0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Dziś z różnych wątków rosyjskiej propagandy wybieram dla Państwa trzy:

  1. opowieść o wojnie/operacji specjalnej – czyli o tym, jak propagandzie plączą się wątki narracyjne i w efekcie opowiada o Rosji jako o państwie-potworze;
  2. opowieść o towarach znikających ze sklepów w Rosji – czyli o tym, jak propaganda usiłuje przygotować Rosjan do kryzysu gospodarczego, który dopiero nadciąga, ale przygotowuje chyłkiem;
  3. opowieść o negocjacjach Rosji z Ukrainą – o tym, jak propaganda praktycznie uniemożliwia prowadzenie tychże negocjacji, bo trzyma się oficjalnej linii „ani kroku w tył".

Wszystkie te watki w różny sposób pokazują tę samą nieciekawą prawdę: propaganda rosyjska jest na ziemi nieznanej. W 27. dniu wojny nie ma wspólnej narracji, a jej starania powodują dla Rosji dodatkowe straty.

Przeczytaj także:

1. Bombardowanie w celu niesienia pomocy humanitarnej

Wojenne opowieści naprawdę plączą się propagandzie. Z jednej strony mamy komunikaty o “zniszczeniu” kolejnych celów wojskowych w Ukrainie. Wynika z nich, że Ukraina nie powinna już mieć żadnego wojska. Z drugiej strony mamy furiackie komunikaty dotyczące tego, że Ukraina ciągle się broni - więc Rosjanie “muszą” ostrzeliwać wielkie miasta i zabijać ludzi. Najwięcej wiadomości z frontu dotyczy jednak teraz humanitarnej pomocy, jaką armia rosyjska niesie zbombardowanym przez siebie miastom.

W sumie Rosja wygląda tu nie na poważne mocarstwo (chociażby regionalne), ale na rozkapryszonego bachora, który postanowił się pobawić w „strażaka”, podpalając meble i gasząc je wodą przelewającą się z wanny.

Wydaje się, że ta narracja powstaje przypadkiem - właśnie z nakładania się dwóch porządków: opowieści o “operacji specjalnej”, która niesie pomoc, i o wojnie z nazizmem, na której Rosja walczy z całym światem. Tę drugą narrację propaganda wymyśliła w drugim tygodniu wojny, kiedy “operacja specjalna” nie zakończyła się sukcesem. Putin jednak ciągle mówi o “operacji specjalnej” lub “wojennej operacji specjalnej” prowadzonej “zgodnie z planem”, więc co jakiś czas propaganda posłusznie wraca do narracji z końca lutego - że raz-dwa-trzy nowoczesna Rosja pokona złych Ukraińców.

I tak powstaje propagandowy potworek, na który składają się takie wiadomości:

  • “Ponad 4,5 miliona cywilów w dużych miastach Ukrainy jest zakładnikami neonazistów, w tym 6825 cudzoziemców” - powiedział generał pułkownik Michaił Mizincew, szef Centrum Kontroli Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej. “Pomimo codziennego otwierania korytarzy humanitarnych ukraińscy neonaziści nadal przetrzymują zakładników jako »żywe tarcze« ponad 4,5 miliona cywilów w Kijowie, Charkowie, Czernihowie, Sumach i ponad dwóch tuzinach innych dużych miast".
  • „Służba medyczna 6. Armii zamawia leki, rozprowadza je wśród ludności, udziela ukierunkowanej pomocy i udziela pomocy organizacjom opieki zdrowotnej” – powiedział RIA Nowosti rosyjski żołnierz biorący udział w operacji w okolicach Charkowa.
  • Milicja Ludowa Donieckiej Republiki Ludowej "zdenazyfikowała brygadę morską wojsk ukraińskich koło Mariupola". Depesza nie podaje tego wprost, ale wynika z niej, że "denazyfikacja" według ludowej milicji polegała na zajęciu przez nią "czterech ukraińskich czołgów, dwóch pojazdów opancerzonych, dwóch zestawów łączności taktycznej Harris".
  • Rosyjskie wojsko dostarczyło kolejną partię pomocy humanitarnej o łącznej wadze ponad 20 ton do Melitopola na Zaporożu - informuje rosyjskie Ministerstwo Obrony. “Należy zauważyć, że ładunek dla potrzebujących mieszkańców zawierał niezbędne produkty - żywność dla niemowląt, płatki zbożowe, konserwy mięsne i rybne, warzywa”.

Wizerunek Rosji, jaki się z tego wyłania, to niebłaha sprawa - od niego zależeć będzie możliwość odbudowy gospodarki rosyjskiej w przyszłości.

A współpraca z państwem, które zdobywa siłą Melitopol po to, by zawieźć tam płatki zbożowe, nie wygląda obiecująco.

2. Problem cukru i części do obrabiarek

Rosja ma oczywiście pod dostatkiem “żywności dla niemowląt, płatków zbożowych, konserw mięsnych i rybnych oraz warzyw" - zapewnia propaganda. "Rząd musi [jednak] pomóc sprawić, by kupowanie zwykłych towarów było możliwe nawet mimo sankcji” - tłumaczy premier Michaił Miszustin swoim wicepremierom. "W kontekście zakłóceń w łańcuchach logistycznych i handlowych, konieczne jest pomaganie ludziom w utrzymaniu dostępu do znanych towarów, możliwości ich zakupu, pomimo ograniczeń ze strony nieprzyjaznych państw”.

Wicepremierka Wiktoria Abramczenko spieszy więc (wedle relacji RIA Nowosti) z zapewnieniem, że “krajowe rezerwy cukru i kaszy gryczanej są wystarczające do zaspokojenia krajowego popytu: Teraz chcę uspokoić naszych obywateli: w pełni zaopatrujemy się zarówno w cukier, jak i grykę. Nie ma co panikować i kupować tych towarów. Wystarczy dla wszystkich. Nadmierny popyt tylko destabilizuje sieć dystrybucji towarów".

Względne niedobory niektórych kategorii towarów, które pojawiły się od czasu zaostrzenia sankcji, władze przypisują zachowaniom konsumentów.

Cukier szkodzi i legną się w nim robaki

“Kupowanie dużych ilości cukru jest bezcelowe i może prowadzić do dodatkowych zagrożeń dla zdrowia”. Dietetyczka Natalia Krugłowa wyjaśnia obywatelom, że popyt na podstawowe towary, w tym cukier, rośnie, gdy ludzie obawiają się niestabilności gospodarczej, nawet jeśli nie ma prawdziwych powodów niedoborów. Jednak przechowywanie dużej ilości cukru w domu może być powodem nadużywania tego produktu! A spożywanie większej ilości cukru niż zalecana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) jest niezdrowe.

“Jeden kilogram cukru może wystarczyć na bardzo długo, jeśli będziesz przestrzegać zasad zdrowej diety. Z biegiem czasu ten produkt nie staje się toksyczny, ale jego długotrwałe przechowywanie może prowadzić do innych nieprzyjemnych konsekwencji. W cukrze granulowanym mogą zalęgnąć się owady – to może się zdarzyć, jeśli cukier był zanieczyszczony albo jeśli robaki przypełzły z zainfekowanych zbóż. To nie jest toksyczne, ale nieprzyjemne” – ostrzegła Krugłowa.

Brrr

Musi być drożej, bo będzie po chińsku

Jeśli zaś chodzi o ubrania, to “praktycznie wszystkie tkaniny i przędze (lub ich składniki) są importowane. Zastąpimy tkaniny europejskie tureckimi i chińskimi (które są bardzo wysokiej jakości i zaawansowane technologicznie), ale ich ceny i tak są wyrażone w dolarach, co oznacza, że ceny ubrań wzrosną”- tłumaczy RIA Nowosti Wiktoria Kuksina, projektantka i producentka odzieży.

Wiadomość uzupełnia informacja, że szef Tatarstanu Rustam Minnichanow organizuje teraz logistykę dostaw tkanin z Turcji, Chin i Uzbekistanu.

Natomiast importowane komponenty, których udział w rosyjskim przemyśle obrabiarkowym wynosi 20-40% proc., można szybko zastąpić krajowymi – informuje w TASS Ministerstwo Przemysłu i Handlu Federacji Rosyjskiej. Już “pod koniec tego roku” pokażą się “nowe próbki” produktów.

Ciągle nie wierzycie, że będzie źle, drodzy obywatele?

Dlaczego propaganda nam to mówi? Przecież zapewnienia, że wszystko będzie dobrze, tylko zwiększają popyt – w co jak w co, ale w zapewnienia, że cukru nie zabraknie, ludzie nie uwierzą. Na pewno słyszeli słowa Aleksandra Łukaszenki, który dziś zaliczył (na spotkaniu w sprawie gotowość do wiosennych prac polowych) cukier do towaru strategicznego, o który toczy się „wojna”.

“Impulsywne zachowania konsumenckie są charakterystyczne dla wielu Rosjan, którzy przeżyli więcej niż jeden kryzys gospodarczy" – mówił też niedawno Aleksiej Antonow, główny analityk ALOR Group.

Wydaje mi się, że propaganda próbuje ludzi ostrzec przed tym, co nastąpi. Rosjanie bowiem ciągle myślą, że trudności na rynku są przejściowe. Wystarczy zrobić zakupy i doczekać normalności.

Propaganda zaś raczej wie, że tak nie będzie.

Ale “ponad 40 proc. Rosjan oczekuje, że zachodnie firmy wrócą do Rosji w ciągu roku. Pewnych tego jest 42 proc. respondentów. 26 proc. uważa, że proces ten potrwa od trzech do pięciu lat. Według 24 proc. zachodnie firmy wrócą do Rosji za około pięć do dziesięciu lat. Tylko 8 proc. ankietowanych wie, że nie można się spodziewać powrotu zachodnich firm” - TASS cytuje nowe badanie przeprowadzone w marcu wśród 5000 respondentów powyżej 18. roku życia we wszystkich regionach Federacji Rosyjskiej.

3. Będzie pokój, jak Zełenski się zgodzi na nasze warunki

Państwo, które bombarduje, żeby nieść pomoc, i które już za osiem miesięcy będzie miało prototypy obrabiarek bez zachodnich komponentów, wytrwale negocjuje pokój w Ukrainie.

Propaganda tu dyplomatom nie pomaga, tak jak nie pomaga wojskowym robiąc z nich idiotów.

Tu zapewnia, że negocjacje prowadzi bez „zachodniego komponentu” (czyli uwzględniania stanowiska drugiej strony). Rodzimy, rosyjski komponent polega na tym, że Ukraina ma się zgodzić na to, czego chce Rosja.

Na początku wojny Rosja próbowała tłumaczyć to stanowisko tym, że reprezentuje prawdziwy interes narodu ukraińskiego (o ile taki naród jest – bo jak pamiętamy, zdaniem Putina wymyślił Ukrainę całkowicie błędnie Lenin). Propaganda posłusznie trwa przy tym czwarty tydzień i czeka na zmianę stanowiska prezydenta Zełenskiego, który jest tylko marionetką Zachodu.

(Tak, kilkakrotnie już w tej serii wyławiałam z potoku propagandowego informacje, które świadczyłyby o próbie zmiękczenia kursu i dążenia do porozumienia z Ukrainą, ale za każdym razem po takim zmiękczeniu następowało propagandowe utwardzenie).

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

Właściwie można było zgadnąć, co na to powiedzą Ukraińcy. Ale propaganda ani dyplomacja rosyjska nie zgadła:

Prezydent Wołodymir Zełenski ogłosił w poniedziałek, że umowa z Rosją musi być zaakceptowana przez Ukraińców w referendum. (“Chcieliście woli ludu – to ją macie” - zdaje się mówić Rosjanom Zełenski). A jeśli chodzi o Donbas i Krym, to Ukraina mogłaby o nich rozmawiać z Rosją, ale po otrzymaniu gwarancji bezpieczeństwa (czyli “najpierw przestaniecie strzelać, a Ukraina dostanie gwarancje z Zachodu, a potem porozmawiamy”).

Wątek referendum jest teraz przez propagandę rozwijany, bo strzał okazał się celny.

Referendum? Ale po co pytać ludzi? Przecież władza wie lepiej

„Ukraina jest suwerennym państwem i może mieć jakieś procedury wewnętrzne” – przyznaje rzecznik Putina Dmitrij Pieskow, ale - zaznacza - na razie nie ma jeszcze pakietu propozycji do oceny. Czy referendum byłoby możliwe po stworzeniu takiego pakietu? Jest to „związane z całym szeregiem parametrów, które można i należy omawiać” – kluczy Pieskow. Przy okazji ujawnia, że Ukraińcy dostali w końcu rosyjskie żądania na piśmie, ale nie będą one upublicznione.

W sprawie referendum TASS zebrała takie opinie rosyjskich ekspertów o tym, że władza wie lepiej:

  • „Rozsądni politycy, którzy realistycznie patrzą na świat, rozumieją, że o kluczowych sprawach w takiej sytuacji decyduje wola rządów”;
  • “Trudno sobie wyobrazić, by mieszkańcy Ukrainy zagłosowali za uznaniem Krymu za terytorium Rosji i niepodległości ŁRL i DRL. Jednocześnie mało prawdopodobne jest, aby mieszkańcy Donbasu zgodzili się na powrót na Ukrainę”;
  • “Oświadczenie Wołodymyra Zełenskiego o gotowości do rozmowy na temat Krymu i Donbasu z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem i chęci rozwiązania tych kwestii w ogólnoukraińskim referendum jest wybiegiem mającym na celu przeciągnięcie czasu”. Gdyby Rosja zatrzymała “operację specjalną”, to rozpoczęłyby się długie negocjacje, a Federacja Rosyjska zostałaby zmuszona do cofnięcia się na swoje terytorium. Tymczasem nadal obowiązywałyby “wykańczające” Moskwę sankcje.

Dlatego ekspert ma tylko jedną radę: żadnych kompromisów w Ukrainą. W 27. dniu wojny jest to jednak znak bezsilności. Rosja miała przeprowadzić szybką “operację specjalną” i wygrać. Zamiast tego propaganda wpedziła ją w pułapkę. Jest jak hazardzista, który już za dużo przegrał, ale ciągle liczy, że przechytrzy kasyno, więc gra dalej.

W public relations Rosja znowu przegrywa z Ukrainą. O ile prezydent Zełenski już przygotowuje współobywateli na to, co będzie po wojnie, rosyjska propaganda nadal szykuje się do parady zwycięstwa w Kijowie 27 lutego 2022.

Jeszcze bardziej będziemy karać

Na razie jedyny plan, jaki wydaje się mieć Rosja, to plan "jeszcze więcej kar". Duma Państwowa wprowadziła dziś kary za zdyskredytowanie pracy rosyjskich agencji rządowych za granicą. To znaczy, że rozszerzyła zakaz “dyskredytowania wykonywania przez armię Federacji Rosyjskiej jej uprawnień poza terytorium Federacji Rosyjskiej” o wszystko, co państwowe rosyjskie i działa za granicą.

Kara ma być taka sama jak w przypadku obowiązujących od 5 marca przepisów o krytykowaniu działań armii rosyjskiej w Ukrainie: do 15 lat więzienia i do pól miliona rubli grzywny.

Obywatele Rosji mogą spać spokojnie: przepisy nie będą stosowane, jeśli „ktoś skrytykuje wywiad za niewykrycie broni chemicznej [w Ukrainie] albo napisze o niewystarczającej pomocy dla donieckich republik”.

Ale jeśli ktoś napisze, że “wywiad to banda próżniaków, to będzie to publiczna dyskredytacja” – wyjaśnił poseł-projektodawca Aleksander Chinsztejn.

Na zdjęciu - protestująca kobieta zatrzymana w Moskwie 20 marca 2022

Dziś po raz pierwszy na podstawie przepisów o “dyskredytowaniu” i podawaniu “celowo nieprawdziwych informacji” aresztowano w Moskwie mężczyznę. Nie podano, co konkretnie zrobił. Wiadomo, że był technikiem w centrum kontroli rezerw Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Został aresztowany na dwa miesiące.

Za to na rakiecie Sojuz-2.1.a, która z kosmodromu Plecieck wyniosła dziś na orbitę satelitę, namalowano literę Z w ramach wsparcia operacji specjalnej na Ukrainie. To dopiero wsparcie.
;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze