0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka JędrzejczykFot. Agnieszka Jędrz...

Wyrok gdańskiego sądu z ustnym uzasadnieniem w sprawie studentki medycyny z Gdańska Julii Landowskiej o “Jebać PiS” usłyszymy dopiero 22 września. Ale rozprawa 13 września była pasjonująca.

Sprawa dotycząca protestów kobiet z 2020 roku po wyroku TK Przyłębskiej toczy się od 27 stycznia 2021 roku. Sąd w wyroku nakazowym wycenił hasło “Jebać PiS” na 50 złotych (to chyba zachęta – ironizował obrońca mec. Michał Romanowski). Julia Landowska złożyła sprzeciw, bo uważa, że choć krzyczała “Jebać PiS”, nie popełniła wykroczenia.

Użyła wulgaryzmu w rozpaczy, w kontekście, który użycie takie słowa czynił adekwatnym.

Julia Landowska ma 23 lata, jest studentką medycyny

W sprawy publiczne zaangażowała się po wyroku TK Przyłębskiej. Zrobiła z koleżankami transparent o rewolucyjnej wtedy treści “Zajmijcie się pandemią, wybór zostawcie kobietom” i stała z nim pod biurem posłów PiS przez sto dni.

Dziś – poza studiami – Landowska pracuje jako aktywistka w założonej wspólnie z koleżankami Fundacji Widzialne. Pomaga uchodźcom, organizuje debaty z gdańskimi kandydatami na posłów. Przychodzą wszyscy – poza kandydatami PiS. Na przykład poseł i kandydat na posła Jarosław Sellin wymówił się z debaty publicznej koncertem organowym. “I nam poradził, żebyśmy raczej tym się zajęły” – mówiła OKO.press Landowska przed budynkiem sądem. Przed drugą już rozprawą w sprawie “Jebać PiS”.

Zobacz apel Julii Landowskiej: https://www.facebook.com/reel/867257547666010

Świadek z policji: naszym zadaniem jest zabezpieczanie prawa do protestu

W czasie poprzedniej rozprawy sąd wysłuchał zeznań świadka, który sporządził notatkę o tym, jak w dniu publikacji wyroku TK Przyłębskiej 27 stycznia 2021 roku Landowska krzyczała wraz z całym tłumem “Jebać PiS”. Była jedną z wielu kobiet i mężczyzn, których w czasie protestów policja zidentyfikowała (to akurat było łatwe, bo Landowską spisano jeszcze za transparent pod biurem Sellina), a po dziewięciu miesiącach skierowała sprawy do sądu o wykroczenie z artykułu 141 kodeksu wykroczeń.

Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.

Te sprawy toczą się do tej pory, w jednej z nich (za transparent “Wypierdalać”) 24 sierpnia Sąd Najwyższy w legalnym składzie uwzględnił kasację RPO Adama Bodnara i uniewinnił obwinionego (sprawa IV KK 37/22).

Przeczytaj także:

Gdański sąd na wysłuchaniu jednego świadka nie poprzestał (świadek ten obstawał, że “Jebać PiS” to wulgaryzm – w przeciwieństwie np. do słowa “zajebiście”, które ma ten sam źródłosłów, a którego świadek używa w “pozytywnym kontekście"). Mimo protestów obrony, że sprawa zasługuje na to, by ją w końcu rozstrzygnąć, sąd postanowił wysłuchać jeszcze jednego policjanta.

OKO.press pojechało więc drugi raz do Gdańska. Było warto. Świadek, 31-letni policjant, powiedział bowiem sądowi i publiczności, na czym polega prawo do wolności zgromadzeń i wolności słowa.

To była niezła lekcja.
Mezczyzna w kraciastej koszuli (widziany od tyłu) zeznaje w sądzie. Publiczność robi mu zdjęcia
Świadek – policjant tłumaczy przed sądem, na czym polega rola policji w gwarantowaniu konstytucyjnej wolności zgromadzeń. Fot. Agnieszka Jędrzejczyk

Świadek nie pamiętał ani Julii Landowskiej, ani haseł, które wykrzykiwał tłum. Nie skupiał się na tym – jego zadaniem było zabezpieczenie prawa do zgromadzenia. Skoro zgromadzenie odbywało się pod biurem posła partii rządzącej, to oczywiście, że “grupa osób wyrażała swoje poglądy i zdanie” – ale na tym właśnie polega wolność zgromadzeń i prawo do protestu – wyjaśnił świadek. “Moim zadaniem było, by samochody nie wjeżdżały w rosnący tłum, bo od tego jest policja w czasie zgromadzeń”.

“Nie skupiałem się na tym, co ludzie krzyczą. Moi zadaniem było zapewnienie bezpieczeństwa zgromadzonym i przechodniom”.

Czy przechodnie zwracali się do świadka w związku z treścią haseł? – dopytywał sąd. – Nie – odpowiadał świadek. Tylko kierowcy prosili, żeby umożliwić przejazd. Tyle pamiętam. Szczegóły mogą się mylić. Protestów było wtedy mnóstwo – mówił policjant.

Policjant-oskarżyciel po staremu domaga się kary

Sąd zamknął przewód sądowy stwierdzając, że dopuszcza jako dowód opinię obrońcy prof. Romanowskiego, że hasło “Jebać PiS” w kontekście protestów w obronie praw kobiet nie może być uznawane za wulgaryzm. O tej opinii pisaliśmy wielokrotnie – krąży ona po Polsce. Na jej podstawie sądy uwalniają z zarzutu wulgaryzmów uczestniczki protestów kobiet

Policjant-oskarżyciel wniósł o utrzymanie kary 50 złotych twierdząc, że “wykrzykiwanie słów wulgarnych z użyciem nagłośnienia łamie normy społeczne”, a polityczny kontekst nie zmienia sytuacji. Kara 50 złotych będzie miała charakter prewencyjny i powstrzyma obwinioną od podobnych czynów w przyszłości.

Prawa człowieka dotyczą Was wszystkich, także Wysoki Sąd

Na to prof. Romanowski wygłosił wielką mowę obrończą – rodzaj fundamentalnego wykładu o prawach człowieka. Publiczność (koleżanki i aktywiści wpierający Landowską) słuchali tego w napięciu. Policjant-oskarżyciel cały czas obracał w palcach długopis.

Męzczyzna w todze adwokackiej przed sądem
Prof. Romanowski wygłasza mowę obrończą. Fot. Agnieszka Jędrzejczyk

„Julia nie przyznała się do czynu gorszenia społeczeństwa. Przyznała się do słów »Jebać PiS«, a to nie jest jednoznaczne z czynem zabronionym. Bo słowa mają znaczenie w kontekście. Jednym z nich jest dramatyczna sytuacja kobiet po wyroku TK Przyłębskiej, a drugim to, na co pozwalają sobie politycy partii rządzącej (nazwanie opozycji »kanaliami« przez Jarosława Kaczyńskiego czy skandaliczny wpis Zbigniewa Ziobry pomawiający Agnieszkę Holland o uprawianie nazistowskiej propagandy) – mówił Romanowski.

Landowska, studentka medycyny, doskonale wiedziała, co spowoduje wyrok TK Przyłębskiej. Kolejne śmierci kobiet, które zmarły po tym, jak odmówiono im ratującej życie aborcji, pokazują, że miała rację. “Julia krzyczała z rozpaczy”, a sens słów wynika z ich kontekstu. Literalne traktowanie słów jest prostackim podejściem do języka” – mówił obrońca.

Tłumaczył, jak ważyć racje: po jednej stronie jest władza, policja, prokuratura, Pegasus, a po drugiej Julia.

“Mówienie w takiej sytuacji, że Julia Landowska zagraża moralności publicznej, to po prostu wstyd. W tym procesie chodzi o możliwość krytyki partii rządzącej. Władza używa argumentu o moralności publicznej, by tłumić tę krytykę. Chce zmusić kobiety, by myślały i mówiły, tylko to, co władza chce” – przekonywał obrońca.

Nie o PiS tu chodzi

W sprawie tej wyrok nakazowy (50 zł) wydała asesorka – mówił dalej prof. Romanowski. Tłumaczył, że ponieważ jej awans zależy od nielegalnej KRS, bała się uniewinnić Julię Landowską. Ale mogła myśleć, że kara 50 zł przejdzie, nie będzie sprzeciwu od takiego “łagodnego” wyroku, a ona sama bez problemu awansuje na stanowisko sędziego.

“Ale tu chodzi o zasady. O artykuł 45 Konstytucji – prawo do sądu, który gwarantuje nam, że nasze sprawy rozpatrzy prawidłowo powołany sędzia. Każdy może przed sądem stanąć i to jest prawo dla wszystkich. A także o wolność słowa i zgromadzeń – o to, by można było wyrażać pogląd o partii rządzącej – jakakolwiek by nie była. Bo nie o PiS tu chodzi”.

Dalej Romanowski: „Julia nie jest sama (publiczność podnosi transparent z napisem »Nigdy nie będziesz szła sama« – red.). O wyroku będą wiedziały kobiety w podobnej sytuacji. I prawnicy na sympozjach, konferencjach i spotkaniach – mowa już o tym na Columbia University.

“Julia nie może być ukarana za to, że krzyczała, co myśli. Działała w słusznej sprawie. To była dozwolona krytyka władz publicznych. Użyła słów adekwatnych do kontekstu. Był to więc czyn legalny – a nie czyn karalny o niskiej szkodliwości społecznej” – mówił obrońca. Ale też zapowiedział, że każdy wyrok będzie w tej sprawie dobry. Bo jeśli Julia Landowska przegra, sprawa trafi do Strasburga.

Tu chodzi o podstawowe wartości. PiS jest tu tylko pretekstem – chodzi o partię rządzącą, która narusza prawa człowieka.
Kobieta stoi przed banerem z napisem "Rozmawiamy na niewidzialne tematy"
Julia Landowska przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Obok baner Fundacji Widzialne z napisem "Rozmawiamy na niewidzialne tematy". Fot. Agnieszka Jędrzejczyk.
Dwie kobiety rozmawiają
Po rozprawie. Julia Landowska i jej rówieśnica, Paulina Filipowicz, która kandyduje w Gdańsku z listy KO i przyszła do sądu wspierać Julię. Obie mają przypinki z hasłem #Za moich czasów będzie lepiej. Fot. Agnieszka Jędrzejczyk.
;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze