Zbigniew Ziobro czekał prawie rok na rozpatrzenie wniosku o rzekomej niezgodności z konstytucją postanowień TSUE o karach finansowych. To kolejna sprawa w TK, którą nazwać można "prawnym polexitem". Wniosku po raz pierwszy nie poparła Kancelaria Prezydenta, wskazując, że zaogni to stosunki z UE
W środę 19 października odbyło się posiedzenie w sprawie z wniosku Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry o stwierdzenie niezgodności z konstytucją artykułu 279 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz artykułu 39 Statutu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Ziobro skierował sprawę do TK 15 listopada 2021 r., czyli w momencie, w którym na Polskę nakładane były codziennie kary w związku z niezastosowaniem się rządu do postanowień TSUE o środkach tymczasowych.
Sprawa kopalni w Turowie kosztowała nas 500 tysięcy euro dziennie (TSUE przestał je naliczać 3 lutego 2022), co za cały okres wyniosło ostatecznie 70 mln euro.
Sprawa Izby Dyscyplinarnej i ustawy kagańcowej to koszt miliona euro dziennie. Kary naliczane są do dziś i obecnie przebiły pułap 350 milionów euro, czyli ponad półtora miliarda złotych. Rząd PiS nie płaci tych kar, Komisja Europejska zatem regularnie potrąca dziesiątki milionów euro z wypłacanych transz rozmaitych programów operacyjnych.
"W ocenie Prokuratora Generalnego w najnowszym orzecznictwie TSUE dokonano nieuprawnionej interpretacji zaskarżonych przepisów, sprzecznej z ich jednoznacznym brzmieniem i celem. Prokurator Generalny zauważył, że TSUE dokonał dowolnego i arbitralnego rozszerzenia swoich uprawnień, które zostały mu przyznane przez państwa członkowskie UE w traktatach i wykreował bezprecedensowy środek tymczasowy, który nigdy nie był stosowany wobec żadnego państwa – możliwość orzekania kary pieniężnej jeszcze przed zakończeniem postępowania" - argumentował Ziobro we wniosku.
Jakiekolwiek rozstrzygnięcie TK nie będzie miało oczywiście wpływu na kwestię płacenia kar. KE nadal będzie je potrącać. Powody, dla których Trybunał zdecydował się po roku rozpatrzyć wniosek Ziobry są czysto polityczne.
Art. 279 Traktatu o funkcjonowaniu UE był już oczywiście przedmiotem badania Trybunału Konstytucyjnego przy okazji spraw K 18/04 oraz K 32/09. Ziobro powtórzył zatem gest premiera, który w 2021 roku zawnioskował do TK o ponowne badanie przepisów traktatowych pod pretekstem ich rzekomo nowej interpretacji.
Przypomnijmy - zakwestionowanie przez TK Julii Przyłębskiej dwóch przepisów traktatowych w 7 października 2021 określone zostało jako prawny polexit i doprowadziło do zaognienia konfliktu polskiego rządu z UE. To wydarzenie bez precedensu w dorobku krajowych sądów konstytucyjnych.
Nowością jest z kolei wniosek o badanie Statutu Trybunału Sprawiedliwości UE. Teoretycznie jest to możliwe, bo to akt normatywny, prawo UE. Ale oczywiście zaskarżanie takich przepisów w polskim Trybunale nie ma żadnego sensu. Jego wyroki nie są wiążące dla żadnych organów Unii Europejskiej.
Wniosek Ziobry przeleżał w szufladzie Trybunału prawie rok. TK wielokrotnie wyznaczał posiedzenia i odwoływał je z wyprzedzeniem lub w ostatniej chwili.
W tym czasie rozgrywała się cały czas kwestia akceptacji polskiego KPO i związanego z nim zastosowania się przez polski rząd do postanowienia TSUE, w którym orzeczono kary finansowe. Rozstrzygnięcie w stylu tego z 7 października 2021 byłoby oczywiście zaognieniem sytuacji, dlatego TK nie miał zielonego światła na rozpoczęcia postępowania.
KE zaakceptowała polski KPO w czerwcu. W tym samym miesiącu parlament uchwalił tzw. ustawę Dudy, która zlikwidowała Izbę Dyscyplinarną, wprowadzając na jej miejsce Izbę Odpowiedzialności Zawodowej.
Szybko okazało się jednak, że ustawa nie spełnia wymogów Komisji zawartych w tzw. kamieniach milowych KPO, w związku z czym rząd nadal nie wystąpił z wnioskiem o wypłatę pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Codziennie naliczane są także kary od TSUE w wysokości miliona euro, ponieważ rząd wciąż nie zastosował się w pełni do postanowienia - nie przywrócił sędziów do pracy i nie zamroził odpowiednich przepisów ustawy kagańcowej.
W związku z tymi porażkami doszło do politycznych perturbacji. Część polityków PiS chciała dymisji Mateusza Morawieckiego. Ostatecznie stanowisko stracił szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk oraz minister ds. Unii Europejskiej Konrad Szymański. W sierpniu Jarosław Kaczyński ogłosił, że relacje z UE ulegną teraz drastycznym zmianom i zapowiedział, że podjęte zostaną konkretne działania.
W ostatnich dniach dodatkowym zapalnikiem okazały się doniesienia o możliwości zablokowania także wypłat z funduszu spójności w związku z naruszeniami Karty Praw Podstawowych, w tym art. 47 mówiącego o prawie do niezależnego sądu.
Zbigniew Ziobro i Solidarna Polska od początku byli gorącymi przeciwnikami jakichkolwiek reform wychodzących naprzeciw wymaganiom KE i TSUE. To właśnie z powodu niezgody koalicjanta cała operacja nowelizacji trwała miesiącami, a ustawa, która ostatecznie wyszła z Sejmu, była efektem kompromisu między ziobrystami a PiS-em.
Od lipca, gdy okazało się, że nowelizacja jest niewystarczająca i jest problem z odblokowaniem KPO i karami, "cały PiS zaczął mówić Ziobrą". Stąd decyzja o rozpatrzeniu wniosku ministra sprawiedliwości.
W środę wyrok nie zapadł. Po wysłuchaniu stanowisk uczestników postępowania Julia Przyłębska ogłosiła przerwę do 14 grudnia. I wyznaczyła uczestnikom termin do 30 listopada na przedstawienie pisemnych stanowisk.
Podczas rozprawy poseł PiS Marek Ast w bardzo krótkim wystąpieniu przekazał w imieniu większości sejmowej, że Sejm całkowicie popiera wniosek Prokuratora Generalnego i przedstawione przez niego argumenty. "Polska wyraziła zgodę na stosowanie kar TSUE, ale wyłącznie w celu wykonania wyroków. I to reguluje art. 260 TfUE" - mówił poseł PiS.
Reprezentujący prezydenta Dariusz Dudek zaczął swoje wystąpienie od podkreślania, że prezydent Duda jest patriotą, strażnikiem konstytucji, ma społeczny mandat i zależy mu na suwerenności. Poparł wnioskodawców w dwóch najgłośniejszych sprawach ostatnich lat, czyli w:
"Nasze państwo zostało wtedy wezwane [po tych wyrokach - przyp.] do wprowadzenia niezbędnych środków w celu zapewnienia zgodności z prawem UE. Chodzi o naruszenia prawa Unii przez TK" - mówił prof. Dudek. W późniejszej części wypowiedzi wrócił do tej kwestii, mówiąc, że KE oczekuje od Polski "unicestwienia tych wyroków".
Osadzając zawisły przed TK wniosek Ziobry w takim kontekście, stwierdził, że ma on już rok. W tym czasie prowadzony jest nieustannie "trudny dialog" ze strukturami UE. "Jakie skutki prawne i polityczne dałby wyrok w tej sprawie?" - spytał wprost.
Następnie przeszedł do krytyki samego wniosku od strony formalnej, mówiąc, że jest w nim wiele nieścisłości, pytania dotyczą różnych rzeczy, są wątpliwości, czy w ogóle właściwie zrekonstruowano w nim normę prawną, o której niezgodności chce się orzec.
Prof. Dudek oznajmił, że prezydent nie złożył swojego stanowiska na piśmie. I nie bez przyczyny. Wprost stwierdził, że Andrzej Duda nie zamierza się ustosunkowywać do sposobu rozstrzygnięcia tego wniosku.
Podkreślał, że prezydent uważa, że "podmioty takie jak TSUE nie są wolne od ryzyka błędu". Sugerował jednak równocześnie, że należy wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom. Tym miała być właśnie ustawa Andrzeja Dudy, która "likwidowała Izbę Dyscyplinarną i proponowała legalny, cywilizowany test". Ale "potem przyjęto inny test przez parlament" - dodał Dudek, co było jednoznacznym oskarżeniem pod adresem PiS i Solidarnej Polski, że zniszczyli ustawę prezydenta w wyniku czego Polska nadal nie ma pieniędzy z KPO i płaci kary TSUE.
"Właśnie prezydent podejmuje pewne działania, bez uchybienia standardom naszej suwerenności jako państwa, które dążą do konsensualnego, a nie wojennego rozstrzygania sporów z unijnymi organami" - kończył prof. Dudek. "To jest jego stanowisko".
Sądownictwo
Marek Ast
Andrzej Duda
Julia Przyłębska
Zbigniew Ziobro
Komisja Europejska
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Izba Dyscyplinarna
KPO
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze