0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Ministerstwo Sprawiedliwości po raz kolejny wyda miliony złotych na promocję Funduszu Sprawiedliwości, który został stworzony przed laty, by pomagać ofiarom przestępstw.

Nowa kampania ma być kontynuacją poprzednich, czyli będzie na bogato: spoty w telewizji i radio, kampanie w internecie, billboardy, reklamy i teksty sponsorowane oraz zatrudnienie influencerów. Dzięki temu – twierdzi ministerstwo – więcej ofiar przestępstw dowie się o tym, że może skorzystać z pomocy funduszu.

Na kampanię resort ma wydać 12 mln złotych. Jak informowała NIK, w 2019 roku na promocję funduszu poszły aż 42 mln złotych.

Równocześnie - o czym wielokrotnie pisaliśmy na OKO.press - organizacje, które od lat pomagały ofiarom przestępstw korzystając z środków FS, zostały odcięte od finansowania. Pieniądze trafiają za to do stowarzyszeń i fundacji powiązanych z działaczami Solidarnej Polski, bez doświadczenia w pomaganiu osobom w trudnej sytuacji życiowej. A także na cele nie związane z pomocą ofiarom przestępstw - np. na zakup wozów dla straży pożarnej w okręgach wyborczych posłów Solidarnej Polski.

Pytanie: czy promocja funduszu za dziesiątki milionów złotych bardziej służy ofiarom, czy Ministerstwu Sprawiedliwości i politykom partii ministra Zbigniewa Ziobry?

Przeczytaj także:

Wydajemy pieniądze, żeby pokazać, jak dobrze wydajemy pieniądze

Fundusz Sprawiedliwości nadzorowany jest przez ministra Ziobrę. Jego roczny budżet to ok. 400 mln złotych, pochodzących głównie z nawiązek zasądzanych przez sądy od sprawców przestępstw.

W 2019 roku FS uruchomił jeden ze swoich flagowych programów - budowę w całej Polsce sieci kilkuset ośrodków i punktów pomocy dla ofiar przestępstw, w których poszkodowani mogą otrzymać darmową pomoc prawną, psychologiczną oraz pomoc finansową.

To właśnie informowanie o tej sieci pomocy jest – według ministerstwa – głównym celem kolejnych kampanii promocyjnych.

Ogłoszenie o przetargu na „kompleksową obsługę medialną Funduszu Sprawiedliwości” pojawiło się kilka dni temu w resortowym systemie zamówień publicznych.

Ministerstwo chce wydać na nową, dwuletnią kampanię nawet 12 mln złotych.

Jak czytamy w dokumentacji przetargowej, zamówienie obejmuje:

  • opracowanie i przygotowanie strategii, koncepcji oraz kreacji materiałów kampanii o charakterze informacyjno-edukacyjnym lub społecznym;
  • przygotowanie oraz druk materiałów informacyjno-edukacyjnych i promocyjnych Funduszu Sprawiedliwości, produkcję materiałów graficznych i audiowizualnych do publikacji w mediach elektronicznych i tradycyjnych (stacje telewizyjne / radiowe / prasę / media elektroniczne/social media lub miejsce usytuowania i rodzaj nośników reklamowych citylight, indoor, outdoor, LCD i inne);
  • zakup mediów;
  • prowadzenie kanałów społecznościowych Funduszu Sprawiedliwości;
  • prowadzenie badań związanych z działalnością lub rozpoznawalnością Funduszu Sprawiedliwości.

Dalej ministerstwo wymienia w jaki sposób firmy, które wygrają przetarg, mają te cele realizować. Tutaj wachlarz działań ma być ogromny. Od ulotek, billboardów i plakatów, po emisję spotów w telewizjach ogólnopolskich i regionalnych, stacjach radiowych i mediach elektronicznych.

Ministerstwo idzie też w nowe formy komunikacji. Kampania promocyjna ma być realizowana także za pomocą spotów i reklam w mediach społecznościowych (Facebook, Instagram Twitter, Linkedin), podcastów oraz zaangażowania influencerów – tematy dotyczące funduszu mają być lokowane na ich kanałach na YouTube, Intragramie i Facebooku.

Ja czytamy w ogłoszeniu,

wszystko po to, żeby informować m.in. o "skuteczności i kompetencjach ośrodków niosących pomoc" oraz "pozytywnych skutkach działalności funduszu i efektach wydatkowanych przez niego środków".

Artykuły sponsorowane ku chwale ministra

Ministerstwo w tej kampanii (tak jak i w poprzednich) nie szczędzi także materiałów sponsorowanych w mediach ogólnopolskich i regionalnych. Trudno zliczyć, ile takich materiałów zostało opublikowanych w mediach w 2019 roku. Z racji tego, że wszystkie kampanie realizują prywatne podmioty, ministerstwo z pytaniami odsyła do nich. Z kolei firmy zasłaniają się tajemnicą handlową i tak koło się zamyka.

Przy tekstach sponsorowanych zatrzymujemy się nie bez przyczyny. W 2019 roku, w czasie parlamentarnej kampanii wyborczej, w mediach lokalnych można było znaleźć mnóstwo tekstów wychwalających działania resortu i poszczególnych polityków Solidarnej Polski w ich okręgach wyborczych. Najczęściej dotyczyły one właśnie "wystarania się", "załatwienia" lub "pomocy w" zdobyciu środków z Funduszu Sprawiedliwości np. na sprzęt dla miejscowej ochotniczej straży pożarnej.

W 2020 media chwaliły posłów Solidarnej Polski za "zdobycie" pieniędzy z FS dla szpitali, na walkę z koronawirusem.

Część z tych artykułów była oznaczana jako "materiały sponsorowane", inne nie – chociaż ich treść jednoznacznie na to wskazywała. Niestety, media nie zawsze wywiązują się z obowiązku odpowiedniego oznaczania opłaconych materiałów.

Nie robiła tego m.in. Wirtualna Polska. Jak ujawniliśmy w OKO.press w styczniu 2020 roku, portal publikował teksty-laurki przychylne ministrowi sprawiedliwości i jego ludziom (w tym teksty chwalące Fundusz Sprawiedliwości). Wiele z nich podpisanych było nazwiskami nieistniejących dziennikarzy, a same teksty często nie były oznaczane jako sponsorowane.

Ostatnio w OKO.press pisaliśmy także, że za pieniądze funduszu powstają teraz lokalne portale informacyjne. Które przypuszczalnie również będą jakoś promowały Fundusz Sprawiedliwości i nadzorującego go ministra.

Ministerstwo chwali się i żali

Artykuły opłacane przez resort w ramach kampanii promującej fundusz nie służą zresztą tylko promocji określonych polityków. Są też wykorzystywane do bieżącej walki politycznej.

Weźmy trzy teksty, które ukazały się pod koniec 2020 roku w prorządowym portalu wPolityce.pl. Dotyczą obowiązującej już ustawy o oddzieleniu sprawcy przemocy domowej od ofiary. Ustawa, autorstwa ministerstwa, była fetowana przez Ziobrę i jego ludzi jako przełom w walce z przemocą wobec kobiet:

  • w artykule "Prawa kobiet w Polsce będą chronione jak nigdy wcześniej!" czytamy: "Zamiast jednak poparcia i wyrazów wdzięczności, na jakie zasługują autorzy tego projektu związani z obecnym kierownictwem Ministerstwa Sprawiedliwości i rządem Zjednoczonej Prawicy są oni piętnowani przez organizatorów wspomnianych protestów jako rzekomi oprawcy, ciemiężyciele czy wrogowie kobiet";
  • w tekście "Nowa era walki z przemocą domową w Polsce" z kolei można przeczytać, że "mimo wejścia w życie nowej ustawy środowiska lewicowe konsekwentnie udają, że nie dostrzegają działań rządu Zjednoczonej Prawicy na polu troski o prawa kobiet. Za to lewicowcy, których przez ćwierć wieku rządów nie było stać na uchwalenie podobnego prawa, ubolewają nad faktem możliwego wypowiedzenia tzw. konwencji stambulskiej";
  • a w artykule "Nie dajmy się więcej oszukiwać! Potrzebujemy więcej świadomych odbiorców mediów. Bądźmy świadomi kłamstw i przemilczania istotnych faktów" ministerstwo żali się, że wraże media nie doceniają jego sukcesów: "Niestety, nieprzychylne polskiemu rządowi media niemal całkowicie przemilczały temat wejścia w życie wspomnianej ustawy. Dlaczego? Bo ona przecież zupełnie nie pasuje do budowanego przez te media fałszywego obrazu obozu Zjednoczonej Prawicy jako rzekomego wroga praw kobiet."

Wszystkie trzy teksty są oznaczone jako "artykuły sponsorowane", oznaczone logiem ministerstwa i Funduszu Sprawiedliwości. W każdym z artykułów, oprócz gorącej publicystyki, jest też – jakby na doczepkę – kilka akapitów o tym, jak uzyskać pomoc z funduszu.

Żeby było śmieszniej,

w jednym w powyższych artykułów, opłaconych z pieniędzy funduszu, ministerstwo reaguje na krytykę i wyjaśnia... dlaczego wydaje pieniądze na kampanie promujące fundusz.

Teksty śródtytułów jako żywo przypominają słynne paski z "Wiadomości" TVP:

  • "Komu przeszkadza promocja wiedzy o dostępnej pomocy?";
  • oraz "Polacy muszą poznać Fundusz".

"Lata zaniedbań i bardzo małej efektywności Funduszu Sprawiedliwości doprowadziły do tego, że dziś konieczna jest szeroka kampania informacyjna, która w pozwoli dowiedzieć się o istnieniu możliwości znalezienia pomocy. Dlatego też niewielka stosunkowo część środków Funduszu musi być przeznaczana na kampanie informacyjne, realizowane w mediach. To ten fakt właśnie jest głównie wykorzystywany jako zarzut rzekomego wydawania środków FS niezgodnie z przeznaczeniem" – broni się resort.

Czy rzeczywiście na kampanie promocyjne funduszu idzie tak niewiele pieniędzy?

NIK: 42 mln na promocję

Trudno o jednoznaczne dane, ile Ministerstwo Sprawiedliwości wydało do tej pory na promocję funduszu.

W OKO.press opisaliśmy dwa przetargi na takie usługi. Jeden z jesieni 2018 roku na prawie 15 mln złotych. Drugi z października 2019 na 17,5 mln.

Jednak kiedy w styczniu 2020 ujawniliśmy skalę promocji resortu Ziobry w Wirtualnej Polsce, w przesłanym do nas wezwaniu do usunięcia "nieprawdziwych" informacji, ministerstwo tłumaczyło m.in., że „kwota przetargu na promocję Funduszu Sprawiedliwości w 2019 roku, o czym informowano w Biuletynie Informacji Publicznej, wynosiła 10 mln zł, z czego wydatkowano około 7 mln zł na wszystkie media, w tym radia, gazety, portale".

Jeszcze inną kwotę podała Najwyższa Izba Kontroli, w analizie wykonania budżetu państwa za rok 2019.

Jak czytamy w części 37. raportu NIK, dotyczącej m.in. Funduszu Sprawiedliwości: "wzrost wykonania kosztów własnych wynikał głównie z zakupu usług, w tym kampanii informacyjno-edukacyjnej upowszechniającej wśród poszkodowanych i potencjalnych beneficjentów wiedzę na temat Funduszu (20 124,2 tys. zł, z czego 19 124,5 tys. zł, tj. 95 proc. stanowił zakup czasu antenowego lub audycji od dostawców usług audiowizualnych) oraz kosztów promowania działalności Funduszu (21 837,3 tys. zł)".

Jeśli wymienioną kampanię "informacyjno-edukacyjną" także potraktujemy jako część promocji, wynika z tego, że w sumie w 2019 roku promocja funduszu kosztowała aż 41 mln 961 tys. złotych.
;

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze