Wiemy już, że przekłamaniem jest porównywanie ustawy dyscyplinującej PiS do rozwiązań we Francji, czy Niemczech. Ale czy prezydent - jak twierdzi PiS - samym aktem powołania sędziego naprawia usterki w KRS? Czy sędziowie nie mają prawa pomijać przepisów prawa krajowego? OKO.press analizuje kolejne argumenty polityków PiS dotyczące ustawy
"Projektem noweli ws. ustroju sądów chcemy powstrzymać wysadzenie w powietrze wymiaru sprawiedliwości, bo to, co zaczęło się dziać w wymiarze sprawiedliwości, to już właściwie jest anarchia" - powiedział w sobotę 14 grudnia Jarosław Kaczyński PAP.
Mateusz Morawiecki mówił o dyscyplinującej sędziów ustawie bardziej wprost: "Myślę, że da do myślenia środowisku sędziowskiemu i za parę tygodni zapanuje spokój tutaj, ale taki konstruktywny, gdzie obie strony zrozumieją, że lepiej jest nie kwestionować wyroków sądów, które zostały wydane przez sędziów powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa".
Jak PiS zamierza osiągnąć ten "konstruktywny spokój"? Projekt ustawy zakłada między innymi:
Oprócz tego przepisy ustawy ograniczają w znacznym stopniu uprawnienia samorządów sędziowskich, a także rozszerzają uprawnienia prezydenta w procesie powołania Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego.
Szczegółowo projekt omówił na łamach OKO.press Mariusz Jałoszewski: Nocny zamach PiS na niezależność sądów i atak na wyrok TSUE. Projekt ustawy punkt po punkcie.
Skomentowała go także prof. Ewa Łętowska: To projekt niekonstytucyjny, niedemokratycznie obraźliwy. Dokonuje się Polexit.
W piątek 13 grudnia politycy PiS zaczęli tłumaczyć w mediach, skąd pomysł na ustawę i jaki jest jej cel. OKO.press odnosiło się już do argumentu o rzekomo identycznych rozwiązaniach w krajach UE: Fałsz Kaczyńskiego o ustawie dyscyplinującej: „Niemcy mogą, Francuzi mogą, a my nie możemy?”
Dziś wyjaśniamy pozostałe cztery argumenty pojawiające się w wypowiedziach strony rządowej.
W wyroku z 19 listopada 2019 Trybunał Sprawiedliwości UE polecił sądom w Polsce badanie legalności umocowania KRS oraz Izby Dyscyplinarnej SN. Jako pierwszy zastosował się do niego sędzia Paweł Juszczyszyn, który nakazał Kancelarii Sejmu ujawnienie list poparcia do KRS.
Zgromadzenia ogólne sędziów sądów w całej Polsce podejmowały uchwały, w których decydowano o wstrzymaniu się z opiniowaniem kandydatów na sędziów do procedury w KRS. Prawo i Sprawiedliwość postanowiła to zachowanie utemperować. Stąd dyscyplinarki dla sędziego Juszczyszyna i innych sędziów (m.in. w Katowicach, w Krakowie).
PiS stwierdził, że punktowe działania są zbyt słabą represją i postanowił ustawowo zakazać sędziom w Polsce wykonywania wyroku TSUE z 19 listopada.
Piotr Müller, rzecznik PiS, opowiadał w piątek rano na antenie TVP1, że projekt ustawy jest tak naprawdę prezentem dla sędziów:
Zresztą sam rzecznik SN jeszcze kilka tygodni temu apelował o działania legislacyjne. W związku z tym te działania legislacyjne podjęliśmy.
To prawda, po wyroku Izby Pracy SN z 5 grudnia rzecznik SN, sędzia Michał Laskowski ostrzegał, że będzie coraz więcej orzeczeń stwierdzających, że KRS jest nielegalna, a sędziowie powołani z jej udziałem nieprawidłowo obsadzeni. Z drugiej strony w samym SN za chwilę mogą się pojawić uchwały i konkurencyjne orzeczenia.
By uniknąć chaosu sądowego, władza powinna sanować (uzdrowić) sytuację, czyli zreformować KRS.
Pisaliśmy o tym w tekście: Czy sędziowie powołani z udziałem neo-KRS powstrzymają się od orzekania? Ich wyroki są do podważenia
W jaki sposób PiS argumentuje, że niedozwolone jest badanie przez sądy legalności powołania sędziego? Otóż, zdaniem PiS sędzia jest właściwie zawsze legalnie powołany.
Wyjaśniał to Fogiel:
"To Prezydent w akcie powołania decyduje, kto jest sędzią i ma w tym głos ostateczny"
Koncepcja "sanacyjnego powołania" przez prezydenta nie jest niczym nowym w obozie PiS. Powoływali się na nią między innymi sędziowie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w kwietniu 2019, gdy sami siebie "zalegalizowali" w uchwale w pełnym składzie. Oprócz oczywistych zarzutów co do legalności KRS, która rekomendowała wszystkich sędziów Izby, dodatkową wątpliwością był brak obwieszczenia prezydenta.
Ale koncepcja "sanacyjnego powołania" nie znajduje jednak oparcia w przepisach prawa.
Zgodnie z art. 179 Konstytucji
"Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony".
"W związku z tym nie można twierdzić, że powołanie sędziego przez prezydenta wyłącza udział Krajowej Rady Sądownictwa. Konstytucja na to nie pozwala.
A jeżeli obecny KRS nie jest Krajową Radą Sądownictwa w konstytucyjnym rozumienia, to znaczy, że nie było wniosku. A bez wniosku KRS prezydent nie może powołać sędziego"
- wyjaśnia w rozmowie z OKO.press dr hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje:
"Prezydent jest podporządkowany Konstytucji, nie może jej ignorować. I wreszcie - wszystkie organy są zobowiązane działać na podstawie i w granicach prawa".
"Tu nie chodzi o karanie sędziów, to chodzi o poczucie odpowiedzialności za państwo i obywateli. Sytuacja, w której sędziowie domniemują sobie uprawnienia na podstawie orzeczenia TSUE do tego, aby podważać status innych sędziów, którzy zostali powołani przez demokratyczną KRS, może doprowadzić do anarchii i olbrzymiego chaosu prawnego
i na to odpowiedzialny rząd (...) nie może sobie pozwolić"
– stwierdził poseł PiS, były rzecznik resortu sprawiedliwości Jan Kanthak w rozmowie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” w TVN24.
Innymi słowy - PiS rękami Izby Dyscyplinarnej i rzeczników dyscyplinarnych będzie zastraszał sędziów, żeby ci nie podejmowali niewygodnych uchwał i nie wydawali niewygodnych dla PiS wyroków. Zdaniem PiS dzięki temu w sądownictwie zapanuje wreszcie spokój.
Ale nie powstrzyma to chociażby stron postępowań przed powoływaniem się na wyrok TSUE i Izby Pracy SN. Wyrok w pierwszej instancji wydany przez sędziego powołanego przez neo-KRS może być przesłanką odwoławczą w sądzie drugiej instancji i prowadzić do uchylenia takiego wyroku.
Fakt nieprawidłowego obsadzenia sądu może być uznany za nowy dowód w sprawie i posłużyć do wznowienia prawomocnie zakończonego postępowania. Można też wnioskować o wyłączenie sędziego.
Przypomnijmy - w sądach orzeka obecnie ponad 300 takich sędziów, którzy zdążyli wydać około 70 tysięcy postanowień. A KRS działa dalej pełną parą.
Za groźbę "anarchii i olbrzymiego chaosu prawnego" odpowiedzialny jest rząd. Nie sędziowie. I każdy dzień brnięcia przez rząd w "deformę" tylko pogłębia kryzys.
Pamiętać trzeba również, że przed nami jeszcze dwa orzeczenia Sądu Najwyższego, w których zastosowany będzie wyrok TSUE z 19 listopada. W samym Trybunale Sprawiedliwości UE czeka z kolei sprawa C-791/19, czyli skarga Komisji Europejskiej na niewykonywanie obowiązków traktatowych w zakresie wymiaru sprawiedliwości. Skarga ta dotyczy właśnie procedur dyscyplinarnych wobec sędziów sądów powszechnych.
Jeszcze przed ogłoszeniem nowej ustawy dyscyplinującej środowiska prawnicze wystosowały apel do Ursuli von der Leyen, żeby Komisja zawnioskowała o zastosowanie przez Trybunał Sprawiedliwości środków tymczasowych:
Dla PiS-u byłaby to nawet bardziej dotkliwa porażka niż słynne orzeczenie o środkach tymczasowych z 2018 roku, gdy TSUE nakazał przywrócenie do orzekania "przymusowo emerytowanych" sędziów SN i NSA.
Trudno nie widzieć w ostatnich działaniach PiS wobec sędziów nowych dowodów, które obciążają rząd w tej sprawie. W poniedziałek 16 grudnia rzecznik Komisji Europejskiej, Christian Wigand poinformował, że KE będzie analizować projekt PiS w sprawie dyscyplinowania sędziów pod kątem zgodności z unijnymi zasadami, dotyczącymi niezależności w wymiarze sprawiedliwości.
Ustawa dyscyplinująca jest w istocie dramatycznym krokiem obozu władzy, który gra na to, by do czasu kolejnego wyroku TSUE możliwie najskuteczniej zastraszyć sędziów i uniemożliwić im faktycznego demontażu neo-KRS i PiS-wskich reform.
Politycy PiS chwytami retorycznymi starają się ukryć rzeczywisty cel ustawy dyscyplinującej, czyli zakazanie sędziom stosowania prawa UE. Przedstawiają ją więc, jak Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla PAP, jako »nakazującą stosowanie prawa krajowego«:
"Trzeba sobie powiedzieć jasno: sędzia jest niezawisły, ale jest tak samo funkcjonariuszem państwowym jak wszyscy inni i musi odpowiadać za swoje działania i musi przestrzegać ustaw"
Kwestia zgodności ustaw z konstytucją, to jest kwestia, którą on [sędzia - przyp.red.] może postawić zwracając się do Trybunału Konstytucyjnego, ale nie może tego rozstrzygać samodzielnie.
W tej sprawie powrócił klasyczny argument PiS - UE nie ma prawa pouczać nas w sprawach sądownictwa, to wyłączne kompetencje państw członkowskich.
Jest on oczywiście nieprawdziwy.
W lutym 2018 roku TSUE wydał przełomowe orzeczenie. Odpowiedział na pytania prejudycjalne portugalskiego sądu – które dotyczyło kwestii niezależności sądownictwa (portugalska sprawa dotyczyła obniżenia uposażeń sędziowskich w ramach „polityki oszczędności” państwa portugalskiego).
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że ma kompetencję do oceny niezależności sądów w państwach członkowskich. Od tej pory to wiążąca wykładnia dla wszystkich państw członków UE, również Polski. Owa kompetencja wynika z tego, że sądy krajowe muszą być przygotowane rozstrzyganie spraw dotyczących prawa unijnego. Dlatego muszą spełniać unijny standard niezależności – być niezależne od władzy wykonawczej i ustawodawczej.
Trybunał Sprawiedliwości stoi na straży prawa unijnego – w tym zasady skutecznej ochrony sądowej. Ta zasada nie może być realizowana bez wolnych sądów.
Kaczyński mówi więc - przestrzegajcie prawa, które uchwalono w Polsce, a jeśli wam się nie podoba, to zaskarżajcie je do Trybunału Konstytucyjnego. To oczywiście pułapka, bo upolityczniony TK nie zaneguje "reform" PiS. Ale nie tylko. To także przekłamanie, ponieważ sądy mają obowiązek przestrzegania prawa UE, jak również stosowania się do orzeczeń TSUE, który na mocy traktatów ma prawo doprecyzowania przepisów unijnych.
W wyroku z 19 listopada TSUE przypomina, że obowiązująca państwa członkowskie zasada pierwszeństwa prawa Unii nakłada na każdy sąd obowiązek pominięcia prawa krajowego w momencie, w którym zastosowanie tych przepisów byłoby sprzeczne z prawem UE (punkty 154-161 wyroku). I przepisy powołujące do życia neo-KRS i Izbę Dyscyplinarną Sąd Najwyższy, zgodnie ze wskazówkami TSUE, uznał 5 grudnia za niezgodne z prawem UE.
Dlatego ustawą chcą zakazać sędziom stosowania prawa UE.
Sądownictwo
Andrzej Duda
Radosław Fogiel
Jarosław Kaczyński
Jan Kanthak
Mateusz Morawiecki
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Sąd Najwyższy
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
dyscyplinarki
Izba Dyscyplinarna
Paweł Juszczyszyn
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze