Od desantu na lotnisko w Hostomelu po bitwę pod Bachmutem – jak Siły Zbrojne Ukrainy zdołały przez cały rok powstrzymywać inwazję armii Putina?
Wojna w Ukrainie po roku od pełnoskalowej rosyjskiej inwazji ma już swoją długą historię. Ten długotrwały i jednocześnie bardzo intensywny konflikt zbrojny od pierwszych dni wywracał dotychczasowe założenia ekspertów i wojskowych dotyczące możliwego przebiegu wojny w XXI wieku. W ciągu tego roku Ukraińcy dzięki swej determinacji, znakomitemu planowaniu i dowodzeniu, a także stałym dostawom uzbrojenia z Zachodu, zdołali najpierw skutecznie zatrzymać armię dysponującego teoretycznie o wiele większym potencjałem najeźdzcy, a następnie zadać Rosjanom serię ciosów, skutkujących ich wycofaniem się z północy Ukrainy, a następnie z obwodu charkowskiego i prawobrzeżnej Chersońszczyzny. Jak to wszystko było możliwe? Oto 10 punktów zwrotnych tej wojny.
Ukraińska obrona na linii od Kijowa przez Czernihów i Sumy aż po rejon Charkowa w największym chyba stopniu zadecydowała o strategicznej klęsce rosyjskich wojsk w pierwszej fazie inwazji. W pierwszym dniu wojny udaremniony przez Ukraińców został desant rosyjskich spadochroniarzy na lotnisko Hostomel, którego następstwem miał być błyskawiczny rajd do dzielnicy rządowej Kijowa w celu pojmania prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i pozostałych najważniejszych osób w państwie. W kolejnych dniach siły dwóch rosyjskich armii, zmierzających na Kijów przez trudny pełen lasów i mokradeł teren z terytorium Białorusi, zostały trwale zablokowane na północny zachód od stolicy Ukrainy na linii słynnych później podkijowskich miejscowości Hostomel, Bucza i Irpień.
Równolegle pod Czernihowem zablokowane zostały siły kolejnej rosyjskiej armii. Obrony Czernihowa (będącego kluczowym węzłem drogowym pozwalającym na kontrolę nad autostradą M1 Kijów-Mińsk) podjęła się ukraińska 1 Samodzielna Brygada Pancerna przy wsparciu jednostek spadochronowych i obrony terytorialnej. Tak rozpoczął się jeden z najbardziej heroicznych rozdziałów tej wojny.
Kolejne kluczowe epizody pierwszych dni wojny w północnej Ukrainie rozegrały się w obwodach sumskim i charkowskim. Miasto Sumy znalazło się na moment pod iluzoryczną kontrolą – jednak natychmiast po opuszczeniu jego rejonu przez rosyjskie kolumny zmierzające w kierunku centrum kraju, odtworzyła się tam obrona terytorialna, której nadeszły na pomoc pozostające w pobliżu miasta jednostki ukraińskiej armii regularnej. 28 lutego Rosjanie próbowali się z kolei wedrzeć do północno-wschodnich dzielnic Charkowa, skuteczna obrona nie pozwoliła im jednak na dalsze próby zdobycia tej drugiej co do wielkości metropolii Ukrainy.
W Donbasie ukraińscy żołnierze zaczynali wojnę, obsadzając wielowarstwowe, świetnie rozbudowane linie fortyfikacji, rozwijane od początku wojny w Donbasie i ulokowane wzdłuż tzw. linii „rozgraniczenia” między terytorium kontrolowanym przez rząd Ukrainy i samozwańczymi marionetkowymi „republikami” prorosyjskich separatystów z obwodów ługańskiego i donieckiego. Była to tak zwana „strefa ATO”, czyli „operacji antyterrorystycznej”, pełna okopów, bunkrów, zasieków i zapór przeciwczołgowych, obsadzona zaprawionymi w bojach i dobrze wyposażonymi jednostkami regularnej ukraińskiej armii.
Umocnienia strefy ATO zostały tak dobrze przygotowane, że na części ich odcinków Rosjanie nie uzyskali dosłownie żadnych postępów przez cały rok wojny. W pierwszych jej dniach nie osiągnęli tam natomiast niemal nic – z dwoma jednak zastrzeżeniami. Po pierwsze ze względu na zagrożenie okrążeniem przez Rosjan nadchodzących z północy Ukraińcy musieli stopniowo wycofać się z umocnień ATO wzdłuż rzeki Doniec na wschód od Łysyczańska i Sierwierodoniecka. Po drugie – podobny proces trzeba było przeprowadzić na południowym krańcu linii ATO – czyli w rejonie Mariupola, gdzie Rosjanie i donieccy separatyści atakowali ukraińskie pozycje frontalnie od wschodu, zaś jednocześnie od zachodu zbliżały się do nich rosyjskie kolumny, które wdarły się na terytorium Ukrainy z Krymu.
Ukraińskie linie obronne przebiegające od rzeki Doniec aż po okolice Wuhłedaru okazały się jednak niezwykle skuteczną zaporą przeciwko rosyjskiej ofensywie w pierwszym okresie wojny. „Mur” w Donbasie, na który natknęli się Rosjanie i separatyści, stał się oparciem obrony całej wschodniej części kraju.
Obrona terytorium południowej części kraju przed rosyjskimi wojskami wkraczającymi z Krymu była tym zadaniem, któremu w pierwszych dniach wojny Siły Zbrojne Ukrainy niemal nie sprostały – i to nie tylko ze względu na to, że na południu Rosjanie użyli nieźle (w porównaniu z resztą kontyngentu zaangażowanego w Ukrainie) dowodzonych i wyposażonych jednostek swej armii. Ukraińcy nie podjęli skutecznej obrony w rejonie wyjścia z Półwyspu Krymskiego, wcześniej nie powstały tam zresztą niezbędne do realizacji takiego zadania wielowarstwowe linie obronne. Niestety nie została też odpowiednio wykorzystana linia Dniepru – co skutkowało zajęciem przez Rosjan obu kluczowych przepraw przez tę wielką rzekę, a następnie Chersonia. Postępy Rosjan na południu były więc relatywnie szybkie – już 28 lutego w ich rękach znalazły się Berdiańsk i Enerhodar, w kolejnych dniach ukształtowało się już bezpośrednie zagrożenie atakiem od zachodu na Mariupol i ukraińskie pozycje obronne na dawnej „linii rozgraniczenia”. Z Chersonia natomiast Rosjanie – z zamiarem okupacji całego ukraińskiego wybrzeża Morza Czarnego – ruszyli w kierunku Mikołajowa, by po napotkaniu tam silnej obrony, rozpocząć swoisty rajd w kierunku najbliższej przeprawy na rzece Boh, położonej w Wozneseńsku. Na przedpolach tego miasta ostatecznie rosyjskie zgrupowanie zostało w dniach 2-3 marca zatrzymane przez żołnierzy obrony terytorialnej, a następnie doszczętnie rozbite przez atakujące z flanki ukraińskie siły pancerne. Choć jednak pod Wozniesienskiem skończyło się rosyjskie marzenie o szybkim marszu na Odessę, generalnie ich postępy na południu Ukrainy były zdecydowanie szybsze niż w pozostałych regionach kraju i skutkowały okupacją niemal całego obwodu chersońskiego i istotnej części obwodu zaporoskiego.
Ciężkie walki na północny zachód od Kijowa i pod Czernihowem trwały od pierwszych dni inwazji aż do końca marca – w obu rejonach walk przyjmując charakter niemal nieprzerwanej bitwy. Pod Kijowem głównym celem Ukraińców było niedopuszczenie zarówno do bezpośredniego szturmu na stolicę kraju, jak i do tego, by Rosjanie mogli rozwinąć wokół miasta pierścień oblężenia. Kontrataki wyprowadzane przez Ukraińców z zachodu i południa na rosyjskie zgrupowanie dość szybko zatrzymały rosyjskie próby okrążania Kijowa, zmuszając zresztą Rosjan do wycofania się z części zdobytego terenu. Rosjanie nigdy też nie dotarli do granic stolicy - skutecznie powstrzymywani na linii obronnej przebiegającej przez obrzeża miejscowości Bucza i Irpień. By zastraszyć ludność cywilną, Rosjanie dopuścili się w strefie przyfrontowej zbrodni na cywilach na ogromną skalę. W żaden sposób nie przybliżyło ich to jednak do zdobycia Kijowa.
Głównym celem obrońców Czernihowa było natomiast powstrzymywanie marszu rosyjskich kolumn mających uderzyć na Kijów od północnego wschodu. Niemal w pełni odcięci od zaplecza i zaopatrzenia, zasypywani gradem pocisków artyleryjskich i rakiet (łącznie z pociskami balistycznymi Iskander) obrońcy Czernihowa w sile niespełna dwóch brygad zatrzymali na pięć długich tygodni wielokrotnie większe siły rosyjskie. Skutkowało to zupełną niemożnością efektywnego uderzenia przez Rosjan na Kijów wzdłuż wschodniego brzegu Dniepru – i tym samym było jednym z fundamentów skutecznej obrony samej stolicy.
Obie trwające ponad miesiąc i niedające Rosjanom jakichkolwiek szans na sukces bitwy doprowadziły rosyjskie dowództwo do decyzji o wycofaniu armii spod Kijowa i Czernihowa. Rosjanie w całości wycofali się z obwodów kijowskiego, czernihowskiego i sumskiego. Odwrót z północnej i północno-wschodniej części Ukrainy był największą rosyjską klęską w pierwszym półroczu wojny.
W pierwszych miesiącach wojny Rosjanom udało się zdobyć – w prawdziwym tego słowa znaczeniu - jedynie dwa większe ukraińskie miasta – Izium i Mariupol. W obu wypadkach osiągnęli to kosztem bardzo poważnych strat własnych po długotrwałym oblężeniu i walkach o dosłownie każdy budynek. W obu wypadkach też działania rosyjskiej armii doprowadziły do skrajnego kryzysu humanitarnego w obleganych miastach
Czterystutysięczny przed wybuchem wojny Mariupol został odcięty od ukraińskich linii w pierwszych dniach wojny. Choć sytuacja obrońców miasta od początku była bliska beznadziejnej, dopiero 21 maja, czyli prawie 3 miesiące od dnia inwazji na Ukrainie, Rosjanie mogli oficjalnie poinformować, że na terenie zakładów Azowstal poddała się ostatnia grupa obrońców Mariupola. Opór obrońców Mariupola – a następnie zakładów Azowstal – przejdzie do historii. Podobnie zresztą jak sama bitwa o miasto, porównywalna z największymi bitwami miejskimi II wojny światowej. Zdobywając Mariupol, Rosjanie zdołali „utorować” sobie lądowe połączenie terytorium Rosji z Krymem.
50-tysięczny przed wybuchem wojny Izium Rosjanie zdobywali natomiast przez cały marzec i połowę kwietnia – angażując w to większość sił 1 Armii Pancernej Gwardii. Z rejonu Iziumu miał zostać dokonany decydujący o losach Donbasu manewr rosyjskiej armii na tyły ukraińskiego ugrupowania broniącego obwodów ługańskiego i donieckiego – jednak dzięki determinacji obrońców miasta udało się odwlec jego zdobycie na tyle długo, że w połowie drogi między Iziumem a Słowiańskiem powstała jedna z najsilniejszych linii obronnych tej wojny. To na niej rosyjskie jednostki atakujące spod Iziumu w kolejnych miesiącach powyłamywały sobie zęby.
Po wycofaniu się z północnej Ukrainy rosyjska armia gwałtownie ograniczyła wszelkie działania ofensywne w rejonach walk innych niż północny odcinek frontu w Donbasie. Tam właśnie – od wielotygodniowego szturmu na miasteczka Rubiżne i Popasna – rozpoczęła się trwająca do lipca rosyjska operacja ofensywna nazwana przez obie strony wojny „bitwą o Donbas”. Był to do dziś ten najcięższy etap wojny z punktu widzenia Sił Zbrojnych Ukrainy. Rosjanie rzucili do walki o zachodnią część obwodu ługańskiego praktycznie wszystkie swe dostępne siły, dając im ponadprzeciętnie silne wsparcie artylerii i artylerii rakietowej. Pozwalało im to – przy wysokich stratach własnych – zadawać bolesne straty Ukraińcom i jednocześnie osiągać powolne, ale konsekwentne postępy w podbijaniu obwodu ługańskiego. Jednocześnie Rosjanie prowadzili nieprzerwaną serię ataków z rejonu Iziumu w kierunku Słowiańska – co miało służyć okrążeniu całego ukraińskiego zgrupowania w Donbasie. Siły Zbrojne Ukrainy przez kilka długich miesięcy powstrzymywały te natarcia na umocnionej linii obronnej przebiegającej na skraju parku narodowego Swiati Hory.
Główna ofensywa w Donbasie przynosiła jednak Rosjanom postępy. Rubiżne i Popasna zostały przez Rosjan najpierw zrównane z ziemią ostrzałem, a następnie zdobyte jeszcze w maju. W czerwcu rozpoczęła się bitwa o Siewierodonieck – po bardzo ciężkich walkach miejskich Ukraińcy wycofali się stamtąd 24 czerwca. Wreszcie 3 lipca Ukraińcy opuścili również zagrożony okrążeniem Łysyczańsk wraz z kilkoma położonymi na zachód od miasta miejscowościami. W ten sposób Rosjanie objęli okupacją całość obwodu ługańskiego, jednak na dalsze działania ofensywne nie mieli już ani sił, ani środków. Trzy miesiące „bitwy o Donbas” przyniosły im gigantyczne straty i doprowadziły do wyczerpania ich potencjału ofensywnego na kolejne długie miesiące.
Jeszcze w końcowej fazie „bitwy o Donbas” na froncie zaczęły pojawiać się na większą skalę nowoczesne haubice i armatohaubice kalibru 155 mm z zachodnich dostaw oraz pierwsze wieloprowadnicowe wyrzutnie precyzyjnych pocisków rakietowych HIMARS (i pokrewnych typów). Te pierwsze pomogły w zatrzymaniu rosyjskiej ofensywy mniej więcej na administracyjnych zachodnich granicach obwodu ługańskiego. Te drugie wykorzystano jednak przede wszystkim na południu Ukrainy. Przez sporą część lipca i cały sierpień Ukraińcy prowadzili ostrzał głębokiego zaplecza rosyjskich linii obronnych w obwodzie chersońskim, spektakularnie niszcząc ogromne magazyny amunicji i uzbrojenia i przerywając atakami rakietowymi rosyjskie linie zaopatrzeniowe. Ważną rolę odegrało też regularne niszczenie przepraw przez Dniepr – przede wszystkim Mostów Antonowskich (drogowego i kolejowego) oraz mostu poprowadzonego wzdłuż tamy w Nowej Kachowce. Sprawiło to, że Rosjanie w prawobrzeżnej części obwodu chersońskiego zostali w znacznym stopniu odcięci zarówno od dróg zaopatrzenia, jak i odwrotu.
Wreszcie w ostatnich dniach sierpnia rozpoczęła się ofensywa ukraińskich sił lądowych. Ukraińcy zdołali przekroczyć rzekę Ingulec i utworzyć trwały przyczółek na jej wschodnim brzegu, osiągnęli też postępy w rejonie na zachód i północny zachód od Chersonia oraz w północnej części prawobrzeżnej Chersońsczyzny. Walki o różnym stopniu intensywności trwały w obwodzie chersońskim aż do października, kiedy Ukraińcy zaczęli kolejną fazę ofensywy – tym razem rozbijając rosyjskie jednostki broniące się na północy obwodu chersońskiego i w dość szybkim tempie zbliżając się w kierunku Berysławia i Nowej Kachowki.
Ostatecznie Rosjanie wycofali się z Chersonia i całej prawobrzeżnej Chersońsczyzny przed połową listopada. 14 listopada po raz pierwszy od wyzwolenia odwiedził miasto prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Największa i najbardziej spektakularna z ukraińskich operacji kontrofensywnych rozpoczęła się w pierwszych dniach września od ataku na rosyjskie pozycje w rejonie Bałakliji w obwodzie charkowskim. Po intensywnych, ale krótkich walkach doszło tam do rozległego przełamania frontu, obsadzanego na tym odcinku przez małowartościowe jednostki Rosgwardii i rosyjskie „bataliony ochotnicze”. Po rozbiciu rosyjskiej obrony rozpoczął się prawdziwy ukraiński blitzkrieg. 8 września wyzwolona została Bałaklija. Półtora dnia później ukraińskie jednostki dotarły już do rejonu Kupiańska i zaczęły zagrażać rosyjskiemu zgrupowaniu skoncentrowanemu pod Iziumem. Już 10 września Ukraińcy odbili i to miasto – a Rosjanie rozpoczęli chaotyczny odwrót na wschód przez rzekę Oskoł. I ona jednak nie okazała się barierą dla dalszej ukraińskiej ofensywy. Po bardzo ciężkich walkach odbity został Łyman, Ukraińcy dokonali też włamania w rosyjskie linie na wschód od Kupiańska. W efekcie doprowadziło to ich aż na przedpola Kreminnej i Swatowego, gdzie linia frontu z małymi zmianami przebiega aż do dzisiaj. Był to największy i najbardziej spektakularny ukraiński sukces w tej wojnie – w ciągu zaledwie kilku dni wyzwolony został w całości obwód charkowski, a Siły Zbrojne Ukrainy ponownie przekroczyły granicę obwodu ługańskiego.
Skutkiem rosyjskiej klęski w obwodzie charkowskim było ogłoszenie przez Władimira Putina 21 września tak zwanej „częściowej mobilizacji”. Rosyjska armia przestała polegać na formacjach pomocniczych w rodzaju Rosgwardii czy batalionów ochotniczych, zamiast tego postawiono na odbudowę zdziesiątkowanych jednostek regularnych w oparciu o rekrutów z mobilizacji.
Bachmut pozostaje ukraińską twierdzą od lipca – kiedy to miasto miało stać się po Łysyczańsku i Siewierodoniecku następnym celem rosyjskiej ofensywy w Donbasie. Na przedpola Bachmutu Rosjanie dotarli jednak w warunkach niemal kompletnego wyczerpania ich potencjału ofensywnego po 3 miesięcznej „bitwie o Donbas”. Na polu walki doszło też do znaczącej zmiany reguł – ukraińska artyleria dysponująca już sprzętem z zachodnich dostaw, w tym radarami artyleryjskimi, stała się zdolna do prowadzenia piekielnie skutecznego ognia kontrbateryjnego, co niemal zniwelowało dotychczasową ogromną przewagę Rosjan w artylerii.
Za zdobycie Bachmutu miała odpowiadać najemnicza "Grupa Wagnera" podporządkowana Jewgienijowi Prigożynowi. Motorem tej bitwy – prowadzonej przez pierwsze miesiące w bardzo niekorzystnych dla Rosjan warunkach – były więc głównie ambicje polityczne Prigożyna, który najpierw osobiście zaangażował się w werbowanie niezbędnych na polu walki w roli „mięsa armatniego” byłych więźniów, a następnie wielokrotnie zagrzewał swych najemników do boju. To też decydowało o specyfice tej bitwy. Od lipca do grudnia niemal wszystkie rosyjskie aktywności pod Bachmutem sprowadzały się do nieustannego przeprowadzania frontalnych ataków na silnie umocnione ukraińskie pozycje na przedpolach miastach – co skutkowało ogromnymi rosyjskimi stratami przy niemal zupełnym braku jakichkolwiek postępów. Sytuację Ukraińców pod Bachmutem skomplikowało dopiero zdobycie pobliskiego Sołedaru, co miało miejsce w dniach 12-13 stycznia – i będące jego następstwem rosyjskie postępy na północ i północny wschód od Bachmutu, które zaczęły realnie zagrażać miastu okrążeniem. I dziś jednak – także na skutek serii ukraińskich kontrataków – oblegane i szturmowane przez Rosjan miasto wciąż ma dostęp do uzupełnień i zaopatrzenia. Bitwa o Bachmut nadal pozostaje więc nierozstrzygnięta – zaś jej prawie 8 miesięczny przebieg daje jej miano zdecydowanie najdłuższej batalii tej wojny.
W pierwszych dniach lutego Rosjanie znacząco zintensyfikowali swą aktywność ofensywną na północ od rzeki Doniec oraz w rejonie Bachmutu i na południu Donbasu (pod Wuhłedarem). Sytuacja na froncie wschodnim pozostaje obecnie trudna dla Ukraińców poddanych ofensywnej presji łącznie około 9 rosyjskich dywizji. W tej nowej ofensywie wykorzystywane są jednostki stworzone i uzupełnione w ramach „częściowej mobilizacji” ogłoszonej w Rosji jesienią – jednak ich rzucenie do boju nie skutkowało jak dotąd przełamaniem frontu. Wynik tej zimowej ofensywy stanie się czytelny w ciągu kilku tygodni – i będzie probierzem realnych możliwości rosyjskiej armii uzyskanych w wyniku jesiennej mobilizacji.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze