Siódme przykazanie jest najkrótsze: „Przeżyj”. Były polski sędzia Tomasz Szmydt bardzo chce żyć, ale też zapewne bardzo się boi. Cóż, polisa na życie początkującego białoruskiego propagandzisty ma nieznany termin ważności i zależy tylko od łaski dyktatora
Niedziela, 26 stycznia 2025 roku, wieczór. Tomasz Szmydt, były polski sędzia, który w maju 2024 roku uciekł do Białorusi, kończy właśnie pełnić obowiązki „niezależnego obserwatora zagranicznego” wyborów prezydenckich. Ani nie jest niezależny, ani zagraniczny, a wybory to farsa, a nie prawdziwe głosowanie. Białoruś to państwo, które pod rządami Łukaszenki na wielką skalę tworzy fikcję zamiast rzeczywistości.
Szmydt jako ten formalnie niezależny obserwator najpierw oficjalnie ogłasza w białoruskich mediach: „Wybory na Białorusi są w pełni legalne nawet z punktu widzenia prawa międzynarodowego”. A potem zamieszcza na platformie Telegram fragment nagrania z powyborczej konferencji prasowej Aleksandra Łukaszenki.
W komentarzu pisze: „Dziękuję Panu Prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence, nie tylko za to, że o mnie wspomniał, ale za to, że jest przyjacielem Polaków. Rozumie, jak ważne są dobrosąsiedzkie relacje, przyjaźń i współpraca bliskich sobie narodów. Wielu zwykłych Polaków też to rozumie w przeciwieństwie do polskiego rządu. (…) Prezydent Łukaszenko rozumie, że »zgoda buduje«, a »niezgoda rujnuje« i w takiej ruinie może obudzić się Polska, bowiem Białoruś dzięki mądrej polityce swojego prezydenta przezwycięży wszystkie trudności”.
Oto hołd lenny wobec Łukaszenki na początek jego nowej kadencji. Perfekcyjna realizacja
pierwszego przykazania sprawnego, choć wciąż jeszcze początkującego białoruskiego propagandysty: „Głośno popieraj białoruskiego prezydenta”.
Nie krytykuj. Nie spieraj się. Mów o nim jak o dobrym, choć surowym ojcu. Nie przez przypadek popierający Łukaszenkę Białorusini mówią o nim pieszczotliwie „baćka” (z białoruskiego: ojciec).
Cztery miesiące wcześniej, 27 września 2024 roku. Tym razem Szmydt odzywa się na swoim koncie na platformie X. Najpierw wrzuca link, prowadzący do piosenki niemieckiego zespołu metalowego Erdling. „Kocham ich” – pisze. W następnym wpisie: „Ci idioci z Białorusi nigdy tego nie zrozumieją. Teraz żegnam się z Tawmi (literówka zgodna z oryg. – przyp. aut.)”. I wreszcie: „Za to mnie zabiją”.
Następnego dnia tłumaczy, że miał „spotkanie z Danielsem”. Czyli pił alkohol i robiąc wpisy, był pijany. Cóż, w życiu wschodniego propagandysty najwyraźniej bywają takie chwile, że mu się ulewa. Na trzeźwo wiadomo – trzeba zrobić wszystko, by przeżyć. Gorzej, gdy alkohol przytępi czujność. Szmydtowi ulewa się trzy dni po tym, jak białoruskie media oficjalnie informują, że w Mińsku właśnie powstała Fundacja Polska Prawda, a Szmydt jest jej założycielem i prezesem.
„W Polsce nie ma możliwości głosić prawdy. Jest to blokowane przez media, przez służby specjalne i polityków. Jedyna możliwość, żeby Polakom powiedzieć, jak jest naprawdę, jak działają polscy politycy, albo polskojęzyczni, bo oni nie działają w interesie Polski, oni działają w interesie czy to krajów zachodnich, czy to Ameryki. Jedyna możliwość, żeby powiedzieć prawdę, to jest mówić właśnie stąd, z Mińska, z Białorusi” – tak Szmydt tłumaczy Międzynarodowemu Radiu Białoruś cel powstania organizacji.
To drugie przykazanie początkującego propagandzisty: „Powtarzaj jak najczęściej propagandowe narracje”. Zwłaszcza te, które uderzają w kraj pochodzenia na zachodzie Europy, w Unię Europejską i Stany Zjednoczone. To pokazuje lojalność wobec białoruskich władz. A taka lojalność to podstawa w państwie rządzonym przez dyktatora.
Fundacja Polska Prawda Szmydta deklaruje, że ma szczytny cel: „Zjednoczyć wszystkich ludzi dobrej woli, którzy chcą współpracy i nie dążą do wojny”.
Jest jedno „ale”: współpraca musi odbywać się na określonym kierunku: Warszawa – Mińsk – Moskwa.
Chodzi o to, by – jak można zrozumieć z wypowiedzi byłego sędziego – znów zakwitła przyjaźń polsko-białorusko-rosyjska. Znów, bo Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej istniało nie tak dawno temu, za czasów komunistycznych. Wciąż wielu Polaków pamięta skrót TPPR i przymus wstąpienia do tej organizacji.
Cel fundacji Szmydta zawiera górnolotne sformułowania, ale w rzeczywistości jest bardzo przyziemny. Chodzi o budowanie rosyjskiej strefy wpływów w państwach zachodnich. To cenne dla Rosji zarówno w czasach wojny politycznej, jak i w razie wybuchu wojny konwencjonalnej. Fundacja Szmydta jest malutkim fragmentem wielkiej rosyjskiej machiny (mocno dziś powiązanej z Białorusią), która usiłuje wpływać m.in. na nastawienie Polaków do Białorusi i Rosji. Ale takie malutkie fragmenty też są istotne. Więc Szmydt działa.
„Chcemy się skupić na pomocy humanitarnej, choćby prawnej, jeśli ktoś ma problemy, czy to Rosjanin, czy Białorusin w krajach Europy Zachodniej, w Polsce, w Unii Europejskiej. Chcemy pomagać zwykłym ludziom” – tłumaczy Szmydt białoruskiej dziennikarce. – „Chcemy również prowadzić akcje humanitarne i działania kulturalne. Żeby ten związek, to braterstwo narodów podtrzymywać i budować w tym kierunku”.
Kiedy już braterstwo na linii Warszawa – Mińsk – Moskwa będzie się miało dobrze, Szmydt (a raczej jego mocodawcy) planuje ekspansję na kolejne państwa. Były sędzia wymienia Włochy, Niemcy, Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Choć nie potrafi powiedzieć żadnych konkretów, więc powtarza te same ogólniki. Wydaje się oczywiste, że to nie on będzie decydował, do czego posłuży fundacja.
Trzecie przykazanie propagandzisty jest, jak widać, proste: „Nie myśl. Rób to, co każą mocodawcy”.
Czwarte to rozwinięcie trzeciego: „Publikuj, co Ci każą i gdzie każą”.
Więc Szmydt publikuje. Zaraz po ucieczce z Polski do Białorusi zaistniał w mediach społecznościowych. Ma konto na kilku platformach, ale najaktywniej działa na Telegramie i platformie X. Kanał na Telegramie jest bardziej oficjalny, wpisy często publikowane są w dwóch językach – polskim i rosyjskim. Właśnie tam Szmydt (albo ktoś w jego imieniu) chwali się wypowiedziami w mediach białoruskich i rosyjskich, podaje linki do programów w Międzynarodowym Radiu Białoruś, gdzie występuje regularnie jako publicysta.
A jeśli trzeba, publikuje też materiały, które dostaje. Jak notatkę na temat Johna Ratcliffe`a, którego Trump mianował na stanowisko dyrektora CIA. 23 stycznia, w dniu, gdy jego kandydaturę zatwierdzał amerykański Senat, na kanale Szmydta można było przeczytać zwięzłe, kilkunastopunktowe podsumowanie o Ratcliffie i amerykańskim wywiadzie. Znalazły się tam również oceny dyrektorów CIA, z którymi Ratcliffe będzie współpracował. Każdego z nich przeanalizowano pod kątem możliwości przeciwstawiania się polityce nowego szefa.
W niektórych fragmentach polskiego tekstu były znaczące błędy.
Nikt posługujący się językiem polskim nie napisałby, że „oficerowie wywiadu przeciekali informacje”.
Szmydt tej notatki raczej nie redagował. Materiał pojawił się na jego kanale bez żadnego wprowadzenia czy komentarza.
Po co w ogóle go tam opublikowano? Prawdopodobnie miał odgrywać rolę komunikatu od autorów, zapewne funkcjonariuszy rosyjskich lub białoruskich służb, do odbiorców w Polsce, zwłaszcza dla tych z polskiego wywiadu. To prosty, ale znaczący komunikat: „Wiemy. Analizujemy. Jesteśmy przygotowani i możemy reagować bardzo szybko”. Z jakiegoś powodu mocodawcy Szmydta uznali, że akurat jego konto nada się do przekazania tej wiadomości do Polski.
Jest też przykazanie piąte, które Szmydt realizuje z wyjątkową gorliwością: „Atakuj ojczyznę, z której uciekłeś”. To przykazanie ważne, bo jego realizacja dowodzi lojalności wobec władz Białorusi. A to fundament strategii przetrwania. Dlatego Szmydt na platformie X podkreśla, że Łukaszenka ujawnia to, co Polska ukrywa. I przywołuje słowa dyktatora: „Polska prowadzi najbardziej agresywną i złą politykę wobec Białorusi”.
Realizuje to przykazanie także wtedy, gdy zapewnia białoruskie media, że w Polsce nie można mówić prawdy. Albo, gdy regularnie atakuje polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
Zaledwie kilka dni temu na kanale byłego sędziego na Telegramie pojawił się deepfake – sfałszowany film, wygenerowany przez sztuczną inteligencję.
Zaczynał się od ujęcia podobnego do oryginalnego. Oto Sikorski stoi przed samolotem z napisem „Rzeczpospolita Polska”. Obok niego Swietłana Cichanouska, reprezentująca białoruską opozycję, kandydatka na prezydenta Białorusi. Ta dwójka poleciała razem na Radę do Spraw Zagranicznych UE. Minister zaprosił Cichanouską na posiedzenie, które odbywało się w dniu reelekcji Łukaszenki.
Na deepfake`u widać postacie podobne do Sikorskiego i Cichanouskiej, choć jednocześnie są łatwe do odróżnienia od prawdziwych. To nie jest najlepsza jakościowa podróbka. Postacie z fałszywego filmu całują się namiętnie, stojąc przed samolotem. „Nowa lubow Zdradka. Ciekawe, co na to Anny?” – brzmi komentarz, który niby ma pochodzić od Szmydta. Choć przecież na pierwszy rzut oka widać, że pisał go ktoś, kto nie zna dobrze języka polskiego, za to posługuje się rosyjskim.
Natomiast Szmydt osobiście angażuje się we wspieranie Grzegorza Brauna jako kandydata na prezydenta Polski. Jeszcze zanim Braun ogłosił kandydowanie, były sędzia w audycji Międzynarodowego Radio Białoruś ostro zaatakował Sławomira Mentzena, lidera Konfederacji, który już w połowie 2024 roku ogłosił swój start w wyścigu po prezydenturę.
Zaś od chwili, gdy Braun zgłosił swój start, nie ma dnia, by na koncie Szmydta na X nie pojawiły się wpisy na rzecz tego polityka.
Jednocześnie byłego sędziego drażnią inni kandydaci antysystemowi. Atakuje on choćby Macieja Maciaka, właściciela niszowego kanału CW24 TV, znanego (jeśli w ogóle) z internetowego programu Musisz Wiedzieć. Maciak w 2022 roku założył swoją organizację polityczną Ruch Dobrobytu i Pokoju. O jej programie opowiadał jesienią 2022 r. na prorosyjskiej konferencji Stowarzyszenia Patria.
Jak opisywaliśmy wówczas w OKO.press, główne hasło tej organizacji miało brzmieć: „Chcemy willi z basenem”. Teraz Maciak zbiera podpisy, by startować na prezydenta. Komitet wyborczy już zarejestrował.
Wydawać by się mogło, że Maciak w niczym nie może przeszkodzić Braunowi. A jednak ze strony Szmydta padają wobec niego zarzuty o rozbijanie „anty-systemu”. Emocje są znaczne i autentyczne. Co ciekawe, cały spór rozgrywa się w gronie osób szerzących korzystne dla Rosji narracje (wliczając w to Grzegorza Brauna).
To dobre pole do obserwacji, jak może wyglądać realizacja szóstego przykazania początkującego (i nie tylko) propagandzisty:
„Wspieraj środowiska antysystemowe w kraju swego pochodzenia".
To przemyślny wymóg. Dzięki niemu taki propagandzista z jednej strony może nadal angażować się w życie polityczne państwa, z którego uciekł. Ale z drugiej działa zgodnie z najważniejszymi celami wojny politycznej, prowadzonej nawet nie przez Białoruś, lecz przez Rosję.
Środowiska antysystemowe wprowadzają w państwie solidną dawkę chaosu. Mogą destabilizować sytuację, a przede wszystkim podważają zaufanie do legalnych władz oraz mainstreamowych partii.
Antysystem jest niegroźny, dopóki się nie zintegruje. Być może dlatego Szmydta tak irytuje Maciak, który nie dość, że teoretycznie może przeszkadzać Braunowi, to jeszcze rozbija potencjalną jedność. A na dodatek został zaproszony do audycji Międzynarodowego Radia Białoruś. Czyżby byłemu sędziemu rosła publicystyczna konkurencja?
Najważniejsze w tym całym zestawie przykazań jest jednak ostatnie, siódme: „Przeżyj”.
Szmydt wcale nie jest pewien, czy mu się uda. Po alkoholu pisze, że zabiją go Białorusini. Na trzeźwo (chyba) – że Polacy.
„Do Polski nie mogę przyjechać, bo mnie zabiją” – napisał 17 września w odpowiedzi jednemu z użytkowników platformy X. 22 maja stwierdził, że groźby śmierci ze strony Polaków „zostały mu nie raz zakomunikowane”.
Szmydt prawdopodobnie żyje w dużym strachu. Stara się sprostać wymogom państwowych propagandystów i być użytecznym. Wie doskonale, że dopóki władze uważają go za użytecznego, ma polisę na życie. Tyle że jej termin może minąć w każdym momencie.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze