Kaczyński zaklina rzeczywistość i rozpaczliwie broni wizerunku partii: PiS nigdy nie naruszyło praworządności, wręcz przeciwnie broniło jej przed PO i PSL. Ustawy sądownicze są zgodne z Konstytucją. Prezes kłamstwem mobilizuje aktyw, który nie rozumie, skąd te afery i skąd te ustępstwa wobec dyktatu Brukseli
Przesłanie piątkowego (7 grudnia) wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego na wyjazdowym posiedzeniu klubu parlamentarnego PiS w Jachrance, jest jasne. Lider partii reaguje na poważne zagrożenia dla zwartości szeregów i morale aktywu i elektoratu PiS, jakimi są afera KNF, a także decyzja, by ustąpić przed orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości UE i przywrócić do orzekania sędziów Sądu Najwyższego, w tym I Prezes Małgorzatę Gersdorf.
Zamiast podsumować trzy lata rządów PiS Kaczyński podsumowuje nieprawidłowości ośmiu lat rządów PO i PSL. Przedstawia je jako Wieki Ciemne - pełne afer, łamania praw człowieka i wolności słowa, a także zagrażające praworządności.
Występuje w roli twardogłowego przywódcy, który powtarza propagandową wersję zdarzeń, a nawet ją wyostrza. Chce zaprzeczyć podejrzeniom swoich zwolenników, którzy uwierzyli w narrację o III RP jako formacji do cna skorumpowanej, której oczyszczenie przynosi dopiero władza PiS, a teraz dostrzegają wiele podobieństw z propagandowym obrazem rządów PO-PSL.
Kaczyński twierdzi, że to opozycja stawia tezę o podobieństwie PO i PiS, ale jasne jest, że chodzi o obawy w jego własnym obozie.
Który to obóz nie rozumie także, czemu trzeba było ustąpić pod presją orzeczenia TSUE. Jak to szczerze ujęła posłanka Anna Siarkowska w Sejmie (aż Kaczyński pogroził jej palcem):
"Wycofywanie się ze słusznych reform w obszarze wymiaru sprawiedliwości pod naciskiem instytucji unijnych, wykorzystanych do walki politycznej, wyznacza granice naszej suwerenności w bardzo nieciekawym miejscu".
Jarosław Kaczyński musi czuć, że zarówno afera KNF, jak i odwrót w sprawie SN, nadwątliły wizerunek PiS.
Miało być partią szlachetnych szeryfów niezdolnych do korupcji - ale przytrafił im się Marek Ch. Miało odrzucając dyktat Brukseli i w sposób nieugięty reformować kastę sędziów, ale musiało wycofać się z czystki w SN.
Kaczyński - jak wielu autorytarnych przywódców - ma poczucie, że żyje w oblężonej twierdzy i może nawet przecenia siłę przeciwników.
"Ta druga strona - mówi o opozycji - ma poparcie większości mediów i poparcie czynników zagranicznych, dlatego może kłamać, kłamać, kłamać, może zmieniać znaczenia słów, bić rekordy hipokryzji".
Kaczyński zaprzecza prawdzie o swej własnej formacji, która stosuje na rzadko spotykaną skalę takie właśnie reguły post-prawdy. Przy okazji straszy (i w ten sposób mobilizuje) swoich własnych ludzi: "druga strona wprost zapowiada, że po przejęciu władzy odrzuci reguły praworządności, demokracji". PO dokona zemsty... "To jest mówione wprost".
"Wyjątkowo groźna, a szczególnie intensywnie stosowana jest próba sprowadzenia nas na tę samą płaszczyznę, jakby PiS i PO to były takie same partie. To musimy z całą mocą odrzucić, trzeba mówić o różnicach".
"Czarne owce są także w naszym obozie, to wynika ze statystyki - mówi Kaczyński. - Ale my reagujemy w zgodzie z prawem, twardo, zasadniczo". Jakieś dowody?
" Są ludzie, członkowie PiS, którzy odgrywali pewną rolę polityczną, którzy już bardzo długo, za naszych rządów przebywają w aresztach śledczych".
Trudno przytoczyć te przypadki. Może chodzi o radnego wojewódzkiego PiS z Wrocławia Jerzego G., który we wrześniu 2018 wyszedł z aresztu, po wpłaceniu pół miliona kaucji, a także aresztowanego Przemysława M., wiceprezesa Lotosu i byłego polityka PiS z Pomorza, zatrzymanego w lipcu 2018 przez CBA.
Kaczyński taktownie pomija przykłady afer, kumoterstwa i partyjniactwa, gdy np. większość sejmowa czy senacka nie uchyliła immunitetu Patrykowi Jakiemu czy Stanisławowi Kogutowi. Zapomina o drastycznym przykładzie naginania prawa jakim było uniewinnienie - mimo braku prawomocnego wyroku - Mariusza Kamińskiego przez prezydenta Dudę.
Kluczowe dla prezesa jest odrzucenie jakiejkolwiek symetrii. Stwierdza więc - bez śladu dowodów - że "druga strona" na własne grzechy "nie reaguje w najmniejszym stopniu. Wszyscy są niewinni".
Charakterystyczne jest posłużenie się czasem teraźniejszym. Zdarzenia sprzed kilku lat Kaczyński przedstawia jakby właśnie się toczyły. Przemówienie robi wrażenie, jakby był rok 2015, a nie koniec 2018.
"Nasza strona działa zgodnie z zasadami prawa i praworządności, uczciwości i przyzwoitości. Nasi przeciwnicy - ani cienia".
Kaczyński martwi się, że znaczna część społeczeństwa nie ma dostępu do "środków przekazu bardziej neutralnych czy bardziej życzliwych wobec naszej strony" (choć przecież zasięg TVP jest nieograniczony) i dlatego nie wie, jak straszne afery miały miejsce za czasów PO-PSL.
Faktycznie TVP zajmuje się nimi na okrągło. Kaczyński tylko hasłowo wymienia dyżurny zestaw, przy okazji strasząc - nie pierwszy raz - Donalda Tuska odpowiedzialnością karną:
Pada też bezsporny dowód rozmiarów korupcji III RP, czyli "spisy, które można znaleźć w internecie, to setki różnego rodzaju afer".
Kluczowe jest zapewnienie, które ma uspokoić swoich:
"My z aferami walczymy, a jeżeli się zdarzają, to ich wymiar nie jest nawet promilem tego, co te afery, o których teraz mówię".
Czas na praworządność. "Wmawiają nam, że my łamaliśmy i łamiemy Konstytucję" - skarży się Kaczyński.
W narracji Kaczyńskiego to PiS jest najważniejszym gwarantem praworządności, którą niszczyli jego poprzednicy. Problemy z Konstytucją? To także ciemne czasy rządów PO-PSL, PiS natomiast Konstytucji broni.
W pełni konstytucyjne są nawet ustawy sądownicze. Kaczyński zaprzecza setkom ekspertyz krajowych i stanowisku instytucji europejskich, jak Komisja Europejska, TSUE, Komisja Wenecka Rady Europy itp.
PiS w żadnym wypadku konstytucji nie łamie
Tymczasem do problemów z konstytucyjnością ustawy o Sądzie Najwyższym przyznali się sami politycy PiS. Autorzy ustawy - posłowie Prawa i Sprawiedliwości - podkreślają w uzasadnieniu nowelizacji, że do ustępstw w sprawie przenoszenia sędziów w stan spoczynku zmusiły ich m.in. podnoszone przez SN zastrzeżenia co do konstytucyjności tych zapisów.
Innymi argumentami za wycofaniem się ze zmian w SN była krytyka instytucji UE i konieczność zastosowania się do środka tymczasowego zasądzonego przez unijny Trybunał Sprawiedliwości.
Był to zatem odwrót od obowiązującej do tego momentu linii argumentacji Prawa i Sprawiedliwości. Politycy partii Kaczyńskiego dotąd zgodnie przekonywali opinię publiczną, że ustawa jest w pełni zgodna z konstytucją, a unijne instytucje nie powinny się mieszać w sprawy polskich sądów.
Dlatego teraz Kaczyński - wbrew faktom i decyzjom władz PiS - próbuje "zawrócić Wisłę kijem". Zwolennik PiS może zgłupieć: skoro wszystko było OK, to po co się wycofywaliśmy?
Kaczyński w chaotyczny sposób argumentuje, dlaczego przeniesienie sędziów SN w stan spoczynku było zgodne z Konstytucją, odwołując się do art. 180. ust 4 Konstytucji, który stwierdza, że można ustawą regulować wiek emerytalny sędziów.
Dotyczy to jego zdaniem także I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf, choć Konstytucja gwarantuje jej wprost sześcioletnią kadencję do 2020 roku. Prof. Ewa Łętowska pokazała, na czym polega manipulacja takiej argumentacji.
Prezes PiS symbolicznie unicestwia w ten sposób ustępstwo PiS. Trudno powiedzieć, czy nawet jego baza to kupi.
Jako przykład bezwzględnego łamania Konstytucji przez PO-PSL, Kaczyński podaje nieprawidłowości przy wyborze trzech z pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego w 2015 roku.
To za rządów PO-PSL łamano konstytucję wielokrotnie
Sprawę tę analizowaliśmy w OKO.press. Koalicja PO-PSL rzeczywiście powołała sędziów z naruszeniem Konstytucji. Jednak ich desperacki ruch tuż przed przegranymi wyborami parlamentarnymi zablokował, niezależny wówczas, Trybunał Konstytucyjny. Ten sam, który później został spacyfikowany przez rząd PiS - obsadzony dublerami.
Na koniec - o początku wystąpienia, bo było najbardziej banalnym zapewnieniem, że "los Polaków jest najważniejszy". A Polacy chcą osiągnąć poziom życia jak na Zachodzie, czyli "wolność w tym codziennym tego słowa znaczeniu, kiedy człowiek jest wolny w tym sensie, że ma środki ku temu, by na różne sposoby korzystać z różnego rodzaju propozycji, które przedstawia współczesny świat". To znana z innych wystąpień Kaczyńskiego, czy Morawieckiego redukcja wolności do grubszego portfela.
Żeby tak się stało konieczny jest "szereg różnorodnych czynników", z ciekawszych:
"podmiotowa przynależność do UE (pierwsze oklaski), polska waluta i budowa polskiego kapitału".
Ale przede wszystkim konieczne jest zwycięstwo wyborcze.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze