0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

We wrześniu nielegalna Izba Dyscyplinarna może znowu zacząć działać pełną parą. Przynajmniej na razie ma taki plan, bo zasiadające w niej osoby powyznaczały dużo spraw dotyczących sędziów, prokuratorów, radców prawnych i adwokatów. Wokanda zapełnia się też na październik. To sprawy o uchylenie immunitetu i sprawy dyscyplinarne.

Już w poniedziałek 6 września 2021 o godz. 10:00 zbierze się trzyosobowy skład Izby, by rozpoznać wniosek Prokuratury Krajowej o uchylenie immunitetu sędziemu Sądu Najwyższego Andrzejowi Stępce ze starej, legalnej Izby Karnej. Przewodniczącą składu i sprawozdawcą sprawy jest Małgorzata Bednarek (na zdjęciu powyżej), była prokurator bliska Zbigniewowi Ziobrze. W składzie jest jeszcze inny były prokurator Adam Roch oraz Adam Tomczyński, były prawnik, który chwalił obecne rządy.

Jeśli przeprowadzą postępowanie i podejmą decyzję ws. immunitetu sędziego Stępki, będzie to jawne złamanie orzeczeń TSUE z 14 i 15 lipca 2021 roku. TSUE orzekł wtedy, że Izba Dyscyplinarna nie jest legalnym sądem oraz zawiesił jej działalność, zwłaszcza w sprawach o uchylenie immunitetu. Izba powinna przestać działać i być zlikwidowana.

Przeczytaj także:

Ale część osób zasiadających w Izbie lekceważy orzeczenia TSUE. Oprócz sprawy sędziego SN Andrzeja Stępki Izba chce 22 września wydać nielegalną decyzję ws. immunitetu sędziego SN Marka Pietruszyńskiego (również z Izby Karnej), a 14 października zdecydować o immunitecie prof. Włodzimierza Wróbla, też sędziego SN z Izby Karnej. Izba już decydowała o immunitecie prof. Wróbla i w maju 2021 roku odmówiła jego uchylenia, ale odwołała się od tego Prokuratura Krajowa. I teraz wbrew orzeczeniom TSUE wyznaczono termin na rozpoznanie odwołania. Piszemy o tym w dalszej części tekstu.

„Jastrzębie” wyznaczają kolejne sprawy

Wyznaczenie posiedzeń w Izbie Dyscyplinarnej to nie przypadek, ale celowe działanie zasiadających w niej osób. W ten sposób pokazują one swój stosunek do prawa UE i orzeczeń TSUE, a pozwoliła im na to powołana przez prezydenta Andrzeja Dudę na stanowisko I prezesa SN Małgorzata Manowska. Nie wykonała ona bowiem w całości orzeczeń TSUE, bo tylko zamroziła w niej rozpoznawanie nowych spraw (wstrzymała ich przekazywanie do Izby).

W przypadku starych spraw, które były już zarejestrowane w Izbie, Manowska dała wolną rękę jej członkom.

Jak pisał PAP, pod koniec sierpnia w dyspozycji Izby były akta 66 spraw sędziów - 19 dyscyplinarnych, 24 dotyczące wniosków o uchylenie immunitetu, a pozostałe dotyczące wznowienia postępowania lub właściwości sądu, zawieszenia oraz prawa pracy sędziów. Były też 52 sprawy dotyczące prokuratorów, 17 adwokatów, 25 radców prawych i trojga notariuszy.

Teraz członkowie Izby z tzw. frakcji jastrzębi, która jest za ostrym kursem w sądach oraz wobec UE korzystają z tego, że Manowska nie zawiesiła w pełni Izby i rozpoznają te sprawy. Do frakcji jastrzębi są zaliczani m.in. Konrad Wytrykowski (były prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, nominat ministra Ziobry), Piotr Niedzielak (były prezes Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, nominat Ziobry), Adam Tomczyński, czy prof. Jan Majchrowski z UW. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

sędzia Włodzimierz Wróbel
Prof. Włodzimierz Wróbel, legalny sędzia SN z Izby Karnej. Fot. Dawid Zuchowicz/Agencja Gazeta

Czy Bednarek po raz drugi złamie orzeczenia TSUE?

Teraz już widać, że za ostrym kursem jest też Małgorzata Bednarek, która zakładała stowarzyszenie prokuratorów Ad Vocem, skupiające tzw. ziobrystów. To ona poprowadzi posiedzenie w poniedziałek 6 września ws. immunitetu sędziego SN Andrzeja Stępki. Prokuratura Krajowa chce mu uchylić immunitet, bo chce mu postawić zarzut karny za niewydanie na czas zwolnienia z aresztu oskarżonego, wobec którego SN uchylił skazujący wyrok. Ale sprawa już była wyjaśniania w SN i za błąd odpowiadają pracownicy sekretariatu. Podległa Zbigniewowi Ziobrze Prokuratura Krajowa wykorzystała jednak okazję do uderzenia w starą, legalną Izbę Karną SN.

W poniedziałek może jednak być ciekawie. Bo w składzie oprócz Małgorzaty Bednarek i „jastrzębia” Adama Tomczyńskiego jest Adam Roch, który wcześniej nie zgodził się na zatrzymanie Igora Tulei oraz nie był za uchyleniem immunitetu prezesowi Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Józefowi Iwulskiemu.

Jeśli jednak posiedzenie się odbędzie, to osobom zasiadającym w składzie za zlekceważenie orzeczeń TSUE grozi w przyszłości odpowiedzialność karna. I będzie to już drugie demonstracyjne złamanie orzeczeń TSUE. Pierwszy raz sędzia Bednarek zrobiła to 26 sierpnia 2021 roku. Wtedy jednoosobowo rozpoznała wniosek o uchylenie immunitetu dwóm sędziom z Tarnowa. Odmówiła zgody na ich ściganie, ale rozpoznanie wniosku złamało zabezpieczenie TSUE z 14 lipca 2021 roku, w którym zawieszono rozpoznawanie przez Izbę m.in. spraw o immunitet. W swojej decyzji Bednarek ani słowem nie odniosła się do orzeczeń TSUE, tak jakby ich nie było.

Czy Izba wbrew TSUE da zgodę na ściganie sędziego Wróbla i Pietruszyńskiego?

Nielegalna Izba Dyscyplinarna chce też zdecydować - mimo orzeczeń TSUE - o immunitetach innych sędziów sądów powszechnych oraz o kolejnych immunitetach sędziów SN.

I tak na 22 września jest wyznaczone posiedzenie w sprawie sędziego SN z Izby Karnej Marka Pietruszyńskiego. Prokuratura Krajowa chce mu postawić podobny zarzut karny jak sędziemu SN Andrzejowi Stępce, którego sprawa o immunitet ma być rozpoznana w poniedziałek. O immunitecie sędziego Pietruszyńskiego ma zdecydować skład: Jacek Wygoda (przewodniczący składu i sprawozdawca sprawy, były prokurator IPN), Małgorzata Bednarek oraz Jarosław Duś (były prokurator bliski Ziobrze).

Z kolei 14 października Izba rozpozna odwołanie Prokuratury Krajowej na wcześniejszą decyzję Izby o odmowie uchylenia immunitetu sędziemu SN z Izby Karnej prof. Włodzimierzowi Wróblowi. Prokuratura chce go ścigać też za błąd pracowników sekretariatu, podobnie jak Pietruszyńskiego i Stępkę.

Sprawę prof. Wróbla rozpozna skład: Jacek Wygoda (przewodniczący składu i sprawozdawca sprawy), Paweł Zubert, Konrad Wytrykowski.

Z kolei 23 września Adam Tomczyński jednoosobowo ma rozpoznać wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu sędziemu wojskowemu Piotrowi Raczkowskiemu. Sprawa jest naciągana, bo Raczkowskiego próbuje się obciążyć winą za błąd innych osób. Ale Prokuratura Krajowa wykorzystała okazję, by uderzyć w starą, legalną Krajową Radę Sądownictwa, której Raczkowski był wiceprzewodniczącym. W tle tej sprawy jest książka o Antonim Macierewiczu i donos na Raczkowskiego.

05.04.2019 Warszawa , Sad Najwyzszy . Sedziowie Izby Dyscplinarnej Sedzia Sadu Najwyzszego Adam Tomczynski .
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Adam Tomczyński z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Fot. Agata Grzybowska/Agencja Gazeta

Wytrykowski i Niedzielak nie będą „dezerterować”

Wyznaczenie posiedzeń w tych sprawach jasno pokazuje, że część osób z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej w jawny sposób demonstruje swoje lekceważenie dla orzeczeń TSUE i kreuje się na „niezłomnych sędziów” gotowych „polec” za sprawę. Taki przekaz dali choćby Konrad Wytrykowski i Piotr Niedzielak, którzy pomijając orzeczenia TSUE rozpoznali w sierpniu jedną ze spraw i w uzasadnieniu do swojej decyzji powołali się na słowa papieża Jana Pawła II.

W oderwaniu od rzeczywistości i realiów w uzasadnieniu decyzji napisali tak: „Niezależnie bowiem od ataków na sędziów Sądu Najwyższego orzekających w Izbie Dyscyplinarnej, medialnego linczu, ostracyzmu środowiska sędziowskiego sąd w obecnym składzie podziela pogląd jednego z największych Polaków w historii [papieża Jana Pawła II – red.], że każdy znajduje „w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować”.

Majchrowski rzuca papierami

Ale nawet ten wydawałoby się jednolity front sprzeciwu „jastrzębi” wobec orzeczeń TSUE też kruszeje. Inny „jastrząb” z Izby prof. Jan Majchrowski z UW wydał niespodziewanie oświadczenie, że nie będzie rozpoznawał spraw w Izbie Dyscyplinarnej. Zostało ono opublikowane w piątek 3 września na portalu CentrumMedialne.pl.

Majchrowski napisał w nim m.in., że „ze względu na mające ostatnio miejsce w Sądzie Najwyższym, w tym w Izbie Dyscyplinarnej SN, działania, którymi uniemożliwiono mi orzekanie w przydzielonych już sprawach dyscyplinarnych sędziów, do czego zostałem przede wszystkim powołany przez Prezydenta RP [...] jestem zmuszony do zaprotestowania przeciwko tym działaniom w formie możliwie najbardziej kategorycznej, tj. poprzez odstąpienie od orzekania we wszelkich sprawach, do czasu przywrócenia w Sądzie Najwyższym, w tym w Izbie Dyscyplinarnej SN stanu zgodnego z polskim prawem, konstytucją i pełnym poszanowaniem dla suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej”.

Majchrowski narzeka, że nie może rozpoznawać spraw dyscyplinarnych sędziów, bo nie ma dostępu do ich akt, gdyż prezes Izby Tomasz Przesławski i I Prezes SN Małgorzata Manowska uniemożliwiają mu dostęp do nich ze względu na postanowienie TSUE o środkach tymczasowych w sędziowskich sprawach dyscyplinarnych. Twierdzi, że gdy dotarł do akt sprawy dyscyplinarnej jednego z sędziów, umyślnie został pozbawiony funkcji przewodniczącego składu sędziowskiego, a rozprawę uniemożliwiono.

Oświadczenie Majchrowskiego oznacza, że już wyznaczone posiedzenia z jego udziałem nie odbędą się.

Niniejszym oświadczam, iż ze względu na mające ostatnio miejsce w Sądzie Najwyższym, w tym w Izbie Dyscyplinarnej SN, działania, którymi uniemożliwiono mi orzekanie w przydzielonych już sprawach dyscyplinarnych sędziów, do czego zostałem przede wszystkim powołany przez Prezydenta RP, a także tymi, które dezawuują skutki wydawanych już orzeczeń w Izbie Dyscyplinarnej SN w określonych sprawach sędziowskich

- oceniając te działania jako nieznajdujące podstawy w powszechnie obowiązujących przepisach, naruszające fundamentalną zasadę niezawisłości sędziowskiej i prowadzące do sytuacji sprzecznych z konstytucyjną zasadą sprawiedliwości społecznej, a uderzających bezpośrednio w dobro wymiaru sprawiedliwości -

jestem zmuszony do zaprotestowania przeciwko tym działaniom w formie możliwie najbardziej kategorycznej, tj. poprzez odstąpienie od orzekania we wszelkich sprawach, do czasu przywrócenia w Sądzie Najwyższym, w tym w Izbie Dyscyplinarnej SN stanu zgodnego z polskim prawem, konstytucją i pełnym poszanowaniem dla suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej.

Gdy trzy lata temu składałem ślubowanie sędziowskie wobec Prezydenta RP, przysięgałem służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa i praworządności, wymierzać sprawiedliwość zgodnie z przepisami prawa i zasadami słuszności. Zapadły mi wówczas w pamięć słowa Prezydenta, których słuchałem z ogromnym przejęciem i powagą: „Ta nominacja ma charakter wyjątkowy”. „Będziecie Państwo orzekać w sprawach dyscyplinarnych sędziów Sądu Najwyższego (…), w sprawach sędziów sądów powszechnych”. „Wymiar sprawiedliwości wymaga pilnej naprawy, po to by służył wreszcie polskiemu społeczeństwu, by sędzia wreszcie zrozumiał, że godność zawodu sędziego nie polega na tym, że jest bezkarny”. „Żeby w sposób zobiektywizowany ocenione zostały przypadki (…), które w efekcie dotychczasowych orzeczeń zdumiewały polskie społeczeństwo, że sędzia który coś ukradł, dalej orzeka.”

Obecnie uniemożliwiono mi wykonanie tego najważniejszego zadania orzekania w sędziowskich sprawach dyscyplinarnych. Kilka dni temu, środki przekazu doniosły, że sędzia, który został prawomocnie skazany przez sąd powszechny właśnie za przestępstwo kradzieży, otrzymał w swoim macierzystym sądzie wysoką nagrodę jubileuszową, gdyż jest sędzią i pobiera część wynagrodzenia sędziowskiego. Jednocześnie stoi on pod poważnym zarzutem dyscyplinarnym z tego właśnie tytułu, jednak w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego do tej pory nie może zostać zakończone postępowanie dyscyplinarne w jego sprawie, mimo że nieprawomocnie orzeczono o złożeniu go z urzędu. Akta sędziowskich spraw dyscyplinarnych, bez których posiadania sąd nie może orzekać, były już od dawna niedostępne dla sędziów Izby Dyscyplinarnej na skutek określonych zarządzeń i działań Prezesa tej Izby i Pierwszego Prezesa SN, realizujących w ten sposób wydane (jak już dziś powszechnie wiadomo w świetle orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego) bez podstawy traktatowej, ultra vires postanowienie TSUE o zastosowaniu wobec Izby Dyscyplinarnej SN środków tymczasowych w sędziowskich sprawach dyscyplinarnych. W rezultacie postępowania dyscyplinarne wobec sędziów w Polsce w ogóle nie mogły zakończyć się prawomocnymi orzeczeniami, co narusza polski porządek prawny, zasadę praworządności, a sędziów czyni de facto bezkarnymi w zakresie spraw dyscyplinarnych. Gdy wreszcie udało mi się uzyskać dostęp do akt sprawy wspomnianego sędziego, którego sprawę miałem sądzić jako przewodniczący składu, wyznaczyłem kolejną rozprawę w jego sprawie dyscyplinarnej. Tu zacytuję znów słowa Prezydenta: „Chcieliśmy, by ta Izba SN była możliwie w największym stopniu niezależna, żeby Państwu zapewnić właściwe warunki orzekania (…) jeżeli gdzieś są wywierane naciski na sędziów, (…) są to naciski właśnie polegające na relacjach wewnątrzsłużbowych”.

Po wyznaczeniu terminu rozprawy w rzeczonej sprawie dyscyplinarnej sędziego, co zostało wówczas określone w prasie jako „rzucenie wyzwania TSUE”, rozpoczęły się działania mające doprowadzić do uniemożliwienia przeprowadzenia tej rozprawy. Mogę tu wymienić pismo Prezesa Izby Dyscyplinarnej, z jasną sugestią popartą określonym zarządzeniem, czy stanowisko sędziego sprawozdawcy, który żądał zdjęcia sprawy z wokandy, zaznaczając, że nie weźmie w niej udziału. Decyzji nie zmieniłem. Wówczas pojawił się nowy przepis Regulaminu Sądu Najwyższego, a w tym samym dniu, w którym wszedł on w życie sędzia sprawozdawca wydał zarządzenie o zdjęciu tej sprawy z wokandy na jego podstawie. Działając jako przewodniczący składu, zarządzenie to uchyliłem, gdyż nawet ów nowy przepis nie dawał sędziemu sprawozdawcy kompetencji do zdejmowania z wokandy wyznaczonych rozpraw i nakazałem przywrócenie stanu poprzedniego. Obecnie otrzymałem kolejne zarządzenia: o pozbawieniu mnie funkcji przewodniczącego składu orzekającego w tej sprawie i odstąpieniu od wykonania moich zarządzeń, tak by rozprawa ta obecnie w ogóle nie mogła się odbyć. Identyczna sytuacja miała miejsce także w należącej do mojego referatu sprawie dyscyplinarnej kolejnego sędziego, a szafy w prezesowskich gabinetach muszą być pełne innych sędziowskich spraw, próżno czekających na rozpoznanie. Uważam, że zostałem powołany do Sądu Najwyższego by orzekać także, o ile nie przede wszystkim, w sprawach sędziowskich, nie mogę zatem zgodzić się na pozbawienie mnie jurysdykcji w tym zakresie. Zwłaszcza po wydaniu przez Trybunał Konstytucyjny wyroku z dnia 14 lipca 2021 r. w sprawie P 7/20 prawo do orzekania w dyscyplinarnych sprawach sędziowskich przez sędziów Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego jawi się jako w pełni uzasadnione. Uważam, że jeśli odbiera mi się to prawo i mam nie sądzić sędziów, nie powinienem sądzić nikogo.

Mój stanowczy sprzeciw, będący również podstawą niniejszego oświadczenia, wywołuje także dezawuowanie orzeczeń zapadłych w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, zwłaszcza w sprawach immunitetów sędziowskich. Postępująca anarchizacja polskiego wymiaru sprawiedliwości, będąca elementem ustawicznego osłabiania Państwa Polskiego w jego trudnym dziejowym momencie, sięgnęła samego Sądu Najwyższego. Nie można zaakceptować sytuacji, gdy jeden z najbardziej znanych sędziów tego Sądu, po nieprawomocnym uchyleniu mu immunitetu w związku z wnioskiem Instytutu Pamięci Narodowej i po zawieszeniu go w obowiązkach sędziowskich, podjął mimo zawieszenia – jak donoszą o tym ostatnio środki przekazu - orzekanie w Sądzie Najwyższym, bez jakiejkolwiek przeszkody ze strony kierownictwa tego Sądu, które zresztą następnie uroczyście podziękowało mu za pracę na stanowisku Prezesa jednej z Izb SN.

Nie można z jednej strony formułować poglądu o niezawisłości sędziów Izby Dyscyplinarnej, słuszności orzeczenia polskiego Trybunału Konstytucyjnego i działaniu TSUE wobec Izby Dyscyplinarnej SN poza zakresem traktatowych umocowań, a jednocześnie godzić się na podważanie skutków wydawanych w tej Izbie orzeczeń, które jako niewykonane czynią bezprzedmiotowym wysiłek i niejednokrotnie ciężką pracę wielu spośród sędziów Izby Dyscyplinarnej. Nikt nie może dwóm panom służyć. Chcąc służyć wyłącznie Rzeczypospolitej Polskiej; nie zawieść tych ludzi w Polsce, którzy uwierzyli, że Izba Dyscyplinarna SN będzie skutecznym narzędziem naprawy polskiego sądownictwa, nie mogę jednocześnie żyrować działań lub zaniechań, z którymi głęboko się nie zgadzam. Mam jednocześnie wciąż nadzieję, jak i wielu innych ludzi w Polsce, na szybkie, zdecydowane i skuteczne działania polskich władz państwowych w celu dokończenia dzieła naprawy polskiego sądownictwa, być może w innej już formule ustrojowej, w której sądownictwo dyscyplinarne spełni oczekiwania polskiego społeczeństwa.

SSN Jan Majchrowski

Kto pomija w Izbie orzeczenia TSUE

Inni członkowie Izby jak Małgorzata Bednarek, Konrad Wytrykowski, Adam Tomczyński czy Piotr Niedzielak nadal jednak idą na zwarcie z UE. To m.in. oni są w składach spraw wyznaczonych na wrzesień i październik. Byli też w składach, które wydawały decyzje w Izbie Dyscyplinarnej już po wydaniu przez TSUE orzeczeń 14 i 15 lipca 2021 roku.

„Gazeta Wyborcza” podsumowała, jakie w tym czasie rozstrzygali sprawy:

  • 15 lipca: dwa immunitety prokuratorów (w jednym odmówiono, w drugim zezwolono na ściganie). Sprawy rozpoznali: Małgorzata Bednarek i Jarosław Duś;
  • 16 lipca: dwie sprawy zażalenia na zarządzenie o odmowie przyjęcia wniosku o uchylenie immunitetu prokuratorów (w jednej sprawie zażalenie pozostawiono bez rozpoznania, w drugiej odroczono w związku z problemami z doręczeniem pism procesowych). Sprawy rozpoznała Małgorzata Bednarek;
  • 19 lipca: sprawa immunitetowa sędziego wojskowego Piotra Raczkowskiego (posiedzenie rozpoczęło się i zostało odroczone na wniosek obrony). Tę sprawę prowadził Adam Tomczyński. Sprawa wygląda na naciąganą i na celowe uderzenie w starą, legalną Krajową Radę Sądownictwa, której Raczkowski był wiceprzewodniczącym. W tle tej sprawy jest Antoni Macierewicz. Tomczyński do tej sprawy ma wrócić 23 września;
  • 3 sierpnia: dwie sprawy zawieszenia sędziów, wobec których ich prezesi zarządzili przerwę w czynnościach (w jednym przypadku sąd stwierdził swoją niewłaściwość ze względów formalnym, w drugim sędzia został zawieszony). Rozpoznały je dwa składy: Konrad Wytrykowski, Piotr Niedzielak i ławnik oraz Jarosław Duś, Piotr Niedzielak, ławnik;
  • 12 sierpnia: sprawa immunitetowa sędziego (nie zezwolono), posiedzenie w sprawie dyscyplinarnej prokuratora (stwierdzono niewłaściwość, chodzi o skomplikowane kwestie intertemporalne) oraz dalszy ciąg sprawy odroczonej 16 lipca (utrzymano w mocy zaskarżone zarządzenie). Sprawy rozpoznawali: Jarosław Duś, Małgorzata Bednarek, Jacek Wygoda i ławnicy;
  • 26 sierpnia: sprawa immunitetowa dwojga sędziów (nie zezwolono). To sprawa, którą jednoosobowo rozpoznała Małgorzata Bednarek;
  • 31 sierpnia: kasacja radcy prawnego (oddalona jako bezzasadna) oraz immunitetowa prokuratora w drugiej instancji (zmieniono uchwałę pierwszej instancji i nie zezwolono). W składzie byli: prezes Izby Tomasz Przesławski, Piotr Niedzielak, Jarosław Sobutka;
  • 2 września: sprawa dyscyplinarna sędziego w drugiej instancji (zmieniono wyrok, podwyższając karę). W składzie byli Adam Tomczyński, Jarosław Sobutka i ławnik.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze