Wielka parada na Placu Czerwonym trwała ledwie 47 minut, z tego 12 minut zajął przemawiający Putin. Z czołgów pokazano stareńki T-34. Nie było samolotów, tylko kilka wyrzutni rakietowych. Przed Putinem maszerowały oddziały szkół wojskowych, a nie oddziały liniowe. Średnia wieku (i średnia w talii) była wyraźnie wyższa niż przed rokiem
To był bardzo szczególny „Dzień Zwycięstwa”. Najważniejsze święto w kalendarzu Putina.
Putin wyraźnie powiedział Rosjanom, że są teraz na wojnie, a nie prowadzą tylko „operację specjalną”. Rosja nie chciała tej wojny oczywiście, to zły Zachód na nią napadł. Ale stawką tej wojny jest istnienie państwa rosyjskiego. II wojna światowa, zwana w Rosji Wielką Wojną Ojczyźnianą była tylko przygotowaniem do tej wojny.
Żeby nikt nie miał wątpliwości, wątek "wojny z Rosją" podjęła propaganda.
„Nasi przodkowie pokazali nam, jak się walczy” – powiedział Putin.
Niczym nie pogroził, niczego konkretnego nie obiecał. Można jednak powiedzieć, że ogłosił II Wielką Wojnę Ojczyźnianą.
(II wojna światowa nazywa się w Rosji Wielką Wojną Ojczyźnianą 1941-45 — nazywanie jej inaczej budzi grozę; propaganda, by dowieść, jak nisko upadła współczesna Ukraina, pokazuje ukraińskie książki, w których mowa o II wojnie, która na dodatek trwała w latach 1939-45).
Całe króciutkie wystąpienie Putina poświęcone było temu zwrotowi narracji: nie czcimy przeszłości, nie prowadzimy małych wojen, by utrzymać dawną chwałę (jak było przed rokiem). Rosja walczy na najprawdziwszej wojnie, w której stawką jest władza Putina i los jego imperium.
Różnic w porównaniu z zeszłym rokiem było więcej: Mimo zapowiedzi, że znowu Rosja Putina będzie świętować sama, na honorowej trybunie było aż siedmiu liderów „z zagranicy”. Byli to szefowie dawnych republik ZSRR, jednak propaganda podkreślała ich zagraniczność, a nie przynależność do imperium. Bo dzięki temu Rosja nie wyglądała na całkowicie osamotnioną.
Trochę to wyglądało na próbę powstrzymania ukraińskich dronów przed robieniem numerów w czasie parady.
Lęk przed Ukrainą i dronami był w tle. Przyzwyczaja do niego od wielu dni propaganda. Zakazy używania dronów zostały wprowadzone w wielu miejscowościach — od zachodnich granic Rosji po Władywostok. Bachmut, mimo wielomiesięcznych zapowiedzi, nadal nie został zdobyty. Rosjanie ogłosili, że w przeddzień święta posunęli się tam do przodu o 170 metrów.
Dlatego też święto zwycięstwa w II Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, która się nie skończyła, ale trwa w najlepsze, było wyraźnie mniejsze niż zwykle. Defilada trwała 15 minut krócej niż przed rokiem. Maszerowało mniej żołnierzy. Głównie z akademii wojskowych — przy czym nie dostaliśmy tradycyjnego przemarszu młodych szczupłych mężczyzn wyuczonych pięknie machać nogami.
Średnia wieku prowadzących oddziały była wyraźnie wyższa, talie wojskowych szersze.
No i marsz nie tak równy, jak bywało (a jeszcze jak to porówna się z sobotnią paradą koronacyjną Karola III, wyraźniej widać było, że przed Putinem maszerowali ludzie raczej starsi i mniej sprawni).
Także przejazd sprzętu był skromny. Czołg T-34 pamiętający II wojnę światową, kilka wozów bojowych i wyrzutni rakietowych, w tym jeden Iskander M i jeden Yars. Żadnej wunderwaffe. I żadnych samolotów (w zeszłym roku, jak pamiętamy, lotnictwo ćwiczyło przelot w formacji w kształcie litery Z. Nie odbył się on ostatecznie z powodu porywistego wiatru).
A po paradzie nie było przemarszu “Nieśmiertelnego Pułku” - cywilnej demonstracji, w której ludzie niosą portrety przodków uczestniczących w II wojnie światowej.
Te parady zostały odwołane w całej Rosji „z powodów bezpieczeństwa". Podobnie jak mnóstwo lokalnych parad wojskowych. Bo żołnierze są na froncie i czekają na ukraińską kontrofensywę.
Niedzielne „Wiesti” na przykład pierwsze pół godziny programu poświęciły zamachom i zagrożeniu terrorystycznemu: dron uderzył w budynek na Kremlu, w sobotę wyleciał w powietrze samochód kolejnego (po Władlenie Tatarskim) zatwardziałego nacjonalisty, pisarza Zachara Prilepina. Telewizja wprost opowiadała, że każdy publicznie zaangażowany w poparcie dla wojny musi się liczyć z atakiem. Jest cały czas obserwowany i choć FSB robi co może, wypadki będą się zdarzać. Przy czym wrogowie przeniknęli już do rosyjskiego społeczeństwa. Atakować może Rosjanin, może też Ukrainiec z rosyjskim i ukraińskim paszportem (przed rokiem takie dwa paszporty były dowodem „tysiącletniej więzi" Ukrainy z Rosją, teraz są symbolem zagrożenia).
Może to dywersja, a może po prostu rozpada się państwo (w sobotę obejrzeliśmy sobie w „Wiestiach”, jak karuzela w wesołym miasteczku w Orenburgu dosłownie złożyła się raniąc jeżdżące na niej dzieci — gdyż „nie była właściwie serwisowana”; koło miasta Kurgan straszliwe pożary pustoszą wsie i osiedla, zginęło już 21 osób! — najwyraźniej brakuje strażaków i sprzętu, by tę katastrofę zatrzymać).
„Terror przedostaje się w głąb Rosji, aby uciszyć tych, »których słowo prawdy« uderza w antyrosyjską propagandę i Kijów"
– powiedział 6 maja deputowany Leonid Słucki z partii Żyrinowskiego.
„Teraz trzeba pomyśleć o zapewnieniu państwowej ochrony kluczowym postaciom życia publicznego i politycznego, dziennikarzom, korespondentom wojennym, którzy mają wpływ na opinię publiczną – ogłosiła (a RIA Nowosti to zaraportowała) deputowana Jana Lantratowa.
To są komunikaty kilka miesięcy temu nie do pomyślenia
Taki też jest kontekst przemówienia Putina na Placu Czerwonym z okazji zwycięstwa w 1945 roku.
Mimo wszystkich strasznych zagrożeń Putin przybył na uroczystości we własnej osobie,
choć w gronie ochroniarzy i otoczeniu siedmiu zagranicznych dygnitarzy. Przywódców: Armenii, Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Turkmienistanu, Tadżykistanu oraz Uzbekistanu. Urządzono im w Moskwie pospiesznie spotkanie w sprawach gospodarczych. Pospiesznie, bo w zeszłym tygodniu nie było o tym mowy. Zaś obecność w Moskwie polityków, którym Zachód pokazuje właśnie korzyści z niepopierania Putina, dawała Putinowi gwarancję osobistego bezpieczeństwa.
Nie bez powodu propaganda opowiada teraz, że Putin jest niezwykle odważny.
„Podobnie jak zdecydowana większość ludzi na planecie, chcemy widzieć pokojową, wolną i stabilną przyszłość” – ogłosił Putin. I snuł opowieść, zgodnie z którą II wojna światowa była tylko wstępem do obecnej wojny:
„Nasi ojcowie, dziadowie i pradziadowie dzięki niezmierzonej odwadze i ogromnym poświęceniem uratowali ludzkość przed nazizmem. Dziś cywilizacja ponownie znajduje się w decydującym, zwrotnym punkcie. Znów rozpętała się prawdziwa wojna przeciwko naszej Ojczyźnie. Odparliśmy jednak międzynarodowy terroryzm, ochronimy też mieszkańców Donbasu i zapewnimy sobie bezpieczeństwo”
„Dla nas, dla Rosji, nie ma nieprzyjaznych, wrogich narodów ani na Zachodzie, ani na Wschodzie. Podobnie jak zdecydowana większość ludzi na naszej planecie, chcemy widzieć przyszłość pełną pokoju, wolności i stabilności”.
Zauważyć jednak należy, że w przeciwieństwie do poprzednich wystąpień Putin nie rozwijał tego wątku, nie użył słowa LGBT ani „rodzic 1, 2 i 3" — czyżby ludzie nie wierzyli propagandzie, że z powodu „tradycyjnych wartości" warto ginąć?
„Jednak zachodnie elity globalistyczne wciąż mówią o swojej wyjątkowości, dzielą społeczeństwa, prowokują krwawe konflikty i przewroty, sieją nienawiść, rusofobię, agresywny nacjonalizm i niszczą rodzinę oraz tradycyjne wartości. A wszystko po to, aby nadal dyktować, narzucać innym swoją wolę".
„Ich celem, i nie ma tu nic nowego, jest doprowadzenie do upadku i zniszczenia naszego kraju, wykreślenie skutków II wojny światowej, ostateczne złamanie systemu globalnego bezpieczeństwa i prawa międzynarodowego oraz zduszenie wszelkich suwerennych ośrodków rozwoju”.
To Zachód odpowiada za to, co dzieje się w Ukrainie: „Wygórowane ambicje, arogancja i pobłażliwość nieuchronnie przeradzają się w tragedie. To jest właśnie przyczyna katastrofy, której doświadcza teraz naród ukraiński”.
„Stoimy na Placu Czerwonym, na ziemi, która pamięta bojowników Jurija Dołgorukiego i Dmitrija Donskoja, Minina i Pożarskiego, żołnierzy Piotra Wielkiego i Kutuzowa, defilady z 1941 i 1945 roku”.
„Jesteśmy dumni z uczestników Wojskowej Operacji Specjalnej, wszystkich, którzy walczą na pierwszej linii frontu i ratują rannych. Nie ma teraz ważniejszej rzeczy niż wasza praca bojowa. Od was dzisiaj zależy bezpieczeństwo kraju, od was zależy przyszłość naszego państwa i narodu".
„Cały kraj zjednoczył się, by wesprzeć naszych bohaterów. Wszyscy są gotowi do pomocy, modlimy się za was”.
„Podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej nasi bohaterscy przodkowie udowodnili, że nie ma nic silniejszego, potężniejszego i niezawodnego niż nasza jedność. Nie ma na świecie nic silniejszego niż nasza miłość do Ojczyzny. Dla Rosji! Za nasze dzielne Siły Zbrojne! Dla zwycięstwa! Ura!”.
I to by było na tyle.
Warto zauważyć, że Putin wspomniał rannych na obecnej wojnie, ale nie wspomniał poległych.
W zeszłym roku był bardziej odważny. Obiecał wtedy, że państwo zaopiekuje się rodzinami zabitych.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze