborczym znaleźli się za to Francuzi z partii "Powstań Francjo", którzy w grudniu 2018 roku podpisali umowę stowarzyszeniową z EKR. Otrzymali 3,51 proc. głosów - nieznacznie mniej niż pięć lat temu, choć jeszcze w marcu sondaże dawały im ok. 6 proc. i szanse na sześć mandatów.
Lider ruchu Nicolas Dupont-Aignan najwyraźniej nie może znaleźć sobie miejsca we francuskiej polityce po tym, jak poróżnił się z Marine Le Pen.
W marcu Jarosław Kaczyński rozmawiał o członkostwie w EKR z szefostwem hiszpańskiego, skrajnie prawicowego ugrupowania Vox. Choć sondaże dawały Hiszpanom szanse na nawet 10 proc. głosów i siedem miejsc w PE, skończyło się na 6,2 proc. i trzech mandatach.
Jak na razie kierownictwo Vox nie zdecydowało, do której z europejskich frakcji dołączą jej eurodeputowani. Niewykluczone, że porzucą osłabioną EKR na rzecz silniejszych populistów Salviniego. Programowo byłoby im co najmniej równie po drodze.
Wielką niewiadomą pozostają losy węgierskiego Fideszu - partii Viktora Orbána, która na marcowym szczycie Europejskiej Partii Ludowej (EPL) została zawieszona w prawach jej członka.
W niedzielę Fideszowi po raz kolejny udało się wygrać i to z ogromną przewagą. Zdobył ponad 52 proc. głosów i 13 eurodeputowanych - o jednego więcej niż pięć lat temu.
Jako taki byłby cennym nabytkiem dla EKR. O tym, że Orbán zostałby przyjęty "z otwartymi ramionami" mówili zgodnie w kwietniu europoseł PiS Ryszard Legutko i Giorgia Meloni. Ale Fidesz przygarnęliby też chętnie populiści od Salviniego i Le Pen, gdyby tylko Orbán wyraził takie życzenie.
Jak na razie Węgrzy pozostają jednak członkami EPP, co pozwala im utrzymać się w głównym nurcie europejskiej polityki. Raczej nie zechcą z tego zrezygnować, jeżeli nie będą mieli pewności, że nowy dom jest równie mocny.
EPP może jednak sama wyrzucić Orbána, bo nawet bez 13 Węgrów utrzymałaby pozycję najliczniejszej w PE. Łatwiej byłoby jej wtedy pozyskać przychylność liberałów, którzy nie chcą słyszeć o koalicjach z Fideszem. Premier Węgier jest też osobiście skonfliktowany z liderem EPP Manfredem Weberem. Decyzje zapadną w najbliższych tygodniach.
Saryusz-Wolski w swoim stylu porównuje wzmocnioną po wyborach reprezentację PiS do "posażnej panny na wydaniu".
Jednak 26 (a po brexicie 27) eurodeputowanych nie będzie w stanie wiele zdziałać, jeżeli nie wejdzie w skład dużej europejskiej frakcji. To najliczniejsze grupy polityczne mają decydujący głos przy podziale stanowisk funkcyjnych, takich jak przewodniczący i wiceprzewodniczący PE czy szefowie komisji.
W poprzedniej kadencji EKR jako trzecia co do wielkości partia otrzymała zaledwie jednego szefa komisji i jednego z 14 wiceprzewodniczących. Wątpliwe, by osłabiona po niedzielnych wyborach tym razem dostała ich więcej. Nikłe są też szanse triumfującej w Polsce Beaty Szydło na objęcie przewodnictwa w PE, choć w tej roli widzieliby ją partyjni koledzy - Patryk Jaki i Krystyna Pawłowicz.
Przewodniczącego Parlament wyłania spośród swoich członków na 2,5-letnią kadencję. Do tej pory przewodnictwem na zmianę dzieliły się dwie największe partie - EPL i S&D. Po głosowaniu 26 maja do utworzenia większości potrzebna im będzie trzecia frakcja.
Czy proeuropejskie siły będą szukały wsparcia w pomniejszonej EKR, w której dominuje skompromitowane PiS i zasiadają ugrupowania antyeuropejskie, takie jak holenderskie FvD? Szanse na to są niewielkie, zwłaszcza że wzmocnieni wyszli z wyborów naturalni sojusznicy EPP i S&D - liberałowie z ALDE i Zieloni.
"Łomot", spuszczony przez PiS Koalicji Europejskiej w Polsce, w Brukseli i Strasburgu znaczyć więc będzie niewiele.
Wybory
Jacek Saryusz-Wolski
Parlament Europejski VIII kadencji
Unia Europejska
eurowybory
wybory do Parlamentu Europejskiego 2019
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze