„W marcu 2020 roku opublikowałem najpierw na swoim wallu na FB, a potem w »Wyborczej«, tekst »W siedmiu punktach: jak być odpowiedzialnym w czasach pandemii i chronić się przed fake »newsami« [patrz na koniec artykułu – red.]. A teraz sam stałem się nieświadomym autorem obrzydliwego fejka”.
Jaki błąd popełniłem? – pyta sam siebie Jacek Rakowiecki*, dziennikarz z 40-letnim doświadczeniem, w czasach PiS aktywny uczestnik i komentator kolejnych protestów.
„Błąd był taki, że 2 stycznia 2021 przedstawiłem na swoim wallu na FB własne stanowisko wobec osławionej już sprawy szczepień na COVID-19 grupy znanych aktorów i osób publicznych. Stanowisko było krytyczne, bo uważałem i uważam, że nic nie usprawiedliwiało naiwnej wiary szczepionych, że faktycznie biorą udział w jakiejś normalnej akcji promocyjnej”.
Fałszywy cytat miał ilustrować nasze dwójmyślenie
Ale mniejsza o to, jakie mamy w tej kwestii zdanie, bo chodzi o coś innego (namawiam osoby inaczej oceniające szczepienia „grupy Jandy” o dalszą lekturę, bo rzecz jest w czym innym).
Ponieważ uważałem, że liczni i zawzięci już wtedy w mediach społecznościowych obrońcy zaszczepionej osiemnastki grzeszą swego rodzaju dwójmyśleniem, rozpocząłem wpis na FB od fałszywego cytatu, który miał parodiować prawdziwe wydarzenie.
Brzmiał on: „Halina Łabonarska z synem, Jerzy Zelnik i Jarosław Marek Rymkiewicz i co najmniej jeszcze kilkanaście innych osób znanych z popierania PiS zaszczepiono na COVID-19 w szpitalu MSWiA poza kolejnością. Szpital tłumaczy, że chodziło mu wyłącznie o promocję szczepień…”.
Zaraz potem napisałem z pewną dozą złośliwości, choć i – upierałbym się – realizmu:
„Czujecie co by się działo w naszej banieczce po takim newsie?
Jakie joby by leciały, jaki triumf, że PiS kolejny raz udowodnił, jak lekceważy zwykłych ludzi, bo znów pisowski »ból jest większy niż niepisowski«? No ale stało się akurat na odwrót, więc odwracanie kota ogonem idzie wielu (nie wszystkim, na szczęście!) dzielnym demokratom równie dobrze, jak Kaczorowi, Pinokiowi czy braciom Karnowskim”.
Mój tekst szybko zyskał względnie dużą popularność i spotkał się raczej z poparciem, choć oczywiście kilka czy kilkanaście osób – mniej czy bardziej merytorycznie – się oburzyło, a jedna bez podjęcia rozmowy skreśliła mnie z listy facebookowych znajomych.
Mijały godziny i dni, a dyskusja o wydarzeniu, miejscami coraz bardziej niestety zmieniająca się raczej w pyskówkę, rosła w mediach społecznościowych, więc mój status odchodził – wydawało się – w cień wobec wielu kolejnych opinii na setkach innych „ścianek”. A jednak nie…
Zalało ich gówno inwektyw i gróźb
Bo oto od 4 stycznia zaczęły do mnie docierać informacje, że wyrwany z całości fikcyjny cytat z mojego statusu, zaczął być kolportowany, już nie tylko po FB, ale i na Twitterze, jako samodzielna prawdziwa informacja, a zarazem dowód na ohydną dwulicowość PiS-u, potępiającego ustami swych polityków zachowanie „Osiemnastki”, a tolerującego czy ukrywającego identyczne zachowania swoich sympatyków.
Odezwała się do mnie jedna z wymienionych przeze mnie osób, z pretensjami, że z powodu figury stylistycznej, jakiej użyłem spotyka go hejt, przed którym nie wie, jak się bronić. Rozbroiłem jego złość szybkimi przeprosinami.
To samo spotkało także innych wymienionych przeze mnie. Anonimowi i nie anonimowi użytkownicy mediów społecznościowych zalali ich – nie owijajmy w bawełnę – gównem inwektyw i gróźb.
Rozgłosiłem, nie wiem, z jak rozległym skutkiem, by ktokolwiek zobaczy tę fałszywkę natychmiast ją prostował i apelował do osób, które ją rozpowszechniły, o jej skasowanie lub jeszcze lepiej: przyznanie, że to fejk bez żadnych podstaw w rzeczywistości. Sam zlokalizowałem trzy takie osoby, z czego po mojej interwencji jak na razie tylko jedna się odezwała z przeprosinami i usunęła wpis.
Niestety, dowiedziałem się też o innych, którzy albo nie zareagowali na interwencję, albo odmówili jakiejkolwiek reakcji. Co najmniej jedna osoba miała bez zażenowania wyjaśniać, że wie, iż to fałsz, ale ponieważ skuteczny w walce z PiS i obronie „naszych” aktorów, nie zamierza go usuwać…
Wszyscy Polacy to jedna rodzina (w nienawiści)
Tyle historii. Jak ją ocenić i jakie wnioski wyciągnąć, skoro mleko (no, raczej inny płyn) już się wylało?
Przyznaję, że czuję się współwinny. Sam wielokrotnie użalałem się, że coraz więcej czytelniczek i czytelników (wypadałoby raczej napisać: odbiorców czy wręcz konsumentów mediów społecznościowych) poprzestaje na kilku pierwszych zdaniach tekstu czy informacji, nie zaglądając dalej i nie klikając w żadne rozszerzenie.
Z moich obserwacji wynika, że dzieje się tak zresztą niezależnie od np. poziomu wykształcenia.
Decydujący jest raczej poziom politycznych emocji towarzyszących oraz fakt, że coraz więcej z nas w mediach wcale nie szuka informacji, które pozwolą poznać i zrozumieć rzeczywistość, ale wyłącznie potwierdzenia swoich poglądów.
A także odbycia codziennego rytualnego „kwadransa nienawiści” do wroga, co jak wiadomo podładowuje każdemu patriocie baterie do dalszej walki o prawdę i sprawiedliwość. Jest to zresztą, myślę ze smutkiem, być może jedyny już mechanizm wspólny dla polskiego podzielonego społeczeństwa, pozwalający na konstatację, że jednak „wszyscy Polacy to jedna rodzina”. Ale wyłącznie w nienawiści.
Uważaj z żartami, ironią, parodiami
Wracając do meritum: tak, z pewnością powinienem moją wspomnianą na początku instrukcję „Jak być odpowiedzialnym… w siedmiu punktach” uzupełnić o punkt ósmy:
„8. Uważaj z żartami, parodiami, ironiami i właściwe wszelkimi konwencjami literackimi, bo media społecznościowe w ogóle ich nie absorbują, nie rozpoznają, nie niuansują.
Chcesz być odpowiedzialny, musisz być do bólu jednoznaczny”. A jeśli nie będziesz, to potem się nie dziw…”.
Słowo wróblem wylata, a powraca wołem.
Choć nie wiem, czy nie byłby konieczny także punkt dziewiąty… Coś w stylu:
„9. Pamiętaj, że cokolwiek trwale możesz zmienić w polskiej rzeczywistości tylko posługując się potwierdzonym i sprawdzonymi wiadomościami. Czyli prawdą. Oczywiście, kłamstwo często jest bardziej efektowne i wydaje się bardziej skuteczne. Ale jeśli decydujesz się na nie i je rozpowszechniasz – świadomie czy nawet z lenistwa lub bezmyślności – to naprawdę niczym nie różnisz się od tych, którzy niszczą twój kraj”.
Siedem rad Rakowieckiego, w tym przestrogi, których nie posłuchał
Przypominamy główne punkty poradnika Jacka Rakowieckiego opublikowanego w „Wyborczej” 26 marca 2020 pod hasłem „krótkiego przewodnika dla każdego, kto nie chce być robiony w trąbę oraz rozumie, że myślący człowiek powinien komentować na podstawie prawdziwych danych i informacji”. Niektóre z rad Rakowieckiego (zwłaszcza rada nr 2) opisują pułapkę, w którą sam wpadł.
Media społecznościowe, a Facebook szczególnie, nie są już tylko intymnym pokojem zwierzeń. Chcemy czy nie, stanowią przekaźnik-medium sam w sobie i rządzą się prawami, na które nie mamy wpływu; czasem nie mamy też pojęcia, jak daleko roznosić się będzie nasze słowo. Dlatego nasza odpowiedzialność za to, co tam napisaliśmy, jest naprawdę całkiem poważna. Szczególnie w czasach, gdy żyjemy na beczce prochu.
Albo jeszcze inaczej: wydaje się nam, że publikując na FB, po prostu prowadzimy rozmowę ze znajomymi. Błąd! Facebook, jego algorytmy i ludzka naiwność nadają czasem (ale nigdy nie wiadomo kiedy) naszym nawet niewinnym postom zupełnie inną rangę niż niezobowiązująca pogawędka. Mimowolnie jesteśmy swego rodzaju „amatorskimi dziennikarzami obywatelskimi”, a nie prywatnymi osobami u cioci na imieninach lub piwie z kumplami.
Dlatego proponuję krótki, siedmiopunktowy przewodnik dla każdego, kto nie chce być robiony w trąbę oraz rozumie, że myślący człowiek powinien komentować na podstawie prawdziwych danych i informacji.
1. Dzielmy się wyłącznie sprawdzoną wiedzą, linkami do wiarygodnych źródeł, a nie własnym strachem, przemądrzałością i przekonaniem, że „sprawdzony znajomy” lub „kuzyn” są rzetelnym źródłem informacji. Nie są. Czasem bywają źródłem ciekawej, śmiesznej czy pouczającej anegdoty, ale nie mylmy jej z kompletną informacją. Kompletną, czyli sprawdzoną w więcej niż jednym źródle.
2. Jeśli chcesz się dzielić opinią, to się dziel, ale opieraj ją na rzetelnym, stwierdzonym fakcie, a nie memie, pogłosce czy plotce. Jeśli przy niepotwierdzonej, wątpliwej, dziwnej informacji postawisz nawet wyraźny (twoim zdaniem) znak zapytania, to i tak znacząca część czytelników go nie zauważy i potraktuje twoją wątpliwość jako pewnik. Musisz po prostu mieć nie tylko ograniczone zaufanie do źródeł, ale też do odbiorców twojego posta lub statusu.
Ludzie czytają szybko, niechlujnie, często nie łapią ironii, mają inne niż twoje poczucie humoru. Plotka, która wylatuje wróblem, wraca wołem. Możliwe, że ci spośród fejsbukowych znajomych, którzy znają cię osobiście, złapią każdy niuans twojej wypowiedzi, ale prawie na pewno masz też na FB takich, którzy nie znają cię na tyle dobrze i „kupują” twoje słowa wprost.
3. Te informacje, które chcesz dalej kolportować, bierz lepiej z mediów internetowych lub drukowanych. Telewizja i radio są szybkie, ale często słuchamy ich jednym uchem, a podczas przepisywania tego, co usłyszeliśmy, robimy jeszcze własne błędy.
4. Jeśli podajesz informację lub nawet tylko ją komentujesz, zawsze gdy to tylko możliwe, powołuj się na źródło – i to najlepiej z linkiem! Zwróć uwagę, jak często przy „gołych” komentarzach ludzie pytają: „Ale o co chodzi?”. Pozwól im ocenić twój komentarz w kontekście pełnej informacji, a nie jakiegoś jej szczątku.
5. Pamiętaj, że nie każde tzw. profesjonalne medium, nawet jeśli powszechnie znane, jest równie godne zaufania. Nie tylko dlatego, że czasem łże, żeby było więcej sensacji i zainteresowania, a więc clickbajtów (po tym rozpoznajemy media tabloidowe), ale przede wszystkim dlatego, że pracują tam najczęściej słabo wynagradzani niezbyt kompetentni ludzie, będący w dodatku pod presją czasu: przyzwoicie zarobią tylko wtedy, gdy napiszą dużo i możliwie sensacyjnie.
6. Zrób sobie, przynajmniej na czas pandemii, listę kilku rzetelnych mediów, do których regularnie zaglądasz… a zaglądaj najlepiej, ZANIM cokolwiek zaczniesz pisać na FB! Gwarantuję, że już po kilku dniach zobaczysz, iż nic, co ważne, ci nie umyka i nie musisz posiłkować się innymi źródłami. Niestety, nie ma w Polsce więcej niż kilkanaście rzetelnych portali czy stron informacyjno-komentatorskich.
Oczywiście, szczególnie w kwestii pandemii możesz sięgać do uznanych źródeł, jak np. WHO, media wyspecjalizowane w epidemiologii czy wielkie media zachodnie itp. Ale linkuj je i oznaczaj. Pamiętaj też, że nie każdy zna na tyle dobrze obce języki, by zrozumieć nieraz bardzo skomplikowane kwestie.
7. Naprawdę warto połączyć też zrobienie sobie dobrego zestawu informacyjnego z finansowym wsparciem przynajmniej jednego medium. To zazwyczaj tylko kilka-kilkanaście złotych miesięcznie (ważne, żeby regularnie!), ale w zamian nie tylko masz dostęp do większych materiałów, ale i coś jeszcze znacznie ważniejszego: wspomagasz istnienie mediów, które łamią rosnący monopol informacyjny PiS.
*Jacek Rakowiecki. Dziennikarz, działacz opozycji w okresie PRL, z wykształcenia polonista i teatrolog. W latach 2016-2018 prezes Funduszu Mediów, fundacji założonej przez Towarzystwo Dziennikarskie, by „wspierać wartościowe dziennikarstwo i podnosić kompetencje dziennikarzy”, od 2019 koordynator Concilium Civitas, forum współpracy wybitnych polskich uczonych pracujących za granicą. Dziennikarz z wieloletnim i różnorodnym doświadczeniem, pracował w „Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Przekroju”, był naczelnym „Vivy” i „Filmu”. Rynek medialny poznał też od drugiej strony jako rzecznik prasowy TVP (2013-2015). Od 2015 aktywnie uczestniczy i komentuje protesty społeczne.
Bardzo dobre rady, ktore mam nadzieje zastosuje portal OKO.
Oto pierwszy, który NIC NIE ZROZUMIAŁ!
Grzesiu słynie z braku umiejętności czytania ze zrozumieniem i dopasowywania faktów do swoich teorii.
W rzeczy samej…
Może zrozumiał, tylko żartował.
Panie redaktorze, ależ pan nie ma za co przepraszać! Pan, jak zresztą wielu z nas ma pecha, że żyje w kraju, w którym gro osób nie posiadło umiejętności czytania ZE ZROZUMIENIEM. A już sarkazm, ironia, żart? Panie redaktorze, no bądźmy realistami! Tu wszystko musi być biało-czerwone, wprost, do hymnu, żadnych wątpliwości i z husarskimi skrzydłami. No i każdy w swoich okopach, bo inaczej też oberwie, gdy będzie miał cień wątpliwości co do przekazu stada.
"Jacek Rakowiecki*, dziennikarz z 40-letnim doświadczeniem, w czasach PiS aktywny uczestnik i komentator kolejnych protestów."
Fajnie się teraz dziennikarze przedstawiają.Taki martyrologiczny akapicik.Może niech pan Jacek zrobi sobie pieczątkę z dopiskiem:"w czasach PiS…"i tu wstawiamy odpowiedni tekst.
Co prawda inkryminowany opis pochodzi od redakcji, a nie ode mnie, ale ciekawe, ze uważa pan zwykły obwiązek dziennikarza i obywatela, czyli bycie uczestnikiem i komentatorem ważnych procesów i wydarzeń społecznych, za "martyrologię". Współczuję, ale nie zazdroszczę, że to dla pana coś niezwykłego.
Nie uważam oczywiście za martyrologię komentowania ani uczestniczenia w procesach społecznych ale przedstawianie dziennikarza jako "uczestnika i komentatora kolejnych protestów w czasach PiS" ma właśnie taki wydźwięk i brzmi groteskowo i żałośnie.
Te "czasy PiS" to raptem 6 ostatnich lat a pańska kariera dziennikarska to jak czytamy lat 40.Może rozszerzyć tytuł o dawniejsze czasy:
"w czasach PRL…" potem "w czasach SLD…" i wreszcie "w czasach PO…" jeśli już redakcja chce odliczać czas okresami rządów poszczególnych formacji politycznych.
A ja oczekuję, żeby poza kolejnością, przy światłach jupiterów zaszczepili się tacy politycy i biznesmeni: Jarosław Kaczyński, Ziobro, J. Korwin Mikke, Rydzyk, Jędraszewski. Z wybitnych ludzi sztuki czy elit naukowych po tamtej stronie nie przychodzi mi żadne nazwisko na myśl.
Od sztuki to też ojciec z Torunia, bo on wiecznie jakieś "dzieła" tworzy. Od nauki też on, bo wiecznie daje czegoś "świadectwo". Skromnie? Skromnie. Ale jest i proszę się nie czepiać braku przedstawicieli w poszczególnych dziedzinach. 😉
Krótko mowiąc jesteśmy po*ebanym narodem. Każdy kto wyjeżdża z Polski do innego kraju zawsze mówi coś w ten deseń: \"Tam jest tak normalnie, można odetchnąć pełną piersią, nikt nikomu nie włazi do łóżka, każdy żyje w myśl zasady /żyj i daj żyć innym/ i nawet my się uczymy tak żyć. A wracam do Polski i wracam do szamba własnej mentalności\". Co u nas jest \"nie tak\"? Jakieś powietrze zepsute? Gdzie indziej potrafimy być normalni, a sobie sprawiamy taką \"normalność\", że tylko stąd spier*alać byle dalej. Nie rozumiem tego i żeby nie było, sam nie jestem niewinny (dlatego m.in. usunąłem swoje konto na fb i innych portalach społecznościowych). Naprawdę. Nie wiem co z nami jest nie tak.
Sama prawda najprawdziwsza. Na szczęście lepiej niż w necie wygląda to w kontaktach twarzą w twarz, kiedy nie każdy ma tyle głupiej odwagi, co w świecie wirtualnym, żeby bliźniego (cokolwiek to znaczy) obrzucać błotem bez opamiętania. Chociaż to z kolei może wskazywać na jakąś hipokryzję lub tchórzostwo, więc nie jestem pewny, czy to aby dobrze i czy po kilku latach nie kończy się wrzodami na żołądku. Negatywna ocena ludzi po prostu pozwala chyba odreagować własne niedoskonałości, kompleksy, porażki. On ma gorzej niż ja. Nie ma? To trzeba tak mu dowalić, żeby miał. Nieustający "Dzień świra".
Ja wiem.. Kretynami jesteśmy, bez poczucia humoru, nierozumiejący ironi czy kpiny i z totalną nietolerancją na wszystko. Jeżeli gros z nas ogląda sie na ulicy za osobą z krzykliwym tatuażem albo za osobą o innym kolorze skóry niz nasz to o czym to świadczy? W Londynie może sobie ulicą isć starozakonny w chałacie, z pejsami do pasa i w jarmułce i nikt nawet nie spojrzy. A u nas? W Gdyni ( w końcu PORTOWE miasto) wszystkie dzieci z podwórek sie zbiegły, żeby zobaczyć taki okaz. My się rozmnażamy wsobnie i wychodzą z nas kretyny. Przydało by się trochę obcej krwi bo skończymy jak (sądząc po serialu The Crown) angielska rodzina królewska.
Te rady bardzo by się przydały, ale nam, tylko Kurskiemu. TVP PIS świadomie i z premedytacją używa fake news i jakoś nie czuje się z tego powodu wcale zażenowana.
Zaszczepiło się na boku więcej niż 100 osób, ale hałas był wokół Jandy i Millera. Dlaczego? Sama bym się zaszczepiła gdyby mi zaproponowano i nie czuła bym się wcale winna. Im więcej osób się szybko zaszczepi tym tym lepiej.
Polacy to naród kłótliwy i ciągle pełen kompleksów niestety! Co widać na co dzień w zwykłym życiu. Przyznanie się do błędu dla nas to coś czego nie umiemy , bo od razu czujemy się gorsi i sponiewierani, niedocenieni. A to przecież nic takiego. I ta zjadliwość PIS, to stałe gadanie jak to PO źle rządziło. Po co te gadki, czemu to ma służyć? Nie wiem czy to się kiedyś zmieni. Obie strony muszą przestać.
"Ludzie czytają szybko, niechlujnie, …"
A jak niby mają czytać, skoro internet zalewa ich bez przerwy jakimiś informacjami. Nie zawsze jest czas, żeby starannie, w całości coś przeczytać. No to dziennikarze/nocnikarze pisujcie w sposób zwarty, logiczny, no i bez wciskania fake-newsów, nawet w żartach. Chyba że pisujecie do Soku z Buraka.
Część I: "Dzielmy się wyłącznie sprawdzoną wiedzą, linkami do wiarygodnych źródeł, a nie własnym strachem, przemądrzałością i przekonaniem, że „sprawdzony znajomy” lub „kuzyn” są rzetelnym źródłem informacji. Nie są." – są gdzieś osoby, które wśród osób znajomych mają dyrektorów placówek szpitala, jakichś naukowców (to też ludzie i mają znajomych, serio, rodziny też) czy lekarzy i dla kogoś akurat mogą być "kuzynem" czy "sprawdzonym znajomym". Jak myślisz, komu ta osoba uwierzy? Redaktorom powiedzmy na WP czy okopress czy "sprawdzonemu znajomemu"? Nic nie jest czarno-białe jak się wam czasem tu wydaje. "Spotkał się raczej z poparciem, choć oczywiście kilka czy kilkanaście osób – mniej czy bardziej merytorycznie – się oburzyło." – przepraszam, ale wiesz jak jest i jak ta aktualna wojna polega. To wojna na oczernianie się. Czym się tu nagle zaskoczyłeś? Sam przyznałeś, że większość załapała, ale znalazła się taka grupka, która przerobiła to na własną korzyść i jeszcze otwarcie się wypinała, gdy pisałeś ze sprostowaniem. "a jedna bez podjęcia rozmowy skreśliła mnie z listy facebookowych znajomych" – no a nie pomyślałeś, że mogły to być osoby pisowskie, którym się twój sarkazm nie spodobał. Skoro z nią nie rozmawiałeś to skąd to możesz wiedzieć? "Rzetelnie" tego nie sprawdziłeś, to twój domysł póki co.
Część II: "Rozbroiłem jego złość szybkimi przeprosinami." – No jakiż saper z ciebie… wpierw używasz fake-news'u, a potem "rozbrajasz" przeprosinami. Matko… Przepraszam, jesteś redaktorem od tak dawna i dopiero teraz nagle do ciebie dotarło, że realne uczucia, które chcesz "zamieścić" z wpisem wymaga odpowiedniego podejścia, ponieważ nikt nie może w sposób oczywisty odebrać twoich emocji? Istnieją czasem osoby również z zaburzeniami, potrafiące czytać ale nie łapią sarkazmu i one nie są gorsze od wszystkowiedzących redaktorów z okopress. To redaktorzy, szczególnie z dużym stażem, powinni mieć trochę więcej wyobraźni na to co może się stać. "Przyznaję, że czuję się współwinny.", ale "Wszyscy Polacy to jedna rodzina (w nienawiści)" – sorry, sam ją stworzyłeś, a wsadzanie wszystkich do jednego worka jest równie obrzydliwe co twój nieudany fake news. Możesz mi wierzyć, że za granicą nie ma el dorado, jak wy lewacy (nie jestem też "prawakiem", myślę sama) sobie wierzycie i że nie ma wzajemnego szczucia na ludzi, no ale żeby to wiedzieć, trzeba mieć chociaż "sprawdzonych znajomych" jak to sam określiłeś lub zobaczyć na własne oczy. Nie wierzę w solidarną nieprzekupność wszystkich redaktorów, skoro znalazły się lemingi, którym PiS płacił za komentarz 60 gr… potem podnieśli do 1 zł, a teraz to nie wiem jaka to stawka… głupi człowiek chyba nawet za 1 gr się sprzeda. Skąd wy macie pewność, że wasze źródła informacji są zawsze rzetelne i że wam samym nikt ukrytego chłamu nie wciska? Cierpimy na "przemądrzałość" i "nieomylność"? "Naprawdę warto połączyć też zrobienie sobie dobrego zestawu informacyjnego z finansowym wsparciem przynajmniej jednego medium." – Ha ha! Nie? Kieruję się, jak to mawiasz tutaj tym, że "nie każde tzw. profesjonalne medium, nawet jeśli powszechnie znane, jest równie godne zaufania". Piękne zaprzeczanie samemu sobie…
Julio zwróć uwagę co mówi sam autor fake-newsa. Od samego początku autor informował, że to jest nieprawda. Chciał tylko ukazać polaryzację polskiego społeczeństwa, bo polskie społeczeństwo niestety staje się pełne hipokryzji. Nie ocenia się dziś czy coś jest słuszne czy niesłuszne, tylko sprawdzamy kto to zrobił. Jeśli anty-PiS to pro-PiS atakuje, a anty-PiS broni, dlatego autor chciał pokazać pewną oczywistość. Gdyby nie grupa anty-PiS to zrobiła, tylko pro-PiS, to zapewne zachowania społeczne zostałyby natychmiast odwrócone i tylko na to chciał zwrócić uwagę autor tego fake-newsa, który to od samego początku, o tym, że jest to fake-news informował. To tak jakby mieć pretensje np. do Asz dziennika za to, że ktoś w ich fake-newsy uwierzy. Asz dziennik to medium, które tworzy fake-newsy i opatruje je odpowiednim komentarzem – informacją, że wiadomość została zmyślona. W tym konkretnym przypadku nie obarczam winą dziennikarza, którego intencje były słuszne, ale, co istotne, ktory dochował wszelkich formalności i staranności, i poinformował, że wiadomość jest zmyślona. Ktoś, kto zaczął je powielać bez tego komentarza jest oszustem i manipulantem po prostu.
10. Jeśli chcesz się posłużyć ironią, nie rób tego na początku tekstu. Zrób to w środku lub pod koniec. Jest szansa, że ci, którzy nie łapią ironii lub nie czytają uważnie i ze zrozumieniem, nie dotrą do tego miejsca.
(może to być też punkt 8, bo ani obecny 8 ani 9 nie dotykają sedna).
Tak! 🙂
Złapałem ironię, że "PiS dobrał mu się do d…py"