Nazwiska ofiar stalinowskiego terroru przeczytają 29 października wolontariusze w czterech miastach Polski w ramach projektu „Przywracanie imion”. W Polsce do akcji włącza się nowo powstałe polskie Stowarzyszenie Memoriał
Na zdjęciu: Siergiej Kowaliow, były rzecznik praw człowieka w Rosji, stoi w 2008 roku przed ogrodzeniem sowieckiego byłego obozu dla więźniów politycznych w Permie, którego był więźniem
"Przywracanie imion" to międzynarodowa akcja, zainicjowana 15 lat temu przez rosyjskie Stowarzyszenie Memoriał - zlikwidowaną niedawno przez reżim Putina organizację, nagrodzoną w tym roku Pokojową Nagrodą Nobla.
Co roku 29 października, w przeddzień Dnia Więźniów Politycznych, w różnych miastach świata odczytywane są nazwiska ofiar terroru państwa stalinowskiego. Akcja ma na celu przywołanie pamięci o milionach ofiar, bezprawnie i potajemnie więzionych i mordowanych przez reżim komunistyczny.
Wśród nazwisk, odczytywanych w miejscach pamięci są nazwiska tatarskie, ukraińskie, żydowskie, rosyjskie, polskie, białoruskie, ormiańskie, kazachskie, gruzińskie.
„Pogarda wobec ludzkiego życia jest totalitarną spuścizną Związku Radzieckiego. Dzisiejsza Rosja Putina, która prowadzi nieludzką wojnę z Ukrainą, jest spadkobierczynią tamtej spuścizny. Kiedyś imiona ofiar tej wojny również zostaną odczytane publicznie, nikt nie będzie zapomniany” - piszą w oświadczeniu organizatorzy: stowarzyszenie „O Wolną Rosję” i polski „Memoriał”.
Akcja rozpocznie się w sobotę 29 października o godz. 17:00, w Warszawie przy Kamieniu Katyńskim na ul. Podwale. Informacje o miejscach akcji we Wrocławiu, Gdańsku i Krakowie są dostępne na Facebooku. Imiona ofiar represji można także przeczytać on-line (instrukcja) i wysłać na adres [email protected] do godz. 12:00 29 października.
O powstaniu polskiego Memoriału i jego planowanej działalności opowiada Anna Mirkes-Radziwon, współzałożycielka i przewodnicząca nowego stowarzyszenia.
Roman Pawłowski, OKO.press: Po raz pierwszy współorganizatorem akcji „Przywracanie imion” jest polskie Stowarzyszenie Memoriał. Kiedy powstała idea powołania organizacji? Kto ją tworzy?
Anna Mirkes-Radziwon*: Idea pojawiła się po raz pierwszy w 1992 roku, kiedy polski Ośrodek Karta nawiązał współpracę z rosyjskim Memoriałem. Wtedy jednak organizacja nie powstała. Od paru lat gorącymi promotorami powołania polskiego Memoriału byli m.in. Zbigniew Gluza i Alicja Gluza z Ośrodka Karta oraz Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau, który swego czasu zaprosił do Rady Muzeum Arsenija Rogińskiego, przewodniczącego Memoriału w Rosji.
Polski Memoriał tworzą: Piotr Mitzner, redaktor, poeta, badacz literatury, Anna Dzienkiewicz, współpracowniczka Ośrodka Karta – oboje wieloletni przyjaciele Memoriału rosyjskiego, Marek Radziwon, redaktor i wykładowca, też z Memoriałem związany, ja i Anna Gawina, białoruska młoda aktywistka, mieszkająca w Polsce, wspaniała, aktywna dziewczyna, dziennikarka, była autorka Culture.pl, która bardzo dużo robiła podczas protestów w Białorusi. Teraz jako wolontariuszka pomaga Ukraińcom.
Na razie jest nas mało. Dopiero myślimy o przyjmowaniu członków, powołaniu rady. W akcji „Przywracanie imion” uczestniczy mnóstwo wolontariuszy Memoriału rosyjskiego, którzy ostatnio przyjechali do Polski. Nie wiem, czy Polska pozwoli im pozostać, na razie robi wszystko by im to utrudnić i nie dać pracować tutaj. To wspaniali, młodzi, świadomi aktywiści, którzy bardzo dużo robią, sobotnia akcja to ich dzieło.
W jakim stopniu na powołaniu polskiego Memoriału zaważyły zakaz działalności Memoriału w Rosji i wojna w Ukrainie?
To był bezpośredni impuls. Memoriał nie może zostać zlikwidowany, bo jest czymś więcej niż organizacją – to ruch społeczny, który broni podstawowych wartości – prawa człowieka do życia, pamięci, wolności sumienia i słowa. Nie da się tego zatrzymać, zdławić. Tu, w Polsce, są organizacje, dla których wartości Memoriału są podstawą do działań, jak Ośrodek Karta czy Stowarzyszenie “O Wolną Rosję”, Amnesty International, inne społeczne NGO i wolontariaty. Memoriał, mamy nadzieję, uzupełni ich działalność. Pracy starczy dla nas wszystkich.
Jakie będą Wasze główne kierunki działalności? Czy będziecie kontynuować pracę dokumentacyjną, dotyczącą okresu stalinowskiego?
Naszym zadaniem tu i teraz widzę w pierwszej kolejności jednak dokumentowanie świadectw dzisiejszej wojny z perspektywy, która zawsze była najbliższa Memoriałowi, czyli perspektywy jednostki, konkretnego i indywidualnego losu. Chcemy współuczestniczyć w projekcie Charkowskiej Grupy Obrony Praw Człowieka „Głosy wojny” i ukraińskiego Memoriału, które rejestrują dowody zbrodni wojennych w Ukrainie.
Niezwykle ważne są głosy tych, którzy pozostali w Ukrainie, ale równie ważne są świadectwa i doświadczenia osób, które zostały zmuszone do ucieczki, tracąc wszystko.
Polska jest najważniejszym świadkiem wojny z krajów europejskich. Przez nią przechodzi najszersza fala uchodźców – polską granicę przekroczyło od lutego 2022 blisko 7 mln osób z Ukrainy. Ogromna ich część pochodzi ze wschodu, ze stref, gdzie toczą się walki.
Brak dokumentowania ich losów byłby karygodnym zaniechaniem wobec historii, rozgrywającej się na naszych oczach. Planujemy kilka ważnych projektów filmowych, dokumentujących świadectwa wojny. Autorzy to świetny tandem twórczy i rodzinny: ukraińska reżyserka Elena Hołosyj i scenarzysta Władimir Gromow.
W jaki sposób chcielibyście upowszechniać świadectwa ofiar wojny w Ukrainie?
Myślimy o stronie internetowej, o publikacji zapisów filmowych, włączymy się do wspólnych projektów innych Memoriałów. Na razie szukamy funduszy. Nie wiemy, jakie pozyskamy środki i które z naszych pomysłów (a mamy ich dużo) będziemy mogli zrealizować. Memoriał jest organizacją non-profit, nie ma kapitału zakładowego, będziemy szukali środków i mierzyli siły na zamiary.
Jeśli chodzi o drugie pytanie – nie mamy narzędzi badawczych jak na razie. Dokumentacją represji stalinowskich zajmują się zespoły naukowo-badawcze, od dawna istniejące, jak Centra Naukowo-Badawcze Memoriału w Moskwie, Petersburgu i innych miastach, Ośrodek Karta i inni.
Ale jeśli będziemy mogli w przyszłości w czymkolwiek wspomóc pracę Komisji Polskiej Memoriału, która dokumentuje losy polskich ofiar represji, chętnie to uczynimy. Zamierzamy też uczestniczyć w projektach Domu Wschodniego – inicjatywy Karty.
Wiele projektów Memoriału dotyczy naszego obszaru. Na przykład „Ostatni adres”, polegający na oznaczaniu ostatnich miejsc pobytu osób represjonowanych w Związku Radzieckim i dawnych krajach bloku komunistycznego – domów, z których zabrano ich do więzień, łagrów i do których już nigdy nie wrócili.
Polska pamięć ma dług wdzięczności wobec więzionego od lat w Rosji Jurija Dmitrijewa, jednego z odkrywców i badaczy Sandarmochu, miejsca masowych grobów ofiar Wielkiego Terroru w Karelii, gdzie pogrzebane są tysiące Polaków. Naszym zadaniem jest opowiedzenie o pracy, którą wykonał Dmitrijew, informowanie opinii społecznej o jego sfingowanym procesie sądowym.
Akcja czytania nazwisk ofiar reżimu komunistycznego odbywa się w przeddzień Dnia Więźniów Politycznych. Opowiedz o genezie tego upamiętnienia i akcjach w minionych latach
Dzień Więźniów Politycznych powstał jako nielegalne „święto” w 1974 roku w łagrach Mordowii, z inicjatywy sowieckich więźniów politycznych: Kronida Lubarskiego, Alekseja Murżenko i innych. Tego dnia politzecy, czyli więźniowie polityczni siedzący w więzieniach i łagrach, ogłaszali głodówkę.
Dopiero w 1991 roku został on oficjalnie uznany przez władze jako Dzień Ofiar Represji Politycznych. 30 października należy mówić – krzyczeć! – o dzisiejszych więźniach politycznych, których w Rosji i w niektórych krajach byłego ZSRR jest mnóstwo.
Natomiast 29 października, w przeddzień, wspominamy osoby represjonowane w przeszłości.
W Moskwie akcja odbywała się co roku przy Kamieniu Sołowieckim na Placu Łubiańskim, koło osławionej siedziby dawnego NKWD. Na ten jeden dzień państwo zezwalało na publiczną akcję. Przez 12 godzin, od 10 rano do 22, niezależnie od pogody, szedł i szedł tłum ludzi, ustawiały się kilometrowe kolejki, by odczytać imiona rozstrzelanych. W samej Moskwie to ok. 40 tysięcy nazwisk. W tym roku czytania na Łubiance nie odbędzie, zastąpi je akcja online.
W Polsce od 2015 roku akcję organizowali wolontariusze i osoby ze stowarzyszenia „O Wolną Rosję”: Walentyna Czubarowa, Masza Makarowa, Katarzyna Chimiak i wielu innych.
„Przywracanie imion” - relacja wideo z akcji rosyjskiego Memoriału na Łubiance w 2014 roku:
„Przywracanie imion” - relacja wideo z akcji rosyjskiego Memoriału na Łubiance w 2019 roku:
Piszecie w oświadczeniu, że dzisiejsza Rosja Putina jest spadkobierczynią tamtej spuścizny. Zdecydowaliście jednak, aby nie odczytywać nazwisk ofiar obecnego reżimu putinowskiego. Dlaczego?
Ponieważ na razie nie mamy prawa mieszania tych dwóch porządków. Nie możemy być pewni, czy ofiary tej wojny chciałyby się znaleźć w jednym szeregu z ofiarami represji stalinowskich.
Pamięć wojny w Ukrainie jeszcze nie przeszła do historii, nie wystygła krew ofiar. Wojna niestety trwa. Nadrzędnym celem całego świata jest jak najszybsze zakończenie tej tak nieludzkiej, bestialskiej wojny. Mam pewność zwycięstwa Ukrainy.
Imiona ofiar wojny w Ukrainie nie będą zapomniane. Wierzę, że kiedyś imiona wszystkich ofiar zostaną odczytane.
Jakiego znaczenia w kontekście wojny w Ukrainie nabiera dzisiaj działalność Memoriału?
Jednym z korzeni zła jest nieodrobiona lekcja historii. Społeczeństwo rosyjskie nie przepracowało przeszłości Związku Radzieckiego, stalinizmu. To umożliwiło powrót do totalitaryzmu i napaść na Ukrainę.
Naszą misją jest przypominanie o źródłach zła nie tylko Rosjanom, ale wszystkim ludziom. Przywracanie pamięci o zbrodniach państwa wobec jednostki to praca u podstaw. Ale Memoriał zajmuje się nie tylko dokumentowaniem przeszłości, również – teraźniejszości.
Jesteś Rosjanką, w Polsce mieszkasz od wielu lat. Dlaczego zdecydowałaś się włączyć w tę działalność?
Podzielam wartości Memoriału, od dawna jestem przyjacielem rosyjskiego Memoriału. Ludzie Memoriału to najczystsza sól ziemi. Propozycja moich kolegów tu, w Polsce, była dla mnie bardzo zaszczytna i chociaż nie czuję się na siłach, po dłuższym wahaniu się odważyłam się ją przyjąć. Memoriał dokumentuje wojny, dyktatury, odbieranie ludziom wolności obywatelskiej i politycznej.
W Polsce, niestety, obserwujemy walkę władzy z opozycją, próby pozbawienia niezależności mediów i sądów. Patriotyczne hasła znów są wykorzystywane do siania nienawiści, dyskryminacji i ksenofobii, na których opiera się każda władza autorytarna.
A ja tu mieszkam od 22 lat i jestem obywatelką polską. Wszyscy zresztą mamy dużo do zrobienia, niezależnie od narodowości i obywatelstwa – po prostu dla siebie i swoich dzieci.
Ostatnio w polskiej debacie pojawiły się zarzuty wobec diaspory rosyjskiej w Polsce i w Europie, że niewystarczająco przeciwstawia się wojnie i polityce Putina. Co myślisz o tych zarzutach? Czy odnosisz je do siebie?
Nie jestem skłonna do generalizacji i oceny tego, ile robią inni. Nigdy nie należałam do żadnej z diaspor. Wiem, co robi wielu Rosjan, którzy pozostali w Rosji, ludzie z NGO, jak Memoriał. Nie wiem, kto z polityków czy organizacji, krytykujących rosyjskie organizacje pozarządowe i ruch protestu, mógłby zrobić więcej.
Ludzie Memoriału i organizacji z nim związanych nadal robią swoje, mimo zakazów, prześladowań, represji, aresztowanych kont, pogróżek i spraw sądowych. Protestują także zwykli obywatele.
Od początku wojny w Rosji, według statystyk OVD.info, zatrzymano na antywojennych protestach 19,5 tys. osób.
Tu, w Polsce, stowarzyszenie „O wolną Rosję” i inni robią to, co w ich mocy. W przestrzeni publicznej w Polsce jest wiele krzyku, chamskich odzywek i niemądrych rad. Gdyby reagować na to, co mówi się i pisze o Rosjanach w Europie, można by już niczym innym się nie zajmować. Czasami obserwuję jak ludzie, znacznie mądrzejsi od własnych komentarzy na FB, niemal całodobowo coś komentują, szczególnie na temat, jak należało obalać Putina w Rosji.
Dzisiaj my, Rosjanie, jesteśmy jak Niemcy czasów II wojny, analogia jest oczywista. Musimy przyjmować nienawiść jako rzeczywistość. Nie ma sensu tłumaczyć ludziom, na których spadają bomby, że należymy do tej części społeczeństwa rosyjskiego, która zawsze protestowała przeciwko kłamstwu i nadużyciom władzy. Należy robić swoje, mimo przekleństw.
Nie mam potrzeby reagować i się usprawiedliwiać, chociaż powiedziałabym, że niemal każdy, kto z pokorą przyjmuje nienawiść Ukraińców, ze zdumieniem słucha zarzutów ludzi Zachodu, którzy pytają, dlaczego jeszcze nie obaliliście Putina, dlaczego teraz milczycie itd. (ostatnie jest oczywiście nieprawdą). Albo zabawnych wywodów, że Tołstoj był imperialistą.
W „Gazecie Wyborczej” pojawił się ważny głos sprzeciwu wobec szkodliwych uproszczeń na temat winy rosyjskiej kultury – artykuł Ukraińca Jewhena Zacharowa, który jest przewodniczącym Charkowskiej Grupy Praw Człowieka i ukraińskiego Memoriału, mieszka w Ukrainie i jest wieloletnim członkiem Międzynarodowego Memoriału. Jest dla mnie moralnym autorytetem.
Pytałeś o osobiste motywy: spotkanie z nim stało się moim osobistym i bardzo ważnym powodem, aby tworzyć polski Memoriał. Jego zgoda na wspólne projekty z polskim Memoriałem to nobilitacja dla nas.
Czym dla ciebie jest tegoroczna akcja czytania imion?
Poza oczywistym i głównym znaczeniem, o którym mówiliśmy, to także forma wsparcia tego, co robi rosyjski Memoriał. Pokazanie, że to jest ruch społeczny, którego nie da się zakazać. Jesteśmy wspólnotą, ta akcja łączy ludzi z różnych krajów, którzy myślą podobnie.
*Anna Mirkes-Radziwon - współzałożycielka i była redaktorka prowadząca rosyjskiej sekcji portalu Culture.pl, promującego polską kulturę, zlikwidowanego przez Instytut Adama Mickiewicza w kwietniu 2022. Tłumaczka, m.in. książki Tomasza Kiznego „Wielki Terror. 1937-1938”, dzienników Tomasa Venclovy. Publikowała m.in. w „Dialogu”, „Teatrze”, „Zeszytach Historycznych”, „Gazecie Wyborczej” i „Wysokich Obcasach”. Przewodnicząca Stowarzyszenia Memoriał w Polsce.
publicysta, kurator teatralny, dramaturg. Absolwent teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, w latach 1994-2012 dziennikarz działu kultury „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Zbigniewa Raszewskiego dla najlepszego polskiego krytyka teatralnego (1995). Opublikował m.in. antologie polskich sztuk współczesnych „Pokolenie porno i inne niesmaczne utwory teatralne” (2003) i „Made in Poland. Dziewięć sztuk teatralnych z Polski” (2006), a także zbiór wywiadów z czołowymi polskimi ludźmi kultury „Bitwa o kulturę #przyszłość” (2015), wyróżniony nagrodą „Gazety Wyborczej” w Lublinie „Strzała 2015”. Od 2014 związany z TR Warszawa, gdzie odpowiada za rozwój linii programowej teatru oraz pracę z młodymi twórcami i twórczyniami.
publicysta, kurator teatralny, dramaturg. Absolwent teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, w latach 1994-2012 dziennikarz działu kultury „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Zbigniewa Raszewskiego dla najlepszego polskiego krytyka teatralnego (1995). Opublikował m.in. antologie polskich sztuk współczesnych „Pokolenie porno i inne niesmaczne utwory teatralne” (2003) i „Made in Poland. Dziewięć sztuk teatralnych z Polski” (2006), a także zbiór wywiadów z czołowymi polskimi ludźmi kultury „Bitwa o kulturę #przyszłość” (2015), wyróżniony nagrodą „Gazety Wyborczej” w Lublinie „Strzała 2015”. Od 2014 związany z TR Warszawa, gdzie odpowiada za rozwój linii programowej teatru oraz pracę z młodymi twórcami i twórczyniami.
Komentarze