0:000:00

0:00

W wywiadzie udzielonym 11 września 2018 Katolickiej Agencji Informacyjnej przewodniczący Episkopatu Polski, arcybiskup Stanisław Gądecki nie krył rozgoryczenia polityką rządu wobec uchodźców. "Usiłowania, jakie podejmowałem do tej pory spaliły na panewce" - mówił.

Konferencja Episkopatu Polski i Caritas już w czerwcu 2016 roku zaproponowały polskiemu rządowi wsparcie w stworzeniu korytarzy humanitarnych na model włoski. To legalny sposób przyjęcia najbardziej potrzebujących uchodźców - chorych, starszych czy dzieci z traumą wojenną.

Z informacji OKO.press, które dostaliśmy w maju 2017 roku, wynika, że w ten sposób Caritas chciał do Polski sprowadzić kilkadziesiąt lub kilkaset Syryjczyków przebywających w obozach w Libanie.

Przypomnijmy: korytarze humanitarne we Włoszech to inicjatywa Wspólnoty Sant’Egidio, Federacji Kościołów Ewangelickich we Włoszech i Kościoła Waldensów.

Korytarze zapewniają legalną podróż do Włoch osobom najbardziej potrzebującym z obozów uchodźców w Libanie, projekt realizowany jest we współpracy z włoskim MSZ oraz włoskim MSW. W modelu włoskim z korytarzy korzystają najbardziej potrzebujący Syryjczycy – ci, którzy przebywają w Libanie. Dostają specjalną wizę, która pozwala na pobyt wyłącznie na terenie Włoch (nie mają więc możliwości przejechania do innego kraju Unii Europejskiej).

Model korytarzy sprawdził się na tyle dobrze, że rząd włoski uruchomił kolejny korytarz – tym razem korzystają z niego uchodźcy przebywający w obozie w Etiopii, pochodzący z Erytrei, Sudanu Południowego i Somalii.

Przeczytaj także:

Abp Gądecki: rząd odbija piłeczkę

Abp Stanisław Gądecki mówił w wywiadzie dla KAI: "Nie została u nas rozwiązana kwestia przyjmowania uchodźców, lecz wyłącznie pomocy im na miejscu, w tych krajach, gdzie żyją [...] Kiedy próbujemy rozmawiać z rządem nt. przyjmowania uchodźców, to rozmowy te kończą się zawsze jedną odpowiedzią: »Pomagamy na zewnątrz, nie chcemy narażać bezpieczeństwa Polaków, przyjmując tutaj uchodźców«. Nawet kiedy idzie o korytarze humanitarne, to rząd odbija piłeczkę mówiąc: »Zaprosimy stu, a za chwilę przyjedzie ich tysiąc«”.

Komentarz OKO.press: "Pomagamy na miejscu" to faktycznie jedna z głównych wymówek PiS przed przyjmowaniem uchodźców. Problem w tym, że - jak wielokrotnie pisaliśmy - skala tej pomocy jest minimalna. W 2017 roku na pomoc humanitarną Polska wydała 166 mln zł, z czego ponad 157 mln na Bliskim Wschodzie. Większość pieniędzy, którymi chwali się rząd, to obowiązkowa składka do unijnego funduszu. Tzw. Instrument Turecki UE, do którego w 2017 roku Polska dołożyła 106,5 mln zł, pozwala Turcji utrzymać obozy dla prawie dwóch milionów uchodźców z Syrii.

Polska pomoc humanitarna 2017
Polska pomoc humanitarna 2017

W 2017 roku "pomoc na miejscu" kosztowała każdego Polaka i Polkę zaledwie 4 zł 30 groszy. 95 proc. tej kwoty skierowana była na Bliski Wschód. W 2017 roku każdy z 5 milionów syryjskich uchodźców (dane UNHCR - agencji ONZ ds. uchodźców) przebywających w krajach sąsiadujących z Syrią otrzymał od Polski 31 zł 4 grosze.

Trudno nazwać to "rozwiązaniem kwestii pomocy na miejscu". Dane UNHCR mówią o milionie Syryjczyków przebywających w Libanie.

Według UNHCR, 58 proc. z nich żyje poniżej poziomu skrajnego ubóstwa, czyli za mniej niż 1,9 dolara dziennie. Mieszkają w namiotach, nie mają prawa do pracy, spotykają się też z negatywnym odbiorem miejscowych mieszkańców (Liban sam jest ubogim krajem – PKB na mieszkańca to zaledwie 7900 dolarów). 9 na 10 rodzin syryjskich okresowo cierpi z powodu głodu.

"Rząd umacnia przekonanie, że uchodźcy nam zagrażają"

Abp Stanisław Gądecki "Rząd tłumaczy, że uchodźcy zagrażają naszemu bezpieczeństwu, a poprzez środki przekazu stara się w Polakach umocnić to przekonanie. Ale jest to tylko część prawdy. A druga jej część jest taka, że ludzie, którzy przybywają, przynoszą nowe bogactwa i zyski dla danego kraju. Wnoszą też swoją tożsamość i bogactwo swej kultury".

Komentarz OKO.press: Najbardziej absurdalną decyzją polskiego rządu (dokładnie MSWiA) podyktowaną retoryką bezpieczeństwa była odmowa przyjęcia kilku sierot z Aleppo. W styczniu 2017 r. w piśmie odmownym do prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego (inicjatora akcji) MSWiA pisało o abstrakcyjnych: "zagrożeniu terrorystycznym" i "walce z przemytnikami".

Kampania strachu PiS wspierana przez prawicowe media faktycznie wzmacnia uprzedzenia. Jest ona jednak schizofreniczna, bo choć rząd mówi, że w trosce o bezpieczeństwo uchodźców nie przyjmujemy, to i tak w 2017 roku Polska przyjęła 742 osoby.

Według danych Urzędu ds. Cudzoziemców w tej grupie znalazło się 29 osób z Syrii (wniosków było 44) i 21 z Iraku (na 41 wniosków). Czyli w narracji PiS potencjalnych "terrorystów" i osób zagrażających naszej "tożsamości kulturowej".

"Nie przyjmowanie migrantów, to jak odbieranie chleba drugiemu człowiekowi"

Abp Stanisław Gądecki: Rządy mają prawo do podjęcia działań przeciwko nielegalnej emigracji. Ale należy pamiętać o tej podstawowej różnicy, jaka zachodzi pomiędzy uchodźcami, którzy uciekają z kraju z przyczyn politycznych, religijnych, etnicznych czy innych form prześladowania, a osobami, które szukają nielegalnego wejścia do danego kraju, tymi, którzy wyjeżdżają, aby polepszyć swoją sytuację materialną. [...] Powstaje pytanie, dlaczego człowiekowi z Afryki, który żyje w nędzy, zabraniać poszukiwania lepszego miejsca i lepszej pracy. Przecież Polakom tego nie zabraniamy. Jest to delikatny punkt.

Chrześcijaństwo nieustannie podkreśla, że jesteśmy jedną rodziną ludzką.

Wszyscy też mamy takie same prawo do korzystania z dóbr ziemi, których przeznaczenie jest powszechne. Nie ma takiego argumentu, na podstawie którego moglibyśmy odmówić przyjmowania uchodźców czy innych potrzebujących. To tak, jakby odbierać chleb drugiemu człowiekowi".

Komentarz OKO.press: Stanowisko apb. Stanisława Gądeckiego, choć zgodne z naukami Kościoła i linią wyznaczoną przez papieża Franciszka, trudno rozciągnąć na cały kler w Polsce.

Wystarczy przypomnieć słowa biskupa Józefa Zawitkowskiego wypowiedziane 1 lipca 2018 roku w Gietrzwałdzie podczas Dnia Pokuty: "Przysięgałem z Konopnicką: Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, teraz sami sobie naplujemy. Nie będzie uchodźca rządził w moim domu, bo przysięgałem, że: twierdzą nam będzie każdy próg, tak nam dopomóż Bóg! więc przysięgi nie zmienię. A gdyby ktoś w moim domu krzyż zdjąć usiłował i dzieci nam germanił, to ten nie jest z ojczyzny mojej. Niech wróci do siebie. Dajcie nam żyć, pracować i modlić się spokojnie w rodzinnym domu, gdzie Panem jest Jezus, a Królową Jego Matka".

Inspiracją do artykułu był post na stronie uchodźcy.info.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze