0:00
0:00

0:00

Projekt ustawy o “ślepym” pozwie przewiduje zmiany w kodeksie postępowania cywilnego, dzięki którym będzie można pozwać autora anonimowego wpisu w internecie. Do tej pory nie było to możliwe, ponieważ przepisy prawa cywilnego wymagają wskazania imienia, nazwiska oraz adresu osoby pozwanej.

Dotychczas jedynym sposobem na ściganie anonimowych hejterów było postępowanie karne. Jego efekt zależał jednak od sprawności policji w ustalaniu danych sprawcy zniesławienia (art. 212 kodeku karnego) w internetowym wpisie.

“Jeżeli obrażany był polityk czy znana osoba, wtedy policja działała szybko. Jeżeli dotyczyło to zwykłych osób, przedsiębiorców, uczniów, niestety młyny organów ścigania mieliły bardzo wolno. W efekcie często administratorzy stron bronili się, że nie dysponują już numerem IP danego użytkownika, bo nie mają obowiązku przetrzymywania go tak długo” – tłumaczy adwokat Tymoteusz Paprocki, współautor ustawy w o „ślepym” pozwie.

Przeczytaj także:

Nawet milion złotych kary

W procesie cywilnym ustalaniem tożsamości anonimowego hejtera zajmowałby się sąd. Jak miałoby to działać w praktyce?

  • Osoba dotknięta przez anonimowy wpis w internecie składa do właściwego sądu okręgowego „ślepy” pozew, w którym pozwanego określa jako „osobę nieznaną”.
  • Sąd w ciągu 7 dni występuje do administratora strony z prośbą o udostępnienie wszystkich informacji o użytkowniku, który dokonał hejterskiego wpisu.
  • Jeżeli na podstawie numeru IP nie da się ustalić tożsamości autora, sąd zwraca się o udostępnienie danych o użytkowniku do dostawcy internetu.
  • Ustalenie przez sąd tożsamości osoby pozwanej powinno zająć około miesiąca.

Na podstawie proponowanych przepisów administratorzy serwisów oraz dostawcy internetu będą musieli dłużej przechowywać dane o użytkownikach. A jeżeli nie dostarczą ich sądowi na czas, będą mogli zostać ukarani grzywną od 100 tys. do 1 mln złotych.

Polska 2050: Ofiarami hejtu młodzi ludzie, ale i przedsiębiorcy

Projekt ustawy o „ślepym” pozwie to efekt prac parlamentarnego zespołu do walki z hejtem, założonego przez posłów Polski 2050.

“Co jeszcze musi się wydarzyć, żebyśmy poważnie zaczęli podchodzić do problemu hejtu w internecie? Ile jeszcze młodych osób musi odebrać sobie życie, żebyśmy zajęli się tym z pełną odpowiedzialnością i z pełną powagą?” – mówił na konferencji prasowej poseł Polski 2050 i wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka.

Jak wyliczał poseł Kamil Wnuk w 2022 i 2023 roku, odnotowano ponad 2000 prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży. Blisko 150 z nich zakończyło się śmiercią.

“Słowa mamy tragicznie zmarłej 15-letniej Julii z Lubina: »Słowo nie tylko może zranić, słowo może także zabić«” – mówił poseł Polski 2050.

Jak dodał, projekt ustawy o „ślepym” pozwie ma pomóc także przedsiębiorcom oraz “osobom znanym” w ochronie ich dobrego imienia.

HFPC: Krytyka firmy to nie hejt

Mówienie o hejcie wobec organizacji budzi jednak wątpliwości ekspertów od wolności słowa.

“Kiedy słyszę o hejcie wobec firmy, to zapala mi się czerwona lampka. Bo jeśli bierzemy tak poważny problem jak mowa nienawiści i rozszerzamy go na właściwie wszelkie krytyczne komentarze wobec instytucji czy przedsiębiorców, to jednak jest to niebezpieczne zjawisko w debacie publicznej” – komentuje Konrad Siemaszko z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

“Bardzo nie chciałbym, aby tego rodzaju instrumenty jak “ślepy” pozew były wykorzystywane przez podmioty dysponujące dużymi zasobami do tego, aby nękać swoich krytyków. A projekt nie przewiduje żadnych środków ochrony przed takimi nadużyciami” – tłumaczy.

Jak podkreśla, w ostatnim czasie Europejski Trybunał Praw Człowieka poinformował Polskę, że rozpatrzy osiem skarg polskich obywateli na ingerencję w wolność słowa. Wśród nich są skargi dotyczące spraw o zniesławienie m.in. komendanta policji, spółki komunalnej, burmistrza miasta czy dyrektora aresztu śledczego.

Robota policji spadnie na sędziów cywilnych

Pierwsze czytanie ustawy o “ślepym” pozwie odbędzie się w czwartek 7 listopada 2024 r. O szczegóły projektu pytamy jej współautora, adwokata Tymoteusza Paprockiego.

Leonard Osiadło, OKO.press: Według założeń ustawy, sąd, do którego wpłynie “ślepy” pozew, będzie musiał w ciągu 7 dni zwrócić się do administratora strony lub dostawcy internetu, aby ustalić dane hejtera. Czy to realny termin dla sądów cywilnych, w których obecnie na zajęcie się sprawą czeka się ok. 2 lat?

Adw. Tymoteusz Paprocki, Kancelaria Paprocki, Wojciechowski & Partnerzy: Hejt jest problemem społecznym i wymaga stanowczych działań ze strony państwa. “Ślepy” pozew jako nowe narzędzie w prawie cywilnym nałoży nowe obowiązki na sądy, ale moim zdaniem jest to koszt, który trzeba ponieść, aby przywrócić odpowiedzialność za słowo.

Vacatio legis tej ustawy zakłada okres prawie 12 miesięcy, aby dostosować wydziały cywilne do obsługi “ślepych” pozwów. Projektowane jest również zwiększenie etatów w sądach.

Sędziowie mimo wszystko mówią, że termin 7 dni jest zbyt krótki.

To prawda, środowisko sędziowskie zgłosiło taką uwagę. Ale ten projekt będzie jeszcze ewoluował w drodze prac parlamentarnych. Czy to będzie termin 7, czy 14 dni, nie jest w tym momencie najważniejsze.

Chodzi o to, aby czas pomiędzy dokonaniem hejterskiego a ustaleniem osoby, która będzie osobą pozwaną, był możliwie jak najkrótszy. Żeby osoba, która hejtuje w internecie, nie czuła się bezkarna przez wiele miesięcy. A obecnie niestety tak się dzieje. Policja dopiero po kilku miesiącach ustala dane sprawcy albo umarza śledztwo z racji jego niewykrycia. W postępowaniu cywilnym ma się to dziać zdecydowanie szybciej.

To nie dało się usprawnić prowadzenia spraw o hejt w sądach karnych? Po co tworzyć nowy instrument w prawie cywilnym?

Bo wąskim gardłem jest ustalenie tożsamości autora anonimowego wpisu w internecie. Ściganie sprawcy zniesławienia, czyli przestępstwa z art. 212 kodeksu karnego, nie odbywa się z urzędu, ale na podstawie prywatnego aktu oskarżenia. Po złożeniu przez pokrzywdzonego prywatnego aktu oskarżenia, sąd występuje do policji, aby ustaliła dane ewentualnego sprawcy. Jeśli jej się uda, hejter staje przed sądem jako osoba oskarżona. Ale w praktyce dzieje się to niezwykle rzadko.

Dlaczego?

Bo dla policji to nie są sprawy priorytetowe. Czynności są podejmowane po sześciu, siedmiu, czy ośmiu miesiącach od zgłoszenia. Kiedy po takim czasie policja zwraca się do administratora serwisu, ten często odpowiada, że nie posiada już danych identyfikujących autora anonimowego wpisu, bo nie ma obowiązku przechowywać ich przez tak długi czas. “Ślepy” pozew ma wprowadzić takie mechanizmy i terminy do kodeksu postępowania cywilnego, które po prostu będą działać.

Problematyczna może się okazać jednak sama liczba takich spraw. Sądy cywilne już są zatkane przez rozwody i sprawy frankowe. Teraz sędziom przybyłoby także “ściganie” sprawców anonimowych wpisów w internecie. Takich “ślepych” pozwów może być naprawdę zatrzęsienie.

Sąd Najwyższy opiniując projekt ustawy o “ślepym” pozwie, nie stwierdził, że proponowane zmiany są niezasadne albo że obecne przepisy są wystarczające. Zgłosił swoje propozycje zmian, np. żeby nie wprowadzać nowego rozdziału do Kodeksu Postępowania Cywilnego, a jedynie dodatkowe przepisy dotyczące samej procedury badania pozwu od strony formalnej.

Natomiast to są już techniczne szczegóły, które zostaną doprecyzowane podczas pracy nad projektem w parlamencie. Najważniejsze jest to, że samą ideę “ślepego” pozwu i walki z hejtem w internecie wszyscy oceniają pozytywnie.

A czym będzie ten hejt w rozumieniu nowych przepisów? Skąd będzie wiadomo, że jakiś komentarz w internecie nadaje się na “ślepy” pozew?

Sama definicja hejtu jest problematyczna, zarówna dla prawa krajowego, jak i europejskiego. Hejtem może być zarówno słowo, jak i mem. Dlatego odnosimy się do definicji dóbr osobistych, czyli otwartego katalogu zawartego w art. 23 Kodeksu Cywilnego. To sąd będzie decydował, czy dany wpis był hejtem i czy naruszył czyjeś dobra osobiste.

Czyli “ślepy” pozew nie wprowadza żadnych zmian, jeśli chodzi o definiowanie hejtu czy przesłanek jego ścigania. To po prostu zmiana techniczna?

Instytucja “ślepego” pozwu ma jedynie umożliwić zainicjowanie postępowania o ochronę dóbr osobistych wobec anonimowego internetowego hejtera, co do tej pory nie było możliwe przed sądem cywilnym. Jest to więc nowe narzędzie do ochrony swojej reputacji i dobrego imienia, co jest szczególnie ważne także dla przedsiębiorców.

To znaczy, że po “ślepy” pozew będą mogły sięgać nie tylko prywatne osoby obrażane w internecie, ale także przedsiębiorcy?

Hejt jest obecny zarówno w życiu prywatnym, społecznym, jak i w biznesie. Przedsiębiorstwa, spółki i rozmaite instytucje również się z nim spotykają. Ta nowelizacja będzie służyć zatem wszystkim podmiotom, które chcą walczyć o swoje dobre imię, naruszane przez anonimowe wpisy w internecie.

Czy nie ma zatem ryzyka, że po “ślepy” pozew będą sięgać przedsiębiorcy, dla których hejtem będzie negatywna opinia o ich usługach? Albo politycy krytykowani przez wyborców?

Na etapie sprawdzania “ślepego” pozwu pod kątem formalnym, sąd będzie wstępnie badał, czy powód uprawdopodobnił naruszenie jego dóbr osobistych. Jeśli sąd będzie miał co do tego wątpliwości, będzie mógł uznać, że powództwo jest oczywiście bezzasadne i nie nada sprawie biegu. To daje gwarancję, że osoby wnoszące “ślepe” pozwy nie będą nadużywały swoich praw.

;
Na zdjęciu Leonard Osiadło
Leonard Osiadło

Dziennikarz OKO.press. Absolwent politologii na UAM oraz prawa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Publikował m.in. w “Gazecie Wyborczej”.

Komentarze