„Poczuliśmy, co to jest wolność. I teraz o naszą wolność musimy powalczyć. Ale wyobraź sobie, jak u nas wszystko zacznie rosnąć – i biznes, i gospodarka, i sztuka. Będzie o tym można stworzyć mnóstwo książek i filmów, żeby to się nigdy nie powtórzyło…”
„How are you” to dokument teatralny o wojnie w Ukrainie według tekstu Vitala Karabana, białorusko-ukraińskiego dramatopisarza. Zrealizował go w 2022 roku Team Theatre, działający w Warszawie zespół artystów-uchodźców z Białorusi i Ukrainy. Reżyserował Andrej Novik.
Tekst oparty jest na osobistych relacjach i świadectwach ludzi, walczących o życie w warunkach wojny. Są tu historie uciekinierów z Kijowa i Winnicy, są doświadczenia emigracji w Rumunii i Niemczech, są przywoływane tragedie Buczy i Mariupola. Głosy ukraińskich i białoruskich bohaterów zderzono z komentarzami Rosjanina, który gdzieś w Rosji ogląda w telewizji wojenną propagandę, nie wiedząc, że jego syn ginie na krążowniku „Moskwa”.
Przedstawienie „How Are You” pokazywane było do tej pory w piwnicach i dawnych schronach przeciwlotniczych w Warszawie i Białymstoku. Twórcy nazwali je „czytaklem”, czyli połączeniem spektaklu i czytania scenicznego. W oryginale aktorzy grają w trzech językach: ukraińskim, białoruskim i rosyjskim. Słuchając tego słowiańskiego splotu, można uświadomić sobie, jak wiele łączy narody, które dzisiaj tak wiele dzieli.
Zachowaliśmy autorską pisownię z małej litery słów „rosja”, „łukaszenka”, „putin”, „moskwa”. Tak zapisuje nazwiska i nazwy swoich wrogów ukraiński internet.
Tę wojnę zaczęła właściwie aneksja Krymu w 2014 roku, ale my zbudziliśmy się z nią 24 lutego 2022 rano. Wtedy była szokiem, dziś jest częścią codzienności. W Ukrainie giną tysiące ludzi, kraj jest zrujnowany, ale trwa w solidarnym, wspaniałym oporze. Polska pomaga, pokazując siłę społeczeństwa obywatelskiego.
Od roku to jest nasza wojna.
W OKO.press przypominamy ten czas, analizujemy, gdzie jesteśmy i co może stać się dalej: z wojną, z Ukrainą, z Rosją. Z Europą i Polską. Oto nasz cykl ROK NA WOJNIE
„Jeśli przyjmę śmierć do swego życia – uznam ją i spojrzę jej w twarz. Uwolnię się od obawy przed śmiercią i małostkowością życia – i dopiero wtedy będę wolny, stanę się sobą samym”.
Martin Heidegger
Telewizja transmituje przemówienie putina o rozpoczęciu operacji specjalnej w Ukrainie. Przed telewizorem siedzi człowiek w dresie i podkoszulce.
IWAN (RU)
O, kurde, wreszcie, koleś. Niech teraz te chachły odpowiedzą za mordowanie dzieci w Donbasie.
MAKSIM (UA)
Nie słyszałem wybuchów w Kijowie. Nie spaliśmy z moją dziewczyną do drugiej w nocy, pracowaliśmy. Na dworze było zimno, szczelnie zasłoniliśmy okna i poszliśmy spać. Rano długo się zastanawialiśmy, czy jechać do Kijowa, czy nie… Nasze walizki alarmowe były spakowane, ale i tak długo się zbieraliśmy. Nie wiedzieliśmy, czy będziemy uciekać, czy można będzie zabrać więcej rzeczy i spokojnie pojechać.
Napisałem na dużych kartkach „Lwów” i „Winnica”. We Lwowie miałem przyjaciół, a w Winnicy mieszka mama mojej dziewczyny. Pojechaliśmy na dworzec, tam stali nasi żołnierze z bronią. Powiedzieli, że do środka nie wolno, nie ma biletów. Wskoczyliśmy do pociągu do Winnicy. Trasy wyjazdowe z miasta były zapchane.
Byli z nami jeszcze nasi przyjaciele. Jechaliśmy w różnych wagonach. W pewnym momencie gdzieś obok pociągu wybuchła bomba czy rakieta, nie wiem... Pociąg mocno się zachwiał od fali uderzeniowej… Postanowiliśmy ustawić odciski palców w telefonie, żeby – jeśli ktoś przeżyje – mógł napisać do rodziny, że ciebie już nie ma...
IWAN (RU)
Nie, wieczorem idę do sklepu. W sensie, że wszystko wykupią? Debile, starczy nam żarcia na kupę lat do przodu. W dupie mam te wszystkie ich sankcje. Żyłem bez ich hamburgerów i dalej będę żył. Za kilka dni zajmiemy Kijów, a potem jeszcze w jeden dzień zdobędziemy Finlandię, nic nam nie zrobią. Jak trzeba, to sam wezmę kałacha, żeby tych chachłów zajebać…
Dźwięk alarmu powietrznego.
MAKSIM (UA)
Już wiemy, że obok naszego bloku jest dobry schron. Droga też jest dobra – przez przejście podziemne. Biegnie się 15 minut. Torby spakowane. Zrobiliśmy tam nawet miejsce dla psa... Wychodzimy z domu i spotykamy sąsiadkę z parteru. Ona nie chce nigdzie iść, spokojnie stoi i pali. Mówi, że w domu ma okna plastikowe, więc wytrzymają wybuchy.
Trudno jest bać się cały czas.
Ale my biegniemy do schronu. Na dworze jest zimno, a tam jeszcze zimniej. Za to jest kilka wyjść, jak jedno będzie zasypane, można wyjść innym. Mieliśmy szczęście i wyjechaliśmy z Kijowa, tam chyba jest dużo gorzej…
Człowiek wchodzi do mieszkania z wielką torbą z Ikei. Trzyma butelkę Coca-Coli. Wyciąga z torby instrukcję montażu. Woła do kuchni.
IWAN (RU)
Już jestem. Ludzie poszaleli, ledwo kupiłem nam w Ikei komodę i lampę. Oni myślą, że wszystko jest ostatnie. Będziemy robić sobie własne meble, własną Colę. Pamiętasz, jakie kompoty były w dzieciństwie, jak topiliśmy cukier na łyżce? To będzie lepsze od ich snickersów. Kurde, te pedały nie mogły zrobić instrukcji po rosyjsku, co za nazwy, gdzie mam co wsadzać…
MAKSIM (UA)
Dzisiaj mojego brata zabili pod Mariupolem. Pierwszego dnia poszedł do WKU i przerzucili go do Mariupola. Miał doświadczenie wojskowe z Donbasu. Ja jestem z Bierdiańska, wszyscy moi krewni tam mieszkają. Ojciec powiedział, że w mieście już są rosjanie. Mam nadzieję, że z nim wszystko będzie dobrze. Głos miał wesoły…
Oglądaliśmy dziś szkolny album mojej dziewczyny. Ma miłą mamę, przyjęli mnie do rodziny. Prosiłem moją mamę, żeby sfotografowała mój szkolny album. Bardzo się śmialiśmy z moją dziewczyną… Mimo alarmu powietrznego nie poszliśmy do schronu – byliśmy bardzo zmęczeni. Spać po 2 – 3 godziny, kiedy się uda choć trochę pospać w zimnym schronie… Jest bardzo ciężko. Bać się zawsze jest trudno. Ale żyjemy, życie trwa. Mieliśmy szczęście.
Rozmowa telefoniczna.
ALEKSEJ (RU)
Tato, nie rozumiesz ? Przyszli nas zabijać!
IWAN (RU)
To jedź do mnie do moskwy. Przecież nie jesteś faszystą, nie ruszą cię.
ALEKSEJ (RU)
Tu mam rodzinę i syna.
IWAN (RU)
No, weź... Pietka normalnie jest na służbie, przystojny, fotki mi przysłał...
ALEKSEJ (RU)
Aha, a teraz będzie do mnie strzelał? Brat do brata?
IWAN (RU)
Co ty gadasz? Rosyjski żołnierz nie strzeli do cywila!
ALEKSEJ (RU)
Tato, idi na chuj razem ze swoim rosyjskim żołnierzem!!!
ANNA (UA)
Pociągi nadal są zapchane. Nie da się wyjechać. Do nas, do Winnicy przyjeżdża coraz więcej ludzi. Z Chersonia, z Charkowa. Wczoraj zbombardowali lotnisko obok Winnicy, mama bardzo się wystraszyła. Kazała mi wyjechać. Ona nie da rady wyjechać – musi opiekować się babcią.
Wczoraj cały dzień biegałam po aptekach i sklepach, musiałam im kupić leki, pampersy dla babci, jedzenie. Mam nadzieję, że na miesiąc im tego wystarczy. Na razie postanowiłam jechać do Kiszyniowa, stamtąd do Niemiec, mam tam siostrę. Bardzo nie chcę wyjeżdżać z Ukrainy, tu jest mój dom, przyjaciele. Większość chłopaków jest już w Obronie Terytorialnej. Wydaje mi się, że jestem kompletnie bezużyteczna…
Mam nadzieję, że w Niemczech znajdę pracę i będę przysyłać mamie pieniądze. Chociaż, jaką pracę, skoro nie znam języka?
SASZA (BY)
A ja w ogóle mam białoruski paszport. Przeprowadziłem się tutaj pod koniec 2020 roku, zatrzymali mnie na wiecu i jak tylko wypuścili, pojechałem do Kijowa. Mam dziadka Ukraińca i lubię Kijów, kiedy przyjeżdżam – marzę, żeby zostać na zawsze. Teraz wyglądam tu jak dywersant, ale mam stały pobyt.
Przepraszam, że mówię taką mieszanką białoruskiego z ukraińskim. Przez ten czas zapomniałem białoruskiego i nie nauczyłem się porządnie ukraińskiego, ale po wojnie – niech spadają ze swoim ruskim językiem i ruskim mirem. Nigdy nie miałem problemu z językiem ani we Lwowie, ani w Kijowie, ani w Karpatach. Przyszli, wyzwoliciele pierdoleni.
Teraz nie mam ani Ojczyzny, ani swojego kraju.
Może pojechać do Polski? Ale może to ja przyciągam nieszczęścia, może wtedy i na Polskę przez to napadną?
IWAN (RU)
Czemu, kuśwa, nie mogą zdobyć tego Kijowa? Już czas przywrócić Ruś Kijowską. No, nic, nasi chłopcy ostro im przypierdolili…
SASZA (BY)
A ja nigdzie nie chcę jechać, mam tu wszystko, mam przyjaciół. Tu jest takie smaczne jedzenie... A co w tej Europie, nawet słoniny się nie kupi.
Mam jeszcze trochę pieniędzy, trzeba wpłacić na hełmy. Nie myśl, że jestem „złota młodzież”. Po co mi ta kasa, mam jeszcze trochę, dojadę gdzieś i tam nie zginę, a te hełmy mogą komuś życie uratować, na pierwszej linii frontu…
Teraz zazwyczaj pytają „jaki miałeś zawód przed wojną?”. Obok mnie jest reżyser, dentysta, wykładowca angielskiego. Dentysta zaproponował, że mi wyleczy ząb, trzeba tylko zapłacić za wynajęcie gabinetu i materiały. Teraz wszyscy sobie pomagają.
Dzisiaj oglądałеm wideo, gdzie mała dziewczynka, w wieku mojej córki, mówi do kamery w schronie „zamknijcie niebo nad Ukrainą”. Płakałem. Beczałem…
Córka miała szczęście, wysłałem ją i żonę przed wojną do kumpla, do Warszawy. Nie widziałem jej od dwóch miesięcy, tylko w internecie. Ona jest już taka duża. Mówi pełnymi zdaniami. Wiesz, skąd wiem, że wyrosła? Jej włosy są dłuższe. Ona jest bardzo podobna do mnie. Mama mówi jej, że źli faceci przyszli i zaczęli wojnę, że próbują zabrać nasz dom i jej zabawki, ale tato je obroni…
Dziś na dworze jest ciepło. Piję kawę, palę i słucham, jak dzięcioł stuka w drzewo. Zaczyna się prawdziwa wiosna.
ANNA (UA)
To jest takie niezwykłe uczucie. Można po prostu siedzieć i pić kawę. Serio – pyszną kawę, całkiem jak przed wojną. I jeszcze – można tu pójść do baru i spokojnie zjeść. Ale na razie oszczędzam pieniądze. Na razie zamieszkałam w hostelu w Kiszyniowie, żeby odpocząć po podróży. Jutro pojadę do Rumunii, mówią, że stamtąd są pociągi ewakuacyjne.
Sąsiedzi z pokoju powiedzieli mi, że krzyczałam przez sen coś w rodzaju „wychodźmy”. Ciągle słyszę we śnie syreny alarmowe. Tutaj bardzo głośno jeździ pogotowie i wtedy się boję.
Na ulicy miejscowa dziennikarka poprosiła mnie o krótki wywiad. Powiedziałam szczerze, że w wiadomościach nie widzą tu nawet 10 procent tego koszmaru, który trwa w Ukrainie, mają szczęście...
Popłakałam się. Nie trzeba było. Trzeba być silną.
Dzisiaj do naszego hostelu przyjechała rodzina, mama z córką, dziewczynka ma przestrzeloną nogę. Jak ona krzyczała, kiedy przestały działać tabletki. Wiozłam dla swojej siostrzenicy marmoladę z Ukrainy, oddałam ją dziewczynce. Patrzyła na mnie wystraszonym wzrokiem, a jej mama płakała.
IWAN (RU)
No to już wszystko odłączcie i zablokujcie. Żyliśmy bez internetu i jeszcze 100 lat przeżyjemy. Jesteśmy wielkim mocarstwem, zrobimy sobie wszystko własne, tylko lepsze. Za to uwolnimy Ukrainę od nazistów. Przynajmniej będą wolni.
SASZA (BY)
Nieźle się zaczął 2022 rok, a pamiętasz, jak się baliśmy 2000? Myślałem, że nadejdzie koniec świata albo spadnie jakaś kometa. Jak się zaczął COVID w 2020, to już nic mnie nie dziwi. Dopiero w tym roku skończyłem 30 lat. Mówią, że 30-tka to nowa 20-tka. Nie sądziłem, że dosłownie, że znów zostanę bez grosza i trzeba będzie zaczynać życie od zera. Nie szkodzi, ale za to żyjemy. Wiecie, życie jest jednak piękne. Teraz jest ciężko, ale przeżyjemy te trudności, przebijemy się przez chaszcze, a tam czeka na nas piękny krajobraz. Nasza świetlana przyszłość.
Człowiek siedzi przed telewizorem, słucha o stratach w ludziach na wojnie (Specjalnej Operacji Wojskowej).
ANNA (UA)
Wczoraj przez cały dzień jechałam przez Rumunię. Przejechałam Węgry. Teraz jestem w Pradze. Wkrótce spotkam się z siostrą. W pociągu mało kto znał angielski, więc byłam tłumaczem.
Dzień spędziłam bez newsów – nie było internetu. Wydawało mi się, że rano otworzę newsy, a tam będzie, że zwyciężyliśmy i można wracać do domu.
Jechał ze mną w pociągu zabawny dziadek około 70-tki. Kompletnie nie znał angielskiego, ale potakiwał wszystkim konduktorom. Pytam go, dokąd jedzie, na co on mówi: „Nie wiem. Postanowiłem na starość wybrać się w podróż. Mówią, że pociągi wszędzie są bezpłatne, więc pojechałem. Dom mi zbombardowali. Nie mam już domu, nie ma dokąd wracać.
MAKSIM (UA)
Nie mam już domu i nie ma dokąd wracać.
SASZA (BY)
Nie mam już domu i nie ma dokąd wracać.
ANNA (UA)
Syna też zabili.
Teraz posiwiały mi korzenie włosów na głowie. Pamiętam, jak babcia opowiadała, że kiedy faszyści przyszli do ich wsi, miała długi, piękny warkocz. A kiedy odchodzili, miała już 17 lat i była prawie całkiem siwa, warkocz był krótszy i rzadszy. Teraz wszystko rozumiem.
Ilość okrucieństwa poraża. Mam ochotę schować się pod ciepłą kołdrę u mamy w sypialni, przytulić się do jej ciepłego ciała i nie wychodzić.
MAKSIM (UA)
Już nie liczę, który to dzień wojny. Mam problemy ze zdrowiem, więc zmobilizują mnie na samym końcu. Przyjaciela zabili pod Hostomelem… Wydaje mi się, że cały składam się z nienawiści. Choć nie mam siły na żadne emocje. Wiesz, prowadzę dziennik. Czytałem go wczoraj, składa się z wydarzeń i faktów, żadnych emocji. Życie jest tak nasycone, że nie da rady ich przetworzyć. W środku jest pustka emocjonalna. A żyć się ciągle chce.
Miałem próbę samobójczą kilka lat temu, ale nie dałem rady, narobiłem w gacie. Teraz nawet mnie śmieszy wspominanie, dlaczego chciałem się rzucić z mostu. To były jakieś błahostki.
Kiedyś chciałem uskładać na samochód. Pójść do jakiejś dobrej kawiarni, kupić markowe rzeczy. A teraz wiesz, co myślę? Jak się budzę i wciąż żyję? Że trzeba koniecznie wyjść na spacer, książkę poczytać. Zrobić coś dla siebie. Zacząłem się uczyć angielskiego. Po wojnie trzeba będzie kupić Orwella po angielsku, a jeszcze lepiej – „Małego księcia”. Język zawsze się przydaje, rozmawiamy teraz swobodnie i rozumiesz mnie?
SASZA (BY)
Rozumiem!
MAKSIM (UA)
I ja cię rozumiem. A moskal nie zrozumie…
IWAN (RU)
Ni chuja nie rozumiem!
Nie mamy już nic do żarcia? Kraj ogromny, a w lodówce pusto? Trzeba, kurwa, szybko wykurzyć tych chachłów i jechać do Kijowa na barszcz.
ANNA (UA)
Wreszcie jestem u siostry. Nasz autobus zatrzymał się gdzieś na stacji benzynowej w Niemczech. Obok stał autobus z Niemcami, przynieśli nam ogromne pudło pomocy humanitarnej. Było tam jedzenie, woda, pampersy, mydło, szampony. Rozpłakałam się, nie mogę uwierzyć, że ludzie mogą być tacy dobrzy.
Strasznie chcę do domu. To wszystko jest, oczywiście, super, tu są mili ludzie i wszyscy się troszczą, ale brakuje mi moich... doniczek. W domu, na kwarantannie, hodowałam mnóstwo kwiatów. Wszystkie już pewnie uschły. Moja koleżanka z Buczy nie odzywa się już od tygodnia…
W telewizji pokazują rosyjskie wiadomości. Mówią, że porodówkę w Mariupolu zbombardowano dlatego, że ukrywał się tam pułk „Azow”.
IWAN (RU)
Patrz, Oksana urodziła Aloszce syna. Nazwali go Ilja jak tego bohatera z legendy. Mały ważył 4 kilo, prawdziwy rosyjski bohater! Czujesz to?
MAKSIM (UA)
Dzisiaj w nocy krzyczałem przez sen „żyć” albo „przeżyć”, dziewczyna mi powiedziała. I złapałem ją mocno za rękę. Muszę przestać czytać wiadomości, bo wczoraj cały dzień czytałem o Mariupolu, o porodówce, jak ci faszyści ją zniszczyli. Znowu wymyślą jakieś pierdoły, że ciężarne kobiety siedziały tam z kałachami albo, że była broń chemiczna. Mam w Kijowie barszcz w lodówce, stoi od tygodnia – to jest dopiero broń chemiczna. Jak wejdziecie do Kijowa i będziecie szabrować po domach, to was tym barszczem wykończymy.
Człowiek siedzi i ogląda wiadomości o Buczy.
IWAN (RU)
Psiakrew, co za bestie z tych chachłów. Walą do swoich cywilów, a potem powiedzą, że nasi chłopcy wszystkich wytłukli, jak nic – tak będzie.
SASZA (BY)
Kiedyś myślałem, że wszyscy ludzie są dobrzy. Jeśli człowiek postępuje źle albo jakoś niefajnie, to znaczy, że okoliczności go zmusiły albo miał zły dzień. A po tych zdjęciach normalnie nie wierzę, że mogły to zrobić osobniki, które nazywają siebie ludźmi.
MAKSIM (UA)
Co za bydlaki z tych rosjan. Przed wojną miałem w rosji znajomych. Jak się wojna zaczęła, to wstawili na Instagram czarne kwadraciki z napisem „Nie dla wojny”. A potem rozmawialiśmy na Zoomie. Pokazuję im, jaka u nas jest rozpierducha, słyszą w tle syreny i widzę, że jest im nieswojo w ciepłym mieszkaniu. Ale przy tym mówią: „putina też można zrozumieć”. Zrozumieć? Zrozumieć!?
Dzisiaj posłałem im wszystkim foty z Buczy, a oni do mnie: „nie wkurzaj się, rozumiemy cię”, „to jest wojna” .
Wojna, kurwa!
Nie mam więcej przyjaciół w rosji. Jakim gnojem trzeba być? Co tu jest do rozumienia? Co im ten dziadek na rowerze zrobił? Zaminował sobie rower i jechał nim ze sklepu? Albo – też mi odwaga – związywać ręce cywilom. Bydlaki!
A Instagram ukrył te zdjęcia, no, te z Buczy. Treści potencjalnie naruszające zasady. Przecież my w tym żyjemy, a w Europie to treść naruszająca zasady, albo u ruskich. Chociaż u ruskich to nawet tego nie zobaczą. Niech Amerykanie i Europejczycy oglądają, żeby wiedzieli, co się tu wyprawia.
Czytałem, że Węgrzy robią w tył zwrot, ich prezydent rzuca teksty typu „nie wszystko jest takie jednoznaczne”. Trzeba go tu przywieźć za wszarz, niech pooddycha nad zbiorową mogiłą. Tam wszystko jest jednoznaczne…
IWAN (RU)
Dalej nie rozumiem. Co za chujnia? Trzeba było Kijów brać. Zrobilibyśmy tam defiladę 9 maja. Przynajmniej weteranów byśmy uczcili, bo od 8 lat nie pozwalają im nawet wyjść na ulicę.
Dobra, wyzwolimy Donbas, a potem resztę Ukrainy, może…
MAKSIM (UA)
Wiesz, czego rosjanie nigdy nie zrozumieją? Co to jest wolność. Ponieważ zawsze byli niewolnikami. Muszą mieć nad sobą imperatora, który zdecyduje za nich, jak i gdzie mają żyć. Najważniejsza jest dla nich idea imperialna, przyłączanie coraz to nowych terytoriów. Najpierw urwali kawałek Gruzji, potem Mołdawii, potem Ukrainy. Białoruś w ogóle udało im się chapnąć cichaczem, więc tam, dzięki łukaszence, to tylko nominalnie osobny kraj.
A my już poczuliśmy, co to jest wolność. I teraz o naszą wolność musimy powalczyć. Ale wyobraź sobie, jak u nas wszystko zacznie rosnąć – i biznes, i gospodarka, i sztuka. Będzie o tym można stworzyć mnóstwo książek i filmów, żeby to się nigdy nie powtórzyło… A jak odbudujemy gospodarkę, to zbudujemy betonowy mur na granicy z ruskimi, żeby przez niego nie przeleźli, nawet jak będą chcieli. Niech się taplają w swoim bagnie.
Człowiek siedzi przed telewizorem z butelką piwa w ręce. Trwają wiadomości, mowa tam o krążowniku „moskwa” , który został ostrzelany. Człowiek łapie za telefon, wybiera numer, dzwoni.
IWAN (RU)
Dzień dobry, mam syna, poborowego, służy na krążowniku „moskwa” . Halo! Mówili, że załoga wróciła, a syn nie odbiera telefonu, abonent chwilowo niedostępny… Piotr Silwestrow, tak, marynarz… W sensie, że zaginął bez wieści? Ale przecież oni wrócili? Kurde, macie nas za tępaków? Gdzie mój syn!!!?
AUTOMATYCZNA SEKRETARKA (RU)
ANNA (UA)
Wczoraj dodzwoniłam się do koleżanki z Buczy. Nie była specjalnie rozmowna. Powiedziała tylko, że rosjanie ją zgwałcili. Boże, co się dzieje, skąd oni powyłazili? Powiedziała tylko, że to nie był jeden człowiek. Była najmłodsza tej piwnicy, pozostali to emeryci i jej mama…
Trochę się zregenerowałam. Postanowiłam zająć się pomocą humanitarną. Kupuję wszystko tutaj i wysyłam samochodem do Ukrainy. Stąd wiezie to własnym samochodem chłopak z Białorusi, na granicy trzeba zmienić kierowcę, bo Białorusini nie są teraz bezpieczni w Ukrainie.
Cały świat zjednoczył się przeciw jednemu wielkiemu złu. We wszystkich dobrych książkach i filmach nawet najgorszy drań zawsze ma jakiś powód, dla którego czyni zło, coś dobrego i tak w nim tkwi. Teraz świat rzeczywiście stał się czarno-biały. Dobro musi zwyciężyć zło. Więc postanowiłam wnieść chociaż niewielki wkład w to zwycięstwo. W trakcie jest zawsze ciężko. A potem będzie co dzieciom opowiadać.
Niedługo zwyciężymy! Wierzę w to! Chwała Ukrainie!!!
Kultura
agresja Rosji na Ukrainę
Charków
krążownik Moskwa
Mariupol
Team Theatre
teatr
Vital Karaban
Winnica
wojna w Ukrainie
Dramatopisarz i reżyser, ur. w 1991 roku w mieście Żodino (Białoruś). W 2016 roku ukończył Białoruską Państwową Akademię Sztuki na wydziale reżyserii filmowej. W tym samym roku przeniósł się na Ukrainę, gdzie pracował jako reżyser reklam i teledysków, a także pisał sztuki nominowane do festiwali teatralnych w Ukrainie i Białorusi. Podczas rezydencji w Warszawie napisał dokumentalną sztukę „How are You” - polifoniczny obraz wojny na Ukrainie oparty na setkach wywiadów przeprowadzonych z Ukraińcami po 24 lutego 2022 r.
Dramatopisarz i reżyser, ur. w 1991 roku w mieście Żodino (Białoruś). W 2016 roku ukończył Białoruską Państwową Akademię Sztuki na wydziale reżyserii filmowej. W tym samym roku przeniósł się na Ukrainę, gdzie pracował jako reżyser reklam i teledysków, a także pisał sztuki nominowane do festiwali teatralnych w Ukrainie i Białorusi. Podczas rezydencji w Warszawie napisał dokumentalną sztukę „How are You” - polifoniczny obraz wojny na Ukrainie oparty na setkach wywiadów przeprowadzonych z Ukraińcami po 24 lutego 2022 r.
Komentarze