To był początek sezonu polowań na grzywacze. Myśliwy opublikował zdjęcie, chwaląc się ciałami nie tylko grzywaczy, ale też chronionych gołębi siniaków. Ornitolog: „Widać, jak duży jest problem z identyfikowaniem ptaków podczas polowań”
Grzywacz jest jedynym gatunkiem gołębi występujących w Polsce, który znajduje się na liście gatunków łownych. W ostatnich dekadach odnotowuje się jego wzrost liczebności w miastach, a jego populacja jest uważana za stabilną. Jednak w czasie polowań może ginąć inny gatunek gołębia, siniak, który radzi sobie znacznie gorzej niż grzywacz.
Na grzywacze można polować od 15 sierpnia do 30 listopada. Wśród sposobów polowań na grzywacze myśliwi wymieniają polowanie z podchodu, zasiadki i z użyciem atrap grzywaczy, które mają zwabić żywe gołębie w pułapkę i w ten sposób ułatwić ich zabicie. Na stronie jednego z kół łowieckich, w artykule o łowach na grzywacza, czytamy: „Te polowania charakteryzują się przede wszystkim dynamiką akcji. W dobrym miejscu można wystrzelać spokojnie i całą paczkę w ciągu godziny”.
Wiele wskazuje na to, że dalej będzie można „wystrzelać całą paczkę” w stronę grzywaczy. Nie znalazł się w kompromisowej propozycji skreślenia siedmiu gatunków z listy ptaków łownych, która powstała z inicjatywy wiceministra klimatu i środowiska Mikołaja Dorożały.
Myśliwi mogą dziś polować na 13 gatunków ptaków. Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce wykreślić z listy siedem z nich – przy mocnym sprzeciwie środowiska łowieckiego. Zanim jednak zapadnie ostateczna decyzja, postanowiliśmy przyjrzeć się w OKO.press tym gatunkom ptaków, które dziś giną podczas polowań i umierają w cierpieniu, ranione przez myśliwych. W cyklu „Pechowa trzynastka” opowiemy o gołębiach grzywaczach, łyskach, krzyżówkach, cyraneczkach, głowienkach i czernicach, kuropatwach, słonkach, gęgawach, gęsiach zbożowych i białoczelnych, jarząbkach i bażantach.
Grzywacze są największymi gołębiami występującymi w Polsce. Często można obserwować te ptaki w miastach, gdzie poczuły się dobrze i skolonizowały je w ciągu ostatnich paru dekad.
Wcześniej mieszkały w lasach, ale od lat 70. ubiegłego wieku odnotowano stopniowy wzrost ich liczebności w polskich miastach. Wraz z migracją do miasta grzywacz musiał zmienić swoje przyzwyczajenia, poza jednym: gniazdo, zbudowane z obłamywanych gałązek, nadal zakłada na drzewach i jest ono dość lichej, ażurowej konstrukcji. Czasami można w nim wręcz wypatrzeć od dołu złożone jaja.
Grzywacza łatwo odróżnić wśród innych miejskich gołębi. Jest on nie dość, że zdecydowanie większy, to również specyficznie ubarwiony. Górna część jego grzbietu jest brązowoszara. Dolna część – niebieskoszara. Na piersi ma różową plamkę, a na skrzydłach – białe paski. Grzywacz nie jest też płochliwy. Często spaceruje blisko ludzi, przeszukując trawniki. Zupełnie inaczej zachowują się grzywacze, które nie przeprowadziły się do miasta i gniazdują w lesie. Nie są oswojone z obecnością człowieka.
„To, że sytuacja gołębia grzywacza jest dobra w Polsce, powinno nas cieszyć” – przyznaje dr Jarosław Krogulec, ornitolog z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (OTOP). „Warto podkreślić, że nie jest to gatunek kłopotliwy z perspektywy ludzi. Jest ujęty w Państwowym Monitoringu Środowiska, w ramach monitoringu pospolitych ptaków lęgowych. Szacuje się, że w Polsce może być milion par grzywaczy” – dodaje.
Ptaki z obu populacji – miejskiej i leśnej – można obserwować w czasie sezonowych przelotów jesienią. „Wtedy również trwa sezon polowań na ten gatunek” – wyjaśnia ornitolog.
W opinii mojego rozmówcy polowanie na grzywacze jest trudne do obrony. „To strzelanie nie broni się nawet kulinarnie” – argumentuje Jarosław Krogulec. „Trzeba byłoby ustrzelić, żeby z ich niewielkich tuszek nazbierać odpowiednią ilość pożywienia. Dziś zabijanie tych ptaków jest tylko zabawą dla tych, którzy do nich strzelają. Nie pomaga chronić przyrody, nie jest konieczne dla rozwiązywania sytuacji konfliktowych” – ocenia.
Jarosław Krogulec zwraca uwagę na kluczowy aspekt polowań na te gołębie – pomyłki myśliwych: „Z polowaniem na grzywacze wiąże się problem, który pojawia się również w przypadku zabijania kaczek czy gęsi. W czasie sezonu na strzelanie do grzywaczy dochodzi do mylenia ich z chronionym gołębiem siniakiem. Siniaki są o wiele rzadsze, gnieżdżą się wyłącznie w lasach, a do tego tylko w dziuplach. Nie poradziły sobie jak grzywacze, którym wystarczają gniazda dość lichej konstrukcji. Siniak odnotowuje spadki liczebności, co jest nie tylko efektem mniejszej liczby dostępnych drzew dziuplastych, czy też presji drapieżników, ale może być również związane z odstrzałem w czasie polowań na grzywacze”.
Dowody na to dostarczają sami myśliwi. „Przypomnę tylko zdjęcie sprzed paru miesięcy, na którym myśliwy pozował z ustrzelonymi gołębiami grzywaczami i siniakami!” – dodaje mój rozmówca.
„Fakt, że myśliwy ustrzelił grzywacze i ułożył na pokocie razem z zabitymi siniakami, sfotografował się z nimi i jeszcze tym zdjęciem się pochwalił, pokazuje, jak duży jest problem z identyfikowaniem ptaków w czasie polowań. Jeśli chcemy uniknąć pomyłek, należy wpisać na listę gatunków chronionych również gołębia grzywacza” – podkreśla dr Krogulec.
Ornitolog z OTOP przypomina również, że nawet bardzo liczne gatunki można szybko i bezpowrotnie stracić: „Pamiętajmy, że historia zna przypadek innego gołębia – wędrownego. W XIX wieku był to ptak uznawany za najliczniejszego na świecie, ale wyginął w wyniku nałożenia się różnorodnych czynników antropogenicznych, w tym między innymi zmasowanych polowań. W rezultacie nie mamy już gołębia wędrownego, bo został wystrzelany. Powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski również w przypadku grzywacza” – podkreśla.
Jest jeszcze jeden negatywny skutek polowań na grzywacze – zaczynają się wcześnie, już w połowie sierpnia. „Ma to miejsce w okresie, kiedy wyprowadzają jeszcze swoje lęgi” – wyjaśnia dr Jarosław Krogulec. „Nierzadko zdarza się, że jeszcze pod koniec sierpnia podejmują próbę odchowania piskląt, a ich sezon lęgowy wyraźnie się wydłuża.
Tymczasem sezon polowań na grzywacze zaczyna się już 15 sierpnia, chociaż niejednokrotnie sam obserwowałem grzywacze wysiadujące swój lęg jeszcze we wrześniu”
– dodaje.
Grzywacze potrafią przystępować do lęgów do trzech razy w roku. Czasami nawet podejmują więcej prób. Pierwsze pisklęta pojawiają się już pod koniec kwietnia. Zanim się wyklują, samica wysiaduje najpierw jedno, a potem drugie jajo, złożone z opóźnieniem w obawie przed utratą całego przychówku. Jest ono białe, a więc łatwo byłoby je wypatrzeć amatorom cudzych jaj. Samiec zastępuje na jakiś czas wysiadującą samicę.
Pisklęta wykluwają się po około 16 dniach wysiadywania. W gnieździe spędzają jeszcze cztery tygodnie. Potem opuszczają swoje lokum i przez kolejne dwa tygodnie samiec dokarmia młode, zaś samica przystępuje najczęściej do kolejnego lęgu. Przez kilka pierwszych dni życia są karmione ptasim mleczkiem, produkowaną w wolu rodziców wydzieliną o bardzo pożywnym składzie, bogatą w tłuszcze i białko.
Jak zauważał Jan Sokołowski w swojej książce „Ptaki ziem polskich”, wydanie na świat od czterech do sześciu młodych nie jest liczbą dużą z racji znacznego zagrożenia ze strony drapieżników. Młode grzywacze stają się ofiarą ptaków drapieżnych, co sprawia, że ze wszystkich lęgów jednej pary w sezonie przeżywa średnio jeden, rzadko dwa ptaki. Wskaźnik reprodukcji wynosi 1,35 pisklęcia na parę.
Piotr Dombrowski, leśnik, który pracuje na co dzień w Biebrzańskim Parku Narodowym, tak opisuje próby wyprowadzenia lęgów przez grzywacze:
„Pierwsze podejście. Gniazdo słabe, przez jego dno widzę wszystkie chmury na niebie, że o wysiadującym jajku grzywacza nie wspomnę. Nie byłem w stanie uwierzyć, że w tę przypadkową plątaninę patyków ptak może próbować złożyć jajka. Złożył. Długo nie trwało i znalazłem pod drzewem niewielkie jajko, o białej skorupce. Podejście drugie. Po kilkunastu dniach zauważyłem ruch przy starym gnieździe. Gołębie dzielnie wzięły się za poprawę prowizorki i konkretną budowę. W końcu mogłem obserwować karmienie młodych. Niestety. Lipcowa burza pokrzyżowała plany lęgowe tej pary. Rano znalazłem pod drzewem martwego nielota. Podejście trzecie. W połowie sierpnia fora przyrodników zdominował temat polowań na ptaki. 15 sierpnia rozpoczynał się sezon polowań na kaczki, łyski i… grzywacze. Postanowiłem spojrzeć w górę. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem dwa brzydale. Z jednej strony mam dwa pisklęta, z drugiej – spore zagrożenie, że ktoś odstrzeli im rodziców.
Jeśli wierzyć statystkom, w 2020 roku zastrzelono prawie 12 tysięcy tych ptaków”.
Konieczność polowań na te ptaki uzasadnia się często uciążliwością niektórych gatunków dla upraw. Kiedy migrują w większych grupach, żerują na polach, m.in. na uprawach soi. W 2022 roku pojawił się postulat przedłużenia okresu polowań na grzywacze o jeden miesiąc, maj, a zatem czas odbywania lęgów i wychowu piskląt. Zdaniem ekspertów te szkody są jednak punktowe i postulat zwiększenia liczby dni, kiedy można polować, zwiększy tylko presję łowiecką i to w krytycznym okresie lęgowym. Niewiele jednak zapowiada, że dyskusja o statusie grzywacza przechyli się na korzyść wzmocnienia ochrony tego gatunku.
Ekologia
Prawa zwierząt
Mikołaj Dorożała
Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Polski Związek Łowiecki
pechowa trzynastka
polowania na ptaki
ptaki
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Komentarze