0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.plFot . Grzegorz Skowr...

„Kiedy się dobrze przyjrzymy, zobaczymy, że prezes uważnie pilnuje tych wyborów od samego początku” – mówi OKO.press dobrze poinformowany polityk prawicy. Coś w tym jest. To Kaczyńskiemu przypadła główna rola już na pierwszej konwencji Prawa i Sprawiedliwości, ochrzczonej „Programowym Ulem” i otwierającej kampanię wyborczą. Kaczyński od pierwszych dni kampanii starał się też kontrolować sztab wyborczy PiS. A kiedy zwalczające się frakcje doprowadziły do jego paraliżu, postawił na czele sztabu jednego ze swych najwierniejszych zaufanych, czyli Joachima Brudzińskiego.

Przeczytaj także:

Sam prezes PiS wszedł jednak w kampanię na całego dopiero po tym, jak ogłosił się jedynym wicepremierem w rządzie Mateusza Morawieckiego.

W ostatnich dniach Kaczyński dwoi się i troi, by nadążyć za tempem kampanii.

I mimo rozpoczynającego się już sezonu ogórkowego bardzo się stara, by media nie zapomniały o nim choćby na jeden dzień.

Kaczyński w światłach reflektorów. Rozdział 1: Wywiady

We wtorek 11 lipca 2023 Jarosław Kaczyński spogląda na nas dumnie z okładki „Super Expressu”. W wywiadzie udzielonym tabloidowi prezes PiS zachwala waloryzację świadczenia 500+ oraz dowodzi, że jego partia skutecznie „stawia tamę” imigracji. „Daje pan radę w tym natłoku spraw, obowiązków?” – pyta dociekliwie dziennikarz SE, a nieco starsi czytelnicy słyszą w tym echo słynnego bałwochwalczego tekstu Michała Karnowskiego z 2007 roku o Jarosławie Kaczyńskim jako „żelaznym kanclerzu”.

Kaczyński oczywiście daje radę. Zapowiada też jednak, że zamierza odetchnąć po trudach kampanii, a jego „obecność w rządzie jest przejściowa”. Nie mówi też „nie”, pytany o ewentualną powyborczą koalicję PiS-u z Konfederacją.

Dzień wcześniej, czyli w poniedziałek 10 lipca, inny wywiad z Kaczyńskim ukazał się w i.pl, czyli ogólnopolskim serwisie wydawcy gazet regionalnych Polska Press Grupa, przejętego przez podporządkowany PiS-owi państwowy Orlen.

W tej rozmowie duch „żelaznego kanclerza” nie tyle się objawia, co po prostu nią rządzi.

„W momencie, w którym rozmawiamy, jest Pan przekonany, że Prawo i Sprawiedliwość będzie rządzić samodzielnie? Bo, że wybory wygra, to raczej jest pewne, przynajmniej na tę chwilę” – pyta znana z rozmów z ważnymi politykami obozu rządzącego dziennikarka i.pl, a kilka lat wcześniej kandydatka na Wakacyjną Miss Super Expressu.

Jarosław Kaczyński nie ma w tej sprawie większych wątpliwości, choć na wszelki wypadek wysyła jasny sygnał do zgnuśniałego po 8 latach rządów partyjnego aktywu: „Jestem przekonany, że będziemy rządzić, ale pod warunkiem, że przeprowadzimy kampanię wyborczą, w której wszyscy będziemy pracowali z pełnym zaangażowaniem, na tej zasadzie, która potocznie jest nazywana »gryzieniem trawy«" – mówi prezes PiS.

„Prezes Prawa i Sprawiedliwości, wicepremier Jarosław Kaczyński ujawnia: »Nasz program będzie na kolejne osiem lat«” – taki jest tytuł w i.pl, choć Kaczyński niczego w wywiadzie nie ujawnia, a już w szczególności jakiekolwiek konkretu odnoszącego się do nowego programu swej partii.

Rozdział 2: Pląsy

Publikację wywiadu dla podporządkowanego władzy portalu poprzedzała niedzielna (9 lipca) wizyta Jarosława Kaczyńskiego na Jasnej Górze – na dorocznej pielgrzymce Rodziny Radia Maryja. Razem z nim pojechali tam szef MON Mariusz Błaszczak, minister aktywów państwowych Jacek Sasin, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek oraz minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Na Jasnej Górze wszyscy trzymali się za ręce i kołysali w rytmie kościelnych śpiewów i pieśni.

View post on Twitter

Oczywiście to nie chęć wspólnego pobujania się przy pieśni „Abyśmy byli jedno” zawiodła na Jasną Górę czołowych polityków Zjednoczonej Prawicy

O ile jeszcze rok temu Kaczyński ograniczył się do wysłania zgromadzonym tam fanom ojca Tadeusza Rydzyka listu, tym razem osobiście zabiegał o przedwyborczą przychylność wpływowego redemptorysty, jego radia i telewizji oraz ich widzów i słuchaczy.

„Od bardzo dawna nie było takiego momentu, w którym tak jawnie formułowane są plany pozbawienia nas suwerenności. Tak jawnie, bezczelnie, kłamliwie i można powiedzieć odrażająco, atakowany jest Kościół, atakowany jest Ojciec Święty, atakowane są nasze podstawowe wartości, podstawy naszego porządku społecznego, naszego obyczaju, mówiąc najkrócej – podstawy polskości” – mówił na Jasnej Górze Kaczyński – przypominając, że opowieść o obronie polskiej suwerenności i tradycji będzie jednym z głównych motywów kampanii wyborczej.

W jawnej agitacji wyborczej nie przeszkadzały Kaczyńskiemu ani miejsce (najważniejsze sanktuarium maryjne polskiego katolicyzmu), ani okoliczności (pielgrzymka).

Nawoływał, by „każdy, kto ma Polskę w sercu, poszedł do tych wyborów”, by tam „zdecydować, że Polska ma trwać i się rozwijać, że Polska ma wykorzystywać swoje szanse”.

Rozdział 3: Wszechobecność

Dosłownie dzień wcześniej, bo w sobotę 8 lipca Jarosław Kaczyński bawił na spotkaniu z wyborcami swej partii w Pułtusku. Nie zabrakło tam zdjęć prezesa z niemowlęciem na rękach. Fotki z bobasem miały oczywiście służyć ociepleniu wizerunku „żelaznego kanclerza”.

View post on Twitter

Poza tym jednak prezes nie wniósł w Pułtusku wiele nowego do kampanijnej narracji PiS-u, choć zapowiedział, że osobiście zajmie się problemami ze skupem malin.

Rozdział 4: Paradoks prezesa

Osobiste zaangażowanie się Jarosława Kaczyńskiego na pełną skalę w kampanię wyborczą, to dla PiS-u niekoniecznie najlepsza wiadomość.

O ile Kaczyński jest bardzo szanowany przez zdeklarowanych wyborców Prawa i Sprawiedliwości, o tyle ostro antagonizuje nie tylko elektorat opozycji, ale i część wyborców niezdecydowanych. Przykład z niedawnego sondażu IBRiS dla RMF FM – zaufanie do Kaczyńskiego deklaruje około 34,5 procent wyborców, nie ufa mu aż 60,5 proc. Rankingi zaufania nie są idealnym narzędziem, jeśli chodzi o próby prognozowania wyników wyborów, zauważmy jednak, że te 34,5 procent Kaczyńskiego w rankingu zaufania do polityków niemal odpowiada obecnym notowaniom PiS w sondażach preferencji partyjnych (33 proc. w ostatnim sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM).

Kaczyńskiemu ufają wyborcy PiS – i niemal nikt poza nimi

Lider obozu władzy na pierwszej linii frontu, w roli twarzy kampanii wyborczej, może więc utrudniać PiS-owi wszelkie próby rozszerzania wyborczej bazy, co w obecnej sytuacji sondażowej wydawałoby się jedynym sposobem na podjęcie próby walki o samodzielną większość w przyszłym parlamencie.

Kierownictwo PiS – w tym sam Kaczyński – całkiem nieźle zdaje sobie przy tym sprawę z tego, że prezes w roli twarzy kampanii jest bronią cokolwiek obosieczną. To właśnie dlatego przecież prezes razem z Antonim Macierewiczem chowali się w „szafie” przed kluczowymi dla PiS wyborami 2015 roku – zarówno prezydenckimi, jak i parlamentarnymi.

Role frontmanów – z wielką korzyścią dla PiS – przypadły wtedy najpierw Andrzejowi Dudzie, a następnie Beacie Szydło. Przed tamtymi wyborami oboje byli postaciami z politycznego drugiego planu, wybrano ich zaś do nowych ról po długich i mozolnych badaniach – przede wszystkim ze względu na zestawy cech, które dawały PiS-owi dobre rokowania na pozyskanie nowych wyborców. A było to w tamtym czasie głównym warunkiem wyprzedzenia Platformy Obywatelskiej i Bronisława Komorowskiego w wyborczym wyścigu.

Tym razem Kaczyński wydaje się stawiać krzyżyk na marzeniach o samodzielnych rządach.

I rusza do samodzielnego prowadzenia kampanii głównie po to, by po pierwsze, potrząsnąć partyjnym aktywem, a po drugie, sprawić, by dotychczasowi wyborcy Prawa i Sprawiedliwości nie stracili zapału do udziału w wyborach. Prezes PiS na pierwszej linii frontu może działać na nich mobilizująco.

Każdy kij ma jednak dwa końce

W warunkach bardzo ostrej polaryzacji politycznej, z jaką mamy do czynienia, obecność Kaczyńskiego w kampanii PiS może działać mobilizująco również na elektorat opozycji i tych wyborców niezdecydowanych, którzy prezesa PiS nie darzą szacunkiem, ani zaufaniem.

Decyzja Kaczyńskiego o wejściu na pierwszą linię politycznej walki o zwycięstwo w wyborach nie musi być więc jedynie wynikiem chłodnej kalkulacji. Być może to wynik wyzwania, które rzucił szefowi PiS jego odwieczny najgroźniejszy polityczny rywal Donald Tusk. Szef Platformy osobiście przecież prowadzi kampanię KO, to wiece i spotkania z jego udziałem przyciągają najwięcej wyborców, jak i uwagi mediów. Być może Kaczyński próbuje odpowiedzieć właśnie na to.

Z Kaczyńskim na czele kampanii PiS i Tuskiem na czele kampanii Koalicji Obywatelskiej nadchodzące wybory parlamentarne nabierają jeszcze bardziej niż to tej pory personalnego wymiaru. Choć debaty przedwyborczej Kaczyński-Tusk zdecydowanie nie należy się spodziewać, chcąc nie chcąc zamieniają się w jej namiastkę spotkania i wiece wyborcze obu liderów.

Stwarza to problem dla mniejszych partii opozycyjnych. Bezpośrednia walka między dwiema najsilniejszymi osobowościami polskiej polityki może być bowiem znacznie bardziej atrakcyjna dla mediów i ich odbiorców niż przedwyborcze działania pozostałych graczy na scenie politycznej.

;

Udostępnij:

Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze