0:000:00

0:00

Jak się poprawnie nazywa wielkie dzieło Tołstoja? "Operacja specjalna i pokój". O tym będzie ten odcinek.

Wierny czytelnik rubryki GOWORIT MOSKWA wie to już od piątku: armia rosyjska wolałaby nie zdobywać Kijowa i sugeruje, że lepiej byłoby skupić się na Donbasie, bo straty w ludziach są za wysokie. To odczytaliśmy z dużego komunikatu MON przed weekendem:

Przeczytaj także:

Żeby wdrożyć ten plan, trzeba było wcześniej przekonać Rosjan, że Rosja już w Ukrainie wygrała, więc może rozmawiać o lekkiej zmianie planów, a nawet o pokoju. To trudne zadanie.

Propaganda od piątku powtarza więc, że “specjalna operacja” zakończyła się sukcesem, tylko że jest to sukces pierwszego etapu.

Po prostu “Ogniem i mieczem”, które Rosja urządziła w Ukrainie, okazało się nie filmem, a serialem. I teraz będą kolejne odcinki. Jeszcze nie wiadomo, na ile ich starczy producentom.

W piątek zatem zastępca ministra obrony Sergieja Szojgu ogłosił sukces etapu pierwszego, zniszczenie lotnictwa i floty Ukrainy i powiedział, że teraz należy skupić się na kierunku Donbas (przy okazji podał - oczywiście fałszywą, ale i tak prawie trzykrotnie wyższą od poprzedniej fałszywej - liczbę poległych w Ukrainie Rosjan).

W sobotę telewizja pokazała samego ministra Szojgu. Zapewniał, że przemysł obronny Rosji da radę z produkcją broni mimo sankcji (dwa dni wcześniej, w czwartek oficjalny komunikat poddawał to w wątpliwość).

Najwyraźniej pod dywanem trwało przegrupowanie. Może czołgów starczy, jeśli nie każe się im zdobywać i Kijowa, i Donbasu?

Jednocześnie państwowa telewizja rosyjska zaczęła powtarzać przekaz o zwycięstwie “pierwszego etapu”. Robiła to w sobotę i niedzielę. Bombardowany obrazami wojny widz ma zapomnieć, że Rosja chciała wejść do Kijowa i zmienić tam rząd. A w poniedziałek minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zdementował informacje o chorobie Szojgu: To był zwykły zachodni i ukraiński fejk.

Dziś wystąpił sam Szojgu. Osobiście - po raz kolejny - ogłosił zwycięstwo pierwszego etapu i zniszczenie ukraińskiej floty. A potem poszła wiadomość o drastycznym ograniczeniu działań wojskowych na kierunku kijowskim i czernihowskim.

Czyli tam, gdzie - jak codziennie pisze w OKO.press Witold Głowacki - Rosjanom szło tak źle, że musieli się już liczyć z ryzykiem okrążenia.

Wyraz dobrej woli Rosji

Wiadomość o “skracaniu frontu” została przedstawiona jako efekt rozmów pokojowych w Stambule.

Ukraińcy przedstawili swoje propozycje: powtórzą deklarację rezygnacji z broni atomowej, ogłoszą neutralność, a bezpieczeństwo Ukrainy będą gwarantować wskazane kraje. Na ziemi ukraińskiej nie będzie obcych baz wojskowych. Statusu Krymu nie będą kwestionować przez 15 lat, choć nie uznają rosyjskich zdobyczy militarnych.

Rosja przyjęła te warunki do rozważenia i w geście dobrej woli postanowiła powstrzymać atak na Kijów i Czernihów. TASS podała, że rosyjski MON "zwrócił uwagę, że negocjacje w sprawie przygotowania Traktatu o neutralności i bezatomowym statusie Ukrainy, a także w sprawie udzielenia Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa, nabierają tempa. Dlatego rosyjskie Ministerstwo Obrony podjęło decyzję o drastycznym ograniczeniu działań militarnych na kierunkach kijowskim i czernihowskim" – takie oświadczenie po wynikach rozmów rosyjsko-ukraińskich w Stambule, odczytał wiceminister obrony Federacji Rosyjskiej generał pułkownik Aleksander Fomin. „Wychodzimy z założenia, że w Kijowie zapadną odpowiednie kluczowe decyzje i należy stworzyć warunki do dalszej normalnej pracy” – dodał.

GOWORIT usiadło więc przed komputerem i przez 4 godziny oglądało rosyjską państwową telewizję.

Przez cztery godziny propaganda powtarzała, że wszystko jest pod kontrolą. Robiła to jednak w różny sposób — na spokojnie i w szale. I w efekcie zostawiła mnie w niepewności. Wygrywają czy wręcz przeciwnie?

Skabiejewa: Rosja nie może przegrać. Putin nie pozwoli!

Wstrząs i zamieszanie widać w nadawanym przed wieczornym dziennikiem publicystycznym programem “60 minut” - to autorskie dzieło Olgi Skabiejewej (program prowadzi razem z mężem Jewgienijem Popowem). Skabiejewa jest milionerką objętą teraz sankcjami. To jest jej wojna.

“To tylko propozycje Ukrainy, sam Putin o nich zdecyduje” - mówiła zdenerwowana. Inni zaproszeni przez nią komentatorzy powtarzali, że Ukrainie nie wolno wierzyć, że “papier to tylko papier” - teraz Ukraińcy obiecają, że nie będą atakować Krymu, a potem co?

Jedynym sposobem dopilnowania interesów Rosji w Ukrainie jest obecność tam wojsk rosyjskich, od tego nie wolno odstępować!

Poza tym Stambuł nie gwarantuje odwieszenia sankcji. Od rozmów pokojowych ważniejsze jest szukanie nowych rynków i nowych partnerów handlowych.

“Liczę, że MON objaśni nam, co dokładnie rozumie przez zapowiedzianą dziś deeskalację na kierunku Kijowa i Czernihowa” - powtórzyła dwa razy Skabiejewa.

“Wiesti”: Rosja w zasadzie już prawie wygrała

Dziennik “Wiesti”, rosyjskie "Wiadomości", był daleko bardziej pokojowo nastawiony i optymistyczny: ogłosił, że Rosja w zasadzie wygrała.

Jednocześnie “Wiesti” radykalnie skróciły wiadomości z wojny. To nie było 50 minut ciurkiem, jak jeszcze wczoraj, a tylko 20 minut. Reszta to były w zasadzie wiadomości pokojowe, które być może czekały na emisję jakiś czas.

Propaganda przekonywała, że stambulskie propozycje Ukrainy są sukcesem Rosji. Stąd jej propozycja powstrzymania działań “na kierunku Kijowa i Czernihowa". Ale “to nie jest zawieszenie broni!” - powtarzały “Wiesti”. Co więcej, Ukraińcy przyjęli do wiadomości rosyjski protest w sprawie filmików ze złym traktowaniem jeńców rosyjskich. Ukraińcy powiedzieli, że podejmą działania, o ile znajdą sprawców.

Najważniejszy przekaz na podsumowanie materiału o rokowaniach: rozmowy będą trwać, choć teraz w formacie wideo.

Wojsko powtarza: tak jest, panie prezydencie

Dalej usłyszeliśmy w "Wiestiach" zapewnienia szefa MON Siergieja Szojgu: Wcale się nie wycofujemy. Założenia “pierwszego etapu operacji są osiągnięte”, co pozwala skupić się na głównym celu: oswobodzeniu Donbasu.

Potem był krótki materiał z Mariupola: Miasto wraca do życia, ponieważ zbierane są zwłoki z ulic. Ruszył szpital. Ludzie otrzymują pomoc i mogą szukać bliskich.

“I krupy dali, i sacharu dali, i tuszonki dal. Sasibo - mówi do kamery starsza kobieta. “A Ukraincy nam niczewo nie dali, tol’ko strelali”.

Potem reportaż o prześladowaniu jeńców: byli trzymani na gołej ziemi, słyszeli bicie. Kobieta opowiada o zamęczeniu młodej dziewczyny. Słyszała o tym. Ciała nie ma - “wyrzucili je”.

Wątek wojenny “Wiesti” kończyła informacja o rozmowie Putina z Macronem: Żeby zakończyć dramat Mariupola, Ukraińcy powinni złożyć broń - powiedział Putin.

A potem wkroczyliśmy w krainę pokoju i bezpieczeństwa. Obejrzałam, to opowiem:

  • Putin rozmawiał o tym, jak działa fundusz prezydencki (wspiera np. ratowanie tygrysów amurskich, na problem ich losu zwrócił uwagę sam Putin).
  • Kanał północnokrymski dostarcza wody Krymowi.
  • Rozwój gospodarki jest priorytetem rządu.
  • Zachodnie firmy powinny zdecydować, czy zostają, czy wychodzą z Rosji. Bo Rosja poszuka innych partnerów.
  • Kaliningrad ma swoje sadzonki kartofli, a jego przemysłowa hodowla mlecznych krów daje mnóstwo świetnego mleka. W szklarniach mają też pomidory i ogórki.
  • Wiosenny pobór do wojska odbędzie się dopiero pod koniec maja. Będzie niższy, a poborowi nie będą wysyłani w żadne “gorące miejsce” - zapowiada Szojgu.
  • W Groznym na apel Ramzana Kadyrowa stawiło się 10 tys. doświadczonych wojskowych gotowych walczyć tam, gdzie ich poślą.
  • Zachód musi kupować gaz za ruble, bo nie da rady istnieć bez niego.
  • Antarktyda się topi.
  • Festiwal muzyczny odbywa się w Krasnojarsku.

“Wiesti” opowiadają: wszystko jest możliwe

Po przerwie na reklamy mamy czas na dłuższe materiały. Obejrzałam, więc powiem w skrócie:

  • Jeszcze jeden materiał z Mariupola, a potem - o promowaniu “nazistowskich” symboli ukraińskich za granicą i prześladowaniu litery “Z” jako rosyjskiego symbolu.
  • Duży reportaż o kłopocie Zachodu z uchodźcami z Ukrainy. Jest ich przecież więcej niż w 2015 roku, a uchodźcy z Ukrainy niosą covid i gruźlicę. Za chwilę kraje Unii pokłócą się o kwoty uchodźcze. Zwłaszcza że wśród uchodźców z Ukrainy skryli się uciekinierzy z Bliskiego Wschodu, w tym “elementy radykalne”. Np. dwóch Ukraińców pobiło w Berlinie ludzi za to, że mówili po rosyjsku.
  • Wyrzucają dyplomatów rosyjskich z Belgii, Holandii i Czech za rzekome szpiegostwo. Tu przypomnienie, co Polacy zrobili rosyjskim dyplomatom (też wyrzucili, ale w zeszłym tygodniu).
  • Prezydent Biden nie panuje nad tym, co mówi. Dają mu kartki z tym, co ma mówić, bo na kłopoty poznawcze! (trzeba wiedzieć, że absolutnie ukochanym prezydentem “Wiesti” i całej rosyjskiej telewizji jest Donald Trump. Biden systematycznie przedstawiany jest jako stary dziadek, który nie wie, co mówi. Zwłaszcza kiedy mówi, że Putin nie może dalej rządzić). Po “skandalicznym wystąpieniu w Warszawie” (o tym, że Putin nie może dalej rządzić) “administracja i sam Biden tłumaczą się”, że nie chcą odwoływać Putina. Z tym że Biden powiedział dziś, że powiedział dokładnie to, co chciał powiedzieć.
  • Dalej o tym, że zachodnia polityka sankcji uderzy w Zachód. Nie była przemyślana. W domyśle - Biden nie myśli. A potem:
  • z powodu sankcji moskiewskie restauracje przygotowują nowe menu;
  • rodziny wojskowych służących w Ukrainie są z nich dumne i czekają na nich;
  • onkolodzy z Chin i Rosji współpracują ze sobą;
  • bezpańskie psy zniszczyły hodowlę królików;
  • korki pod Moskwą, bo deweloper nie zbudował drogi do nowych osiedli.

Sołowiew: Rosja musi wygrać

Zaraz po “Wiestiach” jest kolejny program publicystyczny - kolejnego objętego sankcjami propagandysty Władimira Sołowiewa. Ten stawia sprawę jasno.

Nie ma mowy o żadnych ustępstwach. Sam Zachód to potwierdza, skoro nie tylko nie znosi sankcji, ale je zaostrza!

Sołowiew zaczyna od tego, że wszyscy do niego dzwonią, o co chodzi z tymi rozmowami z Ukraińcami. Czy wszystko przepadło? I wyjaśniła: Nie. Bo Putin nie zmienił rozkazów, a Szojgu zapewnił, że je wykona. Owszem, Ukraińcy zostali zmuszeni do ustępstw - i Zachód to rozumie, bo jeszcze zwiększa sankcje.

Dlaczego w takim razie nasze społeczeństwo tak się zdenerwowało tym Stambułem? - pyta Sołowiew. I sam sobie odpowiada: Bo chce rozprawy z nazistami.

Skoro trzeba cierpieć, to będziemy cierpieć - obiecuje Sołowiew.

I tu wyłączyłam transmisje.

Cztery godziny – i nie wiadomo, kto wygrał.

;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze