0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Iga Kucharska/OKO.pressIga Kucharska/OKO.pr...

Kilka miesięcy temu miała miejsce premiera książki „Cześć pracy. O kulturze zapierdolu” Zofii Smełki-Leszczyńskiej. Autorce udało się uchwycić „kulturę”, która przeniknęła do Polski po 1989 roku i w której praca po 16 godzin dziennie jest powodem do dumy. Po lekturze pozostaje jednak poczucie niedosytu. Autorka skupia się na jaskrawych przykładach „kultury zapierdolu”, a w mniejszym stopniu na wyjaśnieniu, dlaczego jako społeczeństwo w nią uwierzyliśmy. Jak to się stało, że dziś nie trzeba manipulować ludźmi, aby włączyli się do „kultury zapierdolu”, ponieważ wierzą w to, że są kowalami własnego losu?

Ten artykuł jest dla wszystkich, którzy mają poczucie, że są przygnieceni nadmiarem obowiązków i aktywności. Dla tych, którzy uczą się nowego języka, gry na instrumencie, szukają najlepszych wakacji, czy najlepszego partnera/partnerki. Nie ma tu znaczenia rodzaj aktywności, ale nasze podejście do tego, co robimy. Dzisiaj wszystko ma doprowadzić do spełnienia, do samorozwoju, do bycia lepszą wersją siebie.

Większość na pytanie, co u nas, opowie, że jesteśmy bardzo zajęci i mamy mało czasu. Co więcej, mówiąc o tym, odczuwamy dumę.

Wynika to z dzisiejszych społecznych norm: ciągły rozwój jest najwyższą wartością.

Ta gonitwa za lepszą wersją siebie jest konsekwencją neoliberalnego systemu, w którym zgodnie z myśleniem ekonomicznym wszyscy mamy dążyć do efektywności. Polska przeszła jego przyśpieszony kurs po 1989.

Przeczytaj także:

Co neoliberalizm ma wspólnego z osobistym rozwojem?

Najogólniej mówiąc, neoliberalizm to podejście wolnorynkowe, które upowszechniło się w latach 80. XX wieku. Utożsamia się je z postaciami takimi jak Margaret Thatcher i Ronald Reagan. Wprowadzali oni wolnorynkowe reformy, ograniczając wydatki państwa i obniżając podatki dla biznesu. W neoliberalizmie najważniejszy jest nieskrępowany kapitalizm i pogoń za zyskiem. Z czasem przestał dotyczyć tylko działalności gospodarczej, a zaczął wpływać na funkcjonowanie społeczeństw.

W neoliberalizmie jednostki są jak firmy: mamy ciągle dążyć do maksymalizacji zysków i konkurować z innymi.

Innymi słowy: mamy być efektywni i dążyć do rozwoju. Ten sposób myślenia nie dotyczy tylko pracy, ale wszystkich aspektów naszego życia, jak rodzina, czy czas wolny. Coraz częściej oceniamy nasze relacje z perspektywy korzyści i kosztów. Warto zadawać się z drugą osobą, tylko jeśli korzyści z tej relacji są dodatnie. Również czas wolny zaczął podlegać ocenie efektywnościowej: wakacje mają być jak najlepsze i każda ich chwila ma być wykorzystana do maksimum.

Z perspektywy jednostek neoliberalizm oznacza, że sami wyznaczamy sobie cele i dążymy do ich spełnienia. Każdy z nas jest kowalem/kowalką swojego losu. Poza tym oceniamy siebie i innych poprzez pryzmat naszych indywidualnych osiągnięć. Tylko my jesteśmy odpowiedzialni za nasze sukcesy, jak i porażki. Dzięki temu jesteśmy wolni.

Filozof Byung-Chul Han (2022) argumentuje, że staliśmy się „społeczeństwem osiągnięć”. Odróżnia to nas od przeszłości, kiedy ludzkie życie i cele były warunkowane normami społecznymi i urodzeniem. Rodziłeś się chłopem i do końca swoich dni pozostawałeś chłopem. Rodziłaś się kobietą: twoją rolą było rodzenie dzieci. Nie mieliśmy wyboru i musieliśmy dopasować się do wyznaczonych ról.

Dzisiejsze „społeczeństwo osiągnięć” jest zupełnie inne. Jesteśmy kowalami własnego losu: to my decydujemy, jak będzie wyglądać nasze życie i tylko my jesteśmy odpowiedzialni za nasz sukces/porażkę.

Według Byung-Chul Hana nasze życie stało się w związku z tym projektem, który ciągle trzeba optymalizować. Oznacza to, że staliśmy się samo-wyzyskiwaczami – skupionymi na ciągłej produktywności, na ciągłym ulepszaniu samych siebie.

Najpowszechniejszą metodą oceniania, kim jesteśmy, jest kariera zawodowa. Dlatego pierwsze pytanie, które zadajemy nowo poznanej osobie, brzmi: „czym się zajmujesz?”. Kowal swojego losu stale monitoruje, czy spełnia swoje własne oczekiwania. Czy mamy pracę, która nas satysfakcjonuje i rozwija? Czy nasz związek jest odpowiedni? Czy ćwiczymy wystarczająco często? Czy jemy zdrowo? Czy nasze życie jest takie, jak sobie zaplanowaliśmy?

Nieustannie chcemy być efektywni. Nie chodzi tylko o to, żeby pracować 16 godzin, jak prof. Matczak, ale żeby każda chwila naszego życia była efektywna. Z tej perspektywy nicnierobienie jest ciężkim grzechem. Po pracy powinniśmy uczyć się nowego języka, gry na instrumencie, czy doskonalić siebie poprzez czytanie książek. Zaczynamy postrzegać weekendy i wakacje jako czas na naładowanie baterii, żeby potem pracować jeszcze ciężej.

Najlepszym przykładem naszego stosunku do efektywności jest joga, która w kulturze Zachodniej jest przedstawiana jako sposób na jej zwiększenie (Chen 2022).

Oczywiście w przeszłości ludzie również mieli cele, do których dążyli. Ale dla większości celem było przeżycie kolejnego dnia. Dziś mamy większe możliwości i to my wyznaczamy swoje cele. Tylko my jesteśmy odpowiedzialni za nasze życie i ewentualny sukces lub porażkę.

Neoliberalizm pasożytuje na tej naszej wierze w bycie kowalami swojego losu. Nikt nawet nie musi nami manipulować, żebyśmy pędzili za kolejnymi osiągnięciami. Sami wierzymy, że tak trzeba żyć. Kultura osiągnięć tłumaczy, dlaczego tak wiele osób uwierzyło w „kulturę zapierdolu”, o której pisze Zofia Smełka-Leszczyńska. Grażyna Kulczyk, czy profesor Matczak mówiący o pracy 20, czy 16 godzin dziennie nie pouczają nas wyłącznie dlatego, że mają w tym własny interes. Wierzą w narrację, w której ciągła praca jest powodem do dumy.

Warto podkreślić, że ta narracja ma również pozytywne efekty. Po pierwsze pęd za sukcesem generuje rozwój gospodarczy. Ludzie chcą się nieustannie rozwijać, dzięki czemu i firmy, i produkty są coraz lepsze. Dzięki nastawieniu na ciągły wzrost pracownicy stają się bardziej efektywni i poszerzają swoje kompetencje. Pospolite ruszenie Polaków i Polek do wyższej edukacji, kursów, czy szkoleń przekłada się na większą liczbę atrakcyjnych pracowników, co dostrzegają firmy zagraniczne.

Po drugie, jako jednostki też korzystamy na byciu kowalami swojego losu. Dzięki wolnościowemu podejściu udało się nam wyrwać z ciasnego gorsetu społecznego. Przestaliśmy być definiowani tak mocno przez pryzmat ról społecznych (mama/tata, żona/mąż). Dzisiaj możemy żyć w sposób, jaki nam odpowiada. Pod tym względem jesteśmy najbardziej wolnymi ludźmi w historii. To poczucie autonomii daje motywację do rozwoju i do życia w zgodzie ze sobą.

Jednak dzisiejsze społeczeństwo ma również swoją ciemną stronę.

Jak neoliberalizm nas krzywdzi

Wydaje się, że sukces jest na wyciągnięcie ręki. Każdy z nas jest o krok od założenia startupu czy nowego biznesu, który zmieni świat. Każdy jest potencjalnym przedsiębiorcą, a od sukcesu dzieli nas tylko brak odpowiedniego zaangażowania.

Niestety większość z nas nie będzie milionerami i nie otworzy firm, które zmienią świat. Nie jest to wynikiem lenistwa, ale splotu różnych indywidualnych i społecznych uwarunkowań, jak nasze zdolności intelektualne, predyspozycje psychologiczne, czy kapitał ekonomiczno-kulturowy, który wynieśliśmy z domu. Te argumenty nie będą jednak przekonywać ludzi wierzących w bycie kowalem swojego losu. W ich oczach to my sami odpowiadamy za naszą sytuację.

Taka narracja generuje poczucie winy u tych, którzy sukcesu nie odnieśli.

W przeszłości osoba, która urodziła się na pańszczyźnianym folwarku, nie obwiniała się o to, że nie osiągnęła sukcesu, bo tego sukcesu osiągnąć nie mogła. Takiego usprawiedliwienia w systemie neoliberalnym nie ma. Trzeba było wstawać przed 4. rano i pracować 20 godzin dziennie. Ci, którym się nie udało, są odpowiedzialni za swoją porażkę. Nie ma znaczenia z jakimi problemami rodzinnymi, życiowymi, czy zdrowotnymi się zmagali. Zawsze można zajmować się dwójką chorych rodziców, pracując i studiując jednocześnie. To tylko kwestia silnej woli i zaradności.

Brak sukcesu bywa też tłumaczony nadmiernymi wydatkami. Gdyby tylko te osoby nie kupiły nowych butów, czy kawy na mieście, a inwestowały zaoszczędzone pieniądze, osiągnęłyby sukces. Wiara w bycie kowalem swojego losu powoduje też, że w Polsce jest bardzo niewielkie poczucie solidarności z innymi. Dlatego nauczyciele domagający się wyższych pensji słyszą: „zmień pracę”.

Drugim problemem, który generuje życie w systemie neoliberalnym, jest ciągła pogoń za samorozwojem, za ulepszaniem siebie i naszego życia. Z tej perfekcjonistycznej perspektywy zawsze można osiągnąć więcej. Jesteśmy dzisiaj jak chomiki na kołowrotkach, które biegną, ale nigdy nie dobiegną do mety, bo na horyzoncie wciąż pojawiają się nowe cele.

Ale problemem nie jest tylko pogoń za nowymi celami, ale ocenianie się przez pryzmat celów, które osiągnęliśmy.

Budowanie poczucia własnej wartości na osiągnięciach jest drogą donikąd, ponieważ ta ocena jest warunkowa i podlega ciągłej rewizji. Nieprzypadkowo w psychologii podkreśla się fundamentalną rolę więzi bezwarunkowych (rodzicie, przyjaciele, związki romantyczne). Te więzi są tak istotne, ponieważ jesteśmy cenieni nie za nasze osiągnięcia, ale za to, że jesteśmy.

W przeszłości ludzie definiowali się bardziej poprzez przynależność religijną czy etniczną. Te więzi były bardziej stabilne i zakotwiczały nasze poczucie własnej wartości. Dzisiaj jesteśmy definiowani przez nasze indywidualne osiągnięcia. Głównym problemem jest ulotność tego podejścia. Filozof Byung-Chul Han podkreśla, że doprowadza ono do wyczerpania, ponieważ jest to niekończący się proces, w którym musimy ciągle się rozwijać. Przestajemy być celem samym w sobie, ale zaczynamy się traktować jako środek do różnych celów jak pieniądze, czy kariera. Ta pogoń nie ma jednak sensu, ponieważ zawsze można osiągnąć więcej.

Trzecim problemem związanym z neoliberalizmem jest osłabienie więzi społecznych. W podejściu neoliberalnym głównym aktorem jest jednostka i jej cele. Byung-Chul Han zwraca uwagę na to, że skupienie się tylko na sobie prowadzi do narcystycznego społeczeństwa. Nie chodzi tutaj o jednostkę chorobową, która jest rzadka (a jej diagnozowanie nadużywane), a o pewien styl życia, w którym traktujemy innych jako środki do spełniania naszych potrzeb.

W rezultacie ta indywidualistyczna kultura prowadzi do zaniku więzi i kontaktów społecznych.

Coraz częściej mówi się o „epidemii samotności” (Hertz 2022), która ma negatywny wpływ na jakość życia. Nie oznacza to, że ludzie przestali mieć potrzeby społeczne, ale są one realizowane w inny sposób. Przykładem może być rynek poszukiwania partnerów i partnerek poprzez aplikacje randkowe typu Tinder. To ucieleśnienie rozumowania ekonomicznego, w którym dwie strony oceniają drugą osobę pod kątem swoich preferencji tak jak inne dobra konsumpcyjne. Jeżeli dwie strony spełniają swoje potrzeby, dochodzi do zawarcia transakcji, czyli spotkania, seksu, czy relacji. Takie transakcyjne podejście sprawdza się w przypadku dóbr konsumpcyjnych, ale nie w przypadku długookresowych relacji międzyludzkich (Illouz 2016).

Wielu intelektualistów krytykuje neoliberalizm. Być może najlepiej uchwycił to Byung-Chul Han, pisząc o „społeczeństwie zmęczenia”, choć angielskie burnout society lepiej oddaje, co koreański filozof ma na myśli. Burnout oznacza mentalne i fizyczne wyczerpanie, które jest wynikiem długookresowego stresu i wysiłku. Według Byung-Chul Hana presja na nieustanny rozwój i ulepszanie naszego życia w ostateczności doprowadza do kultury przepracowania i wyczerpania. Inny krytyk neoliberalizmu, Mark Fisher, argumentuje, że negatywnym rezultatem ideologii bycia kowalem własnego losu jest cierpienie, które wynika z porażki. Zgodnie bowiem z dominującą narracją bezrobocie, niska pensja, czy brak awansu jest wyłączną odpowiedzialnością i winą jednostek (Fisher 2020).

Bez możliwości ucieczki

We współczesnym społeczeństwie rośnie poziom depresji, stresu i ogólnego zmęczenia (Liu i inni 2020). Być może największym problemem jest to, że ludzie, próbując rozwiązać te problemy, są wciągani jeszcze głębiej w kulturę neoliberalizmu. Idealnym przykładem tego zjawiska jest rosnąca popularność psychoterapii. Fisher nazywa to prywatyzacją problemów mentalnych. Według niego depresja czy stres są konsekwencją życia w systemie neoliberalnym. Neoliberalizm generuje nieustanną niepewność, ponieważ ciągle musimy usprawniać swoje kompetencje i umiejętności, bo inaczej nie utrzymamy się na rynku. Większość ludzi nie znajduje również satysfakcji z wykonywanych prac, ponieważ nie dają one spełnienia. To te zajęcia, które zostały określone przez Graebera (2019) jako bullshit jobs, gówniane prace.

Te problemy są systemowe, natomiast jednostki żyjące w neoliberalizmie uważają, że ich problemy ze zdrowiem psychicznym są kwestią indywidualną.

Skoro czuję wypalenie i wieczny stres, to najwidoczniej jest ze mną coś złego i to ja muszę nad sobą pracować.

Fisherowi nie chodzi o to, że psychoterapia jest zła, ale o to, że leczy ona tylko skutki, a nie przyczyny. W dodatku bywa traktowana instrumentalnie. Jestem wypalony i nie mogę pracować, dlatego potrzebuję się „naprawić”, by móc pracować efektywnie. W ostateczności psychoterapia staje się kolejnym sposobem na optymalizację samych siebie.

To szukanie rozwiązań poprzez skupienie się na sobie doprowadza do jeszcze innej poważnej konsekwencji, czyli braku zmian systemowych. W tej perspektywie rozwiązaniem problemu rosnących nierówności, czy niskopłatnych prac nie jest podniesienie podatków, czy nowe przepisy – to jednostka ma się zmienić. Jeżeli nie pasują ci warunki pracy, to po prostu zmień pracę; jeżeli chcesz więcej zarabiać, to wstawaj przed piątą rano. Życie w neoliberalnym społeczeństwie spowodowało, że ludzie nie wierzą w żadne systemowe rozwiązania. W tej logice państwo jest niepotrzebne, bo wszystko jest w rękach jednostek.

Jest to szczególnie widoczne w Polsce, gdzie z powodu nieufności do państwa ludzie wolą skupić się na sobie. Tylko że problemy katastrofy klimatycznej, złych warunków pracy, czy ochrony zdrowia nie zostaną rozwiązane poprzez indywidualne działania. Sztandarowym przykładem takiego podejścia jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy: indywidualna pomoc nie rozwiąże systemowych problemów niedofinansowania ochrony zdrowia.

Pokolenie Z. Rycerze na białych koniach?

Mark Fisher i Byung-Chul Han argumentują, że system neoliberalny trudno zmienić. Napisali jednak swoje książki 15 lat temu i wydaje się, że coś się od tego czasu zmieniło. Pojawiło się pokolenie Z, które widzi problemy z „kulturą zapierdolu” i chce work-life balance. Oczywiście trzeba pamiętać, że pokolenie Z nie jest homogeniczną grupą, a młodzi mają różne podejście do życia. Co więcej, można tłumaczyć negatywny stosunek Zetek do „kultury zapierdolu” niższym bezrobociem i lepszą sytuacją materialną. Nie zmienia to faktu, że nastąpiła zmiana podejścia do pracy (Gen Z 2024). Czy oznacza to, że młodzi obalą system neoliberalny?

Niekoniecznie. Pokolenie Z jest przeciwko „kulturze zapierdolu” i pogonią za pieniędzmi, ale nie przeciwko systemowi neoliberalnemu. Wydaje się, że postulat work-life balance może być raczej reakcją na narastający stres i oczekiwania, z którymi młodzi ludzie muszą się mierzyć. Jest to próba dostosowania się, a nie obalanie systemu.

Generacja Z mierzy się z tymi samymi problemami, co ich poprzednicy.

Narracja o byciu kowalem swojego losu ma nawet większy wpływ na młodych ludzi niż na poprzednie pokolenia. Nigdy w historii Polski nie słyszeli tak wyraźnie, że mogą być, kim chcą, zarówno pod względem pracy, jak i życia osobistego. Nie oznacza to, że nie ma presji społecznej na młodych, ale te naciski są zdecydowanie mniejsze niż w przeszłości. To oni decydują, jakie życie będą mieli. A tych możliwości jest bez liku. Możesz studiować za granicą, wybrać jeden z setek staży, możesz nauczyć się programować przez Internet, czy założyć startup. Życie to ocean możliwości.

Co więcej, pomimo zwracania uwagi na work-life balance, kultura osiągnięć nie znikła. Zmieniło się to, że same pieniądze i praca nie są już wyznacznikiem sukcesu, a jest nim udane życie. Pod wieloma względami oczekiwania Zetek wobec życia wzrosły, ponieważ nowa narracja mówi, że można połączyć pracę z pasją (Gen Z 2024). Możesz zostać podróżnikiem (pasja), a jednocześnie będzie to twoja praca, która przynosi pieniądze.

Te rosnące oczekiwania i możliwości wspierają narrację o byciu kowalem własnego losu i mogą być jedną z przyczyn wyższego poziomu depresji i stresu wśród pokolenia Z (Horowitz i Graf 2019, Steare i inni 2023). Skoro mogę wszystko, to jeżeli nie osiągnę wszystkiego, to jest to tylko moja wina. Niepewność, czy uda nam się w życiu, tworzy ogromną presję, która paraliżuje młodych ludzi (zob. Młode głowy 2023).

Generacja Z wydaje się jeszcze bardziej rozczarowana możliwością zmian systemowych. Tę apatię możemy zaobserwować przy każdych wyborach (jedna jaskółka w 2023 wiosny nie czyni). Rozczarowanie polityką widać również w coraz słabszym przekonaniu młodych ludzi, że katastrofa klimatyczna może zostać zatrzymana (Ipsos 2024). Może się wydawać, że aktywiści, np. Ostatnie Pokolenie, zwiastują zmiany. Jednak te akcje skupiają pojedyncze osoby, podczas gdy miliony młodych pozostają w domach. To nie jest tak, że młodzi nie chcą zmian, ale odbijając się od ściany, szybko rezygnują. Rezultatem jest utrata zainteresowania życiem politycznym. Ta apatia doprowadza do tego, że system neoliberalny spokojnie może trwać pomimo problemów.

Jesteśmy czymś więcej

Oczywiście ta gonitwa za kolejnymi celami nie dotyczy całego społeczeństwa. Oprócz ludzi, którzy próbują grać według zasad neoliberalnych, jest znacząca część społeczeństwa, która odrzuca ten świat. Niepowodzenia życiowe są zrzucane na system, czy innych, np. imigrantów. Te osoby uciekają w siłę grupy takiej jak naród, a opowieść o przywróceniu godności jest wykorzystywana przez prawice.

Nieważne, czy wierzycie w narrację o byciu kowalem swojego losu, czy ją odrzucacie, neoliberalizm wpływa na wasze postawy i postrzeganie rzeczywistości.

Skupiłem się na problemach, nie proponując rozwiązań. Alternatywa dla indywidualistycznego społeczeństwa zbudowanego na neoliberalizmie jest bardzo trudna i to temat na inny artykuł. Żeby w ogóle chcieć zmiany systemu, najpierw musimy rozumieć, że obecny świat jest dla nas szkodliwy. Nie wynika jednak z tego, że mamy przestać się starać i dążyć do spełnienia swoich celów, ale o to, żebyśmy nie zafiksowali się na ich punkcie i nie oceniali całego życia przez ten pryzmat. Jesteśmy czymś więcej niż sumą naszych osiągnięć.

Bibliografia

  • Chen C. (2022). Work Pray Code: When Work Becomes Religion in Silicon Valley
  • Fisher M (2020/2009). Realizm kapitalistyczny. Czy nie ma alternatywy?
  • Gen Z o sobie i otaczającym ich świecie: Insighty o generacji bez generalizacji. (2024).
  • Graeber D. (2019/2018). Praca bez sensu
  • Han B-C. (2022/2010). Społeczeństwo zmęczenia i inne eseje
  • Hertz N. (2022/2020). Stulecie samotnych. Jak odzyskać utracone więzi
  • Horowitz, J, Graf N. (2019). Most US teens see anxiety and depression as a major problem among their peers. Washington, DC: Pew Research Center.
  • Illouz E. (2016/2012). Dlaczego miłość rani? Studium z socjologii
  • Ipsos Earth Day Report (2024).
  • Liu Q, He H, Yang J, Feng X, Zhao F, Lyu J. (2020). Changes in the global burden of depression from 1990 to 2017: Findings from the Global Burden of Disease study. J Psychiatr Res. 126: 134-140.
  • Młode głowy – OTWARCIE O ZDROWIU PSYCHICZNYM (2023).
  • Smełka-Leszczyńska Z. (2024). Cześć pracy. O kulturze zapierdolu.
  • Steare, T., Muñoz, C. G., Sullivan, A., & Lewis, G. (2023). The association between academic pressure and adolescent mental health problems: A systematic review. Journal of affective disorders. 339: 302-317.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY„ to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie.

;
Na zdjęciu Aleksander Ostapiuk
Aleksander Ostapiuk

Filozof ekonomii. Zatrudniony na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Autor książki "The Eclipse of Value-Free Economics. The concept of multiple self versus homo economicus”.

Komentarze