0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Od lewej: Borys Budka (KO), Krzysztof Gawkowski (Lewica), Hanna Gill-Piątek (Polska 2050), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), fot. klub LewicyOd lewej: Borys Budk...

Piątek 13 stycznia 2023 to kluczowy dzień dla ustawy o Sądzie Najwyższym. Czy nowelizacja, która według premiera Mateusza Morawieckiego ma odblokować miliardy z polskiego KPO, przejdzie przez Sejm?

W czwartek wieczorem, kiedy Sejm zamknął prace nad ustawą, prawie nic nie było pewne. Nie tylko liderzy, ale też poszczególni posłowie opozycji stanęli przed jednym z najtrudniejszych wyborów w swoim poselskim życiu. Decyzje zapadną w ostatniej chwili. Być może dopiero na sali sejmowej.

W piątek o ósmej rano spotka się klub Lewicy, po godzinie dziewiątej — klub Koalicji Obywatelskiej.

Posiedzenie ma się zacząć o godzinie 10:00 i w momencie, kiedy publikujemy ten tekst, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak rozłożą się głosy.

Żeby ustawa przeszła, opozycja musi co najmniej wstrzymać się od głosu. Jeśli zagłosuje przeciw, PiS nie będzie miał większości.

Tymczasem wiadome są tylko dwie rzeczy:

  1. zdecydowana większość PiS zagłosuje za ustawą (około 200 posłów), a to nie wystarczy, by ustawa przeszła, bo
  2. ziobryści będą przeciw (około 20 posłów).
Nie wiadomo nawet tego, czy Mateusz Morawiecki dogadał się z Andrzejem Dudą i czy prezydent podpisze ustawę.

Przed opozycją iście faustowski wybór. Czy pomóc rządowi przyjąć ustawę, która daje pewną szansę, ale nie daje pewności uzyskania środków z UE, a jednocześnie wedle ważnych dla opozycji instytucji i autorytetów jest sprzeczna z Konstytucją?

Przeczytaj także:

Nie chodzi o paragrafy, tylko o wartości

Kiedy zaczynało się to posiedzenie Sejmu, polityczny plan opozycji był jasny: nie należy przeszkadzać w przyjęciu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Opozycja występowała jako zwarta siła. Udało się ustalić wspólny zestaw poprawek. Zgłosili je dwa razy — i dwa razy PiS te poprawki odrzucił (raz w środę w nocy, drugi raz w czwartek wieczorem).

Jednak im bliżej głosowania, tym bardziej zaczyna się kruszyć zarówno założenie, że ustawy nie należy blokować, jak i jedność. Politycy opozycji zastanawiają się, czy nie popełniają błędu.

Przed każdym z posłów i każdą z posłanek stanął bowiem dosadny znak zapytania: co będzie po tym, jak nacisnę ten lub inny przycisk? Co się wydarzy chwilę po głosowaniu i jakie będą jego konsekwencje za miesiąc, za pół roku, jesienią, za dekadę?

Do wyboru są przyciski: za, przeciw, wstrzymuję się. Można też wyjąć kartę, czyli nie wziąć udziału w głosowaniu. Ale nie o wybór przycisków tu chodzi.

W grze nie jest ustawa, zbiór paragrafów, tylko wartości.

  • Po pierwsze — pieniądze, a właściwie szanse na rozwój kraju.
  • Po drugie — praworządność, a dokładniej szansa na choćby częściowe jej odbudowanie i utrzymanie wiarygodności polskich sędziów w europejskich systemie sądownictwa.
  • Po trzecie — jedność opozycji, czyli szansa na budowanie zaufania.

Dylemat, przed jakim stoi opozycja jako całość i jej poszczególne partie, jest dziś jak równanie z wieloma niewiadomymi.

Stan niepewności: co zrobi PiS, wyborcy, Komisja Europejska?

Wymieńmy tylko niektóre z pytań, jakie rozważa lub powinna rozważać dziś opozycja:

Czy można zaufać PiS-owi? Czy należy dawać większość rządowi, który jej nie ma? Czy można sobie pozwolić na to, by stracić pieniądze z Unii Europejskiej? Jak zachowa się Komisja Europejska? Jak zachowają się wyborcy opozycji? Czy jedność jest naczelną wartością?

Jeszcze w grudniu premier Morawiecki zabiegał o poparcie opozycji, spotkał się z szefami opozycyjnych klubów. Teraz PiS traktuje opozycję „z buta”. Z jednej strony bierze poparcie dla ustawy za pewnik. Z drugiej – padają słowa: „Nikt państwa nie zamierza błagać o poparcie”. Tak mówił w czwartek do opozycji główny negocjator PiS z Komisją Europejską, minister Szymon Szynkowski vel Sęk. O poprawkach opozycji powiedział: „Niespójne, wzajemnie sprzeczne, gdybyśmy je przyjęli, to byłaby masa kłopotów z wykonaniem zaleceń Komisji”. Jednocześnie PiS sam zgłosił dwie poprawki, choć wcześniej twierdził, że w ustawie nie wolno nic poprawiać, bo Bruksela nie pozwala.

Opozycja nie jest też pewna, jak zachowa się Komisja Europejska. Czy to, co PiS wpisał do ustawy, wystarczy, by spełnić kamienie milowe? Nie powinno. Ale może Komisja jest skłonna zamknąć ten rozdział? O tym mógłby świadczyć niedawny tweet komisarza ds. sprawiedliwości Didera Reyndersa. Napisał on, że ustawa to „obiecujący krok w kierunku spełnienia zobowiązań z polskiego KPO”. Ale z drugiej strony, gdyby ustawa padła, trudno sobie wyobrazić, że Komisja Europejska pisze: „Ej, opozycjo, co się czepiasz?! Chcieliśmy zaakceptować tę ustawę”. A może jest jeszcze inaczej: Komisja takiej ustawy nie zaakceptuje, ale opozycja, pomagając ją przyjąć, wprowadzi PiS „na minę”?

Nie ma też pewności, jak zareagują wyborcy. A przecież opozycję popierają różne grupy, w których są osoby różnie ustawiające hierarchie wartości. Lewica najlepiej przekonała się, jak kosztowne mogą być takie głosowania. W maju 2021 poparła ratyfikację Funduszu Odbudowy. Wtedy też PiS nie miał większości, bo ziobryści odmówili głosowania za. Tamto głosowanie Lewica przypłaciła wielomiesięcznym i kilkupunktowym spadkiem poparcia.

To, czego raczej należy się spodziewać, to atak na opozycję ze strony mediów rządowych, gdyby zagłosowała przeciw. Będą tam opowiadać, że przez opozycję Polska nie dostanie pieniędzy. Jednak oddziaływanie takiej kampanii na wyborców opozycji trudno ocenić. Gdyby zaś opozycja umożliwiła przyjęcie ustawy, pochwał w TVP nie będzie. To też raczej jest jasne.

Co przemawia za tym, żeby głosować przeciw?

Na niekonstytucyjność ustawy wskazywało wiele instytucji: od Sądu Najwyższego, Naczelną Radę Adwokacką po prawników z Biura Analiz Sejmowych. Do jej odrzucania wezwał też np. Adam Strzembosz.

Nowelizacja „utrzymuje stan niezgodności z prawem unijnym i Konstytucją RP oraz nie przyczynia się do realizacji tzw. kamieni milowych, a co za tym idzie wypłaty Polsce środków z Funduszu Odbudowy” — napisało 13 organizacji z Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS (m.in. Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”, Inicjatywa Obywatelska „Wolne Sądy”, Helsińska Fundacja Praw Człowieka).

Nawet prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, tego samego NSA, który jest kluczowym elementem ustawy, uważa, że jest ona niezgodna z Konstytucją.

Mówił o tym jeszcze w środę w nocy.

„Właściwość NSA określa art. 184 konstytucji, nie można mu zlecać zadań innych niż przewidziane w tym przepisie” — stwierdził Jacek Chlebny, prezes NSA, podczas debaty nad ustawą na sejmowej komisji sprawiedliwości. Niekonstytucyjne jest też jego zdaniem przekazanie NSA kompetencji w kwestii przeprowadzania testu bezstronności i niezależności.

Prezes NSA miał jeszcze jedno zastrzeżenie: że vacatio legis jest za krótkie. I tylko w tym punkcie PiS wyszedł mu naprzeciw — zgłosił poprawkę i wydłużył vacatio legis z 14 do 21 dni.

„To jest za mały krok. Ja prosiłem o rozważenie trzech miesięcy” — przyznał w czwartek na kolejnym posiedzeniu komisji sprawiedliwości Jacek Chlebny. Mówił, że wprowadzanie ustawy będzie wymagało „wielu, wielu zmian organizacyjnych”. „To jest bardzo, bardzo krótki okres czasu” — mówił i wyraził żal, że PiS z nim wcześniej nie konsultował ustawy.

„Pierwszy lepszy przepis tej ustawy dotyczący NSA jest sprzeczny z konstytucją” — przyznaje ważny polityk opozycji.

Czy warto bronić wspólnej linii?

Sygnały o tym, że jedność opozycji zaczyna się kruszyć, wyszły od Platformy Obywatelskiej i od Polski 2050 Szymona Hołowni.

„Opozycja umożliwi wam bez żadnego problemu przyjęcie tej niedoskonałej ustawy. (…) cała opozycja, na pewno nie będą temu przeszkadzać i tego blokować” — powiedział w środę 11 stycznia 2023 Donald Tusk. Część opozycji uznała to za nielojalność i złamanie wspólnego frontu.

Do tej pory bowiem cztery opozycyjne siły trzymały się tego, że w sprawie KPO wypowiadają się wspólnie (na organizowanych wspólnie konferencjach prasowych) i mówią tylko: zgłaszamy poprawki, a co dalej — zobaczymy.

Tymczasem Tusk zaczął prowadzić własną polityczną grę. Spersonalizował spór o KPO — zwrócił się do Morawieckiego, brzmiał, jakby to on rozmawiał z premierem. Obiecał też poparcie ustawy jeszcze zanim opozycja powiedziała „sprawdzam” w sprawie swoich poprawek.

Drugi sygnał, że jedności może nie być, pochodzi od partii Hołowni.

W czasie prac nad ustawą w sejmowej komisji poseł Tomasz Zimoch konsekwentnie głosował przeciw — czyli inaczej niż umówiła się opozycja, która się wstrzymywała.

„Po co krzyczeć na komisji, że ta ustawa jest bezprawna, a potem wstrzymywać się od głosu i pozwalać PIS-owi dalej niszczyć Polskę? Sprzedajemy wolność?!” —

">napisała w czwartek koło południa europosłanka Polski 2050 Róża Thun. I poparła Zimocha: „Jedyny konsekwentny i odpowiedzialny głosował za poprawkami i przeciwko ustawie, kiedy przepadły”.

View post on Twitter

„Wartością jest utrzymanie wspólnej linii opozycji” — powiedziała OKO.press w czwartek 12 stycznia po południu Hanna Gill-Piątek, przewodnicząca koła poselskiego Polski 2050 w odpowiedzi na pytanie, czy posłowie Hołowni będą przeciw ustawie.

Jednak jeden z polityków opozycji rysuje taki scenariusz: „Koalicja Obywatelska, PSL i Lewica wstrzymają się od głosu, ale niektóre osoby zagłosują przeciw. Hołownia się wyłamał i Polska 2050 będzie przeciw”.

A czy jest jakieś prawdopodobieństwo, że Platforma Obywatelska zagłosuje przeciw? „Niewielka” — mówi mi polityk tej partii. „Czyli niezerowa?” — „W polityce zawsze są niezerowe szanse”.

Co dalej?

Jeśli ustawa zostanie przyjęta, trafi do Senatu. Senatorowie z opozycji już zapowiedzieli, że wprowadzą do niej te poprawki, które opozycja zgłaszała w Sejmie. Ustawa wróci do Sejmu. Wtedy zapewne Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry pomoże PiS-owi odrzucić poprawki opozycji. I projekt trafi na biurko Andrzeja Dudy.

Dotychczasowe sygnały z Pałacu Prezydenckiego świadczyły o tym, że prezydent jej nie podpisze. Nie wiadomo, czy sytuacja się zmieniła. Trzeba też pamiętać, że jeśli niektóre przepisy nie podobają się prezydentowi (a w tym przypadku chodzi o zapisy dotyczące tzw. testu niezawisłości), prezydent nie musi wetować całej ustawy. Może wysłać konkretne przepisy do Trybunału Konstytucyjnego.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze