Po dużych zniszczeniach w ukraińskiej energetyce rośnie zapotrzebowanie na elektrownie słoneczne. Jednak brakuje ludzi do instalowania. Ukrainki oswajają nowy zawód i przełamują stereotypy, że to zajęcie dla mężczyzn. Chcą odbudowywać Ukrainę w „zielony” sposób
Greenpeace, mimo że biuro organizacji zostało otwarte dopiero w 2024 roku, działał w Ukrainie od pierwszych dni pełnoskalowej inwazji Rosji – eksperci monitorowali sytuację w elektrowniach jądrowych. Po tym, jak wojska rosyjskie zajęły Czarnobylską Elektrownię Jądrową, celem mogły stać się inne obiekty tego typu. Wkrótce Rosjanie zajęli największą elektrownię w Europie – Zaporoską EJ, znajdującą się w Enerhodarze, w obwodzie zaporoskim.
„Kiedy odwiedzaliśmy obiekty infrastruktury energetycznej, miejscowi opowiadali nam, jak bronili swojego terytorium bez broni” – opowiada Polina Kołodiażna, liderka programów Greenpeace Ukraine, z którą rozmawiam w kuluarach Konferencji Women in Tech, która odbyła się 4-5 czerwca 2025 w Warszawie.
„Ludzie mówili, że Rosjanie kradli panele fotowoltaiczne, falowniki. W obwodzie zaporoskim rosyjscy żołnierze rozjechali czołgiem największą elektrownię słoneczną w Ukrainie”.
Po wyzwoleniu spod okupacji wiosną 2022 roku północnych regionów Ukrainy eksperci Greenpeace Ukraine dostrzegli, że Ukraińcy oraz organizacje, które im pomagały, odbudowują zniszczone budynki tradycyjnie, bez oglądania się na ekologię.
„Widziałam budynek, którego dach pokryto azbestem – bardzo szkodliwym materiałem. W Europie oraz w Ukrainie jest zakazany, ale wtedy nie było alternatyw. Zdaliśmy sobie sprawę, że skoro będą odbudowywane zniszczone obiekty w całym kraju, powinniśmy pokazać, że należy to robić w sposób nowoczesny” – opowiada Kołodiażna.
Nie trzeba było długo szukać takiego obiektu. Do Greenpeace zwróciła się administracja hromady hostomelskiej, która potrzebowała pomocy w odbudowie przychodni w Horence w rejonie buczańskim, poważnie uszkodzonej. Choć wieś nie była okupowana, to graniczyła z miastami, które znalazły się pod okupacją i były silnie ostrzeliwane.
„Pomogliśmy odbudować przychodnię, instalując tam hybrydowe panele słoneczne, czyli wraz z systemami magazynowania energii, które pomagają elektrowniom słonecznym pracować podczas przerw w dostawie prądu. Wymieniliśmy również stary system ogrzewania gazowego na pompę ciepła” – opowiada ekspertka.
Dodaje, że z początku mieszkańcy byli nieco sceptyczni, ale dostrzegli zalety zielonych technologii, gdy Rosjanie zaczęli atakować infrastrukturę energetyczną Ukrainy. W kraju były duże przerwy w dostawie prądu, a przychodnia już nie była od tego zależna, Mieszkańcy Horenki przychodzili się ogrzać, naładować telefony.
Od początku wielkiej wojny wskutek rosyjskich ataków oraz przez okupację części terytoriów Ukraina straciła ponad połowę swoich mocy produkcji energii elektrycznej. Tylko w 2024 roku zniszczono lub uszkodzono zdolności produkcyjne sięgające 9 GW.
Z zagranicy do Ukrainy zaczęła napływać pomoc w postaci generatorów prądotwórczych, które są nieekologiczne i niebezpieczne (było kilka pożarów z powodu naruszenia zasad eksploatacji), ale sytuacja była skomplikowana, więc Ukraińcy z nich korzystali. Korzystali też paneli fotowoltaicznych, które zaczęły już kupować Hromady.
Jak mówi ekspertka, kiedy znika prąd, to włączenie generatorów zabiera nawet kilka minut. Jeśli akurat w szpitalu przeprowadzana jest operacja, może to kosztować czyjeś życie. A elektrownie słoneczne włączają się automatycznie, jeśli mają systemy magazynowania energii (których w Ukrainie brakuje). Personel przychodni w Horence często nawet nie wiedział, że w kraju występują problemy z prądem, ich elektrownia zapewniała im normalne zasilanie.
„Elektrownie słoneczne, zwłaszcza małe, mogą być ratunkiem, zapewniają zdecentralizowaną energię i są znacznie trudniejsze do zniszczenia” – podkreśla Kołodiażna.
„Podczas wiosennych ostrzałów w 2024 roku w obwodzie sumskim rosyjska rakieta spadła obok szpitala, na którego dachu była zainstalowana elektrownia słoneczna. Mimo że szpital został uszkodzony, sama elektrownia ocalała. Nawet jeśli odłamek trafi w jeden panel, to wystarczy zamienić go i system będzie działać” – wyjaśnia ekspertka. Bezpośrednie trafienie oczywiście niszczy taką instalację.
Jednak brakowało ludzi do instalowania elektrowni słonecznych.
„W Ukrainie sektor energetyczny był uważany za męską branżę. A tu mężczyźni poszli na wojnę. Pozostało niewiele zespołów, które mogłyby to robić” – opowiada Kołodiażna. – „Mieliśmy pieniądze, materiały, chcieliśmy montować panele na kolejnych obiektach, ale trzeba było czekać na ekipy po kilka miesięcy”.
Tak zrodził się pomysł z zaangażowaniem kobiet.
W sierpniu 2024 roku Greenpeace Ukraine rozpoczyna projekt pilotażowy, żeby sprawdzić, czy ukraińskie kobiety będą zainteresowane montowaniem paneli fotowoltaicznych. Rezultat zaskoczył organizatorów – otrzymano 150 zgłoszeń. Wybrano 10 kobiet. W ciągu dwóch tygodni uczestniczki online uczyły się teorii, a potem przez tydzień w Kijowie przyswajały praktyczne umiejętności.
„Prowadzący byli również zaskoczeni. Mówili, że kobiety radzą sobie lepiej niż mężczyźni. Są bardziej zmotywowane i skrupulatne. Wszystkiego chciały się dowiedzieć” – opowiada inicjatorka projektu „Instalatorki elektrowni słonecznych”.
Według ekspertki kobiety wybierają nowy kierunek, ponieważ ma on perspektywy rozwoju. Ukraina ma duży potencjał energii słonecznej i wiatrowej. Rozmieszczenie tego typu elektrowni na 1 proc. jej terytorium starczy, aby zaspokoić potrzeby całego kraju.
Jeśli więcej terytoriów zostanie objętych odnawialnymi źródłami energii, to kraj będzie mógł eksportować zieloną energię za granicę. „Jest to aktualne teraz, kiedy Europa szuka dróg, żeby dokonać przejście na energię odnawialną” – podkreśla Kołodiażna. „To obiecujący obszar, zwłaszcza w tych trudnych czasach, nie tylko z powodu wojny, ale także dlatego, że niektóre zawody znikają z powodu sztucznej inteligencji, a ta z kolei potrzebuje dwa razy więcej energii”.
Według szacunków Greenpeace Ukraine w najbliższych kilku latach stworzy to ok. 20 tys. nowych miejsc pracy.
W kolejnej edycji kursu w 2025 roku, który Greenpeace Ukraine organizuje razem z Women in Tech Ukraine i organizacją humanitarną People in Need, przy wsparciu społeczeństwa czeskiego, wzięło udział już 30 kobiet z pięciu obwodów Ukrainy (mikołajowskiego, dnipropetrowskiego, charkowskiego, lwowskiego oraz iwanofrankowskiego).
Kryterium było posiadania podstawowej wiedzy technicznej – dla osób, które nigdy nie studiowały w tej dziedzinie lub nie miały żadnego praktycznego doświadczenia, kurs byłby trudny. Jednak najważniejsza była motywacja. A tej nie brakowało.
„Jedna uczestniczka pracowała w Mikołajowie w zakładzie produkcyjnym jako główny inżynier energetyki. Rosjanie całkowicie go zniszczyli. Firma szuka funduszy na jego odbudowę, ale już teraz Natalia chce zainstalować dużą elektrownię do generowania energii. Jej mąż, który jest profesjonalistą w dziedzinie instalacji i elektrotechniki, ale teraz służy w wojsku, początkowo był sceptycznie nastawiony do udziału żony w szkoleniu. Jednak szybko zmienił zdanie. Teraz marzą o otwarciu własnego biznesu po jego powrocie” – opowiada Kołodiażna.
„Inna kobieta miała w obwodzie ługańskim biznes hotelowy. Po tym, jak Rosja okupowała te tereny, przeniosła się do Iziumu w obwodzie charkowskim, a potem po raz kolejny – do Charkowa. Teraz chce założyć własną firmę montowania paneli fotowoltaicznych. Już nawet znalazła ekipę.
Mieliśmy też wykładowczynie z charkowskiego technikum. Uczyły teorii generowania energii odnawialnej, ale chciały zdobyć praktyczne doświadczenie. Teraz chcą otworzyć laboratorium w swojej szkole i uczyć innych, przechodzą przez wszystkie procedury, aby później mogły wydawać certyfikaty. Myślą przede wszystkim o zaangażowaniu osób wewnętrznie przesiedlonych, weteranów oraz tych, którzy stracili pracę”.
Zainteresowane kursem są też kobiety, które przez dłuższy czas pracowały w jednej branży i chcą coś zmienić w swoim życiu, albo kobiety po urlopie macierzyńskim, które wracają na rynek pracy.
„Wszystkie te historie łączy to, że te kobiety chcą się rozwijać i odbudowywać Ukrainę w ekologiczny sposób” – podsumowuje Kołodiażna.
Niektóre uczestniczki kursu już znalazły pracę w branży energii odnawialnej. Na początku rekrutacji kilka firm poinformowało organizatorów, że po zakończeniu szkolenia są gotowe zatrudnić kobiety. Jedna z uczestniczek pierwszej edycji kursu przeniosła się z Charkowa do Kijowa i pracuje w firmie Atmosfera, specjalizującej się w instalowaniu paneli FV, która przeprowadzała te szkolenia. (Warto dodać, że firma sama ułożyła program, bo zagraniczne szkolenia wydawały się niewystarczające w warunkach ukraińskich). Teraz wspiera inne kobiety.
Greenpeace z partnerami nie tylko organizuje szkolenie dla kobiet, ale też wspiera je w pierwszych krokach w nowym zawodzie. Absolwentki kursów będą mogły zaangażować się w projekty odbudowy Ukrainy – w instalacje elektrowni słonecznych, które Greenpeace pomoże wyposażyć.
„Stare panele rzeczywiście mają po 20 kg, ale nowe są lżejsze. Są też systemy, które ułatwiają podnoszenie paneli z minimalnym wysiłkiem. Do tego przecież są różne etapy montowania, np. projektowanie, obliczenie wydajności instalacji. Kobiety mogłyby też instalować panele już na dachu, są bardziej ostrożne oraz elastyczne” – wyjaśnia Kołodiażna.
Niektóre firmy w Ukrainie stworzyły już zespoły kobiece i one dobrze sobie radzą. Istnieją zespoły mieszane, w których są zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Zdaniem Kołodiażnej jest to kwestia adaptacji.
„Gdy więcej kobiet będzie w zawodach zdominowanych przez mężczyzn, będzie to sprzyjać równości w społeczeństwie” – zaznacza. „Powtarzamy doświadczenie II wojny światowej, kiedy brakowało mężczyzn i kobiety podejmowały pracę w obszarach wcześniej kojarzonych z mężczyznami. Był to również bodziec do pewnej emancypacji”.
Po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę kobiety coraz częściej oswajają męskie zawody, np. uczą się prowadzić ciężarówki i traktory, pracować w branży budowniczej, w przemyśle metalowym i przetwórstwie rolnym.
„Niestety, taka jest nasza rzeczywistość. Jednak wspaniale jest to, że nasze kobiety mimo wszystkich trudności są gotowe odbudowywać kraj, pracować, żeby wspierać gospodarkę” – mówi ukraińska ekspertka.
Rozwój branży odnawialnych źródeł energii jest kolejnym potwierdzeniem, że wbrew wojnie Ukraina się zmienia na lepsze.
„W pewien sposób daje to Ukraińcom energię do odbudowy. Tyle zniszczeń doznaliśmy, a dajemy Europie przykład do naśladowania. I w tym tkwi nasza siła” – mówi Polina Kołodiażna.
„Jesteśmy jak mrówki. Po każdym ataku sprzątamy skutki, tu zamiatamy, tam naprawiamy, sadzimy kwiaty. Budujemy, modernizujemy, uczymy się. Pomaga to w utrzymaniu normalnego trybu życia.
Staramy się żyć pomimo wojny, ponieważ dopóki będziemy żyć, się rozwijać, Rosja nas nie pokona”.
Ekologia
Kobiety
Świat
energia słoneczna
odnawialne źródła energii
panele fotowoltaiczne
Ukraina
wojna w Ukrainie
Jest dziennikarką, reporterką. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media. W OKO.press pisze o wojnie Rosji przeciwko Ukrainie oraz jej skutkach, codzienności wojennej Ukraińców. Opisuje również wyzwania ukraińskich uchodźców w Polsce, np. związane z edukacją dzieci z Ukrainy w polskich szkołach. Od czasu do czasu uczestniczy w debatach oraz wydarzeniach poświęconych tematowi wojny w Ukrainie.
Jest dziennikarką, reporterką. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media. W OKO.press pisze o wojnie Rosji przeciwko Ukrainie oraz jej skutkach, codzienności wojennej Ukraińców. Opisuje również wyzwania ukraińskich uchodźców w Polsce, np. związane z edukacją dzieci z Ukrainy w polskich szkołach. Od czasu do czasu uczestniczy w debatach oraz wydarzeniach poświęconych tematowi wojny w Ukrainie.