Grupa Granica i Stowarzyszenie We Are Monitoring opublikowało dane dotyczące sytuacji na granicy polsko-białoruskiej za rok 2023. W całym roku GG przeprowadziła 1098 interwencji, podczas których wolontariusze udzielili pomocy 3366 osobom, w tym 324 kobietom i 164 dzieciom. Kryzys humanitarny trwa tam od sierpnia 2021
Dzisiaj 3 września 2024 Grupa Granica oraz Stowarzyszenie We Are Monitoring publikuje raport z sytuacji na granicy polsko-białoruskiej za rok 2023. Jak wyglądał ten rok na granicy?
Na początek liczby. Według raportu GG i Stowarzyszenia We Are Monitoring w 2023 roku:
Wśród osób, które zgłaszały się do Grupy Granica, najwięcej pochodziło z Syrii, Jemenu i Somalii:
W porównaniu z 2022 rokiem liczba próśb o pomoc wzrosła, zmalała natomiast liczba osób, którym udało się pomóc. W 2022 roku o pomoc poprosiło 6022, a pomocy udzielono 3671.
W raporcie znajdziemy także szczegółowe omówienie danych podawanych przez Straż Graniczną.
Cały raport dostępny jest tutaj.
Zgodnie z raportem GG w 2023 roku toczyło się w sumie 19 spraw wykroczeniowych wobec 42 osób działających na granicy polsko-białoruskiej. Dochodzenia dotyczą:
W 13 z tych 19 spraw zapadły wyroki uniewinniające.
GG informuje także o sprawach karnych wobec aktywistów: „Prokuratura w Hajnówce wciąż nie przesłała aktu oskarżenia przeciwko 4 osobom, które w 2022 roku zostały oskarżone o organizację nielegalnego przekraczania granicy. W styczniu 2024 prokuratura włączyła do sprawy jeszcze jedną osobę, choć według ustaleń sprawa miała zostać wtedy zamknięta. Prawdopodobnie zamrożono ją do czasu zweryfikowania jej przez nowego Prokuratora Generalnego. Na podobnym etapie jest również sprawa dwóch innych osób oskarżonych o organizację nielegalnego przekraczania granicy – prokuratura wciąż nie wysłała do sądu aktu oskarżenia”.
Jeszcze w 2021 roku rząd PiS zmienił prawo za pomocą rozporządzenia MSWiA z sierpnia 2021 roku (oraz wcześniejszego z 13 marca 2020 roku) i tzw. ustawy wywózkowej przyjętej w październiku 2021 roku. Omawialiśmy ją tutaj:
Oba akty łamią prawo międzynarodowe m.in. Konwencję Genewską. Tego prawa nowy rząd nie zmienił.
W wyniku tych aktów praktyka na granicy wyglądała tak: „Od postanowienia o opuszczeniu terytorium Polski, które w pierwszej instancji wydawane jest przez komendanta właściwej miejscowo placówki SG, przysługuje zażalenie do Komendanta Głównego SG. Zażalenie można wnieść w terminie 7 dni od dnia otrzymania postanowienia. Niemniej postanowienia są wykonywane natychmiast po ich wydaniu i nawet wniesienie zażalenia w odpowiednim terminie, co w warunkach pushbacku i tak jest praktycznie niemożliwie, nie wstrzymuje ich wykonania. Prawo do zaskarżenia postanowienia o opuszczeniu terytorium Polski jest zatem wyłącznie pozorne”.
W omawianym raporcie zaznaczono, że Stowarzyszenie We Are Monitoring rozmawiało z 71 osobami przekraczającymi granicę, które opowiedziały o swoich doświadczeniach. 65 osób opowiedziało o pushbackach na Białoruś. „Wśród rozmówców, którzy szczegółowo opowiedzieli o doświadczonym pushbacku lub pushbackach, aż 42 zadeklarowało, że w trakcie relacjonowanej wywózki wyraziło wprost lub nie wprost prośbę o ochronę międzynarodową. 15 osób, które nie wyraziły takiej prośby, zapytane o powody podały: strach, brak czasu, obawę, wątpliwość w skuteczność prośby i obawę przed rozdzieleniem z rodziną lub bliskimi wywiezionymi na Białoruś”.
W raporcie znajdziemy w związku z tym także historie i świadectwa osób przekraczających granicę w polsko-białoruskim lesie. Oto jedna z nich, historia Hamzy, ze stycznia 2023 roku.
"Hamza przekroczył granicę polsko-białoruską w styczniu 2023 roku w grupie siedmiu mężczyzn z Jemenu. Jeden z nich był w złym stanie fizycznym. Około trzeciej nad ranem, już po przekroczeniu granicy, rozdzielili się. Cztery osoby, w tym mężczyzna w złym stanie zdrowia – według relacji Hamzy wychłodzony i niezdolny do dalszego marszu – zostali na miejscu, podczas gdy pozostała trójka poszła dalej, żeby sprowadzić pomoc medyczną. W tym celu udali się do najbliższej wsi. Około godziny 5:00 rano w okolicach [...] Hamza zobaczył światła samochodu. Przyjechały łącznie trzy auta: według jego opisu dwa z nich wyglądały na samochody wojskowe, a jeden, nieoznakowany srebrny pick-up, został określony jako Hilux. Ze względu na duży stres i obawy o stan zdrowia pozostawionych w lesie towarzyszy mężczyzna nie zapamiętał rejestracji ani szczegółowych oznaczeń żadnego z nich.
[...] zobaczyliśmy światła ich samochodów; chcieliśmy dojść do najbliższej wsi, żeby znaleźć pomoc. Wiedzieliśmy, że jeśli złapie nas Straż Graniczna, zostaniemy wywiezieni. Kiedy zobaczyliśmy światła, próbowaliśmy się ukryć, ale ponieważ padał śnieg, nasze ślady były wszędzie [...]
Samochody się zatrzymały. Hamza opisuje, że wysiadły z nich trzy osoby w ciemnozielonych mundurach, w tym jedna kobieta, niska blondynka, która kierowała wojskowym jeepem. Zapamiętał też, że jeden z mundurowych nosił okulary. Wszyscy mieli przy sobie długą broń. Według Hamzy funkcjonariusze znaleźli jego i pozostałych mężczyzn po śladach pozostawionych na śniegu i zaczęli wołać „Ej, wy!”, następnie zbliżyli się do nich, złapali ich za kurtki, doprowadzili do drogi i tam rzucili na ziemię. Krzyczeli w niezrozumiałym języku, po czym podnieśli całą trójkę z ziemi i zaczęli przeszukanie. Telefony dwóch pozostałych osób z grupy nie działały. Jedynie telefon Hamzy był sprawny i na polecenie osoby mundurowej został odblokowany. Urządzenie zostało szczegółowo przeszukane, funkcjonariusze przekazywali je sobie z rąk do rąk.
Jeden z nich pokazywał mi nawet zdjęcie mojej córki. Mówił: „Czy to twoja córka?”, powiedziałem: „Tak”. Potem pokazywał mi zdjęcie chłopaka, który przekroczył granicę wcześniej i jego stopa była tak zniszczona, tak poraniona… Patrzył się na to zdjęcie jakby z jakimś uwielbieniem, tak jakby… Mówił: „Bardzo fajne, czy to ty?”, „Nie, to ktoś inny”, odpowiedziałem.
Hamza ocenia, że przez blisko dwie i pół godziny on i jego towarzysze byli przetrzymywani na chłodzie w mokrych ubraniach. Telefon został mu zwrócony tuż przed wypchnięciem z powrotem na białoruską stronę zapory.
To były dwie długie godziny. Dwie i pół godziny, a trwały jakby rok [...].
Mężczyźni nie otrzymali żadnej pomocy rzeczowej, nie zostali również przewiezieni na placówkę Straży Granicznej. Nie otrzymali żadnych dokumentów".
Bartosz Rumieńczyk, zespół medialny Grupy Granica dla OKO.press: "Dlaczego tak ważny jest raport za rok 2023? Bo przez jego pryzmat możemy dostrzec jak na dłoni, że pisowska przemoc na granicy nie różni się niczym od przemocy stosowanej już po 13 grudnia. Autorzy i autorki raportu piszą, że każdy przypadek odnotowany w 2023 ma swój odpowiednik w pierwszej połowie 2024 roku i niestety jest to prawda.
Historia pushbacków po 13 grudnia ma swój początek w okresie świątecznym. Gdy marszałek Szymon Hołownia gościł w parlamencie osoby z doświadczeniem uchodźczym, którym udało się przeżyć granicę polsko-białoruską, Straż Graniczna wyrzucała grupę Syryjczyków za graniczne druty, mimo szalejącego wówczas na Podlasiu mrozu. Bardzo szybko zorientowaliśmy się, że nasze obawy co do polityki Donalda Tuska się ziszczają. Straż Graniczna nadal stosowała wywózki, ich liczba wg danych SG na dziś to grubo ponad 10 tysięcy. Według relacji osób, którym nieśliśmy pomoc, stosowano także przemoc: bicie, oblewanie gazem pieprzowym, niszczenie telefonów – o czym informowaliśmy regularnie na naszych kanałach.
Jednocześnie rząd dokręcał śrubę, także retorycznie, coraz częściej mówiąc o zagrożeniach, a coraz rzadziej o potrzebie niesienia pomocy humanitarnej.
Po zamordowaniu polskiego żołnierza na granicy sytuacja uległa całkowitemu zwrotowi, ku temu, co na granicy robiło PiS. Strefa objęta zakazem wstępu, de facto strefa stanu wyjątkowego, oskarżanie pracowników i pracowniczek humanitarnych o wspieranie przemytu, eskalacja agresji bojówkarzy, które rząd zbywa milczeniem, a nie dalej jak wczoraj po raz kolejny »ktoś« pociął opony w aucie osób udzielających pomocy humanitarnej. A przede wszystkim eskaluje też przemoc wobec ludzi w drodze. Od czerwca alarmujemy o nieprzyjmowaniu oświadczeń woli ubiegania się o ochronę międzynarodową, o wyrzucaniu ludzi ze szpitali, narażaniu zdrowia oraz życia Lektura raportu Stowarzyszenia WAM wraz z obserwacją sytuacji na granicy dziś pokazuje wyraźnie, że obecna władza nie wyciągnęła żadnych wniosków z przykładów ewidentnego łamania prawa przez poprzednią ekipę. Historia się powtarza, a cierpią na tym niewinni ludzie".
W maju 2024 roku OKO.press informowało o przypadku przemocy na granicy:
Rzeczniczka ŻW tłumaczyła nam wtedy: „Żołnierze nie mają prawa stosować przemocy wobec migrantów, którzy nielegalnie przekraczają granicę państwa. Mogą jednak zastosować środek przymusu bezpośredniego w postaci techniki obezwładniania, gdy zachowanie innych osób może zagrozić bezpieczeństwu żołnierzy. Po ujęciu takich osób natychmiast powiadamiają Straż Graniczną i funkcjonariusze wtedy przystępują do wykonania wszystkich koniecznych czynności służbowych”.
Wciąż nie ma także wyjaśnienia dotyczącego przypadku kobiety z Etiopii, która została postrzelona w oko. Pisaliśmy o tym tutaj:
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze