Były szef sztabu izraelskiej armii mówi, że jedyne wyjście, by uwolnić zakładników, to negocjacje z Hamasem. Ale premier Netanjahu nie chce negocjować. Los zakładników jest nieznany, a sytuacja humanitarna w Gazie jest coraz gorsza. Liczba ofiar w Gazie zbliża się do 25 tys.
18 stycznia 2024 premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że po wojnie Izrael musi mieć kontrolę nad bezpieczeństwem całej ziemi na zachód od rzeki Jordan. De facto oznacza to okupację Gazy. Powtórzył też, że nie zgadza się na utworzenie w przyszłości państwa palestyńskiego.
Netanjahu jest w ostrym konflikcie z amerykańską administracją. Po tym oświadczeniu Biały Dom we własnym oświadczeniu podkreślił, że Stany Zjednoczone zamierzają dalej działać w kierunku rozwiązania dwupaństwowego.
19 stycznia Biden i Netanjahu rozmawiali pierwszy raz od 23 grudnia. Po rozmowie Biden ogłosił, że Netanjahu wcale nie wyklucza późniejszego rozwiązania dwupaństwowego.
20 stycznia biuro izraelskiego premiera wydało oświadczenie, w którym czytamy:
"We wczorajszej wieczornej rozmowie z prezydentem Bidenem premier Netanjahu powtórzył swoje znane od lat stanowisko, które wygłosił na konferencji prasowej dzień wcześniej: po wyeliminowaniu Hamasu, Izrael musi utrzymać pełną kontrolę nad bezpieczeństwem w Strefie Gazy tak, by mieć pewność, że Gaza nie będzie już stanowiła zagrożenia dla Izraela. A cel ten stoi w sprzeczności z żądaniem palestyńskiej suwerenności”.
W praktyce oznacza to, że Netanjahu zarzucił Bidenowi kłamstwo. Nie ułatwi to dalszej współpracy między Izraelem a USA. Prezydent Biden od dekad jest silnym sprzymierzeńcem Izraela. Ale nie jest też tajemnicą, że Biden i Netanjahu nie darzą się wzajemną sympatią. Swoimi wypowiedziami z ostatnich tygodni Netanjahu jasno daje do zrozumienia, że odrzuca wieloletni cel polityki USA na Bliskim Wschodzie: pokój w Izraelu i Palestynie przez utworzenie państwa palestyńskiego.
Działania jego rządu wobec Gazy i Zachodniego Brzegu jasno pokazywały, że Netanjahu nie jest zainteresowany utworzeniem państwa palestyńskiego. Ale zachowywał pozory, jak w 2020 roku, gdy prezydent Trump ogłosił swój plan pokojowy (odrzucony przez Palestyńczyków i niekonsultowany z nimi). Nigdy wcześniej nie sprzeciwiał się jednak tak otwarcie Amerykanom.
Biały Dom dalej jednak sprzeciwia się permanentnemu zawieszeniu broni, a postuluje jedynie „pauzy humanitarne”.
Premier Izraela od tygodni jasno daje jednak do zrozumienia, że ważniejsze od dobrych stosunków z USA jest dla niego utrzymanie władzy. A to nie będzie łatwe.
Część analityków wojskowych i dziennikarzy przekonuje wręcz, że Izrael tę wojnę przegrywa. To oczywiście nie oznacza, że izraelskie wojsko zostało wypchnięte ze strefy Gazy. Na konflikt, w którym dwie strony dysponują tak różną siłą, nie można jednak patrzeć w ten sposób. Izrael 7 października został zaatakowany przez Hamas. W odpowiedzi wywołał wojnę, w której ma dwa główne (publicznie wyrażane) cele: eliminację Hamasu i uwolnienie zakładników.
Ponad sto dni od rozpoczęcia wojny izraelska armia (znacznie silniejsza do sił Hamasu i sprzymierzonych z nim partii i sił) nie była w stanie zrealizować ani jednego, ani drugiego zadania. Co więcej, dziś jasne jest, że oba cele stoją ze sobą w jawnej sprzeczności.
Premier Netanjahu i minister obrony Jo’awGalant stoją dziś na stanowisku, że zakładników można uwolnić tylko przy pomocy akcji militarnej na miejscu w Gazie. 18 stycznia w wieczornym wywiadzie telewizyjnym sprzeciwił się temu Gadi Eisenkot. To były szef Sztabu Generalnego Sił Obrony Izraela (2015-2019) i jeden z pięciu osób, które po rozpoczęciu wojny w październiku 2023 zostały dołączone do ponadpartyjnego wojennego gabinetu Netanjahu.
Eisenkot powiedział w wywiadzie, że jedyną realną możliwością odzyskania zakładników są dziś negocjacje. Ujawnił też, że w listopadzie, gdy negocjowano pierwsze i jak na razie jedyne porozumienie o wymianie zakładników na więźniów palestyńskich w izraelskich więzieniach, zagroził opuszczeniem rządu, bo rozmowy trwały jego zdaniem zbyt długo.
Eisenkot bez wątpienia ma rację w tym, że dotychczasowe próby uwolnienia zakładników z Gazy przy pomocy wojska się nie powiodły. Izraelscy żołnierze zabili za to przez nieporozumienie trzech zakładników, którym udało się uciec i szukali schronienia.
Podobne zdanie wyrażają też, choć anonimowo, obecni dowódcy wojskowi. W tekście z „New York Times’a” autorstwa Ronena Bergmana i Patricka Kingsley’a czterech ważnych dowódców izraelskiej armii zgadza się z tym, że cele zniszczenia Hamasu i uwolnienia zakładników się wzajemnie wykluczają. Dziennikarze piszą też, że według planów inwazji z początku wojny, które widzieli, Izrael kontroluje dziś mniejszą część Gazy, niż zakładano na tym etapie.
Po publikacji tekstu armia wydała oficjalne oświadczenie, w którym podkreśla, że zaprezentowane tam anonimowe cytaty nie odzwierciedlają stanowiska armii.
Los zakładników w Gazie jest coraz trudniejszy, a wielu z nich – zupełnie nieznany. Hamas stoi na stanowisku, że nie uwolni nikogo, dopóki nie nastąpi pełne zawieszenie broni. Cytowany 20 stycznia przez Al-Dżazirę członek politycznego dowództwa Hamasu Musa Abu Marzuk powiedział:
„Ostatecznie Izrael zostanie zmuszony do porozumienia, ponieważ przez ponad sto dni nie udało im się uwolnić żadnych zakładników siłą. Więc zakładnicy wrócą do domów albo w wyniku porozumienia z nami, albo jako ciała”.
Pozostali zakładnicy – w pierwszej połowie Izrael mówił o 132 osobach – najpewniej przetrzymywani są w podziemnych tunelach w różnych miejscach w Strefie Gazy.
Członkowie rodziny Noama Dana od 7 października są przetrzymywani przez Hamas w Gazie. W publicznej stacji telewizyjnej Noam Dan powiedział:
„Mój rząd, mój premier, mój minister obrony implementują »Doktrynę Hannibala« na mojej rodzinie, na własnych obywatelach, którzy zostali porwani z własnych domów. Zabijamy naszych ludzi”
„Doktryna Hannibala” oficjalnie przestała w izraelskim wojsku obowiązywać w 2016 roku. Jej założeniem było zapobieganie porwaniu izraelskich żołnierzy za wszelką cenę, nawet gdy oznaczało to straty po swojej stronie. Doktrynę wycofał wspomniany już wcześniej Gadi Eisenkot.
Mówiliśmy o dwóch oficjalnie przedstawianych celach wojny dla Izraela: zniszczenie Hamasu i uwolnienie zakładników. Ale działania izraelskiej armii i wypowiedzi izraelskich polityków w ostatnich 3,5 miesiącach jasno pokazują, że można mówić też o jeszcze jednym celu: sprawieniu, że Strefa Gazy będzie ekstremalnie trudna do życia, a w konsekwencji, że jak najwięcej osób z niej wyemigruje.
Czystkę etniczną definiuje się jako „celowe działanie sprawców zmierzające do usunięcia określonej kategorii społecznej ze spornego terytorium”. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze na wniosek Republiki Południowej Afryki rozważa, czy działania Izraela w Gazie spełniają prawną definicję ludobójstwa.
Nie trzeba jednak prawników wyspecjalizowanych w międzynarodowym prawie karnym czy humanitarnym, by zauważyć, że wiele działań Izraela w Gazie wykracza poza obronę własną i eliminację wrogów.
Liczba ofiar konfliktu w Gazie niedługo przekroczy 25 tys. osób. Palestyńskie ministerstwo zdrowia w swoich raportach nie podaje, ilu z zabitych to bojownicy Hamasu. Wiemy jednak, że już co najmniej 10 tys. z zabitych to nieletni, a ponad 7 tys. – kobiety. Nawet jeśli ktoś nie ufa liczbom podawanym przez Palestyńczyków – choć te w poprzednich konfliktach były zbieżne z liczbami podawanymi przez Izrael, to są one wyjątkowo duże. A mogą być zaniżone, bo w tak brutalnym konflikcie nie da się policzyć wszystkich ofiar, wiele ciał zalega pod zbombardowanymi budynkami.
Spójrzmy też na dwa przykłady zniszczenia cywilnej infrastruktury w Gazie z ostatnich dni. 17 stycznia upubliczniono filmik pokazujący wysadzenie uniwersytetu Al-Israa w mieście Gaza.
BCC podaje, że budynek miał być w ostatnich tygodniach używany przez izraelską armię jako baza wojskowa. Na nagraniu widać, że była to kontrolowana eksplozja, która miała zniszczyć cały budynek. Żeby dokonać takiej eksplozji, należy rozłożyć ładunki wybuchowe w wielu miejscach budynku. A to oznacza, że najpewniej uniwersytet nie był źródłem bezpośredniego zagrożenia dla żołnierzy.
Izrael nie podał oficjalnej przyczyny wysadzenia budynku uniwersytetu, a przedstawiciel amerykańskiego Departamentu Stanu nie chciał komentować nagrania w rozmowie z dziennikarzem. Przekonywał jednocześnie, że „martwi go” zniszczenie cywilnej infrastruktury Gazy i „podniesie tę kwestię” w rozmowach z Izraelczykami.
W listopadzie Izraelczycy zrównali z ziemią inny uniwersytet Gazy, Al-Azhar.
Walki na południu Strefy Gazy prowadzą do zniszczeń w szpitalu Nasera – największym wciąż działającym szpitalu w Gazie. Szpital znajduje się w mieście Chan Junus. To tu i do sąsiedniego miasta Rafah przeniosła się duża część spośród 75-85 proc. (według różnych szacunków) przymusowo przesiedlonych mieszkańców strefy. Operacja na południu toczy się na terenie, na którym mieszka dziś około miliona osób. Działania Izraela obejmują naloty bombowe i walki uliczne. Armia izraelska utrzymuje, że Hamas działa na terenie szpitala Nasera, pracownicy szpitala temu zaprzeczają.
Wszystko to sprawia, że sytuacja humanitarna na terenie Strefy Gazy jest katastrofalna. Większość z 36 szpitali na terenie enklawy nie działa. Jedynie 15 z nich działa częściowo, ale nie są w stanie zapewnić niezbędnej opieki medycznej mieszkańcom Strefy. Szybko rozprzestrzeniają się choroby zakaźne. W listopadzie 2023 roku zarejestrowano 20 razy więcej przypadków biegunki wśród dzieci niż w tym samym okresie rok wcześniej.
„Nieludzkie warunki życiowe – praktyczny brak czystej wody, czystych toalet i możliwości utrzymania czystości – sprawi, że wirusowe zapalenie wątroby typy A będzie rozprzestrzeniało się dalej” – napisał w mediach społecznościowych szef Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus.
Mamy też coraz więcej dowodów, że żołnierze izraelscy dokonują w Gazie zbrodni. Katarska telewizja Al-Dżazira 18 stycznia opublikowała relację Heby Salem, która była świadkinią egzekucji 15 mężczyzn sprzed miesiąca. Wśród ofiar był jej mąż.
Dziennikarze CNN podróżujący z izraelskimi żołnierzami byli świadkami zniszczenia jednego z cmentarzy, który zamieniono w drogę dla wojskowych wozów opancerzonych. Amerykańscy dziennikarze znaleźli dowody na zniszczenie przynajmniej 16 cmentarzy na terenie Strefy.
Izraelscy żołnierze regularnie publikują w mediach społecznościowych filmiki, w których kpią z Palestyńczyków, ze zniszczeń w Gazie, na których śmieją się i bawią na ruinach palestyńskich budynków.
Na jednym z takich klipów żołnierz pokazuje na kilka kóz i mówi, że są to „jedyni, niezaangażowani mieszkańcy Gazy”, a jedną z kóz nazywa popularnym arabskim imieniem żeńskim Fatima. Armia oficjalnie potępiła kilka z nagrań, ale nie wiadomo, czy ich autorzy zostali w jakikolwiek sposób ukarani. Nagrania mogą służyć podtrzymaniu morale żołnierzy, ale jednocześnie pokazują stosunek Izraelczyków walczących w Gazie do Palestyńczyków i Palestyńskiego społeczeństwa.
Takie zachowania znacznie oddalają nadzieję na przyszły pokój i koegzystencję. Wojna niszczy nie tylko nadzieje na wolne i demokratyczne państwo palestyńskie obok państwa izraelskiego.
Izrael przegrywa, jeśli chodzi o oficjalnie deklarowane cele wojny: pokonanie Hamasu i powrót zakładników. Ale ma spore sukcesy w realizowaniu celu, o którym mówi mniej chętnie: uczynienie z Gazy miejsca, w którym nie da się normalnie żyć. Izrael niszczy dziś w Gazie szpitale, uniwersytety, budynki władz publicznych. Robi to na tyle skutecznie, że dziś trudno wyobrazić sobie funkcjonujący organizm administracyjny wewnątrz Gazy w dającej się przewidzieć przyszłości.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze