Celem ma być przejęcie kontroli nad Centrum Informacyjnym Rządu i Kancelarią Premiera W ten ruch nie wierzy nawet część posłów PiS – posądzają prezesa o wewnętrzne gierki lub brak wyczucia. Czyżby prezes PiS uznał, że bez centralnego sterowania kampanii naprawić się nie da?
Prezes Jarosław Kaczyński ma wrócić do rządu. Jak podaje Radio Zet, decyzja ma zostać ogłoszona pod koniec czerwca, najprawdopodobniej podczas konwencji PiS w Łodzi.
O tym, że Kaczyński, który miał kierować kampanią, włączy się w prace rządu, mówił też 14 czerwca w poranku Radia Plus szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki.
„Powiedziałbym tak: prezes zawsze może wrócić do rządu, no bo to on jest przecież liderem naszego środowiska i partii. Nie jest to żadna oficjalna wiadomość, poczekajmy do decyzji, które prawdopodobnie zapadną na koniec czerwca”, tłumaczył.
Dużo bardziej powściągliwy był premier Mateusz Morawiecki. Podczas środowej konferencji prasowej zdradził tylko, że temat będzie omawiany na czwartkowym (15 czerwca) prezydium komitetu politycznego, a decyzja dopiero później zostanie zakomunikowana mediom.
Dopytywany przez dziennikarzy, jakie ma o tym zdanie z rozdrażnieniem odpowiedział: „Moje zdanie jest takie, że najpierw decyduje komitet polityczny, prezydium komitetu politycznego. Ja prezentuję tam moje zdanie i wtedy decyzje zapadają, i wtedy po prostu ujawniamy je opinii publicznej”.
Słowa wicemarszałka Sejmu nie wyjaśniają ewentualnej motywacji prezesa PiS, który od lat jest niekwestionowanym liderem swojego środowiska, a mimo to podczas dwóch kadencji PiS nie kwapił się do pełnienia funkcji publicznych. Z jednym wyjątkiem.
Jesienią 2020 roku Kaczyński wszedł do rządu w randze wicepremiera ds. bezpieczeństwa. Oficjalnie po to, by napisać i przeprowadzić przez Parlament ustawę o ochronie ojczyzny.
Drugi cel był zakulisowy. Chodziło o uspokojenie nastrojów w coraz bardziej rozchwianej koalicji. Po odejściu Porozumienia Jarosława Gowina – i kilku innych personalnych przetasowaniach – większość sejmowa zawisła na głosach osób, które nie ukrywały, że spróbują wykorzystać sytuację, by realizować partykularne interesy.
Kaczyński najmocniej miał martwić się o najgorętszy ze sporów — pomiędzy premierem Mateuszem Morawieckim i ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. Cel był więc jasny: załagodzić konflikty i nie dopuścić do tego, by wojny podjazdowe wewnątrz Zjednoczonej Prawicy doprowadziły do konieczności rozpisania wcześniejszych wyborów.
Kaczyński uznał wówczas, że nie wszystkim da się sterować z siedziby partii na Nowogrodzkiej.
W czerwcu 2022 roku prezes PiS z rządu jednak odszedł, zresztą w typowy dla siebie sposób. O rezygnacji poinformował w krótkiej depeszy prasowej wysłanej PAP. Na stanowisku zastąpił go zaufany człowiek – Mariusz Błaszczak.
Odszedł, bo chciał zająć się przygotowaniem kolejnej kampanii wyborczej PiS. Po co więc wraca teraz, skoro do wyborów zostały cztery miesiące, a kampania tylko będzie się rozpędzać?
Ryszard Terlecki w poranku Radio Plus mówił, że chodzi o zdyscyplinowanie prac rządu na przedwyborczej prostej. „Chcemy uniknąć takiej sytuacji, że poszczególnie resorty działają w oderwaniu od całości”, przekonywał.
Złapany przed dziennikarzy na sejmowym korytarzu zapewniał, że wcale nie chodzi o to, że wszyscy się pokłócili, a prezes musi zrobić porządki. „Chodzi o to, by wzmocnić pozycję premiera. Trzeba zakończyć etap wprowadzania w pośpiechu rozmaitych ustaw przed wyborami. Nie chcemy mnożyć posiedzeń Sejmu”, stwierdził.
Inny, bardziej prawdopodobny scenariusz nakreślił dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski. "Jeżeli prezes PiS wejdzie do rządu, obejmie nadzór nad Centrum IInformacyjnym Rządu. Formalnie albo nieformalnie, ale to jest główny cel. Dzięki temu wszystkie działania kampanijne będą skoordynowane.
Nie będzie podziału na ośrodek partyjny i rządowy. Możliwe jest wprowadzenie do CIR nowych ludzi związanych z Nowogrodzką. Będziemy mieli jeden ośrodek zarządzania przekazem, a to jest bardzo ważne przed wyborami", przekazała Wirtualnej Polsce osoba, która zna kulisy sprawy.
Scenariusz potwierdzają doniesienia Mariusza Gierszewskiego i Radosława Grucy z Radia Zet. Wejście Kaczyńskiego do rządu ma być równoznaczne dymisji dotychczasowego szefa Centrum Informacyjnego Rządu Tomasza Matyni.
Kaczyński miałby przejąć pełną kontrolę nad KPRM, a obecni wicepremierzy zostaliby zdegradowani do rangi ministrów. Do zmian może dojść też w sztabie wyborczym PiS.
Czy na pewno tak się stanie, nie wiadomo. Wątpią w to nawet działacze PiS, którzy w rozmowie z Patrykiem Michalskim przyznali, że prezes PiS lubi zasiać niepewność we własnych szeregach.
„Do tej pory Jarosław Kaczyński w kampanii jeździł po kraju. Jeśli zamiast objazdu Polski, trafiłby do Kancelarii Premiera, trudno byłoby to wytłumaczyć wyborcom. A w partii zostałoby odebrane jako dowód, że nasza sytuacja jest jeszcze gorsza, niż wszystkim się wydaje”, mówił Wirtualnej Polsce jeden z posłów PiS.
A co jeśli informacje, która krążę dziś w mediach, nie są tylko sondowaniem reakcji własnych ludzi? Nie jest tajemnicą, że kampania wyborcza, mówiąc w żołnierskich słowach, Prawu i Sprawiedliwości po prostu nie wychodzi.
Obietnica podwyższenia świadczenia rodzinnego (800 plus) nie podbiła serc Polek i Polaków. Komisja ds. badania rosyjskich wpływów pomogła póki co tylko opozycji, która może pochwalić się pięknymi obrazkami z mobilizacji wyborców podczas marszu 4 czerwca.
Sprawa śmierci pani Doroty w szpitalu w Nowym Targu ożywiła złość na drakońskie prawo aborcyjne i wyprowadziła na ulice kobiety. Tych mniejszych potknięć i poważnych wizerunkowych wpadek PiS po drodze było znacznie więcej.
Jak pisał w OKO.press Witold Głowacki, cały ten bałagan może być wynikiem nie tylko nietrafionych pomysłów, ale też walki zwaśnionych frakcji.
Szef sztabu PiS Tomasz Poręba, który miał nadawać ton kampanii, jest dziś ostro krytykowany przez byłych spindoktorów Adama Bielana i Marcina Mastalerka. Nie mówiąc o przepychance przed kamerami pomiędzy premierem Mateuszem Morawieckim, a ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro o politykę względem Unii Europejskiej i sądownictwo.
Jeśli Kaczyński faktycznie wejdzie do rządu, to musi uważać, że receptą na kryzys będzie przegrupowanie, centralne sterowanie przekazem i rozgonienie sępów.
Trudno wyobrazić sobie, żeby mózg operacji „wybory” tym razem został zmuszony do akceptowania każdego filmiku, który przygotuje sztab PR-owy. Będzie miał od tego zaufanych ludzi z Nowogrodzkiej.
Dużo większym wyzwaniem wydaje się w tej sytuacji prowadzenie kampanii terenowej, co PiS opanował niemal do perfekcji. Kto zapełni puste miejsce w regionach podczas spotkań z wyborcami, gdy Kaczyński będzie doglądał ruchów w KPRM-ie? I czy faktycznie 74-letni Kaczyński w randze wicepremiera może posprzątać wewnętrzne konflikty, skoro poprzednio mu się to nie udało?
Władza
Jarosław Kaczyński
Mateusz Morawiecki
Ryszard Terlecki
Zbigniew Ziobro
Prawo i Sprawiedliwość
Rząd Mateusza Morawieckiego
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze