0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Program 500 plus, a dziś już 800 plus, jest już z nami osiem lat. Niby powiedziano już o nim wszystko, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto potrafi nas zaskoczyć swoją opinią.

15 maja 2024 podczas krótkiego wystąpienia w Sejmie posłanka KO Klaudia Jachira powiedziała:

Jak pokazują badania, rozdawnictwo takie jak 500+ czy 800+ wcale nie poprawiło sytuacji demograficznej. Wręcz przeciwnie, doprowadziło do zapaści w tej dziedzinie

Sejm,15 maja 2024

Sprawdziliśmy

Rzeczywiście 500+ nie poprawiło sytuacji demograficznej w Polsce. Ale twierdzenie, że ją pogorszyło jest absurdalne. Nie ma na to żadnych dowodów.

Zapis jej pełnej wypowiedzi można znaleźć tutaj.

500 plus nie pomogło

Najpierw przez sekundę zatrzymajmy się nad pierwszym zdaniem. Prawdą jest, że 500 plus nie przyniosło nam odwrócenia trendu demograficznego.

Program wszedł w życie w 2016 roku. W 2017 liczba urodzeń nieco wzrosła. Na naszych łamach prof. Irena Kotowska z SGH tłumaczyła, że ten chwilowy wzrost dzietności – ponad 400 tys. urodzeń – był splotem wielu czynników. Przede wszystkim obserwowaliśmy realizację odroczonych decyzji prokreacyjnych kobiet urodzonych w wyżu lat 80.

Od 2017 roku liczba urodzeń jest coraz niższa i spada w nieznanym dotąd w Polsce tempie.

„Niemal od samego początku programu demografowie mówili, że 500 plus nie wpłynie na zwiększenie dzietności w znaczący sposób. To wsparcie bardzo pomagało rodzinom od strony ekonomicznej w ograniczaniu ubóstwa wśród dzieci i należy podkreślić znaczącą rolę tego programu w poprawie sytuacji ekonomicznej wielu rodzin, szczególnie wielodzietnych. Błędem jednak było łączenie 500 plus z przeciwdziałaniem kurczącej się dzietności” – mówiła w wywiadzie dla OKO.press dr hab. prof. SGH Agnieszka Chłoń-Domińczak.

PiS prognozowało, że dzięki programowi w 2022 roku urodzi się 371 tys. dzieci. Miałoby to być o 30 tys. urodzeń więcej, niż gdyby programu nie było. W rzeczywistości nawet z programem mieliśmy w Polsce 305 tys. urodzonych dzieci – znacznie mniej niż przewidywano.

Demograficzna łamigłówka

Na liczbę urodzeń wpływają wieloletnie trendy, kluczową rolę odgrywa wielkość kohort kobiet w wieku rozrodczym. W Polsce, jak mówiła OKO.press prof. Irena Kotowską z Instytutu Statystyki i Demografii SGH, honorowa przewodnicząca Komitetu Nauk Demograficznych PAN, szybko maleje liczba kobiet w grupach najwyższej płodności: 25-29 i 30-34 lata. W stosunku do 2015 roku spadek liczebności tych grup wynosi odpowiednio w:

  • 2020 – 14 proc. i 12 proc., a potem według prognoz:
  • 2025 – 30 proc. i 24 proc.,
  • 2030 – 36 proc. i 38 proc.

Tylko niezwykle skuteczna i intensywna polityka prodemograficzna mogłaby kompensować tak duży ubytek potencjalnych matek.

Marne to pocieszenie, ale cały świat mierzy się z tym problemem, a w niektórych miejscach jest on głębszy niż w Polsce. Od 2006 roku Korea Południowa na świadczenia zachęcające do posiadania dzieci wydała 270 mld dolarów. To około 1 proc. PKB rocznie. W tym czasie dzietność spadła tam do dramatycznie niskiego poziomu. Według danych Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych w 2024 roku to już tylko 0,9 urodzeń na kobietę. W Polsce, według tych samych danych – 1,5.

W całym tym skomplikowaniu wniosek jest prosty – przekazanie rodzinom z dziećmi pieniędzy na dzieci w żaden sposób nie gwarantuje wzrostu dzietności i liczby urodzeń.

Pogorszyło? Naprawdę?

Klaudia Jachira idzie jednak krok dalej. Jej zdaniem program 500+ pogorszył sytuację demograficzną. Czyli – gdyby nie program, rodziłoby się więcej dzieci.

Aż trudno uwierzyć, że trzeba to tłumaczyć, ale spróbujmy na chwilę pochylić się nad tą tezą. Klaudia Jachira nie podaje, kto wykonał badania, o których mówi. Aby udowodnić, że program 500 plus pogorszył sytuację demograficzną, nie wystarczy pokazać, że niedługo po jego wprowadzeniu liczba urodzeń zaczęła spadać. To tylko jeden czynnik w – jak już ustaliliśmy – bardzo skomplikowanym obrazie.

Należałoby dodatkowo pokazać, że to właśnie wpływ tego jednego czynnika – w tym wypadku 500 złotych na dziecko – był decydujący, gdy liczba urodzeń spadała. W ujęciu praktycznym musiałoby to oznaczać, że osoby, które wcześniej planowały posiadanie dzieci, zmieniały zdanie, gdy okazywało się, że po urodzeniu tego dziecka otrzymają 500 złotych. To oczywisty absurd.

Próbowaliśmy znaleźć badania, które mówiłyby, że 500 plus pogorszyło polską sytuację demograficzną. Poszukiwania były nieudane. Wszystkie dotychczasowe analizy mówią wprost: 500 plus obniżyło poziom ubóstwa, nie pomogło jednak przezwyciężyć spadku liczby urodzeń. Nie jest to w żadnym stopniu tożsame z pogorszeniem sytuacji przez wprowadzenie programu.

„Siedzenie na zasiłkach”

Ale ta absurdalna teza nie jest jedynym problemem z wypowiedzią Jachiry.

Posłanka mówi też:

„Wielu naszych wyborców z coraz większym niepokojem przyjmuje propozycje wypłacania kolejnych dodatków za posiadanie dzieci bez konieczności powrotu do pracy przez rodziców. Uważam, że przekazywanie łącznie 1300 zł osobom, które nie pracują, jest po prostu policzkiem dla pracujących, którzy na te wszystkie dodatki muszą zarobić. A to praca powinna być w Polsce doceniana, a nie siedzenie na zasiłkach”.

Skąd 1300 zł? To zapewne 800 plus oraz 500 zł z programu Aktywny Rodzic. Jedną z trzech możliwości dofinansowania z programu jest 500 zł miesięcznie dla rodziców na opiekę dla dzieci do 3. roku życia, jeśli nie mogą skorzystać ze żłobka lub pomocy członków rodziny. W OKO.press analizowaliśmy program i rozmawialiśmy z ekspertami, którzy mieli do niego zastrzeżenia. Problemem może być na przykład powrót do pracy na pół etatu – może to spowodować utratę uprawnień do świadczenia. Program ma zachęcać rodziców do powrotu do pracy. „Policzek dla pracujących” nie jest więc jednym z problemów.

A na marginesie można dodać, że program był jedną z kluczowych obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej (pod hasłem „babciowego”). Politycy KO mogą być więc zdziwieni, że ich koleżanka tak otwarcie realizację obietnicy krytykuje.

Zasiłki złe i niedobre

Jachira powiela stereotyp – zasiłki są złe, bo zniechęcają do pracy. W OKO.press wielokrotnie pisaliśmy, że to szkodliwe i dalekie od prawdy podejście. Zasiłki w Polsce wciąż są niskie i nie są alternatywą dla pracy. To pomoc w trudnym momencie, by przetrwać. 800+ nieco wyłamuje się z tego schematu, bo jest transferem otrzymywanym przez lata, i to wszystkim – ubogim i bogatym.

Badania na temat wpływu 500/800 plus też są zgodne: od wprowadzenia programu do rozszerzenia go na każde dziecko w 2019 roku obserwowaliśmy nieznaczny wpływ programu na spadek aktywności zawodowej kobiet. Po rozszerzeniu programu efekt ten zniknął.

Jachira uważa, że przekazywanie pieniędzy osobom z dziećmi, które w danym momencie nie pracują jest policzkiem dla wszystkich, którzy pracują. Z jakiegoś powodu ma jednak problem akurat z zasiłkami. Czy jej zdaniem płacenie publicznych pieniędzy na autostrady to policzek dla tych, którzy nie korzystają z samochodów? Dotacje na szkoły i żłobki to policzek dla tych, którzy nie posiadają dzieci? Z pewnością nie. Aby państwo mogło faktycznie być dobrem wspólnym, rząd przeznacza środki z budżetu na bardzo różne cele. Również takie, które danej osobie nie są potrzebne, albo nawet się jej nie podobają.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze