0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Karol Nawrocki złożył pierwszą obietnicę wyborczą. Prezydent RP nie może oczywiście samodzielnie ustanowić nowego prawa. Może jednak skierować swój projekt do Sejmu. W Sejmie większość ma dziś koalicja, wobec której Nawrocki i wspierająca go formacja są w opozycji. Czyli możliwości wprowadzenia takiej ustawy są ograniczone. Ale nie niemożliwe. Koalicja może ją przeprowadzić w ramach jakiejś umowy politycznej.

Potraktujmy jednak tę obietnicę na poważnie i zastanówmy się, czy ma sens i co za sobą niesie. Co więc zaproponował kandydat PiS na prezydenta?

„Dla ratowania dobrobytu ciężko pracujących Polaków, dla ratowania dobrobytu wszystkich was, wyjdę z kolejnymi inicjatywami ustawodawczymi, z których pierwszą będzie uwolnienie ciężko pracujących Polaków od podatku za wypracowane nadgodziny” – mówił 24 listopada w Krakowie podczas prezentacji jego kandydatury.

Najprawdopodobniej nie jest to oryginalna myśl sztabu PiS, a wierne zapożyczenie z zagranicy. Dokładnie to samo w tegorocznej kampanii wyborczej w USA obiecywał Donald Trump.

Przeczytaj także:

Nieprzemyślana propozycja?

Minister finansów Andrzej Domański uważa, że jest to „zwykła, nieprzemyślana propozycja wyborcza”.

„Skorzystaliby na niej po pierwsze również ci najbogatsi Polacy. Po drugie, nie jest to rozwiązanie systemowe – łatwo byłoby w takiej sytuacji oszukiwać system kosztem pozostałych podatników” – powiedział Domański.

Pierwsza linia krytyki – że jest to nieprzemyślana propozycja wyborcza – jest łatwa do zbicia. Mówi to polityk do polityka, a zdarza się przed każdymi wyborami, że politycy składają nieprzemyślane obietnice.

W przypadku Koalicji Obywatelskiej dobrym przykładem takiej obietnicy jest podniesienie kwoty wolnej do 60 tys. zł. Pomysł ten dałby wyższe dochody przede wszystkim osobom z przyzwoitymi pensjami. A dokładnie z tej pozycji Domański krytykuje nowy pomysł Nawrockiego.

Z innymi poruszanymi przez Domańskiego punktami zgadzają się nasi rozmówcy.

„Nie jest to logiczna propozycja”

„W naszym systemie podatkowym mamy najróżniejsze wyłączenia, jedne zasadne, inne niekoniecznie. Nie powiem, że od tego pomysłu wywróci się system finansów publicznych. Ale w polskich realiach nie jest to logiczna propozycja” – komentuje dla OKO.press dr Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej i ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.

„Na początku życzyłbym sobie i wszystkim, żebyśmy usłyszeli na ten temat inną obietnicę. Trzeba zacząć od tego, żeby nadgodziny były uczciwie rozliczane” – kontynuuje Lasocki.

Ekspert przekonuje, że

w Polsce problemem nie jest podatek za nadgodziny.

Problemem jest to, że ludzie, którzy siedzą w pracy ponad normę, nie otrzymują za to wynagrodzenia. Jeśli ktoś nie otrzymuje pieniędzy za nadgodziny, to już dzisiaj nie zapłaci od nich podatku!

Poza tym nie każdy ma określony czas pracy, ludzie na B2B lub na zleceniu nawet nie śnią o liczeniu im czasu pracy. Jeśli ktoś chce prezentować poważne propozycje dla pracowników, to trzeba na to spojrzeć szerzej, systemowo. Jeśli nie pokazujemy nadgodzin w rozliczeniach, to zysk dla obywateli będzie niewielki. Będą tacy, którzy na tym zyskają. Ale oni już teraz są „elitą” pracujących, którym płaci się za dodatkowe godziny pracy.

Nie dla wszystkich

Ten problem zauważa też szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Piotr Ostrowski.

„Nie wszyscy pracownicy skorzystają na tej propozycji. W sektorze publicznym płatne nadgodziny są rzadkością – pracownicy za taką aktywność zawodową odbierają dni wolne. Wprowadzenie zwolnienia podatkowego doprowadzi zatem do nierówności między różnymi grupami zawodowymi. Tego rodzaju zmiany mogą budzić napięcia i antagonizmy wśród pracowników” – mówi Ostrowski OKO.press.

„Pamiętajmy, że pracownicy chętnie korzystają z nadgodzin nie dlatego, że je lubią, ale dlatego, że ich zasadnicze wynagrodzenie jest niskie, niewystarczające. To sprawia, że wielu pracowników szuka dodatkowych godzin pracy, aby związać koniec z końcem. Musimy zatem zwiększać płace jako takie, płace zasadnicze, a nie te płacone w nadgodzinach”.

Nadgodziny za darmo

Ile osób otrzymuje wynagrodzenie za nadgodziny?

Firma Hays Poland opracowała raport „Nadgodziny 2023”. Przepytano 1500 specjalistów i specjalistek oraz 750 osób zarządzających zespołami. Nie jest to więc reprezentatywna grupa polskich pracowników. Daje jednak pewien wgląd w to, jak traktujemy nadgodziny.

Wśród przebadanych osób 85 proc. pracuje nadgodzinowo. W tej grupie 51 proc. nie otrzymuje za to żadnego wynagrodzenia. 29 proc. odbiera nadgodziny w czasie wolnym, a tylko 20 proc. otrzymuje za nie wynagrodzenie.

Brakuje nam reprezentatywnego badania w tej sprawie, ale można podejrzewać, że proporcje mogą być podobne. A to oznaczałoby, że problem dotyczy mniejszej części pracowników.

Piotr Ostrowski przekonuje, że nie można ignorować realiów rynku pracy. Jego zdaniem statystyki Państwowej Inspekcji Pracy pokazują, że mamy liczne problemy z wypłatami za nadgodziny.

"Aż 41 proc. skontrolowanych w 2023 roku podmiotów, polecających pracę w godzinach nadliczbowych, naruszyło obowiązek jej należytego wynagrodzenia. Wśród przyczyn stwierdzonych nieprawidłowości należy wymienić celowe działania pracodawców, zmierzające do obniżenia kosztów funkcjonowania firmy poprzez niewykazywanie pracy w godzinach nadliczbowych.

W ten sposób pracodawcy przerzucają ryzyko ekonomiczne prowadzonej działalności na pracowników, priorytetowo traktując spłatę innych należności niż wynagrodzenia np. kredytu bankowego. W tej sytuacji wprowadzenie zwolnienia z podatku nadgodzin jedynie pogłębi te nieprawidłowości. Na to nie możemy się zgodzić".

OPZZ ocenia propozycję negatywnie

Piotr Ostrowski docenia, że kandydat na prezydenta dostrzega problemy pracownicze. Sama propozycja nie budzi jednak jego entuzjazmu.

„OPZZ ocenia ją negatywnie. To przysłowiowe wylanie dziecka z kąpielą. Przede wszystkim, nadgodziny powinny być wyjątkiem, a nie normą. Powinniśmy je redukować. Pracownicy potrzebują więcej czasu na odpoczynek i zachowanie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym. Takie rozwiązanie doprowadzi do wzrostu liczby nadgodzin, co w dłuższej perspektywie odbije się negatywnie na ich zdrowiu i efektywności. Proponowane rozwiązanie będzie również niekorzystne dla firm, które promują politykę work-life balance, ponieważ pracownicy będą przemęczeni i mało efektywni”.

Lider OPZZ się obawia, że nieopodatkowane nadgodziny mogą zmienić politykę płacową firm.

„Pracodawcy będą naciskać na wydłużenie pracy zatrudnianych przez siebie pracowników, zamiast tworzyć nowe miejsca pracy. To grozi stagnacją na rynku pracy i zahamowaniem tempa wzrostu wynagrodzeń zasadniczych. W wielu przedsiębiorstwach bardziej opłacalne będzie bowiem oferowanie nadgodzin zamiast negocjowanie podwyżek. Przy niskich kosztach pracy zysk dla przedsiębiorstw będzie oczywisty, ale takie podejście doprowadzi do wypalenia zawodowego pracowników”.

Po propozycji Donalda Trumpa amerykańska Tax Foundation sugerowała, że taka zmiana może też spowodować, że pracownicy będą częściej korzystać z nadgodzin, by zarobić więcej. To z jednej strony zwiększa koszty dla pracodawcy. Z drugiej jest też mechanizmem auto wyzysku. Może więc prowadzić do wypalenia i ostatecznie zmniejszenia wydajności pracy.

Pomysły związkowców

Przewodniczący Ostrowski uważa, że lepszym pomysłem jest skupienie się na poprawie systemu wynagrodzeń i podniesieniu płac zasadniczych, w szczególności w sektorze publicznym.

„Optymalnym rozwiązaniem będą rozwiązania, o których OPZZ mówi od dawna: wprowadzenie silniejszej progresji podatkowej poprzez zwiększenie kwoty wolnej od podatku oraz nowych, niższych stawek podatkowych dla najmniej zarabiających, jak również waloryzacja skali podatkowej i podniesienie pracowniczych kosztów uzyskania przychodów. Wpłynęłoby to pozytywnie na wszystkich pracowników, bez względu na ich sytuację prawną. Takiego wsparcia oczekiwalibyśmy od każdego kandydata na prezydenta”.

Związkowcy mają inne propozycje, jak rozwiązać problem nadgodzin:

"Jeśli myślimy o zwiększeniu dochodu pracowników i jednocześnie niezwiększaniu w nieskończoność liczby godzin w nadgodzinach, moglibyśmy zwiększać stawkę dodatku za każdą godzinę pracy w nadgodzinach (np. 150 proc. za pracę w sobotę i niedzielę oraz 100 proc. za pracę w pozostałe dni).

Warto także rozważyć inną naszą propozycję sprzyjającą wzrostowi płac poprzez zwiększenia zakresu rokowań zbiorowych. W tym celu proponujemy m.in. aby związkowcy i pracodawcy z Rady Dialogu Społecznego negocjowali orientacyjny wskaźnik wzrostu płac w firmach, który następnie byłby rekomendowany przedsiębiorcom" – przekonuje Ostrowski.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze