W uchwale z 10 kwietnia sędziowie Izby Dyscyplinarnej SN w pełnym składzie stwierdzili, że proces ich powołania był całkowicie prawidłowy. Nowe kadry SN w ogromnym pośpiechu "legalizują się", by ubiec sędziów starych, którzy uważają, że nowi nie powinni orzekać. Bo powołani zostali w wadliwy sposób i z udziałem upolitycznionej KRS
Izba, w której zasiadają wyłącznie sędziowie powołani już po "reformie" PiS, w środę 10 kwietnia 2019 orzekła, że proces powołania przebiegł całkowicie prawidłowo.
W uchwale napisano, że udział w składach orzekających SN sędziów powołanych przez Andrzeja Dudę na jesieni 2018 roku nie narusza prawa do rozpoznania sprawy przez niezależny sąd i nie powoduje nieprawidłowej obsady sądu.
"Nowe kadry" SN z Izby Dyscyplinarnej musiały się spieszyć, by uprzedzić kadry "stare" zasiadające w Izbach Karnej i Cywilnej.
Sędziowie sprzed "dobrej zmiany" już wcześniej chcieli zbadać, czy sędziowie powołani na wniosek upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa są uprawnieni do orzekania. Gdyby nie byli, podlegaliby wyłączeniu ze składów orzekających. Argumentowali, że obwieszczenie prezydenta o naborze do SN wydano bez wymaganej kontrasygnaty premiera, co miało czynić cały proces powołania nieważnym.
Na te same pytania dotyczące sędziów Izby Dyscyplinarnej odpowiedzieli jej sędziowie w uchwale z 10 kwietnia.
Wydana w ekspresowym tempie decyzja blokuje postępowania Izby Karnej i Izby Cywilnej.
O ile pytania nie zostaną przekazane do połączonych izb lub pełnego składu SN.
"Uchwała wydana w pełnym składzie Izby ma moc zasady prawnej. Wiąże wszystkie składy orzekające w Sądzie Najwyższym. Wszyscy sędziowie będą związani dzisiejszą uchwałą do czasu, gdy ewentualnie dojdzie do jej zmiany. Może to uczynić albo skład połączonych izb, albo pełen skład Sądu Najwyższego" - komentował tuż po ogłoszeniu decyzji rzecznik SN sędzia Michał Laskowski.
Uchwała Izby Dyscyplinarnej budzi też zastrzeżenia natury etycznej. Sędziowie orzekli bowiem w sprawie, która bezpośrednio dotyczy powołania ich na stanowiska, choć twierdzili, że jest inaczej.
"Wydaje mi się, że byłoby lepiej, gdyby w tej sprawie orzekali sędziowie, których te problemy i te wątpliwości co do procedury powołania nie dotyczą osobiście. Takie orzeczenie byłoby bardziej przekonujące i wiarygodne. To tylko moje osobiste wrażenie, Izba Dyscyplinarna wyraziła dziś zupełnie inny pogląd" - mówił sędzia Laskowski.
Izba Dyscyplinarna podjęła uchwałę w imponującym tempie. Z pytaniem prawnym wystąpił we wtorek 2 kwietnia 2019 jej trzyosobowy skład. Sędziowie na czele z sędzią Konradem Wytrykowskim przekazali je do rozpatrzenia siedmioosobowemu składowi poszerzonemu.
Na posiedzeniu w piątek 5 kwietnia obradowało już więc siedmioro sędziów. Stwierdzili, że ze względu na "powagę sprawy" i "wątpliwości w intensywnym dyskursie publicznym" decyzję powinien podjąć pełny skład Izby.
Po raz pierwszy w historii Izby Dyscyplinarnej powołanej w 2018 roku w ramach "reformy sądownictwa" PiS w środowej rozprawie wzięło więc udział dziesięcioro sędziów Izby Dyscyplinarnej. Wszyscy poza Janem Majchrowskim, który przebywa na zwolnieniu.
Na sali obecny był także zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand - jeden z "żołnierzy Zbigniewa Ziobry". To on przedstawił swoje argumenty podczas 40-minutowej rozprawy. Nad orzeczeniem sędziowie Izby Dyscyplinarnej debatowali przez następne sześć godzin.
W uzasadnieniu przewodniczący Izby Dyscyplinarnej Tomasz Przesławski podkreślił, że ogłoszenie o naborze do SN stanowi "emanację prerogatywy prezydenta" z art. 179 Konstytucji. Jako takie miałoby nie wymagać kontrasygnaty premiera.
Innego zdania są jednak eksperci prawni, którzy przypominają, że akty urzędowe prezydenta takie jak ogłoszenie o naborze wymagają kontrasygnaty, by mogły być ważne. Mówi o tym wyraźnie art. 144 ust. 2 Konstytucji.
"Nowi" sędziwie bronili też nowej KRS - upolitycznionej po zmianach autorstwa rządu PiS.
W uzasadnieniu sędzia Przesławski stwierdził, że jej status nie budzi dziś "żadnych wątpliwości". I odniósł się do tego, jak zorganizowane jest sądownictwo w innych europejskich krajach. Padły przykłady m.in. Niemiec, Czech, Austrii i Hiszpanii. Zdaniem sędziów Izby Dyscyplinarnej nowe polskie rozwiązania prawne zapewniają większy udział środowiska sędziowskiego w powoływaniu KRS, niż ma to miejsce w tych państwach.
To argumentacja, którą wielokrotnie demaskowaliśmy w OKO.press i którą od 2017 roku uparcie powtarzają politycy PiS. Ostatnio przypomniał ją Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, gdy 3 kwietnia dziennikarze zapytali go o wszczętą przez Komisję Europejską kolejną procedurę naruszeniową wobec Polski.
Sędziowie Izby Dyscyplinarnej przytoczyli też wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 25 marca. TK Julii Przyłębskiej na prośbę samej KRS orzekł, że przepis zezwalający na wybór członków Rady przez Sejm jest zgodny z Konstytucją. Sam Trybunał znajduje się jednak pod polityczną kontrolą partii Jarosława Kaczyńskiego. A zdaniem ekspertów OKO.press orzeczenie z 25 marca zapadło w oparciu o "wyizolowaną i błędną" interpretację Konstytucji. Ten aspekt pominęła jednak w środę, 10 kwietnia, Izba Dyscyplinarna SN.
Czterech sędziów Izby zgłosiło zdanie odrębne do uchwały. Sędziowie Adam Tomczyński, Paweł Zubert, Adam Roch i Jacek Wygoda stwierdzili, że Izba Dyscyplinarna w ogóle nie powinna zajmować się pytaniami dotyczącymi powołania jej członków. Legalność naboru jest zdaniem czwórki sędziów "niepodważalna" i "oczywista".
"Trudno, żebyśmy byli zaskoczeni tym orzeczeniem. SN doszedł do wniosku, że procedura powołania była prawidłowa, że KRS ukształtowana jest prawidłowo. I że decyzja prezydenta o powołaniu sędziów »sanuje« wszelkie ewentualne nieprawidłowości" - komentował po rozprawie rzecznik Michał Laskowski.
Izba Dyscyplinarna musiała się spieszyć nie tylko ze względu na działania "starych kadr" SN.
Sprawą postępowań dyscyplinarnych i statusu Izby Dyscyplinarnej SN zajęła się też ostatnio Komisja Europejska. KE 3 kwietnia 2019 wszczęła wobec Polski procedurę naruszeniową i zwróciła się do rządu o przedstawienie wyjaśnień.
Pytania Komisji dotyczą m.in. dyscyplinowania sędziów za wydawane przez nich orzeczenia oraz składanie pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE. KE ma zastrzeżenia co do roli Izby Dyscyplinarnej SN, która kontroluje decyzje podjęte przy dyscyplinarkach. Zdaniem Komisji Izba ta nie jest bezstronna, bo w jej skład wchodzą wyłącznie nowi sędziowie wybrani przez nową, upolitycznioną KRS. Rząd PiS ma dwa miesiące, by odpowiedzieć Komisji.
Sam Trybunał Sprawiedliwości UE zajmuje się już trybem powołania Izby Dyscyplinarnej w ramach postępowania w sprawie pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego. Sędziowie Izby Dyscyplinarnej zanegowali legalność tego procesu w uchwale z 28 marca.
Nowe kadry SN chcą zabezpieczyć się na wszelkie możliwe sposoby. Sędzia Izby Dyscyplinarnej Kamil Zaradkiewicz o potwierdzenie własnej zdolności do orzekania poprosił już więc także Trybunał Konstytucyjny. Podobnie jak w przypadku nowej KRS najpewniej i w tym przypadku TK Julii Przyłębskiej orzeknie po myśli polityków PiS.
Sądownictwo
Konrad Wytrykowski
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Sąd Najwyższy
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Izba Dyscyplinarna
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze