0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Michal RyniakMichal Ryniak

Politycy, urzędnicy i prawicowe media od kilku tygodni gimnastykują się, by udowodnić, że za rządów PiS Fundusz Sprawiedliwości, nadzorowany przez ministra Zbigniewa Ziobrę, działa bez zarzutu. Za to "za PO" dochodziło w nim do nieprawidłowości.

Ten zryw to pokłosie kontroli Funduszu przeprowadzonej przez NIK, w ramach corocznej analizy wykonania budżetu państwa. O wynikach kontroli - miażdżących dla Ziobry - OKO.press pisało już kilkakrotnie. Wcześniej ujawniliśmy wiele przykładów co najmniej dziwnych dotacji i wydatków z FS.

Jan Kanthak, rzecznik resortu sprawiedliwości przekonuje, że krytyczny raport NIK to „vendetta” i „prywatna wojna” szefa Izby - Krzysztofa Kwiatkowskiego.

Z kolei dziennikarka TV Republika Dorota Kania „ujawnia”, że w czasie rządów PO-PSL miliony złotych z Funduszu miały być przekazywane organizacjom zajmującym się „wspieraniem aborcji, LGBT i gender”.

Fundusz pod ostrzałem NIK

Fundusz Sprawiedliwości przyznaje dotacje organizacjom pozarządowym, a po zmianach wprowadzonych przez Ziobrę w 2017 roku - także podmiotom publicznym (np. uczelniom, sądom, CBA, Ochotniczym Strażom Pożarnym). Oficjalnie pieniądze idą przede wszystkim na pomoc ofiarom przestępstw.

Od początku działania Funduszu (czyli od 2012 roku) były z niego finansowane dwa rodzaje zadań:

  • pomoc pokrzywdzonym, świadkom przestępstw i ich najbliższym
  • oraz pomoc postpenitencjarna osobom zwalnianym z zakładów karnych i członkom ich rodzin.

Zasady działania Funduszu radykalnie zmieniono w połowie 2017 roku, w wyniku nowelizacji Kodeksu karnego wykonawczego oraz rozporządzeniem ministra Zbigniewa Ziobry. Główne zmiany były dwie:

  • pieniądze z Funduszu mogą otrzymywać nie tylko stowarzyszenia i fundacje, ale też podmioty publiczne (sądy, prokuratury, policja);
  • Fundusz może finansować także „przeciwdziałanie przestępczości”, czyli bardzo szerokie i ogólnikowo opisane działania (np. akcje informacyjne, wydawanie publikacji, organizowanie konferencji i seminariów).

Od roku ujawniamy w OKO.press, że jest inaczej:

  • miliony złotych trafiają do organizacji bez żadnego doświadczenia, stworzonych naprędce (jak np. Fundacja Altum zarejestrowana dwa dni przed ogłoszeniem konkursu), za to często powiązanych z Solidarną Polską (której szefuje Ziobro) oraz Prawem i Sprawiedliwością;
  • kolejne miliony, dzięki zmianom w Funduszu z 2017 roku, idą na tzw. przeciwdziałanie przyczynom przestępczości, czyli w praktyce na wszystko: publikacje o „ochronie trwałości małżeństwa i rodziny w prawie rozwodowym Peru”, wyposażenie antywłamaniowe i przeciwpożarowe obiektów sakralnych, koncerty kolęd, cykl konferencji “Rodzina - źródło postaw i relacji” etc. Na ten cel poszło w 2018 roku 61 mln zł, ponad dwa razy więcej niż dostały organizacje pomagające ofiarom przestępstw;
  • Ziobro uznaniowo przekazał 40 mln złotych rozmaitym podmiotom (uczelniom, ochotniczym strażom pożarnym). Dziwnym trafem wiele z nich znajdowało się w okręgach wyborczych pracowników ministerstwa, którzy kandydowali w ostatnich wyborach samorządowych. Zdaniem NIK Ziobro nie informował o możliwości ubiegania się o takie dotacje, nie ewidencjonował ich i nie uzasadniał, dlaczego akurat dany podmiot dostał dotacje. Jak alarmuje NIK, takie "nierzetelnie działanie" może stwarzać "ryzyko działań korupcyjnych".

Przeczytaj także:

"Śledztwo" Kani

We wtorek, 23 lipca 2019, gościem Doroty Kani w TV Republika był Jan Kanthak - rzecznik prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości i szef gabinetu politycznego Ziobry. Rozmowa dotyczyła wyemitowanego chwilę wcześniej materiału o działaniu Funduszu Sprawiedliwości za rządów PO-PSL, a dokładniej w latach 2012-2015.

Te same informacje ukazały się dzień później jako artykuł Doroty Kani w "Gazecie Polskiej" oraz w dziale opinii Wirtualnej Polski.

Zarzuty zawarte w tych publikacjach są dwojakiego rodzaju.

Jak wskazuje Kania za rządów PO-PSL "najwięcej pieniędzy otrzymały stowarzyszenia i fundacje, które oprócz działań antyprzemocowych intensywnie zajmują się promocją feminizmu, aborcji, LGBT oraz ideologii gender".

Ma to być zapewne odpowiedź na zarzuty dotyczące tego, jakie projekty FS finansuje teraz, pod rządami Zbigniewa Ziobry. Po pierwsze, znaczną część pieniędzy dostają nowo powstałe organizacje katolickie, po drugie - miliony złotych przeznaczane są na wydarzenia i działalność o charakterze religijnym.

Według Kani za poprzedniej władzy z Funduszu dotowane były organizacje "z polityką w tle" (zarzuty są kuriozalne, o czym piszemy poniżej w tekście).

To z kolei odpowiedź na to, co ujawniło OKO.press: że w obecnej kadencji miliony złotych z FS trafiają do organizacji powiązanych z Solidarną Polską i PiS. I że szły także na promocję polityków partii Ziobry.

Skala i waga zarzutów Kani w stosunku do tego, co ujawniło OKO.press, jest nieporównywalna. Wyjaśnimy to dokładnie w dalszej części tekstu.

Kanthak: Za PO kupowano poparcie NGO'sów

W rozmowie z Kanią w TV Republika Jan Kanthak mówił: "Widać było to kupowane poparcie wśród tych organizacji bardzo jasno opowiadających się po stronie tych wartości LGBT, tej całej ideologii promowania Konwencji Stambulskiej. To jest środowisko obecnego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara czy jego jeszcze do niedawna zastępcy, czyli pani Sylwii Spurek".

Rzecznik ministerstwa dodał, że w wyniku audytu w Funduszu, który przeprowadzono po objęciu ministerstwa przez Ziobrę, skierowano zawiadomienie do prokuratury w Poznaniu. "To postępowanie się toczy" - mówił.

Przyjrzeliśmy się bliżej doniesieniom Kani oraz postępowaniu, o którym wspomina Kanthak.

Kania opisuje trzy NGO'sy, które jej zdaniem dostawały pieniądze z Funduszu oraz "promowały LGBT i gender":

  • Lubuskie Stowarzyszenie na Rzecz Kobiet BABA;
  • Fundację Centrum Praw Kobiet;
  • oraz Stowarzyszenie INTRO z Wrocławia.

Pierwsze dwie organizacje pomagają pokrzywdzonym od ponad 20 lat. Na celowniku ministerstwa znalazły się po przejęciu władzy przez PiS. Mimo doświadczenia i tego, że do tej pory nie było żadnych zastrzeżeń co do ich pracy, od 2016 roku nie otrzymały dotacji.

Drugi rok śledztwa, zarzutów brak

Rzecznik ministerstwa pytany na antenie TV Republika o stowarzyszenie BABA mówił: "Oni bardzo wąsko rozumieją i jeszcze w taki sposób zideologizowany tę pomoc. Dla nas pomoc nie ma barw partyjnych, nie ma znaczenia, kto jakie wyznaje wartości, tylko pomoc to jest pomoc".

W lutym 2017, w wyniku zawiadomienia ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, Prokuratura Regionalna w Poznaniu wszczęła postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez urzędnika ministerstwa z czasów PO. Chodziło o przyznawanie dotacji z Funduszu oraz ich rozliczenia.

Dzień po Czarnym Proteście, 4 października 2017 roku, do siedzib oddziałów Centrum Praw Kobiet w Łodzi, Gdańsku, Warszawie oraz Lubuskiego Stowarzyszenia na rzecz Kobiet BABA bez zapowiedzi wkroczyła policja. Zarekwirowała dokumenty, komputery i dyski przenośne.

"Miałyśmy status świadka w sprawie przeciwko urzędnikowi Ministerstwa Sprawiedliwości o przekroczenie przez niego uprawnień lub niedopełnienie obowiązków. Szukano czegokolwiek, co by potwierdzało nieprawidłowości w realizacji przez nas zadań zleconych przez ministerstwo: błędów w fakturach, źle wydatkowanych pieniędzy itd. Nigdy wobec nas nie było żadnych zarzutów, że źle pracujemy czy źle pomagamy ofiarom przestępstw, więc prokuratura nie znalazła też nic, co mogłoby potwierdzić tezę, że nas dobrze nie nadzorowano" - mówi dr Anita Kucharska-Dziedzic, prezeska BABY.

Jak mówi, jej stowarzyszenie dostawało pieniądze od początku działania Funduszu. Pomagali w 13 punktach w woj. lubuskim, około 1600-1800 osobom rocznie.

Od kiedy nie dostają dotacji z Funduszu, prowadzą tylko jeden punkt w Zielonej Górze, a liczba osób, którym mogą pomóc, spadła prawie dwukrotnie.

Dorota Kania zarzuca także szefowej BABY zaangażowanie polityczne - działanie w Wiośnie Roberta Biedronia. Kucharska-Dziedzic odpowiada krótko: to jej pierwsza partia polityczna, powstała cztery lata po tym, jak stowarzyszenie BABA dostało ostatnią dotację z Funduszu Sprawiedliwości.

Trudno więc uznać, że pieniądze były przyznawane organizacji powiązanej z Wiosną.

A śledztwo? Jak mówiła w TV Republika rzeczniczka prokuratury Anna Marszałek, do tej pory przesłuchano w charakterze świadków kilkadziesiąt osób, nikomu nie postawiono zarzutów. Śledztwo przedłużono do 20 sierpnia 2019.

Na gender ani grosza

Podobnego kalibru zarzuty Kania wysuwa pod adresem Centrum Praw Kobiet (CPK).

„Od 25 lat pomagamy kobietom, które doświadczyły przemocy. Działamy na rzecz równości płci, wyrównywania szans kobiet. Wspieramy je, żeby miały odwagę przeciwstawić się przemocy i dochodzić swoich praw. Działałyśmy na rzecz ratyfikacji przez Polskę konwencji stambulskiej i jej wdrażania do polskiego porządku prawnego. Więc tak, zajmujemy się gender” - mówi Urszula Nowakowska, prezeska CPK.

To wystarczyło, żeby Ministerstwo Sprawiedliwości w 2016 roku nie przyznało CPK dotacji. Resort był zdania, że pomaganie tylko kobietom doświadczającym przemocy (chociaż to właśnie one najczęściej korzystają z Funduszu pomocy pokrzywdzonym) ogranicza zakres pomocy.

Jak mówi nam Nowakowska, brak dotacji z Funduszu ograniczył działalność CPK (np. jeśli chodzi o pomoc finansową dla ofiar: bony, koszty wynajmu mieszkania, opłacenia kursu). „Na szczęście dzięki temu, że działamy od tylu lat, mamy więcej wsparcia z innych miejsc, pomoc wolontariuszy. Staramy się tę finansową lukę odbudowywać” - wyjaśnia szefowa CPK.

Trzeciej organizacji, wrocławskiemu INTRO Kania zarzuca, że za rządów PO dostało "wysoką dotację, bo aż ponad 1,5 mln", a dodatkowo jego przedstawiciele "zajmują się krytyką obecnego rządu". Rozmawialiśmy z szefową INTRO Małgorzatą Osipczuk.

"Dostaliśmy 1,5 mln, ale przez trzy lata. Natomiast za obecnych rządów dostaliśmy więcej, od 2016 roku ponad 2 mln zł. Ale rozumiem, że to już zgrzyta z głównym przesłaniem tekstu, więc tej informacji tam nie ma" - mówi Osipczuk.

INTRO brało udział także w ostatnim konkursie z Funduszu Sprawiedliwości na pomoc pokrzywdzonym we Wrocławiu na lata 2019-2021. Ministerstwo rozpisało konkurs, a następnie - bez podania przyczyny - go anulowało. Do tej pory nie rozpisało nowego. "Kolejne instytucje i ofiary pytają nas, dlaczego Wrocław ciągle pozostaje bez ośrodka pomocy pokrzywdzonym przestępstwem" - mówi Osipczuk.

Kanthak: Fundusz dla swoich? Dwa, może trzy przypadki

Dorota Kania i Jan Kanthak twierdzą też, że za poprzednich rządów, pieniądze z Funduszu trafiały do organizacji "z polityką w tle". Konkrety?

  • członkini rady stowarzyszenia Bona Fides startowała w wyborach prezydenckich z poparciem szefa Ruchu Autonomii Śląska;
  • prezes Stowarzyszenia "Przeworsk - Powiat Bezpieczny" Zbigniew Mierzwa był posłem PSL-u. Kania zapomina dodać, że w latach 1993-1997. Jak pisaliśmy w OKO.press, stowarzyszenie dostało ponad milion złotych z Funduszu za rządów PiS. Organizacja co roku wręcza nagrody "Dar Serce". W 2018 dostali je... Patryk Jaki i Michał Woś. Obaj pracowali wówczas w resorcie sprawiedliwości;
  • dyrektor Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego "krytycznie wypowiada się na temat obecnej władzy m.in. na łamach »Gazety Wyborczej«";
  • wiceprezesem Elbląskiego Centrum Mediacji i Aktywizacji Społecznej jest były funkcjonariusz SB, w przeszłości związany z Ruchem Palikota.

I to by było na tyle z ustaleń redaktor Kani. Rzecznik resortu sprawiedliwości pytany przez Kanię o to, czy to prawda, że obecnie pieniądze z Funduszu idą do partyjnych znajomych z Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, stanowczo zaprzeczył .

"To są absurdalne zarzuty" - mówił Kanthak. Później dodał: "Czynienie zarzutów, że w jakimś jednym czy dwóch przypadkach znalazła się osoba, która miała jakikolwiek związek..."

"Po pierwsze: nie miała, a po drugie - nawet gdyby, to proporcja pokazuje, że na dwa tysiące podpisanych umów, jeśli w dwóch czy trzech przypadkach się zdarzy, to jest czysty... przypadek"
Fałsz. Tylko w OKO.press opisaliśmy 11 organizacji związanych z Solidarną Polską i PiS, które dostały dotacje. Miliony złotych otrzymały też podmioty związane z Tadeuszem Rydzykiem
TV Republika,23 lipca 2019

Wymieniamy i opisujemy w skrócie te przypadki:

  • Stowarzyszenie Vis Legis z Kielc działa od września 2017. W 2018 roku dostało z Funduszu prawie 470 tys. . Jego prezes Rafał Jarząbek jeszcze w 2014 roku pracował w kieleckim biurze Solidarnej Polski. Nadal współpracuje z działaczami tej partii - jest wiceprzewodniczącym stowarzyszenia Instytut Świętokrzyski, któremu szefuje Jacek Włosowicz - prezes świętokrzyskich struktur Solidarnej Polski, obecnie senator;
  • Stowarzyszenie Pomoc Osobom Pokrzywdzonym „Nadzieja” działa od stycznia 2018. W 2018 roku dostało ponad 783 tys. zł. Wiceprezesem stowarzyszenia jest lokalny działacz Solidarnej Polski Jan Maniak. W 2014 roku był on kandydatem na burmistrza Biecza. Reprezentował „Solidarną Ziemię Gorlicką” - ugrupowanie współpracujące w regionie Solidarną Polską. O dwóch powyższych organizacjach pisaliśmy więcej tutaj.
  • Stowarzyszenie Patria Et Lex z Kutna. Działa od początku 2018. Wygrało w 2018 roku konkurs opiewający na 4 mln 137 tys. . Na siedem osób związanych od początku ze stowarzyszeniem - trzy to współpracownicy Tadeusza Woźniaka, posła z Kutna i jednego z liderów Solidarnej Polski;
  • Fundacja Ex Bono z Opola. Zarejestrowana w styczniu 2018. Rok temu wygrała dwa konkursy opiewające łącznie na prawie 9 mln zł. Połowa statutu Ex Bono jest pisana jak pod linijkę konkursów z funduszu. Wiceprezeską Ex Bono jest Natalia Julia Obrocka, przez trzy lata asystentka prof. Jerzego Żyżyńskiego, posła PiS z Opola, od 2016 roku członka Rady Polityki Pieniężnej. O Patria Et Lex i Ex Bono pisaliśmy więcej tutaj.
  • Fundacja Wspierania Praworządności Zdążyć z Pomocą zarejestrowana w Krakowie pod koniec listopada 2018. Wygrała konkurs opiewający na ponad 4 mln zł. Fundacja ma jednoosobowy zarząd i nie ma swojej rady. Kieruje nią Joanna Wioletta Komisarczyk. W 2014 roku była pełnomocnikiem finansowym tamtejszego KWW Aktywny Samorząd, którego kilku członków było i nadal jest związanych z Solidarną Polską. Komisarczyk na Facebooku mocno promuje wszystko, co związane z SP i jej lokalnymi liderami. Zaprasza na spotkania z Patrykiem Jakim, udziela się w grupie „Popieram Zbigniewa Ziobrę”. Wspierała w ostatniej kampanii samorządowej Dariusza Banasika (działacz SP). Jest bliską znajomą Beaty Kij, która startowała z list SP w wyborach do europarlamentu.
  • Stowarzyszenie „Hojne Serca” z Końskich. W 2019 roku wygrało dwa konkursy na prawie 8,5 mln zł. Pierwsze skrzypce gra w nim wiceprezes Mateusz Misztal. W latach 2012-2014 udzielał porad prawnych w biurze Jacka Włosowicza, wówczas europosła. Potem, co najmniej do połowy 2018 roku, udzielał takich porad w biurach Zbigniewa Ziobry i Włosowicza w Kielcach i w Końskich. Przed wyborami samorządowymi był brany pod uwagę jako potencjalny kandydat Solidarnej Polski na burmistrza Końskich. Do września 2018 był wiceprezesem opisanego wyżej Stowarzyszenia Vis Legis.
  • Fundacja Rozwoju „Patria” z Sosnowca. W 2019 roku wygrała konkurs na 3,8 mln zł. Fundacja organizuje spotkania z politykami Solidarnej Polski, rodzicami prezydenta Andrzeja Dudy, wspólnie z Solidarną Polską zapraszała na spotkanie z prawicowym dziennikarzem Cezarym Gmyzem. Częstym gościem „Patrii” jest wiceprezes i szef lokalnych struktur SP, wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Członkiem rady fundacji jest Marcin Kozik, działacz Solidarnej Polski. O trzech powyższych organizacjach piszemy więcej tutaj.
  • Fundacja Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Życia dostała w 2018 roku z Funduszu aż 24 mln 123 tys. złotych m.in. na kamizelki odblaskowe dla uczniów podstawówek. Dziwnym trafem inauguracja akcji miała miejsce w Kuźni Raciborskiej okręgu wyborczym Michała Wosia, ówczesnego nadzorcy Funduszu w ministerstwie oraz kandydata w wyborach samorządowych. O sprawie pisaliśmy więcej tutaj.
  • Fundacja Wyszehradzka zarejestrowana w 2017 roku. W 2018 za 1 mln 364 tys. zł z Funduszu zorganizowała dwudniowy event w Krakowie - „Forum Prawo Dla Rozwoju - Law 4 Growth”. Promowali się na niej czołowi politycy Solidarnej Polski i PiS. Był bankiet za dwieście tysięcy, catering za ćwierć miliona. NIK stwierdził, że pieniądze na imprezę wydano "niecelowo i niegospodarnie". Więcej o tym piszemy tutaj.
  • Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Raciborzu dostała, uznaniową decyzją ministra Ziobry, 1,1 mln w 2018 roku. W ramach "przeciwdziałania przyczynom przestępczości" przeprowadzono... prace remontowo-budowlane w salach gimnastycznych i szatniach. Do zgłaszania się po pieniądze zachęcał władze uczelni raciborzanin, wspomiany już Michał Woś. NIK stwierdził, że pieniądze wydano niecelowo. Więcej o ministrze Wosiu i Funduszu piszemy tutaj.
  • We wrześniu 2018 roku portal tvn24.pl, ujawnił, że miliony złotych z Funduszu trafiły w pierwszej kolejności do OSP z okręgów wyborczych polityków Solidarnej Polski. OSP z Raciborza latem 2018 roku (czyli niedługo przed tym, jak Woś kandydował z tamtego okręgu do sejmiku) dostała z Funduszu 750 tys. złotych. Kilka miesięcy później Woś „dał sygnał” prezydentowi Raciborza, by ten w imieniu strażaków zawnioskował o dodatkową transzę z Funduszu na doposażenie miejscowej OSP. Ministerstwo oczywiście dotację przyznało.
;

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze