0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Przemówienie 94-letniej bohaterki Powstania Warszawskiego Wandy Traczyk-Stawskiej podczas demonstracji opozycji w obronie obecności Polski w Unii Europejskiej 10 października 2021 roku wzburzyło media prorządowe i polityków rządzącej prawicy. (OKO.press zamieściło je w całości — tutaj.)

Przypomnijmy: Wanda Traczyk-Stawska mówiła m.in. „To jest nasza Europa i nikt nas z niej nie wyprowadzi” oraz ostro zrugała zakłócającego demonstrację przywódcę narodowców Roberta Bąkiewicza.

Traczyk-Stawska, ps. „Pączek”, jest weteranką powstania warszawskiego, a po wojnie ukończyła studia psychologiczne i przez 24 lata była nauczycielką w szkole dla dzieci niepełnosprawnych.

Wystąpienie żołnierza Powstania (OKO.press, za socjolożką dr. Weroniką Grzebalską, chętnie użyłoby tutaj nazwy „powstanka”; w rozmowie z nami Traczyk-Stawska nazywała się jednak „żołnierzem”) wywołało falę ataków w mediach prorządowych. Ponieważ trudno było atakować wprost bohaterkę wojenną, sugerowano, że ktoś ją oszukał, okłamał, że nie bardzo wie, co mówi. Rzecznik rządu Piotr Müller nazwał ją w TVP1 lekceważąco „panią z Powstania Warszawskiego”. Analizowaliśmy te reakcje (tutaj).

Głos zabrali także czołowi politycy PiS - jego przywódca Jarosław Kaczyński i minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Ich wypowiedzi znalazły się w wywiadach w tygodniku „Sieci” (nr 42 z 18 października 2021).

Przeczytaj także:

Kaczyński: „tradycja komunistyczna”

Jarosław Kaczyński nie wymienił wprawdzie Wandy Traczyk-Stawskiej, z kontekstu jednak wynika, że o nią chodzi. Najpierw krytykował demonstrację, na której występowała:

„Dziś już wiemy dokładnie, że była demonstracja dokładnie o połowę mniejsza od tej z 2016 roku, kiedy tzw. KOD był u szczytu swojej siły. Nie był to zatem jakiś oszałamiający sukces, ale nie można też powiedzieć, że jakaś ogromna klęska. Dużo ważniejsze było to, kto tam był: mało ludzi młodych, za to wiele twarzy znanych z innych demonstracji. Innymi słowy - przyszła kadrówka opozycji i tyle”.

„A tradycja akowska tam jakaś jest?” - zapytali prowadzący wywiad bracia Jacek i Michał Karnowscy, pytając - znów nie wprost - o Traczyk-Stawską.

„Nie żartujmy. Jeżeli mają jakiś związek z tradycjami, to zdecydowanie innymi, wręcz przeciwnymi” - odpowiedział Kaczyński.

To ostatnie zdanie także odnosi się do Wandy Traczyk-Stawskiej. Jest także insynuacją. „Tradycje wręcz przeciwne” to w języku PiS oznacza tradycje komunistyczne - Komunistycznej Partii Polski, UB, ZOMO.

Kaczyński obraża, porównując do ZOMO i gestapo

Kaczyński ma zresztą długą historię używania takich insynuacji.

Czarnek: nie wie, co robi, występuje wspólnie z komunistami

Bezpośrednio do osoby Wandy Traczyk-Stawskiej odniósł się w wywiadzie dla „Sieci” - w tym samym numerze, co wywiad z Kaczyńskim - Przemysław Czarnek, minister edukacji nauki. (Wywiad ukazał się pod bardzo zabawnym tytułem: „Mam bardzo dobre relacje z młodzieżą”.)

Czarnek mówił o demonstracji opozycji:

„Była też pani Wanda Traczyk-Stawska, która jest bohaterką powstania warszawskiego, ale ona z kolei została, mam wrażenie, perfidnie wykorzystana przez tych kłamców. (…) Bo jeśli występuje na jednej scenie z agentami SB i komunistami, którzy bezcześcili pamięć powstańców warszawskich, to albo nie wie, co robi, albo została oszukana”.

Czarnek mówi więc wprost, ze bohaterka Powstania albo „nie wie, co robi”, albo „oszukali ją organizatorzy”. Przy okazji obraża osoby przemawiające na demonstracji.

O kogo mogło mu chodzić?

  • jedyną osobą posądzaną o kontakty z SB był 91-letni Leszek Moczulski, wybitny działacz opozycji, który spędził ponad sześć lat w komunistycznym więzieniu, a zarzuty wobec niego - dotyczące wcześniejszego okresu jego życia - nigdy nie zostały ostatecznie dowiedzione;
  • „komunistą” mógł być Leszek Miller, działacz PZPR w latach 80. i sekretarz Komitetu Centralnego PZPR oraz członek Biura Politycznego partii w ostatnich latach jej istnienia. Miller jednak był przez następne dekady demokratycznie wybieranym politykiem III RP, premierem w okresie wstępowania Polski do Unii Europejskiej.

Komunista - ten, którego nie lubimy

W obu wypowiedziach polityków rządzącej prawicy widoczny jest ten sam mechanizm: „bohaterem jest ten, kto nas popiera, a komunistą i zdrajcą - ten, którego nie lubimy”. To reguła zupełnie niezależna od historycznych zasług. PiS może więc awansować dawnego komunistycznego prokuratora i wieloletniego członka PZPR (1978-1989) Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego. Nie ma jednak skrupułów w dyskredytowaniu autentycznych bohaterów i bohaterek walki o wolność z przeszłości, jeśli tylko popierają opozycję dzisiaj. Wówczas zarzuca im demencję lub zdradę, ewentualnie współpracę z komunistycznym reżimem - nawet, jeśli są to ludzie, którzy byli przez niego represjonowani i spędzili wiele lat w więzieniach w PRL, jak Leszek Moczulski.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze