Przez rok propaganda Kremla zakopywała jak najgłębiej pierwotne plany Putina: podboju Ukrainy i przejęcia kontroli nad Wschodnią Europą. A ponieważ Putin niezrażony porażką dalej ten plan realizuje, propaganda stara się przedstawić to jako działania dla dobra ludzkości
Tę wojnę zaczęła właściwie aneksja Krymu w 2014 roku, ale my zbudziliśmy się z nią 24 lutego 2022 rano. Wtedy była szokiem, dziś jest częścią codzienności. W Ukrainie giną tysiące ludzi, kraj jest zrujnowany, ale trwa w solidarnym, wspaniałym oporze. Polska pomaga, pokazując siłę społeczeństwa obywatelskiego.
Od roku to jest nasza wojna.
W OKO.press przypominamy ten czas, analizujemy, gdzie jesteśmy i co może stać się dalej: z wojną, z Ukrainą, z Rosją. Z Europą i Polską. Oto nasz cykl ROK NA WOJNIE
Przez rok OKO.press opisywało propagandę Kremla, starając się odcyfrować kolejne narracje i wizję świata ludzi Putina. Kontakt z tą jadowitą bestią zaowocował 180 felietonami z cyklu “Goworit Moskwa” oraz tą analizą.
21 lutego 2022 Putin ogłosił, że zamierza naprawić “błędy Lenina” w Ukrainie. Czyli to, że niepotrzebnie “stworzył” on ten kraj jako osobny od Rosji. 27 lutego 2022 Putin ogłosił nowe święto: Dzień Operacji Specjalnych. Gdyby udało mu się zrealizować plany, tego dnia w Kijowie defilowałaby jego armia, a prezydent Wołodymir Zełenski by nie żył. A do świata docierałoby właśnie, że “naprawianie błędów Lenina” oznacza:
Plan, jak wiemy, nie wypalił. I tak propaganda Kremla została rzucona na głęboką wodę. Miała nie tylko ukryć skalę niepowodzeń, ale usunąć z widoku świata plan Putina. Bo chwalić to się można tylko udanymi podbojami
Rankiem w sobotę 26 lutego 2022 w serwisie RIA Nowosti pojawił się (zapewne opublikowany automatycznie) artykuł programowy sławiący nowy “ruski mir”. Po minucie ktoś go skasował, ale to wystarczyło, by plany Putina zarchiwizował sobie internet:
“Na naszych oczach rodzi się nowy świat. Operacja wojskowa Rosji na Ukrainie zapoczątkowała nową erę – i to w trzech wymiarach. Oraz w czwartym, rosyjskim. Zaczyna się nowy okres zarówno w ideologii, jak i w modelu naszego systemu społeczno-gospodarczego - ale o tym nieco później” - pisał publicysta Piotr Akopow.
“Rosja przywraca jedność – przezwyciężono tragedię 1991 roku, tę straszliwą katastrofę w naszej historii. Tak, wielkim kosztem, tak, poprzez tragiczne wydarzenia wojny domowej, bo teraz bracia, rozdzieleni przynależnością do armii rosyjskiej i ukraińskiej, wciąż do siebie strzelają. Ale już nie będzie Ukrainy jako anty-Rosji".
“Rosja przywraca swoją historyczną pełnię, jednocząc świat rosyjski - Wielkorusów, Białorusinów i Małorusów. (...) Władimir Putin bez cienia przesady przyjął na siebie historyczną odpowiedzialność, nie pozostawiając rozwiązania kwestii ukraińskiej przyszłym pokoleniom(...)”.
Propaganda Kremla wykasowała słowa o nowym ruskim mirze - wprowadziła narrację o technicznej, krótkotrwałej i ograniczonej do minimum “wojskowej operacji specjalnej”.
Tu bardzo przydało się to, że formalnie cele “operacji” zostały opisane jako “demilitaryzacja”, “denazyfikacja” i “denuklearyzacja” Ukrainy oraz “obrona ludności Donbasu”. A nie jako “przejęcie kontroli nad Wschodnią Europą”.
Propaganda Kremla ogłosiła wiec, że wrogiem był “kijowski reżim”. Sprzymierzeńcem - cały bratni naród ukraiński.
Techniczny charakter operacji podkreślały pokazywane w telewizji rosyjskie wozy bojowe oznaczone łacińską literą Z, V i O. Znaczenia nikt nie wyjaśniał, bo to sprawa wojskowych.
“Informacje o ofiarach cywilnych po stronie ukraińskiej oraz o tym, że ataki rosyjskie są niecelne, to propaganda zachodnia i ukraińska prowokacja”. “Cywilom bez wojennych zamiarów specjalna operacja wojskowa niczym nie grozi”.
Po tygodniu, kiedy wersja o “chirurgicznej operacji specjalnej” przestała pasować do rzeczywistości bombardowanej Ukrainy, propaganda Kremla zaczęła tworzyć nową opowieść.
“Ale to oni zaczęli”
"Rosja humanitarnie realizuje plan obrony przed agresywnymi planami NATO”. Nie chciało się ono wycofać spod zachodnich rubieży Rosji, choć Putin wyraźnie o to wystąpił w grudniu 2021 roku. Generalnie, rozszerzenie NATO z 1999 roku i rozmowy o członkostwie Ukrainy w NATO zagrażały Rosji. (Ta wersja - zauważmy - stara się przekształcić w narrację o prawie Rosji do agresji na sąsiadów w opowieść, że wszystkiemu winne jest NATO, bo posuwając się z tym swoim Artykułem 5 pod granice Putina, bardzo mu agresję utrudniało, aż poczuł się zmuszony do reakcji. Czyli napadnięty).
Kolejny zwrot. “Operacja specjalna” jest obroną konieczną przed bezpośrednim zagrożeniem (Zachód bajki o złym NATO nie kupił, w tym momencie Rosję dotykają już poważne, i co gorsza, skoordynowane sankcje).
Opowieści o “nazizmie” świat nie kupił - hasło to od tej pory używane będzie stale propagandzie wewnętrznej. Podobnie z zagrożeniem bronią ABC - świat zaczyna tę opowieść interpretować jako groźby użycia tej broni przez samą Rosję i reaguje adekwatnie. Dla narracji o miłującej pokój Rosji jest to zabójcze, więc opowieści propagandy o broni ABC w Ukrainie stają się mniej eksponowane.
Na tym etapie propaganda Kremla zwraca się już do poddanych Putina z informacją, że “operacji specjalnej” nie da się przeprowadzić zupełnie bezkosztowo. Na froncie są co prawda tylko wojskowi kontraktowi, ale giną (początkowo mowa była tylko o rannych). Sankcje dotykają też całą Rosję i przez chwilę propaganda ostrzega, że przed gospodarką Rosji ciężkie chwile (pierwsze załamanie gospodarki udaje się jednak opanować i od tej pory jedyna obowiązująca wersja propagandy Kremla to taka, że Rosja świetnie sobie radzi mimo sankcji).
Symbolem “operacji specjalnej” staje się litera Z.
Powstają pomniki, przypinki, plakaty, a ludzie ustawiają się w Z, by wyrazić poparcie dla władzy. Rosja maluje Z na rakiecie wystrzeliwanej w kosmos.
Potężnej Rosji wersja z ofiarą jednak nie przystoi. Sposobem przejęcia kontroli nad narracją jest opowieść o miłującym pokój kraju Putina. Celem “operacji specjalnej” jest przede wszystkim ratowanie ludzi. W “geście dobrej woli” Rosja wycofuje więc wojska spod Kijowa, jest gotowa do rozmów pokojowych.
Mowa rzecz jasna o rosyjskiej katastrofie militarnej pod Kijowem – ale propaganda Kremla próbuje ją zminimalizować wersją o “pierwszym etapie operacji specjalnej”, w którym chodziło tylko o odciągniecie uwagi wojsk ukraińskich od szykowanego uderzenia w Donbasie.
“Demilitaryzację, denazyfikację i denuklearyzację” Ukrainy zastępuje jakaś wersja jej finlandyzacji: Moskwa pozwoli Ukrainie rządzić się u siebie, pod warunkiem oddania jej spraw wojska i polityki zagranicznej. Propaganda puszcza przecieki z rozmów pokojowych w Stambule o przyznaniu Ukrainie statutu państwa neutralnego jak Austrii.
Nigdy więcej propaganda Kremla nie będzie tak jasno kładła kart na stół. Najwyżej będzie sugerowała możliwość podzielenia Ukrainy między państwa ościenne, w tym Polskę .
Dlaczego?
O ile od soboty 26 lutego propaganda Kremla idzie krok za wydarzeniami i robi, co może, by postawić Moskwę w korzystnym świetle, po Buczy dochodzi do katastrofy informacyjnej.
W świat idą makabryczne zdjęcia ofiar, odtwarzane są ich historie i ostatnie chwile. A propaganda Kremla kluczy: że to manekiny, że statyści. Że trupy z kostnicy. Ostatecznie propaganda przyjmuje wersję, że w Buczy Ukraińcy zamordowali swoich współobywateli tylko po to, by następnie oskarżyć o to Rosję. Jest to jednak kłamstwo wyłącznie na rynek wewnętrzny. Nikt inny w wersję "mordowania na złość Rosji” nie uwierzy. Co każdy zachodni dyplomata jadący do Kijowa podkreśla od tej pory wizytą w Buczy.
Propaganda Kremla będzie to robić stale – mistrzostwem będzie w sierpniu zwalenie mordu na jeńcach wojennych w Ołeniwce na atak ukraińskich HIMARSów (jeńcy, obrońcy Azowstali zostali zamordowani, bo nie udało się ich Rosjanom złamać - w efekcie Moskwa zrezygnowała z organizacji pokazowego “trybunału wojennego” w Mariupolu, a pozostali przy życiu obrońcy odzyskali wolność dzięki wymianie jeńców). Charakterystyczne, że po ogłoszeniu “to nie my, to Ukraińcy”, Moskwa szybko porzuciła opowieść o Ołeniwce. Śmierć jeńców po prostu przestała być dla niej tematem.
Po Buczy Moskwa traci zdolność narzucania swej narracji światu. Co w propagandowej narracji pcha ją w stronę opowieści, że Rosja jest niewinną ofiarą.
W tym czasie putinowskie wojska wciąż posuwają się w Ukrainie do przodu. Na przeszkodzie lądowemu połączeniu Krymu z Rosją stoi Mariupol. Miasto broni się drugi miesiąc. Obrazy niszczonego miasta i relacje o gehennie cywili idą w świat. Propaganda Kremla reaguje na to standardową opowieścią o “zbrodniach nazistów” używających cywili jako tarcz.
„Żeby rozwiązać problem Mariupola, Ukraińcy powinny złożyć broń” - propaganda cytuje Putina.
Obrońcy broń rzeczywiście złożą, ale zanim do tego dojdzie (w maju 2022), Ukraina stworzy mit Azowstali – opowieść o heroicznej obronie, która związała siły barbarzyńskiego najeźdźcy. I która nie zakończyła się śmiercią wszystkich obrońców, bo ludzie są dla Ukrainy ważni. Obrońcy poszli do okrutnej niewoli, ale Ukraina się o nich upomniała i uwolniła.
Bo akurat na czas zdobywania Mariupola przypada defilada 9 maja w Moskwie. Uroczystość zorganizowana jest jak pradawne “święto wiosny”. Stary (wyjątkowo źle wyglądający wtedy) kapłan Putin domaga się od młodych ofiary krwi. W imię niesprecyzowanych celów.
Wobec niepowodzenia ataku na Donbas, propaganda wkrótce przestanie się jednak upierać przy wersji o “pierwszym etapie”. Zaostrza się cenzura: zakazane zostaje porównywanie ZSRR i Rosji Putina do Niemiec Hitlera.
Rosyjski walec na froncie milimetr po milimetrze przesuwa się na zachód. Niewiele ma to już wspólnego z trzydniową operacją specjalną. Jednak propaganda Kremla cały czas powtarza, że przebiega ona “zgodnie z planem”.
Wydaje się to czystym kłamstwem, jeśli założymy, że chodzi o techniczny plan zdobycia Kijowa w trzy dni.
Ale jeśli “plan" polega na tym, że nie patrząc na koszty i ofiary, Putin chce odbić tyle, ile się da – to rzeczywiście działa zgodnie z planem.
Wtedy tak tego nie odczytuję - choć propaganda znów odwołuje się do pierwotnych planów Putina i przekręca je po swojemu: Putin kontynuuje kurs Piotra I. To znaczy walczy z przeważającymi siłami wroga i jest gotowy na wieloletnią walkę, by odzyskać to, co utracone (ceny węglowodorów w tym czasie zwyżkują, Rosja mimo sankcji zarabia krocie).
Ponieważ przebieranie Putina w szaty cara bawić może tylko uczestników balu na Kremlu, reszta dostaje opowieść o historycznej konieczności ochrony tradycyjnych wartości Rosji.
Od tej pory będzie to element stały przekazu. W ramach dokręcania śruby Moskwa proceduje projekt wprowadzający kary za “propagowanie nietradycyjnych stosunków”. Tym propagowaniem może być to, co za takie uzna władza. Nie jest to np. wydawanie “Lolity” Nabokova, ale już obsadzanie mężczyzn w żeńskich rolach na scenie – tak. Przepisy zostaną przyjęte jesienią.
Propagandystka Margarita Simonjan ogłasza (także jesienią), że wolałaby umrzeć, niż żyć w świecie, w którym jej córki nie mogłyby nosić sukienek...
Walka z LGBT i zmianą płci stanie się też głównym argumentem za przeprowadzeniem we wrześniu “częściowej mobilizacji”. Wtedy skończy się też opowieść, że “operacja specjalna” jest zadaniem tylko dla fachowców.
Jej cel (podbić, ile się da) się jednak nie zmienia.
Pojawiające się coraz częściej zaklęcie “Rosja nie może przegrać” jest dowodem na to, że sukces “operacji specjalnej” przestaje być oczywisty. Na froncie pojawiły się HIMARSy.
Najpierw hasło to pojawia się w programach publicystycznych. Potem staje się obowiązkowym elementem wypowiedzi każdego wojskowego na froncie (“Pobieda budiet za nami”, czyli “Zwyciężymy”). W styczniu 2023 zaczyna to powtarzać sam Putin.
Nikt już nie opowiada, że celem “operacji specjalnej” nie jest odebranie Ukrainie części terytoriów. Tak propaganda twierdziła wiosną. Teraz jest już jednak jasne, że całej Ukrainy nie da się zdobyć. A coś zdobyć trzeba.
Mamy jesień. W podbitej przez Putina chersońszczyźnie narasta panika, a ofensywa ukraińska na północy odrzuca Rosjan daleko na wschód.
Główny plan Putina nadal więc „nie podlega korekcie, Sztab Generalny podejmuje decyzje operacyjne”. Teraz jednak ten cel coraz bardziej nazywa się "wyzwoleniem całego terytorium Donbasu. Prace te trwają pomimo tych prób kontrofensywy armii ukraińskiej” - mówi Putin: „Zwracam uwagę na to, że nie walczy cała armia, walczy tylko część armii rosyjskiej, tylko jednostki kontraktowe”.
Na początku jest ona dramatyczną klęską, ujawnia się bałagan, bezwład, zacofanie Rosji. Propaganda reaguje jednak na to ze spokojem: “były przejściowe trudności, ale zostały/ną pokonane” (dla młodszych Czytelników i Czytelniczek – to stały element propagandy komunistycznej przed 1989 rokuem).
Za czasów sowieckich pojęcie to oznaczało zarazem wroga groźnego i przeżartego dekadencją. Talk więc na tym etapie propaganda Kremla korzysta już z całego arsenału zimnowojennego:
Tak oto teoria “Zgniłego Zachodu” wyjaśnia prawo Putina do podboju.
W podsumowaniu roku moskiewskiej propagandy mało było o rosyjskim straszeniu bronią jądrową. Bo tak naprawdę nie jest to element poważny, choć stale obecny. Broń atomowa ma przecież znaczenie, dopóki nie zostanie użyta. Także w propagandzie. Ta nie może straszyć Rosjan, że zaraz cały świat wyleci w powietrze, bo kto by wtedy się trudził umieraniem za Putina na froncie? Propaganda Kremla powtarza co jakiś czas “Na co nam świat, skoro nie byłoby w nim Rosji”.
Ale choć Putin dysponuje bronią jądrową, to woli swoich obywateli straszyć zagrożeniem ze strony LGBT.
Straszenie bombą, naddźwiękowymi pociskami i fantazje o zmieceniu z powierzchni ziemi Waszyngtonu są jednak znakiem, że propaganda Kremla jest w poważnej kropce. Wytworzone dotychczas narracje o:
stają się nieużyteczne wobec jednego faktu:
Rosyjska narracja w końcu się poddaje. Skończyły się bajki o złej ukraińskiej władzy i Ukraińcach marzących o zostaniu Rosjanami. Kijów przestał być matką rosyjskich miast. Nawet jeśli przyjąć za Putinem, że Ukraina była sztucznym tworem Lenina, to teraz istnieje naprawdę.
Putin testuje więc, czy da się ukraińską państwowość zniszczyć. Od połowy października (pod pretekstem ataku na most krymski) Ukraina jest ostrzeliwana z broni dalekiego zasięgu. Ukraina jednak trwa. I to mimo że Putin zaczął nazywać swoją operację specjalną “wojną”. A jego propaganda przekroczyła kolejną granicę: pokazała śmierć na froncie na żywo. Śmierć żołnierzy ukraińskich.
Co chce podbić. Takie jednak jest jego carskie prawo, żeby nie mówić - jeśli nie chce.
Zginęło kilkaset tysięcy osób, gospodarka Rosji tonie, Ukraina jest zrujnowana. Putin jednak planu nie zmienia. Propaganda Kremla zręcznie ten plan schowała pod hasłem “odzyskania Donbasu”. Ale tu chodzi po prostu o podbój.
O tym, jak go teraz zrealizuje, Putin opowie w orędziu 21 lutego 2023.
Jego propaganda w ostatnich dniach podpowiada poddanym, że atakując Ukrainę, Putin uratował Rosję przed atakiem USA. Oraz że Rosja jest gotowa do rozmów pokojowych - tylko USA ich nie chcą.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze