W żadnym innym momencie historii koncerny paliwowe nie zarobiły tak dużo, jak po wybuchu pandemii i wojny w Ukrainie. Wśród 125 największych miliarderów tylko jeden prowadzi firmę działającą w sektorze odnawialnych źródeł energii
Po majowej ulewie Gniezno zmagało się podtopieniami. Jedno z obrazujących to zdjęć zamieścił na portalu X (dawny Twitter) Mikołaj Dorożała.
„Gniezno pod wodą. Dla tych, którzy twierdzą, że ziemia jest płaska i nie ma zmian klimatu. Albo coś zrobimy, albo coraz częściej będziemy świadkami takich anomalii. Powiecie rolnikom, że to eko bzdura? Czy że trzeba się było ubezpieczyć?” – skomentował wiceminister klimatu i środowiska.
Z odpowiedzią pośpieszył mu poseł Janusz Kowalski. „Zmiany klimatu były, są i będą. Niewielka w tym rola człowieka. Ale dziś na klimatycznej propagandzie zarabiają wielkie koncerny i tabuny ignorantów opłacanych przez eurokratów” – napisał polityk Suwerennej Polski.
Zauważmy, że Janusz Kowalski uczynił pewien postęp. Przyznał jednak, że działalność człowieka przyczynia się do ocieplenia klimatu. Dziś zajmiemy się mitem o „zarabianiu na klimacie”.
„W ciągu ostatnich trzech lat gwałtowny wzrost skrajnego bogactwa umocnił się, podczas gdy globalne ubóstwo pozostaje na poziomie sprzed pandemii. Miliarderzy są o 3,3 biliona dolarów bogatsi niż w 2020 roku, a ich majątek wzrósł trzykrotnie szybciej niż stopa inflacji” – przekazał w styczniowym raporcie Oxfam, który zajmuje się walką z nierównościami.
Brytyjska organizacja przewiduje, że świat może doczekać się pierwszego w historii bilionera już w ciągu dekady. Jednocześnie położenie kresu ubóstwu zajęłoby w obecnym tempie ponad dwa stulecia.
Inne raporty Oxfam pokazują, jak wielkie koncerny zarabiają na kryzysach – pandemii i kryzysie klimatycznym.
Pierwszy z nich pochodzi z maja 2022. Wykazuje on, że w ciągu dwóch pierwszych lat pandemii majątek miliarderów wzrósł bardziej niż przez wszystkie 23 wcześniejsze lata razem wzięte. Miliarderzy zajmujący się produkcją energii i żywności wzbogacili się w tym czasie o ponad 450 miliardów dolarów, a więc o miliard dolarów co dwa dni.
Pięć największych prywatnych koncernów paliwowych – BP, Shell, TotalEnergies, Exxon i Chevron – odnotowały w 2022 roku łączny zysk w wysokości 82 miliardów dolarów. Dwie trzecie tego zysku wypłacono akcjonariuszom. Do tego majątek wszystkich 65 miliarderów zaangażowanych w sektory ropy naftowej, gazu kopalnego i węgla wzrósł w dwa pierwsze lata pandemii o 53 miliardy dolarów.
„Pandemia, a teraz gwałtowny wzrost cen żywności i energii, były dla nich, mówiąc najprościej, błogosławieństwem” – komentuje Gabriela Bucher, dyrektor wykonawcza Oxfam International. – „Niezwykle bogaci i potężni czerpią korzyści z bólu i cierpienia. Niektórzy wzbogacili się, odmawiając miliardom ludzi dostępu do szczepionek, inni – wykorzystując rosnące ceny żywności i energii. Wypłacają ogromne premie i dywidendy, płacąc jednocześnie jak najniższe podatki”.
Gdy przyszło podsumować 2022 rok, okazało się, że „wielka piątka” zwiększyła zyski ponad dwukrotnie. Sięgnęły one rekordowych 219 miliardów dolarów. „Największe zachodnie koncerny naftowe wypłaciły inwestorom w 2022 r. rekordową kwotę 110 miliardów dolarów w postaci dywidend i odkupu akcji” – informował Reuters.
Drugi z raportów Oxfam (z końcówki 2022 roku) wykazał, że 125 miliarderów odpowiada za emisje gazów cieplarnianych na poziomie blisko 400 milionów ton. To mniej więcej tyle, co emisje Polski.
Średnio przedsiębiorstwa należące do każdego z tych miliarderów emitują w ciągu roku milion razy więcej tzw. ekwiwalentu dwutlenku węgla, niż wynosi średnia dla 90 proc. biedniejszej części ludzi.
Jak to możliwe, że różnice są aż tak ogromne?
Autorzy raportu uwzględnili przede wszystkim inwestycje. Okazało się, że średnio aż 14 proc. ich inwestycji dotyczyło sektorów wysokoemisyjnych, takich jak produkcja paliw kopalnych, stali i cementu. Na liście 125 nazwisk tylko jedna osoba związana jest z sektorem odnawialnych źródeł energii.
„Emisje powodowane stylem życia miliarderów – ze względu na częste korzystanie przez nich z prywatnych odrzutowców i jachtów – są tysiące razy większe niż przeciętnego człowieka, co jest już całkowicie nie do przyjęcia. Ale jeśli spojrzymy na emisje z ich inwestycji, to emisje okażą się ponad milion razy wyższe” – tłumaczy Nafkote Dabi, ekspertka Oxfam.
Na początku maja amerykańskie media relacjonowały przebieg kolacji, na którą Donald Trump zaprosił do swego domu w Mar-a-Lago na Florydzie przedstawicieli biznesu. Na spotkaniu nazwanym „okrągłym stołem energetycznym” obecni byli m.in. lobbyści i dyrektorzy koncernów paliwowych, w tym ExxonMobil i Chevrona.
W pewnym momencie goście zaczęli narzekać na regulacje wprowadzone przez administrację prezydenta Joe Bidena, choć na lobbing wydawane są ogromne pieniądze. Trump miał odpowiedzieć, że koncerny paliwowe powinny przekazać mu miliard dolarów na kampanię prezydencką. Bo jeśli wygra wybory, natychmiast zniesie uderzające w branżę przepisy dotyczące ochrony środowiska i klimatu oraz zablokuje te planowane.
Były prezydent USA miałby m.in. ułatwić eksport skroplonego gazu ziemnego (LNG), ułatwić nowe odwierty na morzu i lądzie oraz wycofać programy związane z rozwojem odnawialnych źródeł energii.
Niedawna analiza opublikowana przez „The Guardian” wykazała jednak, że największą korzyścią z „umowy” byłoby zaoszczędzenie przez przedsiębiorców 110 miliardów dolarów w postaci ulg podatkowych.
Zmiany klimatu były, są i będą. Niewielka w tym rola człowieka. Ale dziś na klimatycznej propagandzie zarabiają wielkie koncerny i tabuny ignorantów opłacanych przez eurokratów
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Jak wykazała analiza w czasopiśmie Climatic Change, biznes paliwowy w latach 2000-2016 wydał na lobbing wśród polityków 10 razy więcej pieniędzy niż branża energetyki odnawialnej. Średnie roczne wydatki rzędu 2 miliardów dolarów są prawdopodobnie mocno zaniżone, bo suma ta uwzględnia jedynie lobbing wymagający oficjalnego ujawniania danych.
„Korporacje te wkładają tak wiele pieniędzy w system, ponieważ uzyskują dobry zwrot z inwestycji: badania pokazują, że koncerny paliw kopalnych otrzymują średnio 119 dolarów zwrotu w postaci dotacji za każdego 1 dolara wydanego na lobbing. Przekazując pieniądze na kampanie dla polityków, którzy będą głosować w ich interesie, zapewniają, że polityka sprzyja zyskom zanieczyszczających firm” – wyjaśnia American Promise.
Z kolei w latach 2017-2018 oficjalnie dostępne dane wykazały jeszcze większą różnicę, bo 13 do 1. „Pieniądze z paliw kopalnych w polityce idą w przeważającej mierze na Republikanów” – informował Uniwersytet w Yale. I tak firmy naftowe i gazowe przekazały im w tym czasie 87 proc. darowizn, a firmy węglowe – 95 proc. Wśród najhojniej obdarowanych dopiero na 17 miejscu znalazł się Demokrata, Joe Manchin.
A raczej były demokrata, bo Joe Manchin, który prywatnie na branży paliwowej dorobił się majątku, ostatnio opuścił ich szeregi. Wcześniej był jednym z dwóch polityków partii demokratycznej, który bardzo długo opierał się poparciu kluczowych polityk klimatycznych proponowanych przez Bidena. Uległ dopiero wtedy, gdy prezydent wprowadził do nich więcej „zachęt” także dla branży paliwowej.
Ale „brudny” lobbing to problem na całym świecie, nie tylko w USA. Na niedawnym szczycie klimatycznym w Dubaju obecnych było co najmniej 2456 lobbystów zajmujących się paliwami kopalnymi. Więcej przedstawicieli miał tylko kraj gospodarzy i Brazylia, która ma być gospodarzem tzw. COP w 2025 roku. Zjednoczone Emiraty Arabskie przyznały też więcej przepustek lobbystom z „brudnych” branż paliwowych niż łącznie przedstawicielom 10 państw najbardziej narażonych na zmianę klimatu.
Jeżeli chodzi o sektory wpływające na zmianę klimatu, w tym najważniejszym rewolucja nadchodzi jednak szybciej, niż wielu osobom może się wydawać.
Jak wynika z czerwcowej analizy Międzynarodowej Agencji Energetycznej, globalne wydatki na czystą energię osiągną w 2024 roku 2 biliony dolarów, a na paliwa kopalne – 1 bilion.
To gigantyczna zmiana, bo przez lata proporcje były mocno odwrócone. Dopiero poprzedni rok przyniósł wyższe wydatki na OZE, energetykę jądrową, elektryfikację transportu, pompy ciepła i wszystkie inne technologie oraz infrastrukturę, które mają pomóc ograniczać emisje. Różnica była jednak nieznaczna. Rok później wynosi już 100 proc.
„Wzrost wydatków na czystą energię opiera się na dobrej koniunkturze ekonomicznej, ciągłych redukcjach kosztów i względach bezpieczeństwa energetycznego. Polityka przemysłowa ma jednak również istotny wpływ na siebie, ponieważ główne gospodarki konkurują ze sobą o przewagę w nowych łańcuchach dostaw czystej energii” – komentuje Fatih Birol, dyrektor wykonawczy MAE.
Według innego nowego raportu Agencji, choć zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrośnie w 2024 roku o ok. 3 proc., emisje CO2 w sektorze energetyki powinny spaść o ok. 2,5 proc. Mamy więc szybki początek ery odchodzenia od paliw kopalnych.
Można uznać, że poseł Janusz Kowalski do pewnego stopnia ma rację. To prawda, wielkie koncerny zarabiają na klimatycznej propagandzie. Tyle że przede wszystkim na niszczeniu klimatu, a nie jego ochronie. Propaganda ta polega zaś na tym, że mimo to przekonują, że im zależy na powstrzymaniu ocieplenia Ziemi.
„Przeciwdziałanie zmianie klimatu jest pilnym wyzwaniem. Dlatego wyznaczyliśmy sobie cel, aby do 2050 r. stać się przedsiębiorstwem energetycznym o zerowej emisji netto” – przekonuje na swej stronie Shell.
„Firma umieściła zrównoważony rozwój w centrum swojej strategii, projektów i działań” – zapewnia TotalEnergies.
Tymczasem niedawny raport Oil Change International wykazał, że żadna z ośmiu największych prywatnych firm paliwowych (w tym Shell i TotalEnergies) nie ma celów zgodnych z celami klimatycznymi. Polityki każdej z nich uznano za „rażąco niewystarczające” lub „niewystarczające” w odniesieniu do większości kryteriów. Tylko te osiem koncernów odpowiada za 30 proc. emisji, które doprowadzą świat do przekroczenia progu ocieplenia o 1,5 st. C w ciągu najbliższych kilku lat.
Z drugiej jednak strony w najbliższych latach do miliarderów z branży paliw kopalnych czy produkcji żywności faktycznie może dołączać coraz więcej miliarderów, którzy dorobią się na inwestycjach w ochronę klimatu. Oczywiście ktoś może stwierdzić, że coraz większe gromadzenie kapitału przez garstkę ludzi są niemoralne. Można mieć też wątpliwości, czy etyczne jest dorabianie się majątku na ratowaniu przed katastrofą klimatyczną.
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”
Komentarze