Podcasty, wywiady z influencerami i wsparcie amerykańskich gwiazd. Walka o młodych wyborców jest zacięta, bo choć sondaże nie pokazują jednoznacznego zwycięzcy, to jednak wynik tych wyborów będzie zależał od tego, jak bardzo najmłodsi są podzieleni.
To była najkrótsza kampania w historii Stanów Zjednoczonych.
Pod koniec lipca 2024 r. Joe Biden zrezygnował z ubiegania się o reelekcję. Gdy to ogłaszał, Harris przygotowywała w swoim domu śniadanie dla córek siostrzenicy.
Później wszystko potoczyło się błyskawicznie — w ciągu 24 godzin od ogłoszenia przez Bidena wsparcia dla Harris, jej kampanię — choć formalnie jeszcze kandydatką Demokratów nie była — zasiliła rekordowa suma 126 mln dolarów.
Okazało się, że w ciągu 48 godzin od ogłoszenia przez Bidena zawieszenia kampanii, do głosowania zarejestrowało się 40 tys. nowych wyborców, z czego 83 proc. miało od 18 do 34 lat.
A jeszcze nie tak dawno temu sceptycy byli przekonani, że Harris nie zastąpi Bidena, ponieważ miała zbyt słabe sondaże — w jednym z nich prawie połowa wyborców miała o Harris negatywną opinię, co zostało odnotowane jako historyczny wynik wśród wiceprezydentów Stanów Zjednoczonych.
Walka o to, kto zasiądzie w Białym Domu na kolejne cztery lata, jest bardzo zacięta. W ostatnim sondażu opublikowanym przez „The New York Times”, zarówno Kamala Harris, jak i Donald Trump mogą liczyć na 48 proc. poparcia.
W badaniu przeprowadzonym na tydzień przed wyborami również pokazuje wyrównany wyścig o fotel prezydenta: 47 proc. zarejestrowanych wyborców twierdzi, że zagłosuje — lub już zagłosowało — na Kamalę Harris, podczas gdy 46 proc. popiera Trumpa.
W każdym stanie jest określona liczba głosów elektorskich, która odpowiada liczbie jego przedstawicieli w Kongresie (łącznie 538 głosów). Żeby wygrać wybory, dany kandydat musi zdobyć większość, czyli co najmniej 270 głosów elektorskich.
Dlatego decydujący wpływ na rezultat wyborów będzie miało głosowanie w stanach wahających się (tzw. swing states) m.in. w Arizonie, Wisconsin, Pensylwanii i w Północnej Karolinie.
Wygrana w tych wyborach będzie również zależeć od determinacji młodych — zwłaszcza że ci sprzyjają partii Demokratycznej. Jak pokazują sondaże, 57 proc. najmłodszych wyborców deklaruje, że zagłosuje 5 listopada.
Według badania Harvard Kennedy School, Kamala Harris prowadzi nad Trumpem 28 punktami procentowymi wśród wyborców poniżej 30 roku życia (60 proc. do 30 proc.).
W jeszcze innym badaniu YouGov i „The Economist” z początku października, chęć głosowania na Kamalę Harris deklarowało 52 proc. młodych osób w grupie 18-29 lat, a na Trumpa 32 proc.
Natomiast dane z sondażu GenForward Uniwersytetu Chicagowskiego opublikowane 23 października pokazują, że Harris nadal uzyskuje lepsze wyniki niż były prezydent Donald Trump wśród wyborców z pokolenia Z i millenialsów, z przewagą 47 proc. do 35 proc. W badaniu wzięło udział ponad 2,3 tys. osób, wśród których znaleźli się biali i czarni Amerykanie, Amerykanie pochodzenia azjatyckiego, Amerykanie latynoscy oraz mieszkańcy wysp Pacyfiku (AAPI) poniżej 40. roku życia.
Aby zapewnić sobie zwycięstwo w nadchodzących wyborach, Harris potrzebuje głosów młodych niebiałych wyborców. Chociaż wyniki pokazują, że Harris udaje się lepiej utrzymać entuzjazm młodzieży niż Bidenowi przed wycofaniem się z wyścigu, to jednak poparcie wśród młodych nie jest tak wysokie, jak wobec Bidena w 2020 roku, zwłaszcza wśród młodych niebiałych Amerykanów. To poparcie może być trudne do odzyskania.
Jak wynika z badania NBC News, Harris ma 20-punktową przewagę nad Trumpem (56 proc. wobec 36 proc.). W 2020 roku Biden cieszył się 24 punktowym prowadzeniem nad Trumpem wśród wyborców poniżej 30. roku życia (60 proc. wobec 36 proc. dla Trumpa).
Harris może cieszyć się poparciem wśród młodych czarnych Amerykanek (63 proc. do 12 proc. dla Trumpa), choć należy wziąć pod uwagę fakt, że aż 16 proc. gdyby miała możliwość, to zagłosowałaby na „kogoś innego”. I mimo że w sondażu Harris prowadzi wśród młodych Amerykanów latynoskich (46 proc. do 34 proc.), to jednak nie ma tak wysokiego poparcia wśród mężczyzn pochodzenia latynoskiego.
Harris i Trump mają praktycznie taki sam wynik wśród młodych białych Amerykanów — jedynej grupy poniżej 45. roku życia, w której Trump wygrał w 2020 roku — jednak były prezydent ma niewielką przewagę, mieszczącą się w marginesie błędu statystycznego (43 proc. do 42 proc.).
Jeśli chodzi o stany wahające się, to tam Harris ma mniejszą, 9-punktową przewagę wśród młodych zarejestrowanych wyborców (50 proc. do 41 proc.). Co więcej, Harris prowadzi o 34 punkty w stanach, w których Biden wygrał w 2020 roku, ale jej przewaga zmniejsza się do 10 punktów tam, gdzie wygrał Trump.
Mimo że Biden w 2020 roku miał bardzo wysokie poparcie wśród młodych, to po czterech latach zaczęło ono słabnąć, ale decyzja Harris o starcie w wyborach wprowadziła nową dynamikę. Frekwencja cztery lata temu wśród młodych była rekordowo wysoka i wynosiła 50 proc. i był to 11-punktowy wzrost w porównaniu z wyborami prezydenckimi w 2016 r.
W tym roku po raz pierwszy będzie głosowało ponad 8 mln młodych Amerykanów. Raport Centrum Informacji i Badań nad Nauką Obywatelską i Zaangażowaniem (CIRCLE) wskazuje, że wiele młodych osób zarejestrowało się do głosowania w porównaniu z listopadem 2020 r. Jednak wciąż wiele stanów, jak choćby Pensylwania i Arizona (oba są stanami wahającymi się), odnotowują spadki w rejestrowaniu 18- i 19-latków w porównaniu z 2020 rokiem. To może oznaczać, że frekwencja wśród młodych może być mniejsza niż cztery lata temu.
Jak pisze Lauren Gambino w „Guardianie”, młodzi, zwłaszcza z Pokolenia Z, stoją w obliczu niełatwych wyzwań, zarówno ekonomicznych, jak i egzystencjalnych, które podkopały wiarę w amerykańskie instytucje i pogłębiły poczucie pesymizmu wobec przyszłości oraz losów kraju. Wzrastali w czasach kryzysu mieszkaniowego, kiedy miliony amerykańskich rodzin potraciło domy i oszczędności. Siedzieli zamknięci w domach z powodu pandemii i poruszają się w rzeczywistości zdominowanej przez polaryzację.
Jak wynika z badania NBC opublikowanego 24 października, 56 proc. młodych kobiet chce głosować na Kamalę Harris, na Trumpa jedynie 26 proc. Z kolei chęć głosowania na Trumpa deklaruje 40 proc. młodych mężczyzn, a na Harris 42 proc.
W krótkich wywiadach udzielonych portalowi BuzzFeed młodzi ludzie wskazują, że ważne są dla nich kwestie związane z prawami kobiet i osób żyjących w związkach jednopłciowych. Podkreślają również potrzebę zakończenia wojny w Gazie i zaprzestania „finansowania miliardami dolarów działań prowadzących do ludobójstwa”.
Ci, którzy chcą głosować na Trumpa, przekonywali, że za jego prezydentury Amerykanom będzie żyło się lepiej pod względem zarobkowym. „Pracuję za najniższą krajową, a ledwo stać mnie na benzynę. Kamala dba o kwestie społeczne, ale to i tak będzie bez znaczenia, jeśli nie będzie nas stać na podstawowe artykuły spożywcze” – powiedział portalowi dziewiętnastoletni Gael.
Dla młodych ważne są także prawa migrantów. „Będę głosować na Kamalę, ponieważ boję się o moją przyjaciółkę, która jest muzułmanką. Boję się o jej rodzinę, która przyjechała do USA” – tłumaczyła dziennikarzom BuzzFeed dwudziestoletnia Whitney.
A ten lęk nie bierze się znikąd.
Trump uwielbia operować strachem i często wykorzystuje go w swoich wypowiedziach na temat migrantów. Podczas wiecu w Michigan mówił, że migranci „chwytają młode dziewczyny i kroją je na oczach ich rodziców”. W Wisconsin natomiast ostrzegał przed obcymi, którzy przybywają, by „gwałcić, grabić, plądrować i zabijać”.
Były prezydent jest za deportacjami migrantów mieszkających w USA. Jednak, jak zauważają dziennikarze Associated Press, wszelkie plany deportacji są niezwykle kosztowne, i – co więcej – zależy to od gotowości krajów przyjęcia z powrotem swoich obywateli. Co więcej, za jego kadencji liczba krajowych deportacji była mniejsza niż za kadencji Baracka Obamy.
Mówi o zaostrzeniu procedur ubiegania się o azyl, skupia się na sposobach wzmocnienia bezpieczeństwa granic i na walce z przemytem narkotyków.
Jeszcze na początku tego roku administracja Bidena wraz z Harris chciała wzmocnienia kontroli na amerykańskiej granicy z Meksykiem. Ustawa przewidywała większe uprawnienia sekretarzowi bezpieczeństwa krajowego Stanów Zjednoczonych. Miałby on możliwość ogłoszenia stanu wyjątkowego na granicy USA z Meksykiem, kiedy to mógłby odmówić wjazdu każdemu migrantowi w promieniu 160 km od granicy w ciągu 14 dni od jego przybycia.
Zgodnie z projektem sekretarz mógłby ogłosić taki stan wyjątkowy, jeśli przez siedem kolejnych dni odnotowano by średnio 4 tys. lub więcej prób przekroczenia granicy. Stan wyjątkowy mógłby zostać też ogłoszony, gdyby średnia dzienna liczba prób przekroczenia granicy przez siedem dni wynosiła co najmniej 5 tys. lub gdyby w ciągu jednego liczba przekroczyłaby 8,5 tys. Ci, którzy zostaliby przyłapani na próbie przekroczenia granicy, mogliby zostać pozbawieni możliwości ubiegania się o azyl.
Ustawa w Kongresie nie przeszła m.in. dlatego, że Trump publicznie się jej sprzeciwił i wezwał członków Partii Republikańskiej w Senacie do głosowania przeciwko. Później Harris mówiła, że będzie chciała ten projekt przywrócić. „Jako prezydent. Przywrócę dwupartyjny projekt ustawy o bezpieczeństwie granicznym, który [Trump, przyp. red.] zablokował. I podpiszę go jako prawo” – mówiła pod koniec sierpnia.
Trump i Harris swój przekaz kierują także do młodszych wyborców. Trump mówi o zniesieniu „podatku od napiwków”, ponieważ znaczna część osób pracująca w branży usługowej jako barmani, fryzjerzy czy manikiurzystki otrzymuje znaczną część dochodów w postaci napiwków. Pomysł został później poparty przez niektórych Demokratów, także przez Joe Bidena i Kamalę Harris. Z kolei Harris podkreśla znaczenie prawa do aborcji: „To kobiety, nie rząd powinny decydować o własnym ciele„, praw osób LGBTQ+: ”Ludzie nie powinni być inaczej traktowani, jeśli chodzi o to, kogo kochają", a także o działaniach na rzecz walki ze zmianą klimatu.
Trump dużą część swojej kampanii przeznaczył na udzielanie wywiadów popularnym amerykańskim influencerom i gospodarzom podcastów, których programy adresowane są głównie do młodych mężczyzn.
Zamiast rozmawiać z tradycyjnymi mediami jak „The Wall Street Journal” czy „The New York Times”, kandydat Republikanów zdecydował się na udział w ultrapopularnym podcaście Joego Rogana, który ma ponad 14 milionów subskrybentów na Spotify, a średni wiek słuchaczy to 24 lata. Podcaster w przeszłości gościł Elona Muska, Edwarda Snowdena i senatora Berniego Sandersa, ale w czasie pandemii zapraszał również miłośników teorii spiskowych i antyszczepionkowców.
Jak wynika z badań The Pew Research Center, jedna trzecia Amerykanów w wieku poniżej 30 lat słucha podcastów kilka razy w tygodniu. Eksperci wskazują, że dłuższa forma wywiadu udzielanego w podcastach dla słuchaczy jest luźna i żartobliwa niż wywiady z dziennikarzami, w których atmosfera jest bardziej konfrontacyjna. Słuchacze mają do czynienia z dyskusją, a nie z walką na argumenty.
Jednak gospodarze podcastów często nie mają ani dziennikarskiego wykształcenia, ani doświadczenia m.in. w weryfikowaniu twierdzeń swoich rozmówców.
Adin Ross to przedstawiciel grupy młodych mężczyzn, którzy mają konserwatywne poglądy i często deklarują antyfeministyczne hasła. A kampania Trumpa celuje właśnie w tę grupę wyborców. Badanie z 2023 roku przeprowadzone przez amerykańską organizację działającą na rzecz równości płci Equimundo Center for Masculinities and Social Justice wykazało, że ponad 40 proc. młodych mężczyzn ufa co najmniej jednemu mizoginistycznemu głosowi w sieci, choćby takiemu jak Andrew Tate.
Brytyjska artystka Charli XCX nie czekała na formalne ogłoszenie nowej kandydatki Demokratów. W tweecie napisała, że „Kamala is brat” (ang. Kamala to urwis), a Harris szybko poszła za trendem i zmieniła w mediach społecznościowych tło profilu swojej kampanii na limonkowy — czyli kolor nowej płyty piosenkarki. Kolor młodzieńczej energii.
Swoje poparcie dla kandydatki Demokratów zadeklarowały także młode piosenkarki, Ariana Grande i Olivia Rodrigo, a Katy Perry zaoferowała Harris swój singiel „Woman's World” do wykorzystania w kampanii. Ale to piosenka „Freedom” Beyoncé stała się jej hymnem.
Beyoncé wsparła Harris, pojawiając się na wiecu 25 października. „Nie przyszłam tu jako celebrytka” – powiedziała. „Nie przyszłam tu jako polityczka. Przyszłam tu jako matka. Matka, której zależy na świecie, w którym żyją moje, jak i wszystkie nasze dzieci, w którym mamy możliwość decydowania o własnym ciele, i w którym nie jesteśmy podzieleni".
Kamalę Harris poparła także Taylor Swift zaraz po jej debacie z Trumpem. Poparcie znanych i młodych celebrytek to nie tylko próba dotarcia do młodych kobiet, ale także możliwość zasilenia konta przeznaczonego na kampanię wyborczą. Wspierająca Harris grupa fanek Taylor Swift: „Swifties for Kamala” zebrała na ten cel 200 tys. dolarów. W kampanii udziela się także młodzież, która na kampanijnych wydarzeniach sprzedaje wyszywane koralikami bransoletki — a trend ten został zaczerpnięty z koncertów Taylor Swift.
W niezwykle popularnym podcaście „Call her Daddy”, który ma 5 mln słuchaczy i gdzie poruszane są tematy związane z seksualnością i zdrowiem psychicznym, Kamala Harris opowiadała o swoim dzieciństwie i wychowaniu.
Ubrana w fioletową bluzę i czarne kowbojki Alexandra Cooper zaznaczyła, że długo się zastanawiała, czy zaprosić Harris do swojego programu, ponieważ prawie nigdy nie rozmawia z politykami. „Każdego tygodnia poruszam tematy takie jak zdrowie psychiczne, związki, seks i seksualność oraz doświadczenia związane z traumą” – mówi przed wywiadem Cooper. Te różne obszary życia przez niektórych odbierane jako tematy „typowo kobiece”. Choć nie powinno tak być, bo zarówno kwestia seksualności, jak i związków oraz zdrowia psychicznego dotyczy nas wszystkich.
Gdy w 2022 roku Sąd Najwyższy uchylił wyrok w sprawie Roe v. Wade z lat 70.,
sprawa dostępu do legalnej i bezpiecznej aborcji stała się jedną z ważniejszych kwestii dla wielu amerykańskich wyborczyń.
Orzeczenie Roe v. Wade zniosło federalne prawo do aborcji, co w efekcie skutkowało tym, że w niektórych stanach wprowadzono całkowity jej zakaz.
Jak pisała dla OKO.press Claudia Zygmunt, „14 stanów wprowadziło zakaz aborcji, a kolejne 7 znacząco ją ograniczyły. W rezultacie co trzecia Amerykanka w wieku rozrodczym straciła dostęp do legalnej i bezpiecznej aborcji".
Harris zaznaczała, że ważne jest to, by „każda osoba, niezależnie od płci, która podejmuje decyzje dotyczące własnego ciała, nie powinna pozwalać na to, by rząd mówił jej, co ma robić”. Sama chce przywrócić federalne prawo do aborcji. Twierdzi, że Kongres powinien uchwalić ustawę, która zakazałaby poszczególnym stanom ograniczania dostępu do zabiegu.
Chce wybudować 3 miliony mieszkań przy współpracy z deweloperami do końca kadencji. Osoby, które będą chciały kupić własny dom dostaną pomoc w postaci 25 tys. dolarów na wkład własny.
Obiecywała ulgi podatkowe w postaci 6 tys. dolarów dla młodych rodziców na pierwszy rok życia dziecka, czy walkę z umorzeniem długów studenckich, bo dla wielu osób to „ogromny problem” i wiele z nich nie jest w stanie „myśleć o założeniu rodziny czy zakupie domu”.
Harris w rozmowie dużo opowiada o swojej zmarłej na raka matce — Shyamali Gopalan, która — jak wynika z jej opowieści — nie należała do najbardziej czułych rodziców. „Matka uczyła nas, że możemy mieć wpływ na to, co nas spotkało” – mówiła. ”Inne matki, gdy widzą, że ich dziecko zmaga się z jakimś problemem, zwykle je przytulają i pytają, jak mogą pomóc. Moja matka zaś patrzyła na mnie i pytała, co w tej kwestii zrobiłam".
Shyamala przyjechała z Indii do Stanów Zjednoczonych w wieku dziewiętnastu lat — w 1958 roku, kiedy to rasistowskie zachowania były na porządku dziennym. Podczas studenckiego życia dołączyła do wpływowej grupy dyskusyjnej o nazwie „The Afro-American Association”, która spotykała się, aby rozmawiać o apartheidzie i historii rasizmu w Stanach. Dwaj młodzi uczestnicy tych spotkań, Bobby Seale i Huey Newton, założyli później Partię Czarnych Panter.
Swojego męża, Donalda Harrisa, „który był eleganckim, jamajskim doktorantem” spotkała w 1962 roku. Harris był potomkiem niewolników irlandzkiego właściciela Hamiltona Browna i podobnie jak Gopalan dorastał na ziemiach skolonizowanych przez Brytyjczyków. Badał nierówności, a na Uniwersytecie Stanforda objął katedrę ekonomii.
Podczas krótkiego wywiadu dla „The Wired”, który polega na odpowiadaniu na najczęściej wpisywane w Google pytania dotyczące danej osoby, Kamala Harris mówi, że już jako mała dziewczynka była zabierana przez rodziców na protesty organizowane na rzecz walki z segregacją rasową.
Harris również pojawiała się w wielu innych popularnych programach. W wieczornym programie Stephena Colberta piła popularne wśród klasy robotniczej piwo o nazwie „Miller High Life”, które nosi przydomek „The Champagne of Beers” (ang. Szampan wśród piw).
Harris udzieliła wywiadu dla telewizji NBC News oraz by trafić do wyborców o bardziej konserwatywnych poglądach, pojawiła się w telewizji Fox News. Natomiast Trump udzielił wywiadu dla Bloomberga.
Ostatnie tygodnie tych wyborów pokazują, że walka toczy się o niezdecydowanych wyborców. Obejmuje ona dwie grupy:
Do tej grupy mogą należeć dziesiątki nowych i młodych (głównie niebiałych) wyborców, którzy mogliby dać przewagę Harris w stanach tzw. Pasu Słońca (Sun Belt), do których należy m.in. Arizona i Floryda. Mogą to również być wyborcy z klasy robotniczej bez wyższego wykształcenia (głównie biali), którzy pomogli w 2016 roku wygrać Trumpowi w regionie tzw. Pasu Rdzy (Rust Belt states), obejmującym stany Michigan, Indiana, Ohio i Pensylwanię.
Wkrótce dowiemy się, czy prezydentem ponownie zostanie Donald Trump, czy jednak po raz pierwszy w historii Ameryki prezydentem zostanie kobieta. Chociaż do dnia wyborów pozostało zaledwie kilka dni, to co najmniej 68 mln Amerykanów już oddało swój głos.
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Komentarze