Jak w obliczu rosnącej inflacji dewaluują się pensje nauczycieli? I czy proponowane przez rząd podwyżki wystarczą, by zatrzymać negatywny trend?
19 października premier Mateusz Morawiecki pytany o wzrost wynagrodzeń dla grup krytycznych z punktu widzenia państwa, takich jak nauczyciele, odpowiedział: "Trzeba powiedzieć, że już w tym roku była dodatkowa podwyżka 4,4 proc. W minionych latach była podwyżka zdecydowanie wyższa niż przeciętna. Ja wiem, że o tamtych podwyżkach się szybko zapomina, ale tak było".
Z tej wypowiedzi wynika, że protestujące związki zawodowe, które upominają się o godne zarobki, są co najmniej niewdzięczne. To też jasny sygnał polityczny, że budżetówka, a także nauczyciele, nie mają co liczyć na wyższe kwoty. I to pomimo że obydwie grupy z konsternacją patrzą na rekordową waloryzację emerytur i zastanawiają się, dlaczego rząd nie pomaga także im.
Wszystkie dostępne dane wskazują, że wzrost wynagrodzeń w oświacie, o którym mówi premier Morawiecki, nie przełożył się na lepsze warunki życia nauczycieli i nauczycielek. Koszty utrzymania, a także płace w innych sektorach, rosną znacznie szybciej niż pensje w szkołach.
W OKO.press śledzimy, w jaki sposób wynagrodzenia zasadnicze nauczycieli rozjeżdżają się ze średnią w gospodarce narodowej.
Musimy pamiętać, że wynagrodzenie zasadnicze, czyli podstawa pensji, to nie całościowe zarobki większości nauczycieli. Paski z wypłatami są najczęściej powiększone o dodatki, których wysokość różni się w zależności od stawek samorządowych (w przypadku dodatku motywacyjnego mówimy o rozpiętości od 50 do 1000 zł w zależności od polityki i majętności gminy, są też dodatki funkcyjne np. za wychowawstwo, czy wysługę lat).
W raporcie Najwyższej Izby Kontroli z 2021, który dotyczył czasu i organizacji pracy w szkołach, pokazano dane z Systemu Informacji Oświatowej o skali pracy ponad 18-godzinne pensum.
Wynika z nich, że aż 73 proc. nauczycielek i nauczycieli wyrabia nadgodziny, za to 11 proc. pracuje w więcej niż jednej szkole.
Deklaracje ankietowe zbierane przez kontrolerów NIK wskazują, że odsetek krążących nauczycieli może być znacznie wyższy - mowa nawet o 1/4 wszystkich nauczycielek i nauczycieli. To pokazuje nie tylko skalę kryzysu kadrowego, który liczy się dziś w dziesiątkach tysięcy, ale także wskazuje na źródło wyższych dochodów nauczycieli. Kosztem w tym rachunku jest oczywiście czas, co przekłada się na zmęczenie, wypalenie, a także relacje z uczniami.
Choć sposób wynagradzania nauczycieli w Polsce jest zawiły, stopień pauperyzacji zawodu da się jednak pokazać w oparciu o wynagrodzenie zasadnicze. Na wykresie poniżej dobrze widać, jak bazowa pensja najbardziej doświadczonych pedagogów rozjechała się ze średnim wynagrodzeniem w kraju. A także, w jak trudnej sytuacji są adepci zawodu, na których czeka pensja niewiele wyższa niż wynagrodzenie minimalne.
Problemy zaczęły się pod koniec rządów PO-PSL, gdy po serii podwyżek zamrożono płace. Jednak sposób, w jaki krzywa średnich zarobków odskoczyła nauczycielom, w drugiej kadencji rządów PiS jest sytuacją bez precedensu. Tej przepaści nie da się zamortyzować drobnymi podwyżkami, czy pseudowaloryzacją.
Nowych informacji dostarcza nam "Policy note" przygotowany przez Wojciecha Szymczaka, dr hab. Macieja Jakubowskiego i dr Tomasza Gajderowicza, ekspertów Evidence Institute, zajmujących się analizą krajowych i europejskich danych dotyczących edukacji. Jak podkreślają, gwałtowny wzrost inflacji w 2022 roku znacząco obniżył realną wartość wynagrodzeń, w tym wynagrodzeń nauczycieli. Wyższe ceny zmniejszają bowiem siłę nabywczą wynagrodzeń pozostających na podobnym poziomie nominalnym lub rosnących wolniej niż ceny.
Dzięki danym i prognozom Narodowego Banku Polskiego, eksperci chcieli sprawdzić, ile wynosiła realna wartość wynagrodzeń w 2022 roku, a także, co zmienią zapowiedzi podwyżek w 2023 roku.
Stawki użyte przez badaczy do obliczeń są uśrednieniem zarobków nauczycieli na danym stopniu awansu zawodowego. Większość nauczycieli zarabia zgodnie z najwyższym wskaźnikiem, bo ma najwyższe możliwe kwalifikacje. Piszemy ogólnie o "większości", bo nikt nie agreguje danych dotyczących poziomu kwalifikacji przy wypłacie wynagrodzeń (w paskach samorządowych zawierają się już dodatki, a nie same gołe pensje). Wiadomo jednak, że zatrudnianie bez przygotowania pedagogicznego, czy bez tytułu magistra, czy nawet poniżej kwalifikacji (tzw. "negatywna" selekcja), to doświadczeniach ostatnich kilku lat kryzysu kadrowego. Większość polskich nauczycieli jest świetnie wykształcona.
Mimo wszystko autorzy analizy posługują się uśrednioną wagą wynagrodzenia zasadniczego. Kwoty podane niżej w tabeli będą się więc niższe od danych, które przedstawialiśmy wyżej na wykresie jako najbardziej popularną stawkę wynagrodzeń zasadniczych. Niezależnie od metodologii, rachunek zysków i strat dla nauczycieli wynikających z przyznania podwyżek, a także rosnących cen będzie jednak niezmienny.
Co więc wynika z analizy ekspertów?
W skrócie, na podwyżkach roku 2022, a także obietnicach rządu na rok 2023, nauczyciele wciąż będą tracić.
Gdyby w styczniu 2023 pensje pozostały na poziomie z maja 2022, realne wynagrodzenie nauczycieli, czyli pomniejszone o koszty inflacji, byłoby dla najbardziej doświadczonych pedagogów niże o 12,1 proc.
Dalej, eksperci krążą z obliczeniami wokół deklaracji składanych przez rząd. Minister Czarnek podczas spotkania ze związkowcami obiecał, że wynagrodzenia zasadnicze wzrosną o 9 proc. Jednak Kancelaria Premiera twierdzi, że będzie to 7,8 proc., tak samo jak dla całej budżetówki. Jednak także w tym przedziale, 7-9 proc. wzrostu wynagrodzenia, realne pensje wciąż będą miały niższą wartość niż w styczniu 2022.
Dopiero 20 proc. podwyżka, której domagają się związki zawodowe, byłaby gwarantem, że pensje nauczycieli nie tylko zostaną zwaloryzowane, ale że ich pensje realnie wzrosną.
To też dowód na to, że oczekiwania płacowe związkowców są wynikiem rzeczowej analizy ekonomicznej, a nie "hucpy politycznej", jak działania ZNP, nazywał ostatnio minister Przemysław Czarnek.
Musimy pamiętać, że obliczenia dotyczące wartości wynagrodzeń oparte są o prognozy NBP. Coraz więcej ekspertów przyznaje, że inflacja w Polsce może przebić pułap 20 proc. i to jeszcze w tym roku.
Skala dewaluacji wynagrodzeń może być więc znacznie wyższa niż przedstawiona w tabeli.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze