W ostatnim miesiącu nie działała linia przesyłowa, łącząca okupowaną przez Rosjan elektrownię z ukraińską siecią energetyczną. „Są to najważniejsze wydarzenia od początku okupacji ZEJ przez Rosję w marcu 2022 roku, które zbliżyły elektrownię do krawędzi katastrofy. Jeszcze nie jest za późno, aby powstrzymać Rosję”
Zaporoska Elektrownia Jądrowa w Enerhodarze – największa w Europie – znajduje się pod rosyjską okupacją od wiosny 2022 roku. Od września 2022 roku elektrownia nie produkuje energii elektrycznej, a wszystkie sześć reaktorów znajduje się obecnie w trybie tzw. zimnego wyłączenia. Do takiego funkcjonowania również potrzebna jest energia elektryczna – do chłodzenia paliwa jądrowego, ponieważ w wyniku przegrzania może nastąpić poważny wyciek promieniowania. Ponadto są tam baseny ze zużytym paliwem, które również muszą być chłodzone. Zaporoska EJ potrzebuje stałego zasilania elektrycznego, aby pompy mogły dostarczać wodę do reaktora i basenów.
Po przejściu w ręce Rosjan Zaporoska EJ pobierała prąd z ukraińskiej sieci energetycznej. Zasilanie odbywało się przez ostatnie zewnętrzne połączenie elektryczne z zaporoską elektrownią – linię elektroenergetyczną „Dniprowska” o napięciu 750 kV. 23 września połączenie zostało przerwane. Wcześniej, na początku maja 2025 roku, w wyniku rosyjskiego ostrzału rejonu Nikopola została utracona też linia 330 kV. Przed inwazją pełnoskalową Zaporoska EJ miała dziesięć zewnętrznych linii przesyłowych energii elektrycznej, ale w ciągu trzech lat wojny działały tylko wspomniane dwie.
23 października – po miesiącu przerwy – przywrócono połączenie elektrowni z ukraińską siecią – linia „Dniprowska” została naprawiona.
W ciągu tego miesiąca funkcjonowanie elektrowni zależało od awaryjnych generatorów dieslowskich, które zapewniały krytycznie niezbędne zasilanie elektryczne dla systemów bezpieczeństwa sześciu reaktorów.
Wyjaśniamy, dlaczego taka sytuacja mogła mieć miejsce oraz jakie może mieć skutki.
Sean Burney i Jan Vande Putte, eksperci ds. energii jądrowej Greenpeace Ukraine w swojej analizie z końca września 2025 roku podkreślają, że był to dziesiąty i najdłuższy przypadek (poprzednie trwały kilka lub kilkanaście godzin i były spowodowane rosyjskimi atakami na ukraińską sieć energetyczną) utraty zewnętrznego zasilania elektrycznego od początku okupacji ZEJ przez wojska rosyjskie 4 marca 2022 roku.
„Każdy przypadek utraty zewnętrznego zasilania elektrycznego stanowi poważny problem, wymagający od personelu elektrowni natychmiastowego uruchomienia awaryjnych generatorów dieslowskich. Zapewniają one krytyczne zasilanie elektrowni jądrowej w celu uruchomienia pomp i systemów bezpieczeństwa, w szczególności dla utrzymania wody chłodzącej dla gorącego paliwa jądrowego w korpusie reaktora jądrowego i basenów zużytego paliwa” – wyjaśniają autorzy analizy. Jeśli generatory nie będą działać, to proces chłodzenia zostanie zatrzymany.
Rosja obwiniała o utratę ostatniej zewnętrznej linii przesyłowej ukraińską armię, która rzekomo miała atakować teren elektrowni i w ten sposób doprowadzić do utraty zasilania. Rosatom – Rosyjska Państwowa Korporacja Energii Atomowej – zaznaczał, że trudno jest określić, kiedy naprawiona może zostać linia uszkodzona z powodu „kontynuacji intensywnych ukraińskich ostrzałów terytorium w pobliżu ZEJ”.
Warto dodać, że to Rosja uczyniła z ZEJ obiekt militarny. Na jej terenie przebywają rosyjscy żołnierze, którzy ostrzeliwują sąsiednie miejscowości, znajdujące się pod kontrolą Ukrainy.
Natomiast – zdaniem badaczy Greenpeace – odłączenie linii „Dniprowskiej” jest „celowym sabotażem ze strony sił rosyjskich”, ponieważ wcześniej nie było odnotowanych ostrzałów terenu ZEJ poprzez Siły Zbrojne Ukrainy.
„W odróżnieniu od Rosji, polityka Ukrainy polega na tym, aby nie ostrzeliwać elektrowni atomowych – byłoby to samobójstwem i groziłoby skażeniem promieniotwórczym własnego kraju” – pisze Greenpeace Ukraine.
Według byłych ekspertów wojskowych z firmy McKenzie Intelligence Services (MIS), którzy przeanalizowali zdjęcia satelitarne wysokiej rozdzielczości, linia „Dniprowska” nie została uszkodzona przez wojskowe ataki powietrzne. W pobliżu nie ma żadnych śladów od uderzenia dronów czy rakiet.
„To oznacza, że sytuacja ta miała miejsce z powodu działań Rosji. To celowa prowokacja” – mówi OKO.press Polina Kołodiażna, liderka programów Greenpeace Ukraine. Dodaje, że biorąc pod uwagę to, że nie było zniszczeń na dużą skalę, tę linię można było naprawić w ciągu kilku godzin czy dni. „W Ukrainie wiemy, jak bohatersko robią to ukraińscy energetycy po każdym rosyjskim ostrzale” – zaznacza ekspertka.
Według ekspertów Federacja Rosyjska sztucznie zaostrza sytuację, ponieważ chce ponownie uruchomić reaktory (przynajmniej jeden) Zaporoskiej EJ.
Najpierw Rosjanie chcieliby podłączyć elektrownię do sieci energetycznej tymczasowo okupowanych przez Rosję terytoriów Ukrainy, a ostatecznie do sieci energetycznej Federacji Rosyjskiej.
„Rosjanie wykorzystują tę prowokację, żeby obwinić Ukrainę, chcą pokazać, że jej nie można ufać. Chcą usprawiedliwić podłączenie ZEJ do linii energetycznych znajdujących się na okupowanych terenach Ukrainy” – mówi Kołodiażna. „Rosja chce mieć więcej narzędzi, żeby wpływać na decyzje rządów różnych państw. Chce mieć w rękach jokera, którym jest ZEJ. Wykorzystują to bez zastanowienia, jakie konsekwencje to może to mieć dla przyrody, dla ludzi, którzy znajdują się na okupowanych terytoriach, i dla tych, którzy znajdują się na terenach przyfrontowych po innej stronie.
Nie możemy być pewni tego, że jeśli coś złego się wydarzy, to Rosjanie o tym poinformują”.
Z analizy Greenpeace Ukraine m.in. zdjęć satelitarnych wynika, że rosyjscy inżynierowie od grudnia 2024 roku zbudowali linie energetyczne o długości 201 km między podstacjami w Melitopolu i Mariupolu (na terenie obwodów zaporoskiego i donieckiego). Na tym odcinku Rosja zainstalowała już 663 słupy wysokiego napięcia. Mało brakuje do tego, żeby można było podłączyć zaporoską elektrownię do linii przesyłowych na terenach okupowanych.
„Poza tym Rosjanie chcieli też przetestować, jak będą działać generatory dieslowe. Generatory te zapewniały energię elektryczną przez miesiąc, ale jest to zasilanie awaryjne, które nie może być stosowane na stałe” – tłumaczy ekspertka. Dodaje, że w ciągu ostatnich dni Rosja z powodu presji międzynarodowej zgodziła się naprawić linię „Dniprowską”. Jednocześnie naprawiana jest linia przesyłowa uszkodzona w maju oraz inne linie z okupacyjnej strony. Mimo tego eksperci są przekonani, że Federacja Rosyjska nie zrezygnowała ze swoich planów i dąży do podłączenia ukraińskiej elektrowni do swojej sieci.
„Nie wiadomo, kiedy to może się wydarzyć i czy to im się uda” – zaznacza Kołodiażna.
Kolejnym sygnałem, który świadczy o planach uruchomienia elektrowni, jest zakończenie budowy nowego systemu zaopatrzenia w wodę dla stawu chłodzącego Zaporoskiej elektrowni. Jak pisaliśmy wyżej, dla funkcjonowania nawet w trybie tzw. zimnego wyłączenia wszystkie reaktory nadal potrzebują wody do chłodzenia.
Enerhoatom – operator Zaporoskiej EJ – podaje, że według stanu na połowę lipca 2025 roku poziom wody w stawie wynosił 13,7 m. Jeśli będzie niższy niż 12 m, to pompy nie będą mogły pobierać wody. Problem z zaopatrzeniem w wodę trwa od czerwca 2023 roku, kiedy rosyjskie wojsko zniszczyło Kachowski zbiornik, z którego napełniany był staw chłodzący. Przed katastrofą w Nowej Kachowce poziom wody był o trzy metry wyższy niż ten z ostatnich doniesień.
„Nowa stacja pomp ma wystarczyć do zapewnienia wody przynajmniej do jednego reaktora. Najprawdopodobniej będą próbować uruchomić szósty reaktor do produkcji energii elektrycznej, ale w ograniczonym trybie, o zmniejszonej mocy wytwarzania, żeby starczyło wody dla schłodzenia paliwa” – wyjaśnia ekspertka.
„Rosja chce pokazać, że rzekomo utrzymuje elektrownię w dobrym stanie. Od początku okupacji chcieli, żeby elektrownia działała. To jest wyłącznie kwestia wizerunku, aby pokazać, że nie stanowią zagrożenia dla tej elektrowni. Ale w rzeczywistości jest to akt terrorystyczny – przejęcie elektrowni jądrowej, torturowanie pracowników. Wspólnie z Truth Hounds przeprowadziliśmy badanie, z którego wynika, że przedstawiciele Rosatoma byli zaangażowani w wywieranie presji na ukraińskich specjalistach, żeby zmusić ich do współpracy.
Do tej pory co najmniej 15 ukraińskich pracowników i pracownic ZEJ przebywa w rosyjskiej niewoli” – podkreśla Kołodiażna.
Około połowy pracowników ZEJ wyjechało z terenów okupowanych z obawy o swoje życie, ponieważ nie chcieli współpracować z okupantem.
„Elektrownia nie dysponuje wystarczającą liczbą doświadczonych pracowników, aby mogła w pełni funkcjonować. Obecnie stacja aktywnie rekrutuje personel, poszukuje ludzi i przekwalifikowuje ich, aby mogli pracować na elektrowni. Jest to jednak ogromne ryzyko. Elektrownia jest jak żywy organizm. Powinni tam pracować ludzie, którzy wiedzą, jak się nią opiekować” – kontynuuje ekspertka.
Kolejnym ryzykiem jest stan sprzętu, który w trybie zimnego wyłączenia szybciej się degraduje i zużywa, niż gdyby elektrownia działała.
„Nie wiemy, w jakim stanie jest ta elektrownia i jej wyposażenie. MAEA [Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej] nie ma dostępu do całej elektrowni. Przedstawiciele Agencji widzą tylko to, co im pozwalają zobaczyć. W związku z tym stan całości sprzętu nie jest znany. Jesteśmy tym bardzo zaniepokojeni” – podsumowuje Kołodiażna.
„Wznowienie produkcji energii elektrycznej w ZEJ jest strategicznym priorytetem rosyjskiego rządu, który ma być realizowany pod kierownictwem Rosatomu”
– zaznaczają w swojej analizie Burney oraz Vande Putte.
I dalej: „Dążenie do ponownego uruchomienia elektrowni nie wynika z zapotrzebowania na energię elektryczną, ale raczej z ciągłego i szerokiego wykorzystywania ZEJ jako politycznego i militarnego aktywa strategicznego w celu wzmocnienia międzynarodowej presji i zapewnienia realizacji szerszych celów wojskowych Kremla”.
„To właśnie świadome działania Rosji doprowadziły do odłączenia Zaporoskiej EJ od zewnętrznej sieci energetycznej Ukrainy. To zbliżyło Rosatom do jego od dawna wyznaczonego celu – podłączyć elektrownię do nielegalnie okupowanej sieci energetycznej w obwodach zaporoskim i donieckim oraz ponownie uruchomić reaktor jądrowy.
Są to bez wątpienia najpoważniejsze i najważniejsze wydarzenia, które od marca 2022 – czyli od początku okupacji ZEJ przez Rosję – zbliżyły elektrownię do krawędzi katastrofy. Jeszcze nie jest za późno, aby powstrzymać Rosję. I należy to zrobić” – twierdzi Vande Putte.
Według ekspertów Greenpeace MAEA [Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej] nie przeciwdziała uruchomieniu reaktorów przez Rosję i Rosatom.
„Wskazuje na to kilka czynników. Jednym z nich są noty werbalne. Rosja regularnie, czasami raz na miesiąc, a czasem raz w tygodniu, wysyła noty werbalne, w których oskarża Ukrainę i Siły Zbrojne Ukrainy o kolejne celowe ataki. Chociaż nie ma na to żadnych dowodów. MAEA rozpowszechnia te noty – nie kwestionuje ich. A są w MAEA kraje, które wierzą, że Ukraina ostrzeliwuje własną elektrownię, co oczywiście jest absolutną nieprawdą” – mówi Kołodiażna. Dodaje, że kolejnym przejawem, jest to, że MAEA przymyka oko na działania Rosji. „Chociażby w sytuacji z linią Dniprowską – mamy dowody, że nie doszło do żadnych poważnych awarii, widać to na zdjęciach satelitarnych. A MAEA nie angażowała się w wyjaśnienie tej sprawy” – zaznacza ekspertka Greenpeace`u.
I dalej:
„Zaraz po tym, jak ta linia została przerwana, Rafael Grossi, dyrektor generalny MAEA był w Moskwie, gdzie uściskał dłonie Aleksiejowi Likhaczowowi, przewodniczącemu Rosanowowi oraz Putinowi, który powiedział mu, że popiera jego zamiary zostania następnym sekretarzem generalnym ONZ. Obserwujemy te bliskie powiązania.
Rosatom – terrorystyczna korporacja, która zajęła obiekt energetyczny niezależnego kraju – przez cały okres okupacji zaporoskiej elektrowni podpisuje memoranda o współpracy z MAEA. Elektrownia jądrowa w Enerhodarze jest największa w Europie i bardzo dobrze, że znajduje się w stanie zimnego wyłączenia.
Bo uruchomienie nawet jednego reaktora, choćby na małą moc może nieść duże ryzyko”.
Istotną rolę odgrywa w tej sytuacji to, że prawą ręką Rafaela Grossi jest Rosjanin.
„Rosja ma ogromny wpływ na MAEA” – podsumowuje Kołodiażna. „Rosatom jest obecnie największą korporacją atomową na świecie. Nadal się rozwija, podpisuje nowe kontrakty za granicą na budowę elektrowni jądrowych, na otwarcie instytutów badawczych. Cały czas zwiększa swoje wpływy”.
„Po pierwsze, państwa powinny stopniowo ograniczać współpracę z Rosatomem, np. zakupy wzbogaconego uranu, a następnie całkowicie ją zerwać. Po drugie, nałożyć sankcje na Rosatom i spółki zależne, aby uniemożliwić im działalność za granicą” – wyjaśnia ukraińska ekspertka. „Oczywiście, też powinniśmy wywierać ciągłą presję na Rosję. W 2024 roku, kiedy Rosja ostrzeliwała system energetyczny Ukrainy i byliśmy na skraju katastrofy, MAEA interweniowała skutecznie i zmusiła Rosję do zaprzestania tych działań. Czyli mają taką możliwość. Problem polega właśnie na tym, że nie mają takiej chęci”.
Bezpieczeństwo
elektrownia jądrowa
Enerhodar
rosyjska okupacja
wojna w Ukrainie
Zaporoska Elektrownia Jądrowa
Jest dziennikarką, reporterką. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media. W OKO.press pisze o wojnie Rosji przeciwko Ukrainie oraz jej skutkach, codzienności wojennej Ukraińców. Opisuje również wyzwania ukraińskich uchodźców w Polsce, np. związane z edukacją dzieci z Ukrainy w polskich szkołach. Od czasu do czasu uczestniczy w debatach oraz wydarzeniach poświęconych tematowi wojny w Ukrainie.
Jest dziennikarką, reporterką. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media. W OKO.press pisze o wojnie Rosji przeciwko Ukrainie oraz jej skutkach, codzienności wojennej Ukraińców. Opisuje również wyzwania ukraińskich uchodźców w Polsce, np. związane z edukacją dzieci z Ukrainy w polskich szkołach. Od czasu do czasu uczestniczy w debatach oraz wydarzeniach poświęconych tematowi wojny w Ukrainie.
Komentarze