0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFP PHOTO /X-RAY: NASA/CXC/INAF/R. Gilli et al.; Radio NRAO/VLA; Optical: NASA/STScIAFP PHOTO /X-RAY: NA...

27 stycznia 2025 roku to czarny dzień dla amerykańskiej nauki. Tego dnia, zaledwie tydzień po objęciu urzędu przez nową administrację, biuro budżetowe Donalda Trumpa zamroziło wszystkie federalne granty i pożyczki. Argumentowano, iż konieczna jest ich weryfikacja w celu zapewnienia zgodności z nowymi rozporządzeniami wykonawczymi.

Decyzja ta wywołała chaos, gdy rządowe agencje takie jak Narodowe Instytuty Zdrowia (National Institutes of Health, w skrócie NIH) i Narodowa Fundacja Nauki (National Science Foundation) – kluczowi sponsorzy badań podstawowych – wstrzymały wypłaty grantów, odwołały panele oceniające wnioski o finansowanie badań i ograniczyły komunikację.

Wprawdzie 2 dni później Sąd federalny tymczasowo zablokował to zarządzenie, ale groźna fala ruszyła.

Przeczytaj także:

1200 osób dostało wymówienia

Narodowe Instytuty Zdrowia to największy na świecie publiczny fundator badań biomedycznych. W ich skład wchodzi 27 instytutów, w tym Narodowy Instytut Raka, Narodowy Instytut Alergii i Chorób Zakaźnych czy Narodowy Instytut Serca, Płuc i Krwi.

Główna siedziba NIH mieści się w Bethesdzie pod Waszyngtonem. Część badań toczy się właśnie tam, ale większość prowadzą naukowcy pracujący w praktycznie każdym stanie USA i za granicą.

Instytuty zatrudniają ok. 20 tys. ludzi. Zatrudniały, ponieważ w lutym 2025 ok. 1200 osób już straciło pracę, a wiadomo, że to nie koniec cięć.

„Diversity, Equity, and Inclusion” wykluczone

Na pierwszy ogień poszli pracownicy, którzy byli na okresie próbnym, nie mieli stałego zatrudnienia. Sądy później wskazywały, że było to posunięcie niezgodne z prawem. Sprawy nadal się toczą.

Wymówienia dotyczyły pracowników administracji, a także naukowców. Wśród nich tych, którzy zostali świeżo zatrudnieni jako liderzy grup badawczych i którzy z otrzymanych już funduszy zwerbowali personel stypendystów – postdoców i techników.

Warto podkreślić, że cięcia początkowo dotyczyły wszystkich nowozatrudnionych bez względu na tematykę badań. Wymówienie dostała m.in. liderka grupy zajmującej się badaniami podstawowymi w zakresie biologii strukturalnej.

Nie należała więc do najbardziej podejrzanej grupy naukowców, których prace mają cokolwiek wspólnego z DEI.

DEI to skrót od „Diversity, Equity, and Inclusion” czyli różnorodność, równość i włączenie (w tym ostatnim przypadku chodzi o integrację, włączanie do życia i funkcjonowania osób, które są inne, nietypowe).

Cztery kategorie badań

Chociaż wiele grantów NIH trwa dłużej, naukowcy zazwyczaj dostają finansowanie na rok i są zobowiązani do składania corocznych raportów z postępów ich badań. Pracownicy NIH dokonują ich przeglądu i mogą zdecydować o kontynuacji finansowania, bądź je wstrzymać.

Agencja nakazała teraz swoim pracownikom przegląd nowych i trwających projektów pod kątem działalności związanej z DEI i przyporządkowanie ich do jednej z czterech kategorii:

  1. Projekty w całości wspierające działania DEI
  2. Projekty częściowo wspierające działania DEI
  3. Projekty, które nie wspierają działań DEI, ale zawierają język związany z DEI
  4. Projekty, które nie wspierają żadnych działań DEI

Jak podaje „Nature”, jedno z najbardziej prestiżowych pism naukowych na świecie, Narodowe Instytuty Zdrowia otrzymały wytyczne, by nie przyznawać środków na badania z kategorii 1. Projekty z kategorii 2 muszą zostać renegocjowane w celu usunięcia działań DEI. Jeśli to niemożliwe, trzeba dążyć do zakończenia projektu.

Badania z kategorii 3 i 4 mogą być kontynuowane, pod warunkiem, że z wniosków grantowych i raportów z postępów zostanie usunięty język związany z DEI.

Dokument rządowy pozyskany przez „Nature” zawiera również aneks z przykładami innych badań, których NIH już nie wspiera.

Są to np. projekty finansujące badania w Chinach oraz dotyczące „kwestii transpłciowych”.

Z kolei „The Washington Post” podał niedawno informację, iż Narodowe Instytuty Zdrowia anulują także lub ograniczą dziesiątki grantów na badania dotyczące przyczyn niechęci niektórych osób do szczepień oraz sposobów zwiększenia ich akceptacji.

Cenzura badań naukowych

„Nature” dotarło do nagrania audio, z którego wynika, że pod lupą znalazły się również granty związane ze zmianami klimatu.

Co najmniej 16 listów o rozwiązaniu umowy zostało już wysłanych – podaje Brittany Charlton, epidemiolożka z Harvard T.H. Chan School of Public Health w Bostonie, Massachusetts. Dwóch anonimowych urzędników NIH twierdzi, że w kolejnych miesiącach pod nóż pójdą setki kolejnych grantów.

„To niezwykle niepokojące, że granty zatwierdzone przez społeczność naukową jako istotne i wpływowe w rozumieniu świata, są teraz anulowane z powodów ideologicznych” – mówi „Nature” Lisa Fazio, psycholożka z Uniwersytetu Vanderbilta w Nashville, Tennessee, zajmująca się badaniem dezinformacji.

„Przy całej tej narracji o wolności słowa mamy tu do czynienia z bezpośrednią cenzurą badań naukowych”.

Dodajmy, że w pierwszym dniu urzędowania Trump wydał rozporządzenia wykonawcze dotyczące „przywrócenia wolności słowa” dla Amerykanów oraz „obrony kobiet przed ekstremizmem ideologii gender” poprzez zakazanie finansowania federalnego dla projektów „promujących lub wdrażających ideologię gender”.

Transpłciowość? Do kosza

W reakcji na wspomniane rozporządzenia, agencje rządowe zajmujące się badaniami biomedycznymi, takie jak amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (Centers for Disease Control and Prevention, w skrócie CDC), w pośpiechu usuwały zestawy danych ze swoich stron internetowych, a także wycofywały zgłoszenia artykułów naukowych z czasopism, by wykasować w nich terminy takie jak „gender” i „transgender”.

Tara McKay z Uniwersytetu Vanderbilta w Nashville, Tennessee, badająca zdrowie osób LGBT+, 28 lutego 2025 r. otrzymała e-mail z NIH informujący o cofnięciu finansowania jej projektu. Badanie McKay dotyczyło zdrowia ponad 1200 dorosłych Amerykanów. Uczona analizowała czynniki stresu i odporności, badała też proces starzenia na przestrzeni dekady.

„Wartością badań longitudinalnych jest możliwość obserwowania tych samych osób wielokrotnie, na przestrzeni wielu lat” – podkreśla McKay. „Anulowanie grantu w trakcie realizacji oznacza utratę danych i stratę wcześniej wydanych pieniędzy”.

W uzasadnieniu maila wskazano, że

jej badanie obejmuje „kwestie transpłciowe”, co według nowej polityki oznacza, że jest „często nienaukowe, ma niewielki zwrot z inwestycji i nie poprawia zdrowia większości Amerykanów”.

McKay podkreśla, że jej projekt nie skupia się wyłącznie na osobach transpłciowych, lecz po prostu je uwzględnia.

„Nie możemy zostawić tej grupy poza naszymi badaniami” – przekonuje uczona.

Byłam na to mentalnie przygotowana

Brittany Charlton, epidemiolożka z Uniwersytetu Harvarda badająca nierówności seksualne i genderowe w medycynie, twierdzi, że anulowanie grantów NIH zaszkodzi już i tak zmarginalizowanej społeczności transpłciowej. „Te cięcia będą miały katastrofalne skutki” – wypowiada się na łamach „Science”. „Wpływają one nie tylko na społeczność LGBTQ+, ale także na integralność naukową i szerszą społeczność”.

Ivanka Savic-Berglund, neurolog z Instytutu Karolinska w Szwecji, jest jedną z naukowczyń, które otrzymały niedawno list o zakończeniu finansowania. „Byłam na to mentalnie przygotowana, nie było to zaskoczeniem” – mówi dziennikarce „Science”.

Jej grant o wartości 120 174 dolarów z Narodowego Instytutu Obrazowania Biomedycznego i Inżynierii finansował projekt dotyczący dysforii płciowej, czyli identyfikowania się z inną płcią niż ta, przypisana przy urodzeniu. Savic-Berglund mówi, że projekt zgromadził już prawie 40 uczestników i planowano rekrutację kolejnych, ale oszczędności dla NIH będą minimalne, ponieważ jej grant i tak wygasał pod koniec miesiąca.

Z kolei Sean Arayasirikul, socjolog medyczny z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, twierdzi, że utrata grantu NIH o wartości 426 660 dolarów poważnie wpłynie na jego karierę. Arayasirikul badał, jak piętno związane z rasą i płcią wpływa na ryzyko zakażenia HIV i uczestnictwo w inicjatywach zapobiegania tej chorobie.

„Science” donosi również, że agencja zawiesiła niedawno siedmiu pracowników administracyjnych. Wszyscy wcześniej pracowali w zlikwidowanym już w grudniu 2024 r. Biurze ds. Badań Mniejszości Seksualnych i Genderowych w NIH. Za administracji byłego prezydenta Joe Bidena zostali oni przeniesieni do innych obszarów badań.

Była to próba ochrony ich etatów, która ostatecznie okazała się nieskuteczna.

Bezsensowne i okrutne posunięcie

Wielu pracowników NIH nie chciało przeżywać stresów i sami zrezygnowali z pracy. Wśród nich znalazł się wybitny naukowiec Francis Collins, długoletni dyrektor NIH, który zdecydował, że z końcem lutego 2025 r. idzie na emeryturę.

Działania nowej administracji były pod wieloma względami chaotyczne.

Najpierw zwalniano pewne osoby, a dopiero potem orientowano się, że akurat ci pracownicy są potrzebni.

Pełnią krytyczne funkcje np. w agencjach broni jądrowej czy badaniach nad ptasią grypą (te akurat prowadzono w Agencji Żywności i Leków, U.S. Food and Drug Administration). Potem gwałtowanie szukano ich adresów mailowych, czasem trudnych do odtworzenia.

Grupa starszych naukowców z NIH, którzy mieli stracić swoje stanowiska 8 marca 2025, dowiedziała się w ostatniej chwili, że nadal mają pracę – przynajmniej na kolejny rok. Science” potwierdziło, że kontrakty przedłużono 17 naukowcom.

Całe doświadczenie było dla nich jednak niezwykle traumatyczne. „Mocno zakłóciło nasze badania i wywarło ogromną presję na mój zespół. Było to bezsensowne i okrutne posunięcie” – mówi na łamach „Science” jeden z naukowców, który zastrzegł anonimowość z obawy przed represjami.

Co udało się osiągnąć w poprzednim tygodniu?

Elon Musk, szef Departamentu Wydajności Rządu (Department of Government Efficiency) w połowie lutego 2025 r. wysłał do wszystkich urzędników federalnych (w tym naukowców opłacanych przez rząd) e-maile z prośbą o wyjaśnienie, co udało im się osiągnąć w poprzednim tygodniu. Brak odpowiedzi miał być traktowany jako rezygnacja z pracy.

Innym działaniem administracji Trumpa było ogłoszenie nowych zasad finansowania badań zakładające obniżenie tzw. kosztów pośrednich. Do tej pory, jeśli naukowiec dostawał grant w wysokości 100 tys. dolarów, jego uczelnia, instytut bądź szpital dostawały dodatkowo 40-50 proc. tej sumy (a nawet więcej). Szły one na pokrycie wydatków na elektryczność, usuwanie odpadów i innych opłat związanych z infrastrukturą badawczą, a także kosztów administracyjnych.

Rządzący postanowili, że koszty te należy obniżyć do 15 proc. Miałoby to przynieść 4 mld dolarów oszczędności rocznie.

Tak poważne cięcie mogłoby doprowadzić do zamknięcia niektórych placówek badawczych – ostrzegali krytycy tej decyzji. Duże, bogate uniwersytety mogłyby sobie z tym poradzić, ale mniejsze miałyby spory kłopot.

Na razie zmiana ta została wstrzymana ze względu na postępowania sądowe kwestionujące jej legalność.

Uderzenia w uczelnie

To tylko początek zmian – wynika z różnych źródeł.

Mówi się o zmniejszeniu liczby instytutów w NIH z 27 do 15. Priorytetem mają być choroby przewlekłe – rak, choroba Alzheimera, otyłość.

Uderzenia idą nie tylko w dużych federalnych sponsorów badań. 7 marca administracja Trumpa anulowała dotacje i kontrakty o wartości ok. 400 mln dolarów dla Uniwersytetu Columbia z powodu, jak to określono, „prześladowań na tle antysemickim na terenie kampusu uczelni w Nowym Jorku i w jego pobliżu”.

13 marca 2025 Uniwersytet Johnsa Hopkinsa poinformował, że zredukuje ponad 2000 miejsc pracy w USA i za granicą po tym, jak administracja Trumpa zakończyła dotacje w wysokości 800 mln dolarów dla tej renomowanej instytucji akademickiej.

To największe zwolnienia w historii uniwersytetu, które dotyczą 247 pracowników krajowych oraz 1975 stanowisk poza USA w 44 krajach.

Oszczędności w NASA

Oszczędności mają także objąć Narodową Agencję Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (National Aeronautics and Space Administration, w skrócie NASA).

Pod nóż pójdą przede wszystkim pieniądze na misje naukowe, a więc m.in. flagowe kosmiczne teleskopy Hubble'a i Webba, łaziki marsjańskie, sondy Voyager.

Pełniąca obowiązki administratora NASA Janet Petro ogłosiła niedawno pierwsze decyzje: likwidację biura głównego naukowca NASA, a także biura technologii, polityki i strategii oraz – co było do przewidzenia – wydziału ds. różnorodności, równości i dostępności.

Największa zmiana ma dotyczyć drastycznego zmniejszenia funduszy na programy naukowe. Cięcia w obszarze podległym dyrekcji misji naukowych NASA mogą wynieść nawet 50 proc.

Doniesieniami tymi są bardzo zaniepokojone Stowarzyszenie Planetarne (Planetary Society) – organizacja non-profit od lat promująca eksplorację Układu Słonecznego – a także Amerykańskie Towarzystwo Astronomiczne (AAS).

„Takie cięcia miałyby katastrofalne konsekwencje dla [potencjalnie] przełomowych odkryć w nauce i eksploracji kosmosu”

– pisze stowarzyszenie na swojej stronie internetowej.

Na zdjędiu głównym: zdjęcie uzyskane przez NASA 1 grudnia 2019 roku. Przedstawia odkryte przez astronomów czarne dziury, które mogły zapoczątkować narodziny gwiazd. Fot AP/NASA

Bezprecedensowe działania Trumpa

„Działania [Trumpa] są bezprecedensowe” – wypowiada się na łamach „Nature” Harold Varmus, noblista, były dyrektor NIH, obecnie zajmujący się rakiem w Weill Cornell Medicine w Nowym Jorku. „Nikt nigdy nie widział [prezydenckiej] zmiany władzy, podczas której jedna z najcenniejszych części naszego rządowego systemu jest demontowana.”

„W następstwie II wojny światowej przywódcy USA przyjęli pogląd, że postęp naukowy jest »kluczowym elementem naszego bezpieczeństwa narodowego, lepszego zdrowia, większej liczby miejsc pracy, wyższego standardu życia oraz rozwoju kulturalnego«. Przez minione osiem dekad urzędnicy rządowi z obu stron sceny politycznej zgodnie inwestowali w amerykańską naukę. Jednak zaledwie miesiąc po rozpoczęciu drugiej kadencji republikańskiego prezydenta Donalda Trumpa naukowcy obawiają się, że ten długoletni konsensus zaczyna się rozpadać” – pisze tygodnik.

„W środowisku naukowym panuje uczucie niepewności, ogromnego stresu i rozgoryczenia”

– mówi OKO.press dr Maria Miller, biofizyczka (przepracowała w NIH ponad 30 lat).

I dodaje: „Dla pracowników z dużymi osiągnieciami naukowymi, którzy z reguły pracują długie godziny, często w weekendy, wymaganie cotygodniowej odpowiedzi na pytanie „Co osiągnęłaś/eś w poprzednim tygodniu” jest zniewagą i dodatkowym obciążeniem. Zapytałam koleżankę czy piszesz »zarejestrowałam widmo konkretnego roztworu«? »Och, nie« – odpowiedziała – »bardzo ogólnie«. A za tydzień? »To samo«”.

Nikt nie przyjdzie nas uratować

Środowisko naukowe nie pozostaje bierne wobec opisanych wydarzeń. 7 marca 2025 tysiące badaczy i zwolenników nauki w Stanach Zjednoczonych i w Europie protestowało pod hasłem „Stań w obronie nauki (#StandUpForScience)".

Na wielu wiecach panował buntowniczy nastrój. Słychać było okrzyki „Naukowcy nie dadzą się uciszyć”, „Fakty ponad strachem”.

„To moment, żeby to zatrzymać, zanim sytuacja naprawdę się pogorszy” – powiedziała na wiecu w Bostonie Ana-Maria Vranceanu, psycholog z Harvardzkiej Szkoły Medycznej.

„Nie można po prostu zwolnić wszystkich, a potem zatrudnić ich z powrotem, gdy zajdzie taka potrzeba".

"Całe pokolenie naukowców zostanie stracone” – powiedziała do tłumu zgromadzonego w Bostonie Nancy Kanwisher z Massachusetts Institute of Technology w Cambridge.

„Przez ostatni miesiąc czekałem, aż ktoś coś zrobi. Ale uświadomiłem sobie, że nikt nie przyjdzie nas uratować. Będziemy musieli uratować się sami” – przekonywał podczas wiecu w Seattle Abraham Flaxman z University of Washington.

;
Na zdjęciu Sławomir Zagórski
Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze