Nowe wątki propagandy rosyjskiej? “Przez osiem ostatnich lat” oraz “dowody były, ale je zniszczono”. A także "wojna kulturowa z LGBT". Widać po propagandzie, w jakim chaosie jest rosyjskie kierownictwo “specjalnej operacji w Donbasie", czyli najazdu na Ukrainę, która broni się 11. dzień
Na zdjęciu: Piesek biegnie obok muralu z podobizną Putina, Belgrad, 5 marca 2022. (Foto Andrej Isakovic/AFP)
Putin i jego generałowie musieli jednak naprawdę wierzyć, że operacja w Ukrainie zakończy się w trzy dni. Dziś miało być już dawno po wszystkim, tymczasem propaganda nie ma wolnego z okazji Dnia Kobiet i zapędzono ją od roboty.
Teraz dopiero propaganda podciąga odwody i na gwałt przygotowuje materiały uzasadniające rosyjskie żądania wobec Ukrainy.
Wczoraj pisaliśmy, że Putin próbuje jakby zmienić ton i tak przedstawić warunki dla Ukrainy, żeby były one do negocjacji, a nie bezwarunkowej kapitulacji. Propaganda próbuje rozwinąć tę myśl, ale widać, że nie jest do tego przygotowana.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.
Najgorzej jest z denazyfikacją. Hasło miało zapewne wyjaśnić obalenie, a może i zamordowanie członków ukraińskiego rządu z prezydentem Władymyrem Zełenskim (skądinąd nieukrywającym, że jest Ukraińcem o żydowskich korzeniach). Kiedy Rosjanie zobaczyli setki obrońców Ukrainy, zaczęli opowiadać, że uwiodła ich “nazistowska” propaganda.
Dziś jednak, kiedy broni się cała Ukraina, a w miejscowościach zajętych przez Rosjan na ulice wychodzą protestować obywatele Ukrainy i po rosyjsku tłumaczą, dlaczego nie godzą się na najazd - wersję o “nazizmie” trudniej utrzymać. Zwłaszcza w szeregach rosyjskiej armii okupacyjnej.
Nowej, karkołomnej interpretacji wątku nazistowskiego podjął się w sobotę sam Putin. Na spotkaniu z okazji Dnia Kobiet tłumaczył stewardessom i pilotkom rosyjskich linii lotniczych, że “w każdym kraju, także w Rosji, są siły ekstremistyczne”. Tylko w Ukrainie ich przedstawiciele są w rządzie - a w Rosji nie.
Trzeba przyznać, że Putin zagrał ryzykownie - w 10. dniu najazdu na sąsiedni kraj twierdzić, że rząd Rosji nie jest ekstremistyczny?
Rosyjska opinia publiczna może to kupić, ale przecież chodziło też o zyskanie międzynarodowej zgody na rozprawienie się z Ukrainą.
Propaganda stara się asystować prezydentowi, nadając komunikaty z frontu w Donbasie i Mariupola (o innych miejscach walk nie ma słowa). Depesze o “planowym” posuwaniu się do przodu nadawane są na przemian z informacjami o “trudnej sytuacji” i “stratach”.
Pojawił się też watek “przez osiem ostatnich lat”.
Otóż “przez osiem ostatnich lat” Zachód nie zauważał, że konflikt w Donbasie powoduje straty i ofiary po stronie rosyjskiej (o ukraińskiej jakoś nie ma mowy). Dziś wątek ten rozwinął sam patriarcha Moskwy i całej Rosji Kirył. Dodał też, że w Donbasie toczy się wojna kulturowa z ideologią LGBT ("Wiemy, czym jest ten grzech, który jest propagowany przez tak zwane marsze równości. Jest to grzech potępiony przez Słowo Boże – zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie").
W sprawie zagrożenia nuklearnego ze strony Ukrainy propaganda przygotowała dziś obszerny komunikat dokumentujący to, jak Ukraina mogła taką broń zdobyć (jak tłumaczył w sobotę Putin, Ukraińcy oddali broń, ale nadal mają infrastrukturę, i co ważniejsze – ludzi – którzy się na tym znają).
Najważniejszy przekaz brzmi: “Kijów postanowił zniszczyć dokumenty dotyczące programu nuklearnego lub przenieść je do Lwowa”.
Jak “dowiedziała się” TASS, "zrobiono to m.in. po to, by uniknąć oskarżeń wobec reżimu kijowskiego o obecność komponentu uzbrojenia w »pokojowym programie nuklearnym« Ukrainy”.
Niemniej Ukraina rozwijała system rakietowy, który “mógł posłużyć do przenoszenia broni jądrowej”.
Według informatora TASS, Ukraina rozpoczęła prace nad stworzeniem podstaw technologicznych do stworzenia własnej broni jądrowej już w 1994 roku, zaraz po podpisaniu Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej. Program zaś został uruchomiony na polecenie byłego prezydenta republiki Petra Poroszenki w 2014 roku.
TASS przygotowała materiał o tym, jak Ukraina od lat 90. przyjmowała zobowiązania do wyrzeczenia się broni jądrowej i dalsze próby Kijowa zmiany warunków swoich zobowiązań. Historyczne opracowanie jest obszerne, ale powstało dopiero w 11. dniu inwazji.
W tej materii postanowiła się wykazać rosyjska dyplomacja. W sobotę na konferencji prasowej kanclerz Austrii (która zdaniem Kremla ma być przykładem dla przyszłej, “zdenazyfikowanej” Ukrainy) przypomniał, że "neutralność została narzucona Austrii po II wojnie światowej przez sowieckich komunistów".
To - jak pisze TASS - spowodowało ostry protest Rosji. „Zdecydowanie potępiamy takie bezpodstawne stwierdzenia i oceny kanclerza Karla Nehammera”.
To, że Austriacy zareagowali natychmiast i ostatecznie efekt propagandowy nie był po myśli Rosji, nie dziwi (pamiętajmy jednak, że rosyjskie MSW pracuje w trybie nadzwyczajnym, atakowane przez dzwoniących na wszystkie dostępne telefony “terrorystów” krytykujących najazd na Ukrainę - ten wątek opisaliśmy w czwartek).
Austriacy wyjaśnili, że neutralność militarna, jakiej zobowiązali się dotrzymać, nie oznacza neutralności politycznej, zwłaszcza jeśli chodzi o łamanie praw człowieka i prawa międzynarodowego. Dlatego Austria potępia działania Rosji w Ukrainie.
Wygląda więc na to, że także żądanie “neutralności” Ukrainy nie zostało w Moskwie dobrze przemyślane.
A im dłużej trwa ta wojna, tym trudniej będzie objaśnić jej cel.
Oficjalne komunikaty rosyjskie powtarzają “Zawieszenie specjalnej operacji jest możliwe tylko wtedy, gdy Kijów zaprzestanie działań wojennych i spełni znane rosyjskie wymagania” (np. po niedzielnej rozmowie Putina z Erdoğanem).
Być może jednak dyplomaci z całego świata próbują wymyślić sposób na ten bezkształtny zlepek imperialnych myśli.
W niedzielę wieczorem w I programie rosyjskiej rządowej TV startuje talk-show “Antifake”. Poprowadzi go Aleksander Smol (prezenter telewizyjny i ...komik). Program ma pokazać, jak działają fałszywe informacje w sieci i jak je odróżnić od prawdy.
Propaganda widzi taką potrzebę, mimo odcięcia Rosjan od Facebooka i Twittera, zamknięcia lub ocenzurowania niezależnych mediów i zastraszeniu dziennikarzy zachodnich (większość korespondentów w Rosji zawiesiła pracę do czasu wyjaśnienia przez ich redakcje, co w praktyce oznacza, że drakońskimi karami za przekazywanie informacji o wojnie innych niż oficjalne "objęci są też cudzoziemcy”).
Władze mają też wielką potrzebę ustawienia Rosjan w wielką literę Z - bo to symbol poparcia dla Putina. Jak donosiła TASS, "tysiące Rosjan od Birobidżanu po Kaliningrad wzięło udział w akcjach wspierających działania rosyjskiego wojska na Ukrainie. W niedzielę w wielu miastach odbywały się masowe rajdy samochodowe, a w wielu regionach zapalono specjalne światła i zawieszono flagi na budynkach mieszkalnych".
Wedle danych oficjalnych do wieczora w całej Rosji przeciw wojnie protestowało 5200 osób. Z czego policja zatrzymała 3500.
Tymczasem oficjalne wiadomości z “frontu wewnętrznego” Rosji były m.in. takie:
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze