Po zawieszeniu prawa do składania wniosków o ochronę międzynarodową Straż Graniczna nie przyjmuje tych wniosków, nawet gdy to matka z niemowlakiem czy poturbowany chłopak. Ale granica nadal nie jest szczelna. Codziennie SG poszukuje co najmniej kilku osób, które ją przekroczyły
„Pierwszego dnia obowiązywania rozporządzenia do szpitala w Hajnówce trafił młodziutki chłopiec z Somalii, poturbowany po upadku z płotu, po doświadczeniu przemocy ze strony białoruskich służb. Zadeklarował wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową. Jednak po kilku godzinach został zabrany przez SG ze szpitala i wywieziony do Białorusi” – opowiada Aleksandra Chrzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej.
O tym Somalijczyku pisała Grupa Granica na Facebooku: „Chłopak mówił, że ma 17 lat. Gdy miał 5 lat jego ojciec został zabity. Został wychowany przez mamę i babcię, które uzbierały pieniądze na jego podróż do »bezpiecznej« Unii Europejskiej. Rodzina pochodzi z mniejszości prześladowanej w Somalii. W Białorusi doświadczył potwornej przemocy. Spadł z muru granicznego. Zanim zabrała go karetka, polscy funkcjonariusze jeszcze spryskali go gazem. W szpitalu nie mógł wstać, nie był w stanie jeść ani pić po tym, jak głodował przez wiele dni w lesie. Zadeklarował wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową w Polsce”.
Z paszportu chłopaka wynikało, że jest pełnoletni, ale małoletni bez opieki często uciekają ze swoich krajów z paszportami zawyżającymi ich wiek, w przeciwnym wypadku nie mogliby opuścić krajów pochodzenia bez opiekunów. SG nie zweryfikowała wieku, tylko wyrzuciła chłopaka na Białoruś.
Straż Graniczna nie przyjęła również wniosku od matki z czteromiesięcznym dzieckiem, która z dwiema innymi kobietami próbowała ubiegać się o status uchodźcy na przejściu granicznym w Terespolu. Jej towarzyszki – obie w ciąży – dostały się do Polski, gdyż zaliczają się do tzw. grupy wrażliwej, a o od osób z tej grupy SG przyjmuje wnioski o azyl.
Granica jest coraz lepiej zabezpieczana. Straż Graniczna poinformowała o zmodernizowaniu zapory technicznej i zainstalowaniu dodatkowej linii kamer do obserwacji zewnętrznej strony ogrodzenia.
Dodatkowe kamery znalazły się też przy przepustach wodnych, do tego zamontowano lampy typu LED do oświetlania drogi technicznej. Patroli SG jest dużo i wydaje się, że nawet mysz nie prześlizgnie się przez granicę, a mimo tego skutecznych przejść jest niemało, migranci przecinają elementy zapory szlifierkami i piłami albo przekraczają granicę na odcinkach rzecznych.
Straż Graniczna informuje też o rzucaniu kamieniami w stronę polskich patroli i uszkadzaniu samochodów SG. Komendant podlaskiej SG gen. Sławomir Klekotka podał 2 kwietnia na konferencji prasowej, że migranci próbują przekroczyć granicę w coraz większych grupach jednocześnie. Mówił, że w ubiegłym tygodniu były to grupy nawet 70-osobowe.
Jego zdaniem „skala zjawiska, która w chwili obecnej nas dotyka, i akty agresji, które są nieporównywalnie większe niż w tamtym roku”.
Presja na granicę jest spora, białoruscy pogranicznicy starają się przepchnąć jak najwięcej osób na polską stronę i próby są na całej długości granicy, ale też co roku, gdy tylko robiło się cieplej, ruch przez „zieloną granicę” narastał.
Jak podaje SG, 2 kwietnia odnotowano 180 prób nielegalnego przedostania się do Polski, ponad 150 z nich udaremniono. „Wobec 28 osób prowadzone są czynności w celu ich ujęcia” – pisze SG na platformie X.
To oznacza, że 28 osób przekroczyło skutecznie granicę, nie zostały złapane i obecnie albo ukrywają się po lasach, albo skorzystało z usług kierowców współpracujących z przemytnikami i pojechało w głąb Polski, albo dalej. Dzień wcześniej prób przejścia było 110, a 2 osoby były poszukiwane.
Z kolei 31 marca SG odnotowała 150 prób przekroczenia granicy, a 18 osób poszukiwała. Między 4 a 6 kwietnia SG odnotowała prawie 480 prób przedostania się do Polski, ale nie podała już, ile osób jest poszukiwanych.
Organizacje udzielające pomocy humanitarnej nie otrzymują obecnie wielu zgłoszeń, zatem większość migrantów radzi sobie samodzielnie. Przy braku możliwości ubiegania się o ochronę międzynarodową najlepiej radą sobie najsilniejsi i najsprawniejsi, a przy tym najzamożniejsi, których stać na opłacenie przemytników i dalszy transport samochodowy.
Matki z dziećmi, kobiety, które doznały w Białorusi przemocy seksualnej, chorzy czy pobici mają najmniejsze szanse na wydostanie się z pułapki, jaką stał dla nich teren między białoruską sistiemą a polską zaporą czy rzekami granicznymi.
„Zawieszenie prawa do ubiegania się o ochronę międzynarodową to jedynie ugruntowanie w polskim prawie nielegalnej i niehumanitarnej praktyki pushbacku, z którą mamy do czynienia na pograniczu polsko-białoruskim od 3,5 roku. Różnica polega na tym, że do tej pory – gdy ludzie wyrażali wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową w naszej obecności – mieliśmy szansę, jako świadkowie tej sytuacji i ich pełnomocnicy, zmniejszyć ryzyko pushbacku i zwiększyć szansę na zagwarantowaną im w polskiej konstytucji i w prawie międzynarodowym możliwość rozpoczęcia procedury uchodźczej. To była szansa, ale nie gwarancja – zdarzało się, że pomimo naszej asysty, ludzie byli przez SG wywożeni do Białorusi, choć chcieli ubiegać się o ochronę” – mówi Aleksandra Chrzanowska.
Obecnie pracownicy humanitarni zaopatrują potrzebujących w jedzenie, napoje, odzież czy lekarstwa i pozostawiają samych sobie, nie wiadomo zatem, co dalej z nimi się dzieje, czy udało im się znaleźć transport na Zachód, czy zgubili się w lesie, czy coś im się nie stało i za jakiś czas nie będą znajdowane ciała.
Ciało jednego mężczyzny wyłowiono z Bugu. SG nie wyklucza, że to ciało jednego z migrantów, którzy próbowali dostać się przez rzekę z Białorusi do Polski. Od jakiegoś czasu pojawiają się sygnały o możliwych utonięciach. Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe dostało informacje o dwóch potencjalnych utonięciach w tej rzece koło Niemirowa, o których poinformowali brat i kolega zaginionych.
„Rząd Tuska właśnie doprowadził do tego, że Polska definitywnie przestała być pierwszym bezpiecznym krajem na drodze uchodźców. Zapewne przemytnicy zacierają już ręce – ceny ich usług wzrosną. Wzrośnie też liczba osób wykorzystanych, wzrośnie poziom doświadczanej przez nich na każdym odcinku ich drogi przemocy, wzrośnie liczba osób, które przypłacą życiem próbę przedostania się do bezpieczniejszego świata” – uważa Aleksandra Chrzanowska.
Osoby, które zostały wyrzucone na Białoruś, nie znikają. Często nie mają oni możliwości powrotu czy nie mają dokąd wrócić albo są tak zdeterminowane, żeby dostać się do Europy, że poświęciły wszystko dla tego celu i będą próbowali do skutku.
„A państwo polskie doszczętnie utraci kontrolę nad tym, kto przejeżdża przez jego terytorium. Bo nie ma co się łudzić – nawet jeśli więcej ludzi niż wcześniej straci zdrowie lub życie – większość z nich prędzej czy później przedostanie się w głąb Unii Europejskiej, bez rejestracji, bez żadnej kontroli, którą dawałoby przyjmowanie wniosków o ochronę” – mówi Aleksandra Chrzanowska z SIP.
Po kilku dniach od wejścia w życie przepisów o czasowym zawieszeniu prawa do składania wniosków o ochronę międzynarodową na granicy z Białorusią widać już pierwsze niejasności związane z interpretacją nowych przepisów.
Pierwsza dotyczy tego, gdzie dokładnie cudzoziemcy nie mogą składać wniosków – § 2 ust.2 rozporządzenia w sprawie czasowego ograniczenia prawa do złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej stanowi, że ograniczenie stosuje się na granicy państwowej z Republiką Białorusi.
Gdyby przepis ten interpretować dosłownie, to SG nie przyjmowałaby wniosków tylko na linii granicy. Wiadomo jednak, że nie o to chodziło autorom ustawy, świadomych tego, że po przekroczeniu granicy niektórzy migranci sprawnie przemieszczają się dalej przez lasy.
I rzeczywiście SG stosuje dość szeroką wykładnię granicy.
„Czasowe zawieszenie przyjmowania wniosków o ochronę międzynarodową obowiązuje na białoruskim odcinku granicy zewnętrznej UE i dotyczy organu Straży Granicznej, w którego zasięgu terytorialnym odpowiedzialności służbowej znajduje się wyłączony odcinek zewnętrznej granicy państwowej niezależnie od tego, czy cudzoziemiec przekracza granicę, czy zgłasza się z wewnątrz kraju” – tłumaczy mjr SG Krzysztof Grzech z Zespołu Prasowego Komendanta Głównego Straży Granicznej.
Treść rozporządzenia jest obecnie przedmiotem analizy w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich pod kątem podjęcia ewentualnych działań RPO na podstawie ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich, ale biuro prasowe RPO podało, że Rzecznik inaczej rozumie definicję granicy.
„Wytyczne do aktu wykonawczego, a także użycie w ww. rozporządzeniu terminu »na granicy państwowej« – szczególnie w kontekście brzmienia art. 1 ustawy z dnia 12 października 1990 r. o ochronie granicy państwowej (Dz.U. z 2025 r. poz. 184), zawierającego legalną definicję pojęcia »granica państwowa« – zdaje się wykluczać możliwość rozszerzającej interpretacji ww. § 2 ust. 2 rozporządzenia. Granica państwowa RP nie ma powierzchni płaskiej (obszaru) – jest linią, a osoby, które ją przekroczyły, znajdują się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” – tłumaczy Biuro RPO.
Teoretycznie są osoby, które mają prawo wnioskować o ochronę międzynarodową w Polsce. To osoby z tzw. grup wrażliwych. Straż Graniczna podaje, że od 27 do 30 marca 2025 r. przyjęto wnioski od dwóch cudzoziemców z grupy wrażliwej. To bardzo niewiele, biorąc pod uwagę stan zdrowia wielu osób, wiadomo, że co najmniej dwie po przekroczeniu granicy trafiły do szpitala.
Druga wątpliwość interpretacyjna dotyczy tego, kto należy do grup wrażliwych. Ustawa wymienia pięć kategorii tych osób. To:
Przy interpretacji tego przepisu pojawia się szereg wątpliwości: Jak ustalać wiek, gdy osoba nie ma paszportu albo podaje inny wiek, niż ma w paszporcie (w niektórych krajach nastolatkowie zawyżają swój wiek, żeby otrzymać paszport), a wyniki badań RTG, określające wiek, są nieprecyzyjne i błąd może być spory, przekraczający rok?
Czy ciąża musi być potwierdzona przez lekarza? Jaki wiek i jaki stan zdrowia uprawniają do szczególnego traktowania?
Jakie okoliczności ocenie organu Straży Granicznej jednoznacznie świadczą o zagrożeniu rzeczywistym ryzykiem doznania poważnej krzywdy w Białorusi?
Po kilku dniach widać już, że pogranicznicy rozstrzygają te wątpliwości na niekorzyść migrantów, czego przykładem jest wyrzucenie na Białoruś somalijskiego nastolatka po pobycie w szpitalu w Hajnówce, czy wyrzucenie z Polski matki z niemowlakiem. Nawet gdy prawo do ochrony międzynarodowej nie było zawieszone, polskie służby wyrzucały na Białoruś kobiety, które tam były ofiarami przemocy seksualnej, nastolatków bitych i szczutych psami przez pograniczników białoruskich, osoby chore.
Teraz trudno spodziewać się podejścia bardziej przyjaznego osobom słabym, bezbronnym i potrzebującym pomocy.
Jak tłumaczy ppłk SG Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Straży Granicznej, Straż Graniczna posiada wyszkolony personel, który przy użyciu specjalnie do tego celu przygotowanego kwestionariusza, opierając się na deklaracjach cudzoziemca oraz obserwacji cudzoziemca, dokonuje oceny, czy należy on do jednej z grup osób wyłączonych ze stosowania przepisów o zawieszeniu prawa do składania wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej. Wszystkie ustalenia są dokumentowane. Rozpytanie cudzoziemca na okoliczności, które mogły zaistnieć na terytorium Białorusi, są dokładnie weryfikowane pod kątem wiarygodności oświadczeń cudzoziemca. Funkcjonariusze Straży Granicznej są wyszkoleni w zakresie prowadzenia przesłuchań cudzoziemców oraz ustalania i wiązania faktów. Każdy przypadek cudzoziemca traktowany jest indywidualnie i wymaga dokonania dokładnych ustaleń.
– W przypadku ustalania, czy cudzoziemiec jest osobą wymagającą szczególnego traktowania ze względu na wiek lub stan zdrowia, nie ma ustanowionych sztywnych reguł, funkcjonariusz jest bowiem zobowiązany do uwzględnienia wszystkich występujących okoliczności, w szczególności indywidualnej sytuacji cudzoziemca. Należy zaznaczyć, że treść kwestionariusza oceny była konsultowana z przedstawicielem Biura Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców (UNHCR) przy ONZ oraz przedstawicielem Rzecznika Praw Dziecka – wyjaśnia Andrzej Juźwiak.
Jasne stanowisko na ten temat ma Rzecznik Praw Obywatelskich.
„Na potrzeby realizacji przez Straż Graniczną zadania przyjmowania wniosków o ochronę międzynarodową od cudzoziemców będących członkami tzw. grup wrażliwych powinna zostać opracowana specjalna procedura tj. szczegółowy schemat postępowania oraz zestaw konkretnych wytycznych.
Funkcjonariusze Straży Granicznej powinni także zostać dokładnie przeszkoleni w zakresie rozpoznawania członków ww. grup wrażliwych i przeprowadzania czynności z ich udziałem, a także wyposażeni we wszelkie inne informacje i umiejętności (np. umiejętności miękkie), które pozwolą im wykonywać powierzone Straży Granicznej zadanie zgodnie z obowiązującym prawem i standardami międzynarodowymi.
Należy zauważyć, że zgodnie z art. 33b ust. 2 ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony organ Straży Granicznej »przyjmuje« wniosek o udzielenie ochrony (nie zaś „może przyjąć”) – oznacza to, iż w sytuacji, gdy wniosek chce złożyć osoba należąca do którejkolwiek z określonych w ustawie grup wrażliwych, funkcjonariusz ma obowiązek go przyjąć. Realizacja tego zadania wymaga zaś odpowiednich kwalifikacji i wiedzy” – uważa Rzecznik Praw Obywatelskich.
Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.
Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.
Komentarze