Podczas comiesięcznego wystąpienia prezes NBP zarzucił rządowi Tadeusza Mazowieckiego, pierwszemu rządowi wolnej Polski, że składał się „w połowie z komunistów" oraz „ludzi inspirowanych w rozmaity sposób". Dyskredytowanie Mazowieckiego to stały element polityki PiS
Prezes Narodowego Banku Polskiego, prof. Adam Glapiński co miesiąc — w trakcie długiego, zazwyczaj dość chaotycznego wystąpienia — ocenia sytuację gospodarczą w kraju, a potem odpowiada na pytania dziennikarzy.
„Ocena sytuacji gospodarczej” to jednak myląca nazwa dla monologów prezesa NBP — który korzysta z okazji, żeby dzielić się ze światem różnymi przemyśleniami na liczne, często luźno związane tematy.
9 lutego 2023 Glapiński przez blisko 50 minut mówił m.in. o inflacji (że będzie spadać), o młodzieży (że jej ciężko, ale jemu również było kiedyś ciężko) oraz o złych mediach, które straszą Polki i Polaków i którym nie można ufać. Prezes NBP nie powiedział, które media konkretnie ma na myśli, wspominając o „jednej gazecie” i „jednej stacji telewizyjnej”. O kogo chodzi, pozostawiamy już domyślności Czytelniczek i Czytelników.
Mówił także, że Polki i Polacy kupili za dużo węgla „przez ludzi, którzy pragną, żeby była panika, żeby było ogólne poczucie zagrożenia” oraz wzywał do zaufania do „przekazów banku centralnego”.
„Jeśli coś się rzeczywiście źle dzieje, to my informujemy (…), my nigdy ani nie zaróżawiamy (!) informacji, ani nie zaczerniamy” — mówił.
Dodał także, iż za wprowadzeniem w Polsce euro są „byli marksiści”, którzy nie lubią polskiej suwerenności: „Kto jest za euro? Ci, co nie lubią Polski i chcieliby jej likwidacji jako niepodległego, suwerennego państwa. To często byli marksiści” — mówił.
OKO.press może dodać, że prezes NBP jest od lat krytykowany za nieudolną politykę informacyjną — w tym jego chaotyczne monologi. Według niektórych ekspertów sam Glapiński może stylem komunikacji przyczyniać się do wyższej inflacji w Polsce.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
W monologu Glapińskiego z 9 lutego 2023 znalazł się także fragment o historii. Przytoczmy go w całości:
„Od czasów rządu Jana Olszewskiego, rocznica jego śmierci właśnie minęła, mamy do czynienia z rządami demokratycznymi w Polsce. Rząd jest wybierany przez parlament, który jest wybierany w wolnych wyborach. Przypominam, że to był pierwszy rząd, bo w szkole, zdaje się, tego słabo uczą. W 1989 roku nastąpiła jakaś tam demokratyzacja”
— mówił.
„Potem się zaczęła walka między tymi, co chcieli demokratyzować, a tymi, co chcieli po prostu demokracji. Zawsze należałem do tych drugich. Bez żadnych przymiotników. Ta walka była trudna i na końcu się okazało, że Polska była ostatnim krajem pokomunistycznym w Europie, w którym były wolne wybory. Nie byliśmy żadnym liderem, tylko byliśmy w ogonie. Rząd Olszewskiego był pierwszym demokratycznie ustalonym w Polsce rządem. Poprzednie rządy to były tak w połowie komuniści, w połowie jacyś ludzie z opozycji, ale też często inspirowani w rozmaity sposób, i tak dalej. Tak historia się potoczyła, nie ma co nad tym dywagować”.
W tym krótkim fragmencie prof. Glapiński kilkukrotnie minął się z prawdą.
Przypomnijmy najpierw, co się wydarzyło. Pierwsze częściowo wolne wybory odbyły się w Polsce (wówczas jeszcze PRL) 4 czerwca 1989 roku.
Były to też pierwsze takie wybory w dawnym bloku komunistycznym.
Na mocy układów Okrągłego Stołu pomiędzy władzą i opozycją w Sejmie PZPR i jej „przystawki” miały zagwarantowane 65 proc. miejsc. Szybko jednak władza wymknęła się spod kontroli partii komunistycznej.
Wybory wygrała w miażdżący sposób opozycja, która — wspólnie ze sprzymierzonymi wcześniej z partią komunistyczną „przystawkami”, Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym oraz Stronnictwem Demokratycznym — sformowała we wrześniu 1989 roku rząd, którego premierem został Tadeusz Mazowiecki. W tym rządzie PZPR miała tzw. resorty siłowe — Ministerstwo Obrony Narodowej i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (ale tylko do lipca 1990 roku, a więc przez kilka miesięcy).
Rząd Mazowieckiego zniósł cenzurę, przeprowadził kluczowe reformy gospodarcze, otworzył granice PRL i wprowadził wiele jeszcze innych fundamentalnych zmian ustrojowych.
27 maja 1990 roku odbyły się pierwsze wybory samorządowe — już w pełni wolne.
Różnica pomiędzy Polską i innymi krajami regionu polega na tym, że tam demokratyczne przemiany zaczęły się później niż w Polsce — i pierwsze wolne wybory miały miejsce później niż u nas, ale za to były już w stu procentach wolne. Na Węgrzech odbyły się one w marcu 1990 roku, w Rumunii w maju, w Czechosłowacji i w Bułgarii — w czerwcu, w Albanii — w marcu 1991 roku.
NRD po prostu przestało istnieć w październiku 1990 roku; w kwietniu 1990 odbyły się wybory w dwóch republikach istniejącej jeszcze wówczas Jugosławii (w Chorwacji i w Słowenii). Wkrótce jednak w Jugosławii wybuchła wojna domowa.
Haczyk w wypowiedzi Glapińskiego polega na sformułowaniu „wolne wybory”. Wybory 4 czerwca 1989 roku były wolne, ale do obsadzenia w ich ramach było 100 proc. miejsc w senacie i 35 proc. miejsc w Sejmie. Nie były więc wolne w stu procentach, ale to od nich historycy i politolodzy liczą początek wolnej, demokratycznej Polski.
Później zresztą postkomuniści w Sejmie nie sprawiali kłopotów i nie utrudniali Mazowieckiemu wprowadzania reform w życie.
Glapiński także niezgodnie z prawdą opisuje skład rządu Mazowieckiego.
„Poprzednie rządy to były tak w połowie komuniści, w połowie jacyś ludzie z opozycji, ale też często inspirowani w rozmaity sposób”
— powiedział.
To po prostu nieprawda. W rządzie Mazowieckiego członkowie PZPR stanowili mniejszość (ministerstwo obrony i spraw wewnętrznych do 6 lipca 1990 roku).
Kilka resortów objęli przedstawiciele tzw. stronnictw sojuszniczych — Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego.
Resorty gospodarki, edukacji, spraw zagranicznych — i wiele jeszcze innych — znalazły się w rękach przedstawicieli dawnej opozycji. Oni też nadawali ton polityce rządu, na którego czele stał Tadeusz Mazowiecki — zasłużony działacz katolicki. Z komunizmem Mazowiecki nie miał nic wspólnego.
Politycy PiS od lat prowadzą stałą politykę dyskredytowania rządu Tadeusza Mazowieckiego — po to, aby przedstawić gabinet Jana Olszewskiego (1991-1992) jako pierwszy niekomunistyczny rząd Polski i zarazem bezpośredniego poprzednika rządów PiS.
Festiwal wspomnień zaczął się już w 2017 roku. Prezydent Duda złożył wówczas oficjalną wizytę sędziwemu premierowi. Partia rządząca konsekwentnie buduje legendę Olszewskiego. Przez kolejne lata upadek jego rządu 4 czerwca 1992 roku jest przedstawiany w mediach prorządowych i przez polityków rządzącej prawicy jako wynik spisku sił wrogich Polsce czy „postkomunistycznych elit”. Politycy PiS wracają do tego często, np.
Żeby „przykryć” 30. rocznicę wyborów w 1989 roku, w 2019 roku politycy PiS wmurowali nawet kamień węgielny pod pomnik Jana Olszewskiego, który zmarł parę miesięcy wcześniej (w lutym 2019) - ustawiony w tym samym nadzwyczajnym trybie, co pomnik Lecha Kaczyńskiego - oraz zainaugurowali „Instytut Jana Olszewskiego” w IPN. Ten pomnik odsłonięto w grudniu 2022 roku.
Nieco wcześniej, 4 czerwca 2021 roku, odsłonięto inny pomnik Olszewskiego w Okuniewie pod Warszawą (ma też grobowiec z pomnikiem na wojskowych Powązkach). Podczas uroczystości ówczesny prezes TVP Jacek Kurski mówił o „straszliwym wyroku”, jaki zapadł na rządzie Olszewskiego, kiedy „odszedł od linii Balcerowicza, jak uspołecznił gospodarkę, zatrzymał ekspozyturę aktywów sowieckiego wywiadu w postaci wspólnych baz polsko-sowieckich”. To, co wydarzyło się później, nazwał próbą "zakopania żywcem" Olszewskiego.
W czerwcu 2021 roku upadek rządu Olszewskiego świętowały na swój sposób „Wiadomości” TVP. Insynuowały, że spowodował go spisek postkomunistów i agentów w obronie baz wojskowych, które miały pozostawić Polskę w sowieckiej strefie wpływów. Zapomniały jednak, że ZSRR już od pół roku nie istniał.
Tymczasem w wyborach 1989 roku, które dziś Glapiński tak lekceważy, wziął udział Jarosław Kaczyński, który zdobył mandat senatora z okręgu elbląskiego. Wtedy, jak się wydaje, fakt, że nie były to w pełni wolne wybory, zupełnie mu nie przeszkadzał.
Rząd Olszewskiego był pierwszym demokratycznie ustalonym w Polsce rządem. Poprzednie rządy to były tak w połowie komuniści, w połowie jacyś ludzie z opozycji, ale też często inspirowani w rozmaity sposób, i tak dalej.
Gospodarka
Historia
Opozycja
Władza
Adam Glapiński
Narodowy Bank Polski
Prawo i Sprawiedliwość
komunizm
postkomunizm
Wybory 4 czerwca 1989
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze