„Kto nie jest wrażliwy na krzywdę zwierząt, ten zazwyczaj nie jest wrażliwy na krzwydę ludzi” – pisał 22 maja 2015 roku Andrzej Duda, wtedy jeszcze kandydat na prezydenta, w liście „do wszystkich tych, którzy są przyjaciółmi zwierząt” opublikowanym na Facebooku.
Sam podczas kampanii wyborczej pięć lat temu pozował na przyjaciela zwierząt. Na Twitterze fotografował się z fretką.
„Pragnę zapewnić wszystkich Polaków, że jako Prezydent Rzeczypospolitej nie podpiszę żadnej ustawy, która by pogarszała los zwierząt i podpiszę każdą ustawę, która ten los poprawi” – obiecywał w liście. „Jako Prezydent będę również otwarty na współpracę ze wszystkimi ludźmi dobrej woli i organizacjami działającymi na rzecz zwierząt, także w zakresie inicjatyw ustawodawczych prezydenta” – dodał.
Po pięciu latach prezydentury możemy prezydenta rozliczyć: nie spełnił prawie żadnej z tych obietnic. A troski o zwierzęta w jego programie dziś już nie ma.
Polowanie złe, ale jedzonko już smaczne
Patrząc z perspektywy czasu,
list Dudy można postrzegać jako wyrachowany. Ujmował się bowiem w nim nie tyle za zwierzętami, co był przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu,
swojemu ówczesnemu konkurentowi do fotela prezydenckiego. Ten bowiem jest myśliwym i podczas kampanii mu to wyciągnięto (zapowiadał wtedy, że łowiectwo zostawi, ale w 2017 roku wrócił do polowań). Sztab Dudy postanowił to wykorzystać.
„Trudno mi zrozumieć mojego konkurenta do urzędu Prezydenta Rzeczpospolitej Pana Bronisława Komorowskiego, który z zabijania zwierząt uczynił sobie hobby i przyjemność” – pisał w wyżej cytowanym liście Duda.
„Przykrym dla mnie widokiem są jego zdjęcia z szerokim uśmiechem nad ciałami zabitych zwierząt, traktowanymi jako trofeum. Uważam, że taka postawa i taki brak elementarnej ludzkiej wrażliwości nie przystoi Prezydentowi Rzeczpospolitej. To również zły przykład dla całego społeczeństwa” – krytykował.
Jednak po wygranych wyborach Andrzej Duda nie miał sobie nic do zarzucenia, gdy wziął udział w myśliwskiej biesiadzie, w której głównym daniem był pieczony dziczek, a od myśliwych przyjął kosz wędlin z dziczyzny.
Wygląda więc na to, że „be” jest dla prezydenta Dudy polowanie, ale konsumpcja jego owoców to już nie jest „zły przykład dla całego społeczeństwa”. O sprawie na Facebooku we wrześniu 2016 roku poinformował profil Ludzie Przeciwko Myśliwym. Zdjęcia, na żądanie PZŁ, zostały usunięte.
Zakaz hodowli futerkowej? „To nie jest priorytet”
Organizacja prozwierzęce za dobrą monetę przyjęły przedwyborczą deklarację Andrzeja Dudy, że jako prezydent będzie otwarty na współpracę, również w zakresie inicjowania zmian ustawowych.
Latem 13 sierpnia 2015 r. PETA, Eurogroup For Animals oraz Fur Free Alliance – jej częścią są polskie Otwarte Klatki – zwróciły się niego z wezwaniem do wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futro. Wymagałoby to właśnie inicjatywy ustawodawczej.
W swoim wezwaniu animalsi wskazywali m.in. na to, że 55 proc. Polaków chce takiego zakazu i że podobne nastroje panują w społecznościach innych państw europejskich. Organizacje podkreśliły też, że w warunkach hodowli nie jest możliwe zaspokojenie potrzeb gatunkowych lisów czy norek. Przypomniano też, że „uciekinierzy” z ferm stanowią zagrożenie dla lokalnych ekosystemów.
Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała na wezwanie animalsów. Ale odpisała „Wyborczej”, która zapytała prezydenta Dudę o jego stosunek do tej propozycji: „prezydent wielokrotnie wskazywał obszary priorytetowych prac legislacyjnych, takich jak między innymi obniżenie wieku emerytalnego czy kwota wolna od podatku”, ale
„nie składał deklaracji dotyczących podjęcia prac legislacyjnych związanych z likwidacją ferm futrzarskich lub zakazem hodowli zwierząt futerkowych”.
To tyle, jeśli chodzi o prezydencką gotowość do współpracy z NGO w sprawie zwierząt i zmian prawnych w tym obszarze. Prezydent Duda nie wystąpił z żadną prozwierzęcą inicjatywą ustawodawczą.
Za to bez oporów podpisał w styczniu 2020 „lex Ardanowski”, które wprowadziło karę więzienie za utrudnianie polowania o tym samym ułatwiło zabijanie dzików w związku z epidemią ASF, choć naukowcy krytykowali i krytykują tę strategię walki z chorobą.
Po prostu podpisywał
Żeby być względem prezydenta Dudy sprawiedliwym, trzeba też przypomnieć, że podpisał on również ustawy, które poprawiały los zwierząt.
Pierwsza z nich to tzw. mała nowelizacja ustawy o ochronie przyrody. Była ona inicjatywą Ministerstwa Sprawiedliwości i podwyższała kary za zabicie oraz znęcanie się nad zwierzętami. Druga z podpisanych ustaw to nowelizacja Prawa łowieckiego, w którym znalazły się m.in. zapisy zakazujące wykorzystywania żywych zwierząt do treningu psów myśliwskich i ptaków łowczych.
Jednak żadna z tych zmian nie wyszła od prezydenta – po prostu podpisał to, na co zgodził się zdominowany przez Zjednoczoną Prawicę Parlament.
Na plus można jeszcze zaliczyć to, że na Twitterze wstawił się za stadem zdziczałych krów z Deszczna, które miały pojechać do rzeźni, ale ostatecznie – dzięki organizacjom prozwierzęcym – tego losu uniknęły. Choć, trzeba dodać, ten wpis stał się również okazją do ataku na Unię Europejską, ponieważ Duda napisał, że „przepisy UE nakazują zabić te zwierzęta” (co było nieprawdą).
Trzaskowski prozwierzęcy (deklaratywnie)
Podczas tegorocznych wyborów prezydenckich, jeszcze przed pierwszą turą, Fundacja Viva! zwróciła się z do wszystkich kandydatów z pytaniami o ich stosunek do różnych zmian w prawie dotyczącym zwierząt. Znaczna część z nich jest znana z tzw. dużej nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która – póki co – przepadła, choć Jarosław Kaczyński zobowiązywał się, że doprowadzi sprawę do końca.
Andrzej Duda zignorował pytania Vivy! Tak samo jak Władysław Kosiniak-Kamysz i Krzysztof Bosak.
Nie zrobił tego Rafał Trzaskowski, jego konkurent w drugiej turze. Tak wygląda zestawienie obydwu kandydatów przedstawione na stronie politycyzwierzetom.pl:

Jeden z postulatów – powołanie Rzecznika Praw Zwierząt – jest zamieszczony w programie wyborczym Trzaskowskiego. Kandydat chce go umocować w ustawie o ochronie zwierząt, co jest rozwiązaniem najlepszym ze wszystkich dotąd przedstawionych, bo gwarantuje rzecznikowi faktyczną autonomię.
Jego konkurenci z I tury – Szymon Hołownia, Robert Biedroń i Władysław Kosiniak-Kamysz – również chcieli takiego przedstawiciela interesów zwierząt, ale przy prezydencie, gdzie miałby, co najwyżej, rolę doradczą.
„Rzecznik będzie miał uprawnienia kontrolne, będzie też mógł samodzielnie inicjować procedury prawne w przypadku podejrzenia niehumanitarnego, niezgodnego z prawem traktowania zwierząt” – czytamy na stronie Trzaskowskiego.
Trzaskowski przeciw hodowlom futerkowym
O odejściu od hodowli zwierząt na futra Trzaskowski mówił u Moniki Olejnik w TVN 2 lipca 2020 roku. Nie pozostawił złudzeń, że jest za takim rozwiązaniem. Zaznaczył jedynie, że „nie można zrobić tego z dnia na dzień”.
Dlatego że dzisiaj bardzo wiele, pięćdziesiąt tysięcy osób zależy od tych ferm.
fałsz. Nie 50 a zaledwie 4 tysiące - to realne zatrudnienie w branży futrzarskiej (w 2018 r.)
Dodał, że z tego względu trzeba zapewnić okres przejściowy, by osoby zatrudnione w tej branży nie straciły momentalnie źródeł dochodu.
Liczba 50 tys. pochodzi z raportu przygotowanego w 2014 roku przez Price Waterhouse Cooper na zlecenie hodowców zwierząt futerkowych. Co ciekawe, firma powoływała się na dane z Ministerstwa Rolnictwa. To jednak – zapytane przez Fundację Viva! – zaprzeczyło, jakoby kiedykolwiek posiadało informacje na temat wysokości zatrudnienia w tej branży.
Według danych z 2018 roku futrzarze zatrudniali ponad dziesięć razy mniej osób: nie 50 a 4 tys.
To ustalenia z raportu „Ocena sytuacji branży hodowli zwierząt futerkowych i jej wpływu na polską gospodarkę” opublikowanego przez Zachodni Ośrodek Badań Społecznych i Ekonomicznych w lutym 2018. Autorzy zauważyli również, że na fermach istnieje duża rotacja pracowników, a część z nich to przyjezdni z Ukrainy.
Dziś ta liczba może być jeszcze mniejsza, ponieważ branża jest w zapaści.
Skaza na wizerunku: martwe kozy
Trzaskowskiemu udało się zagrać sprawą zwierząt podczas kampanii prezydenckiej. A to dlatego, że zdecydował, że warszawskie Schronisko Na Paluchu przyjmie 100 psów ze schroniska w Radysach. W tym ostatnim niedawno miała miejsce interwencja, która pokazała ogromną skalę zaniedbania przetrzymywanych tam zwierząt.
Podczas interwencji 17 i 18 czerwca 2020 w schronisku w Radysach interwencyjnie odebrano 70 psów i jednego kota. W kolejnych dniach zabierano następne zwierzęta. Schronisko najprawdopodobniej przestanie istnieć. Jego właściciela aresztowano i postawiono mu zarzuty, m.in. o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem.
Jak poinformował TVN, w czwartek 2 lipca Na Paluch przyjechało pierwszych 10 psów.
Cieniem na Trzaskowskim kładzie się odkryta we wrześniu 2019 roku śmierć kilkunastu kóz, które żyły na wyspie nieopodal warszawskiego Mostu Gdańskiego. „Pracowały” tam od 2018 roku jako żywe kosiarki do roślinności – w ramach projektu ekologicznego, którego celem było tworzenie dobrych warunków lęgowych dla ptaków rzecznych.
Co prawda, za projekt był odpowiedzialny warszawski Zarząd Zieleni, ale polityczna odpowiedzialność za sytuację spoczywa na Trzaskowskim jako na prezydencie.
Pamiętamy doskonale batalię, jaką pod koniec roku 2019 stoczyli warszawscy radni PiS z KO o budżet na rok 2020, który zmniejsza środki (z 9,8 do 8,3 mln zł) dla schroniska dla zwierząt „Na Paluchu”. Okazało się, że w obronie „braci mniejszych” stanęli wyłącznie radni PiS:
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-11-26/spor-o-pieniadze-dla-schroniska-na-paluchu-wlaczyl-sie-premier/
Dlaczego mnie to nie dziwi? Jaka partia taki kandydat. Można wiele złego powiedzieć o Dudzie, ale Trzaskowski to byłaby prawdziwa katastrofa dla kraju.
We wszystkich sytuacjach symbolizujących poziom cywilizacyjny, Polacy czy to z lewej, czy z prawej strony popisują się bezkresnym przywiązaniem do średniowiecza.
Redaktorzy tego POrtalu na siłę szukają coś, co mogłoby zaszkodzić prezydentowi. Nikt nie jest bez grzechu, ale ten artykuł ociera się o absurdy i jest mocno tendencyjny. Czy redaktor jest za zlikwidowaniem Związku Łowieckiego? Gdyby tak to by oznaczało że jest absolutnym laikiem i nie zna działania i rolę związku. To nie jest tak że myśliwi tylko ganiają ze strzelbami , strzelają do zwierząt a później bigosują, jak twierdził klasyk, były Komorowski.
Ochrona przyrody i prawa zwierząt w lewackim rozumieniu więcej szkodzą niż pomagają.
Ochrona przyrody to strzelanie dla przyjemności do żywych celów. Najpierw dokarmia się dziki aby później można było urządzić ich rzeź. Bajki o innych powodach wstępowania w szeregi morderczej braci są jedynie upiększaniem rzeczywistych intencji.
Tak się składa że brałem udział w tym przetargu na wypas kóz przy moscie gdańskim. Okazało się że to była typowa ustawka dla wyciągnięcia kasy, przetarg wygrał ktoś nieposiadający gospodarstwa ani kóz, przywieźli kilka przypadkowych sztuk i zostawili bez opieki i nadzoru. Gdzie byla viva? Pisałem w tej sprawie do vivy i innych organizacji jak tylko się zoorientowałem w czym rzecz wszyscy mieli wd…
Taaa jasne.
A kogo ten cały Duda nie zawiódł? Chyba tylko Arcyprezesa bo podpisywał wszystko jak leci byle tylko wyszło z Nowogrodzkiej z KC PiS. Jedyne "nie" jakie powiedział Arcyprezesowi to w sprawie TVP i Kurskiego ale i tak wyglądało to na ukartowany spektakl pod publiczkę. Osobiście cudów się nie spodziewałem, co więcej myślałem, że jestem pesymistą okazało się, że byłem optymistą bo tak beznadziejnego prezydenta świat nie widział (no może bananowe republiki afrykańskie miały nie gorszych) a ja nie byłem w stanie aż tak puścić wodze fantazji. Zastanawiam się tylko czy PAD to prezydent Rzeczpospolitej Polskiej czy może San Escobar który przyjechał na wizytę dyplomatyczną ale wrócić nie może bo go nie chcą wpuścić nawet tam do wyimaginowanego świata
Nie przesadzaj! Jeden gorszy był gdzieś w Afryce. Posądzano go o ludożerstwo.
Wpis pański zdradza emocje człowieka opętanego obsesją skrajną, która jak zaćma zasłania rzeczywistość a zostają tylko złe emocje nakręcane zapewne przez media, które w większości są w posiadaniu obcego kapitału i otwarcie zwalczają polskie władze, wybrane w wolnych i demokratycznych wyborach.
Brak jakiejkolwiek kultury wychodzi na wierzch niemal przy każdym działaniu władz i społeczeństwa.
Z tych info nie wiadomo, czy w tych liczbach, są uwzględnieni tylko hodowcy, czy też kuśnierze itp.
Przecież on wszystko podpisuje. Jego imię i nazwisko to: Długo PiS.
a kogóż ta marionetka nie zawiodła?
Bez rzetelnej, zgodnej z obecnym stanem wiedzy, neutralnej światopoglądowo i religijnie EDUKACJI osob dorosłych na temat zwierząt, dowolne zmiany prawne, akcje organizacji, itp., choć bardzo potrzebne mają takie skutki, jakie każdy widzi. Szanowni Państwo, zajrzyjcie, proszę, na petycje online.com/edukacja-służb-społecznych-na-temat-zwierząt-domowych-podopiecznych